Nauczyciele chcą liczyć godziny. Będzie strajk włoski w szkołach?

2019-09-24 14:55:17(ost. akt: 2019-09-24 14:58:36)

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Chyba czeka nas jednak strajk w szkołach. Ale w zupełnie innej formule niż poprzednio. Nauczyciele mają pilnować czy zadania zlecane im przez dyrekcję nie wykraczają poza obowiązki służbowe. Czy uda się odbiurokratyzować szkoły?
Forum Związków Zawodowych i Związek Nauczycielstwa Polskiego chcą doprowadzić do strajku włoskiego w oświacie. To ciekawy ruch, bo różni się od poprzedniej formy strajku, która sporo kosztowała nie tylko uczniów, ale i samych nauczycieli.

Strajk włoski — z definicji — polega na wykonywaniu przez pracowników obowiązków służbowych w sposób skrajnie drobiazgowy. Nie jest to nowa forma protestu, bo w Polsce stosuje się ją od lat. Przykładem może być choćby strajk policji z sierpnia 2018 roku czy strajk pracowników Jastrzębskiej Spółki Węglowej z maja 2011 roku. W szkołach ma polegać na skrupulatnej realizacji przez nauczycieli tylko tych zadań, które wynikają z przepisów, a nie tych, które wymyślają dyrektorzy.

Do końca września ZNP ma opracować dla nauczycieli specjalny wykaz czynności, które mają obowiązek wykonywać, jak również tych, do których dyrektor nie może ich zmuszać. Dokument ma trafić do wszystkich placówek oświatowych. Ale oddziały regionalne na razie nie znają konkretów.

— We wtorek (1 października) będzie posiedzenie prezydium Zarządu Głównego. Tam zapadną decyzje. Będziemy też po wynikach kwestionariusza badawczego na temat form protestu wśród nauczycieli. Czekamy na wytyczne — powiedział nam Tomasz Branicki, szef ZNP na Warmii i Mazurach.

Czy ten protest może być sposobem na odbiurokratyzowanie szkół? — pytamy.
— To faktycznie spory problem, bo o biurokracji w szkołach mówi się od lat. O pisaniu planów, rozkładów. Ale wszystko jest zapisane w podstawie programowej, trzeba ją realizować i nauczyciel wie co ma robić, nie musi rozpisywać i pilnować tego w dzienniku. To robi się sztuczne, a papier wszystko przyjmie. To nauczyciel powinien decydować, a nie wpisywać coś na sztywno i tego się trzymać tylko dlatego, że przyjdzie kontrola z kuratorium i sprawdzi czy numerek w planie zgadzał się z numerkiem w dzienniku — podkreśla Branicki. — Doprecyzowanie tego wszystkiego jest jednym z założeń protestu. Jak się mówi o tym, że jest stos papierów, to zaraz zaczyna się przerzucanie odpowiedzialności. Dyrektor mówi, że tak chce kuratorium, albo organ prowadzący. Kuratorium twierdzi z kolei, że wymyślają to sobie dyrektorzy, albo, że to ministerstwo, a ministerstwo, że w zasadzie nic nie chce. Dlatego jest to na pewno słuszna forma protestu.

Czas na biurokrację można przecież poświęcić uczniowi — dodaje Tomasz Branicki.

A co z dyspozycją dla dyrektorów? — Chodzi o to, żeby ktoś w końcu określił, co znaczy 40 godzin. To bardzo ogólne stwierdzenie. Zazwyczaj mówi się o pensum (czyli 18 lub 20 godzin), ale nasze stanowisko jest takie, że w 40 godzinach powinno być ujęte pensum i inne czynności, które jednocześnie wykonuje nauczyciel. Dodatkowa opieka nad dzieckiem np. na wycieczkach czy festynach musi być płatna. Jeśli szkoła coś organizuje i to czemuś służy, np. naborowi czy promocji szkoły, to trzeba za to zapłacić. Jak każdemu pracownikowi — zauważa Tomasz Branicki. — Na to jest proste rozwiązanie. Można powiedzieć, że te 40 godzin to: 18 czy 20 godzin pensum, 5 godzin do dyspozycji dyrektora, a reszta to zebrania, dokształcanie nauczyciela itd. Będziemy pilnować takich rzeczy.

Wiceprezes ZNP Krzysztof Baszczyński podkreśla, że związek chce skończyć z wyzyskiem.

„Mam nadzieję, że nauczyciele nie będą się bać swoich przełożonych i zastosują się do tych wytycznych. Chcemy skończyć z wyzyskiem pracowników i pracą w formie wolontariatu” — mówi na łamach „Rzeczpospolitej”. Dodał też, że: „Tam, gdzie nauczyciele mają wątpliwości, czy dyrektor może wydać takie polecenie, mogą domagać się, aby było ono wyartykułowane na piśmie. Z naszej strony oferujemy pomoc prawną.”

