Leczą dzieci... lizakami i żelkami

2019-09-24 20:00:55(ost. akt: 2019-09-24 19:01:01)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: Pixabay

Kiedyś, żeby wzmocnić odporność u dzieci, sięgaliśmy po czosnek czy miód. Czasy się zmieniły, więc szukamy pomocy w aptece. A tam lizaki z witaminami czy żelki, które mają być lekiem na całe zło. Dietetyk: To jest marketing.
"Dzieci uwielbiają słodycze, rodzice natomiast woleliby, żeby ich pociechy jadły zdrowsze przekąski. Na szczęście, obecnie obie te potrzeby można ze sobą pogodzić. Idealnie do tego nadadzą się lizaki z witaminami. Są słodkie, a jednocześnie pełne wartościowych składników tak ważnych dla organizmu dziecka.” — tak brzmi jedna z reklama lizaków mających zagwarantować odporność i zdrowie dziecka. Dalej dowiadujemy się, że lizaki mogą być dodatkiem do zdrowej diety i zbilansowanych posiłków, które zawsze powinny być podstawą prawidłowego rozwoju każdego dziecka. Lizaki z witaminami to hit wielu aptek. Do wyboru, do koloru. Są lizaki łagodzące ból gardła u malucha, wzmacniające odporność, przyspieszające walkę w infekcjami... Kolorowe, w różnych kształtach i w opakowaniach z postaciami z bajki.

Podobnie z żelkami. W kolorowych słoiczkach, w kształcie słodkich ( dosłownie!) misiów kuszą dzieci. I cieszą rodziców, przekonanych, że w ten sposób zapewnią dzieciom wszystko, co najlepsze. Producenci zapewniają, że wystarczy wziąć kilka żelków dziennie, aby u dziecka wzmocnić odporność, zagwarantować mu mocne kości, prawidłowy wzrost i rozwój. Niektóre z nich, te z górnej półki, oferują jeszcze więcej.

Mają zawierać odpowiednią porcję witamin oraz kompleksowo dobraną kombinację koncentratów z warzyw i owoców. Uroczy kolorowy miś ma chronić dziecko przed stresem, zapewnić mu dobry stan włosów i paznokci.

Żelki wezmą też udział w prawidłowym funkcjonowaniu układu nerwowego i przyczynią się do zmniejszenia uczucia zmęczenia i znużenia. Ale czy to, co piszą producenci, jest prawdą? Z tego typu produktami od lat walczy dr Anna Makowska, znana w internecie jako dr Ania, edukatorka, autorka książki „Żywność dla dzieci to jest dramat”.
— Przy obecnym poziomie przecukrzenia u dzieci, gdy cukier z syropem wręcz wylewa się z półek sklepowych, wysypuje tonami ze śniadaniówek, gdzie nie potrzeba już okazji, żeby spożywać słodycze, bo cukier jest absolutnie wszędzie – dla mnie żelki, lizaki itp. z witaminami to jest dramat. Zwłaszcza, jeśli są dostępne w aptece oraz przy takich zaleceniach spożycia, jak w tym przypadku. I mimo że rozumiem wspaniałą ideę rozgrzeszenia i teksty w stylu „nie jest tak źle” oraz „przecież są witaminy”, uważam, że dzieci trzeba uczyć, że witamin szukamy w warzywach i owocach. Nie w lizakach czy żelkach — dodaje.

I podkreśla, by nie dać się zwieść pozorom: — Postacie bajkowe, witaminy, produkt dostępny w aptece, czyli musi być dobrze…? A teraz fakty: cukier z syropem glukozowym. Masa 8 g. „Zaleca się spożywać 4 lizaki dziennie”. 8 x 4 = 32 g. 32 g to 6,4 łyżeczki — wylicza.

Dr Ania zasłynęła z bardzo ostrego języka i z bezkompromisowości.
— Dajesz dziecku żelki z witaminami? Ciastka z tłuszczem utwardzonym? Słabo, a raczej dramat. A może popularne jogurciki smakowe w kolorowych kubeczkach? A może wszechobecne musy owocowe? Może słodkie serki homogenizowane? Też nie najlepiej. Jeśli totalnie nie patrzysz na skład, tylko jak leci – bierzesz z półki wszystko co z napisem „dla dzieci” – dobrze się zastanów, bo za kilka – kilkanaście lat, twoje dziecko może przyjść do ciebie z pytaniem „dlaczego”? Co mu wtedy odpowiesz? — ostrzega na swoim blogu.

Podobnego zdania jest dr inż. Anna Hinburg, dietetyk kliniczny z Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie.
— Składy tych produktów pozostawiają wiele do życzenia. Mają duże ilości cukru i barwników. Dziecko będzie myślało, że te słodycze z apteki załatwi sprawę. A przecież wiele witamin można przekazać dziecku w naturalnych produktach. Na przykład witaminę C, którą znajdziemy w cytrynie, pomidorach, grejpfrutach czy papryce.

Dietetyk zauważa, że kiedy leczymy dziecko żelkami, ono myśli, że słodycze są produktem na wszystko. — Niby rośnie świadomość Polaków w kwestii żywienia, ale wciąż jest ona zbyt mała. A lizaki z witaminami to czysty marketing.

Aleksandra Tchórzewska

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Mania #2996439 | 85.222.*.* 29 paź 2020 11:01

    Dla wzmocnienia odporności daję swoim dzieciom witaminy w postaci naturalnych soków wyciskanych samodzielnie. Wyciskam soki w wyciskarce wolnoobrotowej wg. porad https://www.terapiasokami.pl/gdzie-szuka c-witamin. Na początku soki rozcieńczałem wodą, ale teraz już kiedy są starsze podaje soki warzywno-owocowe bez wody. Dzieci chowają się zdrowo i tryskają energią. Uważam, że naturalne jest najlepsze w odróżnieniu od sztucznych suplementów ze sklepu czy apteki

    odpowiedz na ten komentarz

  2. olis #2795354 | 88.156.*.* 24 wrz 2019 20:37

    Komentarz nisko oceniony. Kliknij aby przeczytać. niech każdy sam zdecyduje czy poda żelka z apteki dla dziecka czy zwykłą witaminę C zawartą w owocach... myślę że można było dać ciekawszy artykuł, np. kiedy wkońcu wybudujecie lidla na zatorzu? ;)