Bohaterski strażak z Olsztyna nie żyje. Od lat nie mógł wyjść z domu, nie doczekał się podjazdu...

2019-12-03 13:05:49(ost. akt: 2020-01-03 11:22:19)

Autor zdjęcia: sk

Artur Smolski z Olsztyna nie żyje. Bohaterski strażak, który stracił obie nogi, nie doczekał się podjazdu do windy. Pozwoliłoby mu wyjść z mieszkania na 8 piętrze wieżowca SM Pojezierze. Zmarł w niedzielę.
Artur Smolski miał 82 lata. W niedzielę przed południem zmarł w swoim mieszkaniu przy ulicy Wyszyńskiego w Olsztynie. Przez ostatni miesiąc walczył z zapaleniem płuc. Dwa razy był w tym czasie w szpitalu. Niestety, jego organizm był już zbyt słaby, żeby poradzić sobie z chorobą.

Los pana Artura poruszył czytelników "Gazety Olsztyńskiej". Opisaliśmy jego walkę o budowę podjazdu dla wózka inwalidzkiego, na którym się poruszał, na parter klatki schodowej. Po naszych publikacjach tą bulwersującą sprawą zajęły się też ogólnopolskie telewizje.

O panu Arturze nie powinniśmy zapomnieć. Jego niepełnosprawność była wynikiem bohaterstwa. Brał udział w gaszeniu gigantycznego pożaru 26 czerwca 1971 roku w rafinerii Czechowice-Dziedzice. Został wtedy potwornie poparzony. Jeszcze w szpitalu Arturowi Smolskiemu wręczono Złoty Krzyż Zasługi, a już w Olsztynie – Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Podczas akcji gaśniczej zginęło wówczas 37 jego kolegów, a on sam miał zwęgloną skórę na nogach. Te obrażenia, po latach, w połączeniu z miażdżycą, doprowadziły do amputacji obu nóg.

I tak Artur Smolski został uwięziony w swoim mieszkaniu... Przez siedem lat nie mógł opuścić mieszkania. Tkwił na wózku w czterech ścianach wpatrzony w telewizor lub oglądając świat przez okno na ósmym piętrze. Przez te wszystkie lata marzył o jednym... Żeby wyjść na dwór.

Miesiąc temu powiedział nam jeszcze: — Chciałbym móc wyjść z domu na świeże powietrze zanim... umrę.

Powołując się na przepisy władze Spółdzielni Mieszkaniowej Pojezierze odmówiły zainstalowania podjazdu na parter dla wózka. Dzięki podjazdowi, po zjechaniu z ósmego piętra windą na parter, pan Artur mógłby wydostać się z budynku.

Przeszkodą nie do pokonania było siedem stopni, których nie mógł samodzielnie pokonać na wózku inwalidzkim.

Nie pomogły liczne interwencje u władz spółdzielni. Po naszych publikacjach, na dwa tygodnie przed śmiercią pana Artura, pojawił się u niego w mieszkaniu wiceprezes SM Pojezierze. Tłumaczył powody odmowy.

Po naszych publikacjach pana Artura regularnie zaczęli odwiedzać olsztynianie. Jedni kupowali drobiazgi do domu, inni spędzali z nim czas.

Jedna z wolontariuszek przyprowadziła nawet pieska, żeby pan Artur, który bardzo kochał przyrodę i zwierzęta, mógł go potrzymać na kolanach. Każdy starał się dzielić tym, co ma i co może ofiarować. Tak zrobiła wolontariuszka, która jest masażystką. Przyszła wymasować panu Arturowi ręce.

Młodzi olsztynianie przychodzili też posłuchać opowieści o jego rodzinie. Okazało się, że Artur Smolski pochodził ze znanej i zasłużonej od pokoleń dla Polski rodziny. Bohaterski strażak chętnie opowiadał o swoich przodkach Tatarach. Szczególnie o Eliaszu Smolskim, który za swoje zasługi w wojnach na przełomie XVI i XVII wieku otrzymał tytuł szlachecki i majątek w Margotach koło Wilna.

— Bardzo żałuję, że nie udało się spełnić tego jego największego marzenia, jakim było wychodzenie z domu na świeże powietrze — mówi nam jego opiekunka pani Aneta, która od lat codziennie o niego dbała. — Mogłam zrobić więcej — kobiecie trudno pogodzić się ze śmiercią podopiecznego.

Pani Aneta ze łzami w oczach opowiada, jak jej podopieczny gasł przez ostatni miesiąc. Nie pomagały kuracje w szpitalu. Strażak, który ratował innych w Czechowicach-Dziedzicach, coraz częściej zamyślił się głęboko i zachowywał, jakby już był na innym świecie. — Będzie mi go bardzo brakowało — mówi pani Aneta.

A jeszcze niedawno pan Artur na łamach Gazety mówił, ocierając łzy wzruszenie: — Dziękuję wszystkim, którzy tak bardzo chcą mi pomóc. Olsztyn to miasto wspaniałych ludzi.

Pogrzeb Artura Smolskiego odbędzie się w poniedziałek. Urnę można pożegnać podczas mszy świętej w kościele p.w. św. Józefa przy ul. Jagiellońskiej w Olsztynie. Pogrzeb odbędzie się na cmentarzu komunalnym przy ulicy Poprzecznej w Olsztynie.

Stanisław Kryściński


Komentarze (25) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. młody modelarz #2829068 | 176.221.*.* 3 gru 2019 13:32

    Douglas A-4 Skyhawk na zdjęciu.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  2. mieszkaniec #2829069 | 81.190.*.* 3 gru 2019 13:32

    Spoczywaj w pokoju bohaterze, przykro się czytało jak można tak ludzi zasłużonych zostawić w potrzebie. A wam biurwy biurowe ze spółdzielni życzę na starość doznania tego samego.

    Ocena komentarza: warty uwagi (19) odpowiedz na ten komentarz

  3. olsztynian #2829071 | 89.228.*.* 3 gru 2019 13:35

    Wyszedł już na świeże powietrze Panie prezesie .............?

    Ocena komentarza: warty uwagi (15) odpowiedz na ten komentarz

  4. Damski Bokser #2829072 | 213.73.*.* 3 gru 2019 13:36

    :'(

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  5. Asd #2829075 | 5.173.*.* 3 gru 2019 13:39

    Budynek spółdzielni wyremontowany na cacy za grube miliony a chłopu ciężko było zrobić podjazd wart zapewne kilkanaście/dziesiąt tysięcy. Tfu „prezesie” . W cudzysłowiu bo to prezes tylko z nazwy i zarobków. A reszta to kawał dziada i ..urwy

    Ocena komentarza: warty uwagi (40) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (25)