W karcie nauczyciela zapisano bowiem, że (we wspominanych 40 godzinach) nauczyciel obowiązany jest realizować m.in. zajęcia dydaktyczne, wychowawcze i opiekuńcze, prowadzone bezpośrednio z uczniami, a także inne zajęcia i czynności wynikające z zadań statutowych szkoły, w tym zajęcia opiekuńcze i wychowawcze. I jak tłumaczył wiceprezes ZNP, przepis jest na tyle rozbudowany, że nauczyciela można: „przymuszać praktycznie do wszystkiego, np. sporządzania dokumentów, które są wymysłem dyrektora, albo przeprowadzania tak jak to było ostatnio w województwie lubuskim ankiet wśród uczniów”.
Podobnie uważa Forum Związków Zawodowych.

Podkreśla, że za każdą godzinę nadliczbową (powyżej 8 godzin pracy) należy się wynagrodzenie. Tak samo, jak za wycieczki szkolne, za które według przepisów należy się czas wolny lub dodatkowe wynagrodzenie.

Dyrektorzy zdają się to rozumieć. — Jestem starym nauczycielem. Nie chcę mówić o wizji, bo też uważam, że w podwyżkach nie widzi się dodatkowej pracy. Mówimy o zasadniczej pensji, a nikt nie mówi o wyjazdach na całe dnie i noce. Nawet ten 40-godzinny tydzień pracy tego nie załatwia — mówi Jolanta Skrzypczyńska, dyrektorka I LO w Olsztynie.

I tu zgadza się z pomysłem Tomasza Branickiego o jasnym określeniu, czym jest 40-godzinny wymiar pracy. — Powinno być jednoznacznie określone, które obowiązki są wykonywane przy okazji umowy o pracę. Nauczyciele wykonują dużo czynności, które ja określam jako niepłatne. Czyli opieka nad sztandarem, zajęciami pozalekcyjnymi — precyzuje. — Jeśli nauczyciele przestaną to robić, to szkoła ograniczy się do przeprowadzenia lekcji. Ale nie wszyscy odejdą od tych zajęć, bo nigdy tak nie jest.

Dodatkowe rzeczy i tak robią — i będą pewnie robili — nauczyciele pasjonaci. — Ale już obserwuję w swojej szkole pojedyncze przypadki nauczycieli, którzy mówią o tym, że robią coś ostatni rok — nie ukrywa Jolanta Skrzypczyńska. — Ludzie są po prostu niedoceniani i się zniechęcili. Dobrze jednak, że w końcu mówimy o edukacji w skali całego kraju. Przecież my nie mamy pieniędzy na delegacje, na które często nauczyciele jeżdżą. Albo na szkolenia — za swoje pieniądze.

Paweł Jaszczanin

Komentarze (27) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Yyy #2795270 | 5.172.*.* 24 wrz 2019 18:01

    Generalnie tylko praca może ich uratować. Bo podczas strajku to takie głupoty im przychodziły do głów jak dla przedszkolaków (z całym szacunkiem do przedszkolakow) jakieś filmy, teledyski nagrywali... Zenada. Niech popracuja tyle co reszta to może docenia pracę bo chyba za dużo czasu na myślenie maja

    Ocena komentarza: warty uwagi (23) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. malyna #2795301 | 89.228.*.* 24 wrz 2019 18:54

      Tak niech liczą godziny swojej pracy ale okres wakacji to urlop bezpłatny bo ten co im się należy to ferie i przerwy świąteczne a wakacje bezpłatny i będzie sprawiedliwie. namawiam uczniów by reagowali jak nauczyciel żąda 50 zł za korepetycje albo paragon z kasy fiskalnej jak wszyscy w tym kraju

      Ocena komentarza: warty uwagi (22) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. Emerytowany Nauczyciel #2795329 | 83.6.*.* 24 wrz 2019 20:03

        Oby tym razem nie przebierali się za krowy czy inne zwierzęta a już nie daj Panie Boże za barany bo sądząc po ich zachowaniu za te ostatnie zwierzęta nie muszą a przynajmniej zdecydowana większość

        Ocena komentarza: warty uwagi (19) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

        1. Rodzic #2795240 | 89.228.*.* 24 wrz 2019 16:57

          Nic nowego.Nauczyciele już od wielu lat stosują strajk włoski. Gowno uczą ,gdyby nie korki nikt z uczniów nie zdał by nigdy i nigdzie żadnego egzaminu.Może to wynika z tego że sami niewiele umieją .W każdym razie ich praca nie zasługuje nawet na takie wynagrodzenie jak otrzymują.Ktoś powinien to im wyraźnie i oficjalnie powiedzieć.Nie jesteście warci wyższych wynagrodzeń!

          Ocena komentarza: warty uwagi (18) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

          1. toja40 #2795186 | 88.156.*.* 24 wrz 2019 15:19

            A moze podwyżki niech beda zalezne od wynikow nauczania dzieci przez nauczycieli.Bo niektorym to nie chce sie nauczyc w szkole dzieci ale na korepetycjach im to dobrze wychodzi.

            Ocena komentarza: warty uwagi (15) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (4)

            Pokaż wszystkie komentarze (27)