"Chwalił naszą orkiestrę i lubił publiczność". Olsztynianie wspominają Krzysztofa Pendereckiego

2020-04-05 20:01:10(ost. akt: 2020-04-03 20:52:33)
Krzysztof Penderecki

Krzysztof Penderecki

Autor zdjęcia: Arek Korczin

Miał być na koncercie w Singapurze. Już osobiście nie dyrygował, zastępował go asystent. Ale i tak nie zdążył. Krzysztof Penderecki, jeden z najwybitniejszych polskich kompozytorów, zmarł 29 marca. Kilkakrotnie odwiedzał również Olsztyn.
Piotr Sułkowski, dyrektor Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej, na swojej fejsbukowej stronie umieścił zdjęcie Krzysztofa Pendereckiego z chłopcem.

— Z Państwem Pendereckimi znam się od czasu moich studiów. Jako młody adept sztuki dyrygenckiej jeździłem do Warszawy, gdzie przygotowywałem próby dla Krzysztofa Pendereckiego z Sinfonią Varsovią — wspomina Sułkowski. — To wspólne zdjęcie pochodzi z 2015 roku, kiedy spotkaliśmy się na koncercie w Krakowie. Profesor Penderecki rozmawiał z moim synem Jankiem i zrobiliśmy tę fotografię.

Krzysztof Penderecki kilkakrotnie odwiedzał Olsztyn.

— Był w 2010 i 2013 roku — opowiada szef olsztyńskiej filharmonii. — W 2013 roku nasza orkiestra wykonała pod jego batutą podwójny koncert na skrzypce i altówkę. W lutym tego roku wykonaliśmy ten sam koncert, ale w wersji na flet i klarnet z wybitnymi francuskimi artystami: Michelem Lethiec i Patrickiem Gallois. Opracowanie przygotowane przez Francuzów było prezentem dla Profesora na jego 85 urodziny w 2018 roku. Mieliśmy nadzieję, że Krzysztof Penderecki przyjedzie na nasz lutowy koncert do Olsztyna, ale niestety nie czuł się już dobrze. Lubił przyjeżdżać do Olsztyna, chwalił naszą orkiestrę i chętnie spotykał się z olsztyńską publicznością. Zawsze, gdy był, dopisywała pogoda, więc chętnie spacerował i oglądał miasto.

Krzysztof Penderecki

Piotr Sułkowski ma nadzieję, że muzyka Krzysztofa Pendereckiego z nami zostanie na długo.

Myślę, że po jego utwory, których tak wiele napisał, będziemy sięgać przez wiele lat — dodaje.

Kiedy pytam go o tajemnicę sukcesu Pendereckiego, podkreśla rolę jego związku z żoną Elżbietą.

— Było to małżeństwo, które bardzo się wspierało, tandem po prostu idealny — odpowiada Sułkowski. — Wiele osób im zazdrościło, że tak wiele osiągnęli. Ale trzeba pamiętać, że Krzysztof Penderecki był bardzo pracowity. Do partytury siadał każdego dnia i pisał kolejne takty. Niektórzy kompozytorzy czekają na natchnienie. On uważał, że to jest praca, której nie można zarzucić. Oczywiście jeśli natchnienie przychodziło, to pisał często kilka utworów równocześnie.

Systematyczność była ważna, bo Profesor bardzo często podróżował i prowadził wiele koncertów. Cały czas jednak, jeżeli karierę Profesora porównamy do sportu, utrzymywał się na podium. Wytyczał drogi współczesnej muzyki, kształcił studentów w krakowskiej akademii i otaczał ją zawsze parasolem swojej opieki.
Dyrektor Sułkowski poleca każdemu, kto tam jeszcze nie był, odwiedzenie Lusławic. Krzysztof Penderecki w Lusławicach nie tylko mieszkał i pracował. Stworzył także Europejskie Centrum Muzyki, gdzie odbywają się kursy mistrzowskie dla młodych artystów i założył ogromne, liczące prawie 2 tys. drzew z całego świata arboretum.

— Ten ogród pokazuje, jaki był stosunek Profesora do przyrody — uważa Sułkowski. — Na zwiedzających robi piorunujące wrażenie. Arboretum było wielkim dziełem Profesora. Niektóre drzewa nie mały prawa rosnąć w naszym klimacie, ale pod jego okiem rosły. Miał ogromną wiedzę na ten temat.
O wyjeździe Krzysztofa Pendereckiego do Singapuru opowiada mi Janusz Ciepliński, trębacz i dyrektor Powiatowej Szkoły Muzycznej w Dywitach. Jego syn jest tam na stażu. Koncert zaplanowano w pierwszej dekadzie maja.

— Pamiętam, że kiedy 10 lat temu byłem z zespołem kameralnym w Stanach Zjednoczonych w mieście Cincinnati w Ohio, były tam wielkie banery z nazwiskiem Pendereckiego — wspomina. — Tamtejsza orkiestra symfoniczna grała jego utwory. Jako Polak byłem z tego dumny, ale czy to coś nadzwyczajnego? Utwory Pendereckiego należą do najczęściej grywanych na świecie dzieł polskich kompozytorów. I na pewno jest on jednym z najbardziej rozpoznawalnych Polaków.
Kiedy Penderecki był dzieckiem, przypomina Ciepliński, dziadek płacił mu za każdą godzinę ćwiczenia na skrzypcach.

