Pani kierowca była pijana i... „okazywała nagość”

2020-09-05 18:10:23(ost. akt: 2020-09-05 12:27:47)

Autor zdjęcia: MPK Olsztyn

Coś złego dzieje się z miejską komunikacją w Olsztynie. A to kierowcy skarżą się na pasażerów, a to pasażerowie na kierowców. Wszystkich jednak przebija kierowca autobusu, która do zajezdni przyjechała pijana i... „okazywała nagość” .
Władze Olsztyna starają się rozwijać i promować komunikację miejską. I faktycznie — połączeń jest coraz więcej. Powstanie nowa linia tramwajowa. Jednak dla pasażerów popularnych podróż miejskim autobusem to bardzo często „przygoda”, którą długo pamiętają. Do redakcji „Gazety Olsztyńskiej” regularnie przychodzą maile z prośbą o interwencję. A to wobec kierowcy, który szarpie autobusem, jakby wiózł ziemniaki, a nie ludzi, a to kierowców wobec swoich przełożonych, którzy nie zapewniają im, ich zdaniem, należytego bezpieczeństwa. O tym, że w firmach zajmujących się na zlecenie miasta zabezpieczeniem transportu publicznego dzieje się coś nie tak, najdobitniej świadczy interwencja policji sprzed kilku dni.

Okazywała nagość


— 28 sierpnia 2020 roku olsztyńscy policjanci interweniowali wobec kobiety, która będąc kompletnie pijana, chciała wejść na teren MPK w Olsztynie. O tej sytuacji poinformowane zostało kierownictwo MPK, które we własnym zakresie prowadzi czynności wyjaśniające. Interwencja dotyczyła osoby, która swoim zachowaniem popełniła wykroczenie polegające na zakłóceniu spokoju i porządku publicznego, za co została pouczona — informuje Rafał Prokopczyk z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie. — Z uwagi na stan upojenia alkoholowego a także na brak osoby, która mogłaby się zaopiekować kobietą, policjanci zdecydowali o tym, aby umieścić ją w izbie wytrzeźwień — dodaje rzecznik policji.

Redakcja „Gazety Olsztyńskiej” dotarła do szczegółów zajścia w zajezdni MPK. Według informacji, które udało się nam uzyskać, pani kierowca nie tylko była pijana. Miała „okazywać swoją nagość”.
— Wpadła na teren zakładu. Po kontroli alkomatem pierwszy wynik był 3,7 promila, a drugi 3,8 promila — twierdzi nasz informator.

Z jego relacji wynika, że kobieta była w... nostalgicznym nastroju i najwyraźniej próbowała operować swoimi kobiecymi wdziękami.
— Na dyspozytorni rozebrała się i przyklejając piersi do szyby, groziła jednemu z pracowników — relacjonuje pracownik MPK. — Taksówkarz, który ją przywiózł, powiedział, że na stacji benzynowej również okazywała nagość — dodaje nasz rozmówca.
— Tak, była interwencja policji, ale ta osoba nie była tego dnia w pracy. Była na zwolnieniu lekarskim — stwierdza pytany o konsekwencje wobec pani kierowcy rzecznik MPK w Olsztynie Cezary Stankiewicz.

Szarpana jazda


— Pragnę złożyć skargę na sposób prowadzenia pojazdu przez kierowcę. Przez całą drogę jazda była agresywna i szarpana. Podczas hamowania kierowca nie zwalniał stopniowo, ale co chwila wciskał i zwalniał pedał hamulca. O tej porze jeździ dużo starszych osób. W podanym wyżej miejscu podczas manewru skręcania wykonanego bardzo szybko na podłogę upadła starsza pani — informuje czytelnik „Gazety Olsztyńskiej”.

Według jego relacji kierowca nie zatrzymał autobusu, nie wyszedł do pasażerki, ani tym bardziej nie przeprosił za spowodowanie potencjalnie groźnego upadku. Zachowanie opisane przez czytelnika gazety może mrozić krew w żyłach. Tym bardziej że zaledwie rok temu opisywaliśmy tragedię, do której doszło w miejskim autobusie. Wówczas podczas nagłego manewru przewrócił się i dotkliwie stłukł jeden z pasażerów. Niestety po kilku tygodniach zmarł w szpitalu, a jego bliscy dochodzili odszkodowania od MPK.
— Tego rodzaju jazda zrobiła się ostatnio niemal powszechna wśród kierowców olsztyńskich autobusów — stwierdza nasz czytelnik. — Poinformowanie pasażerów o konieczności trzymania się poręczy nie zwalnia z zachowania podstawowej kultury jazdy i dbania o dobro pasażerów — dodaje.

Kierowcy się boją


Na domiar złego również kierowcy narzekają. Głownie na brak poczucia bezpieczeństwa. Rok temu jeden z nich, zaatakowany przez pijanego pasażera butelką, trafił z poważnymi obrażeniami do szpitala.
— To było na Dajtkach. Na pętli. Mężczyzna i kobieta, którzy zabrali rejestrację nie chcieli jej oddać. Doszło do szamotaniny. Wzywałem policję, ale patrol nie nadjeżdżał. Kobieta zamachnęła się butelką wódki, którą miała w ręku, i uderzyła mnie w głowę — relacjonował nam pobity kierowca.

W większości autobusów są przyciski antynapadowe. Alarmują one centralę o zagrożeniu. Jednak według kierowców ten system nie zdaje egzaminu. Informacja z ich firmy trafia z opóźnieniem do odpowiednich służb, a te nie kwapią się z interwencją.

Według relacji kierowców najniebezpieczniej jest właśnie na Dajtkach, na Pieczewie oraz na osiedlu Grunwaldzkim. To tam najczęściej wsiadają agresywni pasażerowie. Są albo pijani, albo pod wpływem środków odurzających.

Kierowcy uważają, że winę za wzrost poziomu zagrożenia w autobusach ponosi m.in. znieczulica pasażerów. Ich zdaniem w wielu innych miastach pasażerowie wspierają kierowców w przypadku zagrożenia. W Olsztynie bardzo rzadko to się zdarza.
— Ludzie są jacyś zastraszeni. Kiedy widzą osiłka szarżującego w stronę kierowcy, jakoś nie mają odwagi przyjść mu z pomocą. To też jest duży problem — mówi, zastrzegając sobie anonimowość, kierowca MPK.

Stanisław Kryściński




Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl