Ten rok to raj dla grzybiarzy, ale nie wszyscy się cieszą

2019-10-01 18:27:19(ost. akt: 2019-10-01 13:29:42)
Grażyna Dobrzyńska grzyby zbiera od dziecka

Grażyna Dobrzyńska grzyby zbiera od dziecka

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Takiego roku grzybowego dawno już nie było. Mamy prawdziwe "kapeluszowe" żniwa. Lasy są pełne grzybów i to wszelkiej maści, od borowików po podgrzybki. Jednak zawsze trzeba pamiętać o zasadzie, że zbieramy tylko te grzyby, które znamy.
Ten rok wyjątkowo obrodził w grzyby. Dawno już nie było takiego wysypu grzybów jak teraz. I nawet nie trzeba się zrywać bladym świtem, żeby zebrać pełen kosz. Grzybów jest po prostu w bród. — To prawda — potwierdza Grażyna Dobrzyńska z Wrzesiny, która zbiera grzyby od wielu lat. — Pierwsze grzyby zebrałam jak miałam sześć lat — wspomina pani Grażyna. — Mój tata był leśnikiem. Zabierał mnie do lasu, pokazywał, tłumaczył które grzyby można zbierać, które są jadalne. Ale pokazał mi też, że grzybobranie to nie tylko grzyby, to kontakt z naturą, z przyrodą.

— Ta pasja, ta miłość grzybobrania, do lasu pozostała do dziś — dodaje. — Nie wyobrażam sobie usiedzieć w domu, kiedy jest czas grzybobrania. Jeśli ktoś nie zna się zbyt dobrze na grzybach, to zawsze można zabrać ze sobą podręczny atlas grzybów. Jest oczywiście też internet, gdzie można dowiedzieć się wszystkiego o grzybach. Jednak jeśli mamy wątpliwości, to lepiej zostawić znalezisko tam, gdzie rośnie.

Jak każdy wytrawny grzybiarz pani Grażyna ma swoje ulubione miejsca, gdzie zawsze coś zbierze do koszyka. Jedak w tym roku mamy prawdziwe kapeluszowe żniwa, to niemal wszędzie są grzyby.

A najwięcej ich jest teraz na... Facebooku, gdzie na swoich profilach grzybiarze chwalą się swoimi leśnymi zdobyczami.

Jak większość z nas, pani Grażyna część grzybów ususzy, część zamarynuje w słoiki, część po obgotowaniu z dodatkiem soli zamrozi. A z części przygotuje sos grzybowy na obiad. Będzie ze słodką śmietaną, pietruszką, słowem palce lizać.

Jednak z grzybami trzeba naprawdę ostrożnie. I dobrze wziąć sobie do serca zasadę, o której mówi Grażyna Dobrzyńska, że jeśli mamy choć odrobinę niepewności, to nie ruszamy grzyba. Dzięki temu unikniemy kłopotów. Z grzybami jest trochę jak ze zdrowiem. Co Polak to dobra rada: jak zbierać, jak odróżnić dobrego grzyba od trującego.

Wielu grzybiarzy twierdzi, ze zbierają grzyby już od wielu lat i jakoś nie zdarzyło im się przynieść do domu jakiegoś trującego. Jednak trzeba pamiętać, że pomyłki zdarzają się nawet wytrawnym grzybiarzom.

Można pomylić szatana, czyli niejadalnego goryczka żółciowego nie z prawdziwkiem, z którym jest zwykle mylony, a nawet z podgrzybkiem. Dlatego w domu wszystkie grzyby należy starannie przejrzeć.

Jednak wysyp grzybów nie wszystkich aż tak cieszy, szczególnie osoby, które dorabiają sobie na sprzedaży grzybów. A że grzybów jest dużo to też ich ceny poleciały w dół. I to mocno. W porównaniu z ubiegłorocznym sezonem nawet o połowę. Rok temu za kilogram świeżych prawdziwków trzeba było zapłacić nawet 60 złotych. Dziś nawet nie połowę tego. — 90 zł za 5-litrowe wiaderko prawdziwków, to nie jest wygórowana cena — zapewnia grzybiarz z Iławy, który sprzedaje świeże grzyby.

Ile czasu potrzebuje na zebranie takiego wiaderka? — Różnie, ale zwykle ok. dwóch godzin — mówi — ale trzeba się ostro nachodzić po lesie. Same grzybki nie wpadną do koszyka.

I trzeba znać się na grzybach. A na wątpliwości najlepszy jest grzyboznawca. Taki urzęduje, np. w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Olsztynie. Jest tu punkt konsultacyjny. Jest specjalista, który w godzinach pracy urzędu przejrzy nasze grzyby. Trzeba tylko pamiętać, że trzeba je przynieść w całości, a nie tylko same kapelusze.

Andrzej Mielnicki


Leśny urobek Grażyny Dobrzyńskiej
Fot. Archiwum prywatne
Leśny urobek Grażyny Dobrzyńskiej


Komentarze (6) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. zxc #2798309 | 31.0.*.* 1 paź 2019 20:42

    Bez obawy wszystkie grzyby są jadalne, niektóre tylko raz

    Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz

  2. zdzich #2798478 | 79.188.*.* 2 paź 2019 08:45

    Dwa lata temu też było zatrzęsienie grzybów, może nawet większe niż teraz, ale dla niektórych to było dawno, dawno temu...

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  3. frost #2798310 | 213.216.*.* 1 paź 2019 20:44

    Autor przestrzega przed grzybami trującymi i opowiada głodne kawałki. Goryczak żółciowy to nie grzyb szatański. Na terenie Warmii i Mazur nie występuje. Jest bardzo rzadki w całej w całej Europie i objęty ochroną gatunkową jako gatunek zagrożony. W Polsce jest niewielkie stanowisko w Górach Kaczawskich i na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej, istnieje też spore stanowisko w Ponidziu. Grzyb występuje na podłożu wapiennym. Goryczak żółciowy nie jest trujący. Jest grzybem niejadalnym ze względu na gorzki smak. Znajoma stara Warmiaczka mówiła mi, że przed wojną robili z nich namiastkę...pieprzu.To mówię wam ja, mistrz grzybobrania.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. zorz #2798537 | 109.241.*.* 2 paź 2019 10:52

      Ktoś kiedyś powiedział, że grzybami jeszcze nikt się nie najadł ale za to wielu się zatruło.

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    2. TKR #2798693 | 157.25.*.* 2 paź 2019 15:27

      A podobno taka susza.

      odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (6)