Kościół z lewej, z prawej i od środka. Część II: Kościół ma być skałą, a nie gąbką

2019-11-24 11:01:00(ost. akt: 2019-11-22 14:37:44)

Autor zdjęcia: Pixabay

Żyjemy w czasach, kiedy Kościół próbują zmieniać ci, którzy do niego nie należą. Celibat krytykują ci, którzy go nie znają. Aktywistki postulują kapłaństwo kobiet, choć nie wierzą w siłę sakramentów. Czy prawica ma własny obraz katolicyzmu?
Tradycyjny, przedsoborowy katolicyzm, to tęsknota najbardziej konserwatywnych katolików. Majestatyczna łacina, msza odprawiana przez kapłana przodem do tabernakulum, celebrowanie aktów wiary w publiczny sposób, który staje się manifestacją chrześcijańskich korzeni europejskiej cywilizacji.

Solą w oku
Polski, bardziej ludowy w swojej istocie katolicyzm, ze swoją maryjnością, z procesjami, z nabożeństwami majowymi, czy z październikowym odmawianiem różańca, już dawno był solą w oku postępowych sił zza żelaznej kurtyny dzielącej Europę na liberalną i socjalistyczną. Tam soborowe zmiany zachodziły szybko. Razem z rewolucją seksualną i przesiadaniem się dzieci kwiatów ze swoich wspólnot na fotele ministrów w rządach kolejnych państw i prezesów w międzynarodowych korporacjach. W końcu kurtyna runęła, a polski katolicyzm zderzył się z pokusami, które na „Zachodzie” już wcześniej spowodowały opustoszenie i kościołów, i seminariów.

Od tego momentu minęło już całe pokolenie, a polski katolicyzm, wzmocniony pamięcią pontyfikatu Jana Pawła II nadal trwa. Od czasu do czasu jest wstrząsany skandalami. Nie rozliczył się z przeszłością wielu swoich kapłanów. Czasem ulega zachłanności, a jego funkcjonariusze bardziej przypominają wówczas kupców handlujących w przedsionku świątyni, a nie kapłanów. Jednak trwa niewzruszenie. I nadal jest bardziej jak skała — choć drążona zupełnie ludzkimi słabościami — niż gąbka nasiąkająca wszystkim, czym się ją poleje. Choćby to były ataki wyznawców nowej wiary spod znaku LGBT.

Polityka a wiara
— Nie ma miejsca dla katolików — to zdanie, które w usłyszałem rok temu od dziennikarza z olsztyńskiej TVP, wstrząsnęło mną. I nadal nie mogę wyjść z szoku nad skalą nienawiści do religii. To zupełnie tak, jakby starano się wprowadzić, na wzór rasizmu, segregację światopoglądową. Możesz być muzułmaninem, możesz wyznawać Światowida, możesz manifestować przywiązanie do szamanizmu, albo animizmu, ale jeśli masz śmiałość pokazać, że jesteś katolikiem, to zostaniesz opluty i wyśmiany.

To z tego powodu katolicyzm przegrywa przez ostatnie lata walkę o strefę kultury i sztuki. Bo tu wystarczy napluć na Kościół, żeby zyskać poklask. Liczy się agresja i nienawiść, a nie piękno, czy treść. Konserwatywna prawica stara się jednak nadal stawiać postulaty wynikające z wiary, które chce realizować w polityce. To sprawy dotyczące życia oraz rodziny. Z nich wynikają projekty zaostrzenia prawa i całkowitego zakazania aborcji, sprzeciw wobec legalizacji eutanazji oraz próba obrony definicji małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety. Aż tyle… i tylko tyle. Jest też konserwatywna reakcja na tęczową rewolucją, która w ostatnich wyborach oficjalnie weszła ze swoimi reprezentantami do parlamentu. Krzysztof Bosak z Konfederacji już zapowiada projekty prawa rozdzielające ruch LGBT, działający na wzór nowego wyznania ze swoimi aktywistami, jako apostołami nowej wiary, od państwa. Według intencji tego polityka, działacze LGBT mieliby utrudniony dostęp do prowadzenia swoich akcji między innymi w szkołach. Można zapytać, jakiego kościoła w Polsce chcą prawicowcy? I pomijając teologiczne i filozoficzne spory prowadzone w hermetycznych środowiskach, to każdy wierzący ma jedną odpowiedź - kościoła żywej wiary, ze dostępem do praktyk religijnych i sakramentów. Z kapłanami, którzy wypełniają swoje powołanie, a nie wykonują zawód. Przestrzeni publicznej, w której hasło tolerancji obejmuje także szacunek dla symboli religijnych, a nie tylko przyzwolenie na ich opluwanie. I choć prawicowe poglądy wierzących katolików zdają się być niemodne, zupełnie jak słuchanie klasycznej muzyki podczas festiwalu disco-polo, to tak naprawdę przeżywają prawdziwy renesans. To słyszane w wielu miejscach stwierdzenie, że dla katolików nie ma miejsca mobilizuje. Mobilizuje przede wszystkim do poznawania swojej wiary i jej praktykowania.

Polityka a kościół
Gdyby Mikołaj Rej żył dzisiaj i dzisiaj pisał swoją "Krótką rozprawę między trzema osobami, Panem, Wójtem, a Plebanem", to w dialogach zapewne umieściłby współczesny katalog zachowań, przywar, krzywd i wzajemnych nieporozumień między przedstawicielami światów władzy państwowej, biznesu i religii.
Nie oznacza jednak to nic innego, niż to, że te relacje nadal istnieją. Mają swoje złe strony, ale zapewniają też spójność organizmu, jakim jest i samo państwo, jak i wspólnota narodu, który go tworzy. I nie trzeba być katolikiem, żeby to rozumieć. Podkreślał to przez wiele lat występujący, w znienawidzonym przez lewicę Radiu Maryja, zaprzysięgły ateista i znany filozof - profesor Bogusław Wolniewicz.

Kościół Katolicki, dla prawicowego konserwatysty w Polsce to nadal azyl, w którym znajduje i kontakt z Bogiem i wspólnotę, w której może czuć się sobą. I choć czasem balansuje między tęsknotą do przedsoborowych atrybutów wiary, przywiązaniem do jej typowo ludowego polskiego wymiaru, a chęcią uczestniczenia w teologicznych dysputach, to akceptuje Kościół takim, jakim on jest. I taki właśnie katolik jest w Polsce nadal większością. Tęczowe marsze, hasła LGBT, próby rozpętywania debat w mediach nad tym, jaki powinien być kościół, to dla konserwatywnego katolika pomysły dziwolągów, którzy jak baba z brodą w cyrku, może i przyciągają na chwilę uwagę, ale przecież wiadomo, że prawdziwe życie toczy się poza cyrkiem.

Stanisław Kryściński

Komentarze (7) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. tt #2823876 | 88.156.*.* 25 lis 2019 01:57

    Wszystkie religie świata - te, które były, są i będą - to największe przekleństwo i nieszczęście jakie ludzkość mogła sobie na łeb zwalić. Znaczna część wojen była z powodów religijnych - a dokładnie z idiotycznego powodu - jeden kretyn wierzył w innego bożka niż drugi kretyn.

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. j. #2823544 | 83.9.*.* 24 lis 2019 12:53

      Przeczytałem z zainteresowaniem część pierwszą artykułu (cyklu?) , teraz przeczytałem ten artykuł i.... załamałem się! Szanuję czyjeś poglądy ale to jest jeden wielki stek bzdur i przekłamań! Bełkot zaślepionego fanatyka...

      Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

    2. Moim zdaniem #2823670 | 37.248.*.* 24 lis 2019 17:06

      kościół nie powinien być dla wszystkich jedynie dla tych którzy spełniają normy moralne i religijne reszta niech postępuje jak chce

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

    3. witek #2823522 | 84.129.*.* 24 lis 2019 11:36

      Panie Krycinski M.Rej byl protestantem i katolicyzm mu wisial

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

    4. do tej pory #2823764 | 37.248.*.* 24 lis 2019 19:46

      Pani Magdaleno zawsze podziwiałem piękną modlitwę i śpiew

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (7)