Nie kichaj na współpasażera

2019-10-10 07:11:00(ost. akt: 2019-10-09 19:36:47)

Autor zdjęcia: Źródło: Pixabay

Brak chusteczki może narobić kłopotów. Zwłaszcza w komunikacji miejskiej, kiedy kichamy na współpasażera. Z kolei zasłanianie ust dłonią to także niefortunny pomysł, bo wtedy przenosimy zarazki dalej. Ratunkiem jest... łokieć.
Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nie kichał nigdy w autobusie. To reakcja odruchowa organizmu i nie można, a nawet nie należy jej powstrzymywać. Bo może się skończyć tak, jak w przypadku 34- latka z Wielkiej Brytanii, któremu pękło gardło.

Jako że był w podróży i chciał zachować się nienagannie, próbował stłumić kichnięcie. Zacisnął mocno usta i zasłonił je ręką, a drugą zatkał nos. W ten sposób pozbawił powietrze możliwości ujścia. Skutki były tragiczne. Mężczyzna tydzień spędził w szpitalu. Lekarze zalecają, by nie powstrzymywać kichania, tylko pozwolić, by organizm oczyścił układ oddechowy. Tylko jak to zrobić, żeby nie było to kłopotliwe dla innych? Zwłaszcza w komunikacji miejskiej nieświadomie częstujemy swoich współpasażerów drobnoustrojami.

Wystarczy, że zasłonimy usta dłonią, a potem dotkniemy uchwytu, przycisku czy biletomatu... Jeśli nie możemy dokładnie umyć rąk, będziemy wokół roznosić zarazki. A nie każdy ze sobą do pracy wozi płyn antybakteryjny.

Kichanie to odruch polegający na gwałtownym wypuszczeniu powietrza, w celu oczyszczenia śluzówki nosa z alergenów, nieżytów nosa i gardła, pyłów i zanieczyszczeń. — Płyny wypuszczane są na zewnątrz przez jamę ustną i nos z prędkością nawet do 4,5 metrów na sekundę (ok. 40 kilometrów na godzinę). A podczas pojedynczego kichnięcia wydychanych jest ok. 40 000 kropli. Biedny ten, na którego akurat ktoś kichnął podczas wspólnej podróży... — czytamy na poradnikzdrowie.pl.

Najlepiej dla wszystkich byłoby kichnąć w chusteczkę. O taką radę przed kilkoma laty pokusił się Wojewódzki Inspektorat Sanitarny w Poznaniu. Podczas sezonu grypowego w środkach komunikacji miejskiej emitowano komunikat: "Aby uchronić się przed grypą, w czasie kaszlu zakrywaj nos i usta chusteczką jednorazową". Ta kampania okazała się strzałem w dziesiątkę. Bo kto odważy się kichnąć współpasażerowi w twarz, kiedy jest musztrowany z głośników? Kampania okazała się skuteczna.

Eksperci mówią, że w naszych płucach zazwyczaj znajduje się na raz około pół litra płynów. Dzięki temu podczas jednego kichnięcia jesteśmy w stanie wypluć z siebie ilość śluzu o objętości równej małej butelki wody. Przyjemne, kiedy siedzi się tuż obok?

Według zasad savoir-vivre'u, kichanie jest dużym faux-pas. Jeśli już dojdzie do kichnięcia w towarzystwie, należy je zwyczajnie zignorować i potraktować jako chwilową niedyspozycję. A co zrobić, jeśli nie zdąży się chwycić po chusteczkę? Wówczas należy kichnąć w zagięcie pomiędzy ramieniem a przedramieniem. Takiej rady udzielił też wspomniany inspektorat w Poznaniu. I choć wydaje się to zabawne, to ma sens. Zarazki znajdujące się na rękawie kurtki znacznie trudniej przekazać innym.

Profesor Guy Eslick z Uniwersytetu Australijskiego, specjalizujący się w zagadnieniu epidemiologii uważa to najlepszy i najmniej inwazyjny sposób kichania.Technika ta nazywana jest "na wampira", ponieważ przypomina typową dla upiora pozę, w której nos i usta zasłonięte są łokciem. Gorzej, jeśli jesteśmy na eleganckim spotkaniu i zamiast kurtki mamy garnitur albo jedwabną sukienkę. Wtedy lepiej się oddalić w ustronne miejsce.

Z badania „Jak kichają Polacy?” (przeprowadzonego na zlecenie jednej z firm produkującej leki) wynika, że daleko nam do dam i dżentelmenów. Najczęściej kichamy głośno – jak wybuch z armaty (37 proc.), jednak wielu badanych porównało wydawany przez siebie odgłos do kaszlnięcia (27 proc,). Są też tacy, którzy ten odruch wręcz tłumią do wewnątrz (23 proc.) lub kichają piskliwie jak myszka (9 proc.).

Czy w olsztyńskiej komunikacji społecznej powinny pojawić się takie komunikaty jak w Poznaniu?

— Moim zdaniem, jakakolwiek forma edukacji zdrowotnej jest istotna — uważa Cezary Stankiewicz, rzecznik prasowy MPK w Olsztynie. — Zwłaszcza w miesiącach przejściowych od jesieni do zimy warto ludziom przypominać o profilaktyce. W komunikacji miejskiej styka się ze sobą mnóstwo osób, więc zarazki są rozsiewane. Zalecałbym ostrożność.

Bożena Najda, zastępca warmińsko- mazurskiego państwowego wojewódzkiego inspektora sanitarnego, także popiera ten pomysł. — Tego typu edukacja w przestrzeni publicznej jest wskazana — podkreśla. — To jedna z form profilaktyki. Na pewno sprawdziłaby się w sezonie grypowym.

Michał Koronowski, rzecznik ZDZIT podkreśla, że nie wpłynął do taki wniosek. — Nikt nie zwracał się także z taką prośbą — mówi.

Aleksandra Tchórzewska



Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. odp. #2802450 | 83.9.*.* 10 paź 2019 10:00

    Wielu Polakom brakuje kultury osobistej. Kichanie komuś w twarz to najmniejszy problem. Starsi czy młodsi w miejscach publicznych rozmawiają przez tel. bardzo głośno, zle się do siebie odzywają, wulgaryzmy na porządku dziennym, trzaskanie drzwiami ( jakby mogli to by weszli razem z futryną ) itd.,itd.... Kiedy zaistnieje moda na uprzejmość wobec siebie ? Nawet w tekstach szlagierowych piosenek można usłyszeć " jesteś zajebista, jesteś zarąbista" - pytam się gdzie jest cenzura słowa. Czy Polacy nie widzą co się dzieje z jego narodem ?

    Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz

  2. az #2803073 | 37.47.*.* 11 paź 2019 15:31

    Jako naród schodzimy na psy Jeżdżę autobusom 103. " Elita" studencka w większości to odzywają się do siebie jak zwykłe ochlajtusy. Słownictwo meneli.

    odpowiedz na ten komentarz

  3. heu #2802719 | 88.156.*.* 10 paź 2019 19:38

    W pociągu czy warszawskim autobusie piętnuje się niekulturalne zachowania. A co do higieny to uczmy się od Japończyków, którzy chorzy noszą maseczki w miejscach publicznych.

    odpowiedz na ten komentarz