— Jest mi to bliskie jako dyrektorowi szkoły muzycznej i nauczycielowi, który też motywuje dzieci — dodaje. — I kompozytor temu dziadkowi wiele zawdzięczał. Penderecki brał sobie edukację dzieci do serca. Przypomnę, że i nasi uczniowie, m.in. Zuzanna Zielińska, korzystali z kursów w Europejskim Centrum Muzyki w Lusławicach.

Czy muzyka Krzysztofa Pendereckiego jest nadal awangardowa?

— A czym jest awangarda? — odpowiada pytaniem na pytanie Janusz Ciepliński.
I tłumaczy: — Awangarda to kontestowanie zastanej rzeczywistości. Wielu kompozytorów XX wieku ma za sobą taki etap. Dla mnie bardzo ciekawe są eksperymenty nie tylko sonorystyczne, ale i te na polu notacji muzycznej.

Penderecki opowiadał, że kiedy w drodze na Zachód przekraczał granicę Polski i NRD, funkcjonariusze służby granicznej myśleli, że wiezie tajne plany. Ale już od „Pasji według św. Łukasza” kompozytor staje się coraz mniej awangardowy. Choć dla niewyrobionego ucha wszystko, co skomponował, jest awangardowe, bo nie ma tam dur ani moll. Do odbioru muzyki Pendereckiego trzeba pewnego przygotowania muzycznego, choć siła jego ekspresji trafia do wszystkich. Pamiętam wykonanie „Polskiego requiem” w kościele przy ul. Wyszyńskiego w Olsztynie. Był tłum ludzi i wielu z nich miało w oczach łzy.

Przypomnijmy, że muzyka Pendereckiego jest wykorzystana w filmach takich jak „Lśnienie”, „Dzikość serca”, „Wyspa tajemnic” i „Twin Peaks”. Ilustruje dźwiękowo również „Rękopis znaleziony w Saragossie”.

Janusz Ciepliński podkreśla, że bez awangardy nie byłoby dzisiejszego Pendereckiego.

— Lata 50. i 60. XX wieku były czasem poszukiwań swojego miejsca — mówi. — Był bardzo świadom swej drogi. Był też człowiekiem wrośniętym w polskość, ale jednocześnie jest obywatelem świata. I to jest cudowne, bo jego muzyka nie jest czymś w rodzaju sacro polo. Weźmy operę „Raj utracony”. To jest opowiedziana w niezwykły sposób archetypiczna historia. Eksploracja jego twórczości jest przed nami.

Dyrektor Ciepliński dodaje, że nie byłoby Pendereckiego-instytucji, a był też instytucją, bez jego żony Elżbiety. To ona stworzyła mu warunki do pracy. Bo za każdym wielkim mężczyzną stoi wielka kobieta.
Delegacja szkoły w Dywitach wybiera się na uroczysty oficjalny pogrzeb kompozytora. Data ceremonii nie jest jeszcze znana.

— Wielu naszych pedagogów przeżyło głęboko tę śmierć — podkreśla Janusz Ciepliński.
Ewa Mazgal


Urodził się w 1933 roku w Dębicy. Kompozytor, pedagog, dyrygent, animator kultury, rektor krakowskiej Akademii Muzycznej. Do jego studentów należy m.in. Abel Korzeniowski. Penderecki jest autorem oper takich jak „Diabły z Loudun”, „Czarna maska” i „Król Ubu” i oratoriów: „Dies irae”, „Jutrznia”, „Tren ofiarom Hiroszimy”, „Siedem bram Jerozolimy” i „Polskie requiem”. To także twórca muzyki teatralnej i filmowej, laureat nagród Grammy i Fryderyków, kawaler Orderu Orła Białego. W 1965 roku ożenił się z Elżbietą Solecką. Była to jego druga żona. Z tego związku urodziło się dwoje dzieci. Elżbieta Penderecka jest animatorką wydarzeń artystycznych, kieruje Stowarzyszeniem im. Ludwiga van Beethovena, które organizuje Wielkanocy Festiwal imienia kompozytora. Krzysztof Penderecki zmarł 29 marca w swojej posiadłości w Lusławicach.

Krzysztof Penderecki:


Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w czwartek i piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


W weekendowym (4-5 kwietnia) wydaniu m.in.

Anna Dziewit-Meller i Marcin MellerW zasadzie to spieramy się o wszystko
Gdzieś na pograniczu, daleko od Warszawy jest nasz dom — mówią Anna Dziewit-Meller i Marcin Meller, których połączyła pasja do książek. Nam opowiadają o ucieczce od miasta, felietonach pisanych na łące i przy biurku w sypialni.

Atelier FryzjerskieCzy branża beauty przetrwa kryzys?
Atelier Fryzjerskie Marty Babij cieszy się dużą popularnością nie tylko wśród elblążanek. Jego właścicielka i fryzjerka z ponad 25-letnim doświadczeniem opowiada, jak salon i jego pracownicy radzą sobie w czasie pandemii.

Koronawirus bije w kobietę!
Co ta zaraza z nami od kilku już miesięcy wyrabia — to przechodzi ludzkie pojęcie… Zabija ludzi, zmusza do pozostawania w domu, nadwyręża budżety firm i państw… Ale ten wirus to zjawisko, które czasem przewartościowuje, a czasem obnaża problemy społeczne…

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. olsztyn #2900942 | 89.228.*.* 6 kwi 2020 08:11

    niczym Nowy Jork, jaja, krakus chce zaistniec

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz