Fotografia z gazety ożywiła wspomnienia [ZDJĘCIA, VIDEO]

2019-09-29 12:00:00(ost. akt: 2019-09-27 12:49:52)
Zdjęcie Ryszarda Górskiego znalazło się w „Głosie Olsztyńskim” w wydaniu z 9 lutego 1957 roku

Zdjęcie Ryszarda Górskiego znalazło się w „Głosie Olsztyńskim” w wydaniu z 9 lutego 1957 roku

Autor zdjęcia: archiwum

Był luty 1957 rok. 7-letni wówczas Rysiek Górski stanął w kolejce do kiosku, żeby kupić ojcu „Głos Olsztyński”. Przypadek sprawił, że obok stał fotoreporter tego dziennika. Zdjęcie małego Ryśka z gazetą ukazało się nazajutrz.
W tydzień później kolejna niespodzianka: otrzymałem honorarium! — chwali się Ryszard Górski. — Przedstawiciele redakcji podarowali mi wtedy dwie książki. — Pokazuje sfatygowane nieco egzemplarze. — Oto bajki „Przy kominie o szarej godzinie” Bronisława Długoszewskiego, a to „Chatka Puchatka” Milne’a w przekładzie Ireny Tuwim, drugi tom przygód popularnego wówczas misia Puchatka.

Niedawno dorosły już dzisiaj Ryszard Górski odwiedził naszą redakcję z tym właśnie egzemplarzem „Głosu Olsztyńskiego” (wydanie z 9 lutego 1957 roku), gdzie widnieje jego fotografia, opatrzona rozbudowanym podpisem. Pokazał nam również list gratulacyjny od prezydenta miasta z informacją, że w piątek 20 września z okazji 50-lecia pożycia małżeńskiego pan Ryszarda i jego żona Irena będą zostaną uhonorowani w USC w Olsztynie pamiątkowym medalem. I oczywiście nas na tę podniosłą uroczystość Ryszard Górski zaprosił.

Zajrzeliśmy do mieszkania państwa Górskich na Nagórkach. Ojciec pana Ryszarda pochodzi z Kujaw. Mama podczas wojny była w Świątkach na robotach przymusowych, tata po wojnie odbywał służbę wojskową w Olsztynie. Po ślubie zamieszkali w jednym z domów na starówce. Wśród mieszkańców Starego Miasta byli jeszcze Niemcy. Na przykład pokoik w jednej z kamienic przy ul. Grunwaldzkiej zajmowała pewna Niemka, która nie wyjechała na Zachód. Kiedyś ta kamienica była jej własnością. Kobieta, jak wspomina pan Ryszard, handlowała jakimiś artykułami na moście Jana.

Ryszard Górski

Fot. Andrzej Sprzączak
20 września Irena i Ryszard Górscy razem z rodziną świętowali w USC w Olsztynie 50-lecie małżeństwa

— Jak wyglądał wtedy Olsztyn w tym rejonie? — zastanawia się pan Ryszard. — Część kamieniczek była w ruinie. Po Grunwaldzkiej w kierunku Bałtyckiej jeździły tramwaje. Bliżej Łyny była fabryka konserw. Miejscem, gdzie spotykali się olsztyniacy na imprezach, był plac im. generała Karola Świerczewskiego.

Oboje z Ireną (jej ojciec jest spod Kruszwicy) poznali się bliżej w Zespole Szkół Zawodowych przy ul. Kopernika, jak to się mówi — na korytarzu. Pani Irena, która jest z zawodu krawcową, a on mechanikiem samochodowym, wspomina przyszłego męża z tamtego czasu jako przystojnego, pogodnego chłopaka. Nie nosił co prawda jak inni długich włosów, ale ubierał się, przyznaje żona, modnie. Jak to w tamtych latach, spodnie dzwony, kolorowe koszule itp.

— Jako krawcowa byłam z modą na bieżąco — śmieje się pani Irena. — I nie miałam problemu z ubieraniem się. Sama sobie uszyłam bananową spódnicę. Szyło się wtedy z resztek, bo materiałów w sklepach brakowało.

Dodaje, że na randki szło się wówczas ubranym elegancko. A chodzono na spacery do Lasu Miejskiego koło Wojewódzkiego Domu Kultury, nad Łynę, na majówki albo na dancingi do któregoś z lokali gastronomicznych, czy też kina. Ślub brali w kościele NSPJ. Tamtą białą suknię ślubną z koronkami pani Irena przechowała w szafie do dzisiaj.

Wróćmy do „Głosu Olsztyńskiego” z 9 lutego 1957 roku.


— To dla niego bardzo cenna pamiątka, na którą chucha i dmucha! — podkreśla pani Irena. — I chociaż minęło tyle lat od tamtego wydarzenia, chwali się nią nie tylko w rodzinie, ale również przed znajomymi, wcześniej kolegami z pracy, a teraz panu. Bo to kawałek historii jego i kawałek historii Olsztyna.

Oglądam archiwalny egzemplarz. Oto jeden z ciekawszych artykułów. Odbywa się remont kina Polonia. Po remoncie i modernizacji będzie pierwszym w województwie kinem z aparaturą stereofoniczną. Państwo Górscy wspominają, że obejrzeli tam pierwszy polski film panoramiczny „Krzyżacy”.
— Wisiał tam nad widownią taki ogromny kryształowy żyrandol — wspominają. — Chodziliśmy też na seanse do innych olsztyńskich kin, jak „Odrodzenie”, do kina, gdzie znajdowały się piękne balkony. Widoczność z każdego miejsca była doskonała. Szkoda, że tych kin już w Olsztynie nie ma.

Ryszard Górski

Fot. archiwum prywatne
Zdjęcie Ryszarda Górskiego znalazło się w „Głosie Olsztyńskim” w wydaniu z 9 lutego 1957 roku

Zajrzyjmy znowu do „Głosu Olsztyńskiego”. W Teatrze Jaracza grają właśnie komedię Wiliama Szekspira „Wieczór Trzech Króli”, a recenzję z tego spektaklu na antenie radiowej zamieszcza Maryna Okęcka-Bromkowa. Zapowiadany jest też spektakl operetkowy pt. „W krainie melodii i tańca”, arie w wykonaniu aktorów scen warszawskich.

Inne wiadomości z tamtych lat. Miasto zamierza podjąć uchwałę o przejęciu pawilonów na targowisku przy ul. Okrzei. W restauracji Pod Żaglami odbędzie się bal karnawałowy.
— Pamiętasz te bale, na których się bawiliśmy? – uśmiecha się do wspomnień pan Ryszard. — Lubiliśmy i lubimy tańczyć. Chodziło się do restauracji Pod Żaglami, do Nowoczesnej. Stoliki się rezerwowało, tylu było chętnych do zabawy.
Jeden z balów, w kolejną, okrągłą rocznicę ich ślubu, zapamiętało małżeństwo szczególnie. Pan Ryszard pracował wówczas w Dublinie w Irlandii. Pojechała tam ze smokingiem w paczce. Bal poprzedziło nabożeństwo w polskim kościele.
— Wzruszenie ścisnęło nas za gardło, kiedy ksiądz w obecności rodaków sympatycznie o nas wspomniał w kazaniu — pamiętają.

Inna wiadomość z „Głosu Olsztyńskiego”: Hotel „Nad Łyną” obłożony. Załoga melduje z dumą, że wykonano plan w stu procentach. I meldunki z olsztyńskich zakładów pracy podobnej treści. Na pierwszej stronie zaś artykuł krytyczny o polityce „burżuazyjnych” Stanów Zjednoczonych. Na koniec akcent kryminalny — reportaż o lokalnej bandzie chuliganów.

Pani Irena pracowała aż do emerytury w krawiectwie, pan Ryszard jako ślusarz przez dłuższy czas w OZOS-ie.
— Zarobki były niezłe, pracownicy poszukiwani, autokary jeździły co dzień po okolicznych wsiach — opowiada. — Z puli mieszkaniowej przydzielano mieszkania. Właśnie takie otrzymaliśmy w 1971 roku na Zatorzu przy ulicy Puszkina.

OZOS rósł w siłę, chociaż od czasu do czasu zdarzały się wypadki. Pamięta na przykład wydarzenie, kiedy zimą w nocy na konfekcji zawalił się pod ciężarem mokrego śniegu dach.
— U nas w domu też nie obyło się bez stresującego wydarzenia, kiedy zalaliśmy sąsiadów — dodaje. — Gdyby nie to, że byliśmy ubezpieczeni, źle by się to finansowo skończyło.

O wiele przyjemniejsze są wspomnienia w rodzaju, kiedy „wystało się” w kolejce komplet mebli Alik czy też inne poszukiwane dobra. I dzień, w którym kupili swój pierwszy samochód: Skodę 105.
— Bez żadnego, jak kiedyś, przydziału. Za gotówkę w Polmozbycie! — podkreśla pan Ryszard. — Pamiętam, że nawet byłem nieco oszołomiony.

Najprzyjemniejsze wspomnienia obojga wiążą się z uroczystościami rodzinnymi, jak Boże Narodzenie czy Wielkanoc, urodzinami (mają trzy córki, siedmioro wnuków i dwójkę prawnucząt). Od lat takich spotkań jest mniej, tak bywa jak dzieci układają sobie własne życie.
— Rekompensujemy to sobie wycieczkami we dwoje po Polsce i za granicę, bo lubimy podróżować! — wyznają Górscy. – A podróżujemy różnymi środkami lokomocji. Jeśli chodzi o Europę, a zwiedziliśmy ją niemal wzdłuż i wszerz, to przeważnie samochodem. Ale byliśmy również między innymi w Mongolii, Chinach, Indiach, Egipcie, a nawet w Australii.

— Poznaliśmy również dobrze własny kraj — dodaje pani Irena. — Wystarczy, że Rysiek zobaczy w telewizji jakiś ciekawy obiekt, krajobraz, zapowiedź wydarzenia, to już rzuca hasło: „Jedziemy!”. Ale najpiękniej jest na Warmii, gdzie mieszkamy.
W końcu stary egzemplarz „Głosu Olsztyńskiego” wędruje do rodzinnych zbiorów. Nie prosimy o inne dokumenty, bo państwo Górscy siedzą na walizkach. Teraz jeszcze zastaliśmy ich w mieszkaniu na Nagórkach, wkrótce jednak przeniosą się do domu przy ul. Bartąskiej w gminie Stawiguda.

Władysław Katarzyński



Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij

Komentarze (6) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Adam #2797676 | 88.156.*.* 30 wrz 2019 16:32

    Przecież ,,wszystkie Ryśki to fajne chłopaki"

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  2. tezbyłem w gazecie #2797673 | 46.186.*.* 30 wrz 2019 16:28

    w latach 50 pracowałem przy budowie międzyszkolnego osrodka sportów wodnych w Iławie i też był reporter z głosu olsztyńskiego miałem zdjecie /kupiłem chyba z 10 sztuk tej gazety/ale się niedochowała do dzisiejszych czasów -był też wpis odpowiedni do złotej księgi tego osrodka a jak otwierali port iława w miejscu osrodka to nawet nie zaprosili????

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. kasia #2797384 | 213.73.*.* 30 wrz 2019 08:40

    ohh, oby więcej takich fajnych reportaży. lekko się czyta, wspomnienia wracają, a i młodsi się czegoś dowiedzą. życzę Państwu Górskim jeszcze wielu wielu szczęśliwych lat życia.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  4. As #2797334 | 87.187.*.* 29 wrz 2019 23:51

    Może pan Ryszard nie pamięta że szkoła na Kopernika to po prostu sorbona

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Real #2797292 | 88.156.*.* 29 wrz 2019 20:44

      A ja pana Rysia znam z dwóch miejsc. Z podstawówki, gdzie razem się uczyliśmy i z....zamiłowania do ciężarów. Wtedy ćwiczyło się w piwnicach sztangami przytarganami ze złomu.

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (6)