Od dziś ważna zmiana w prawie! Duże sklepy zapłacą za żywność w koszu

2019-09-10 20:11:13(ost. akt: 2019-09-18 12:29:36)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Nowa Ustawa o przeciwdziałaniu marnowania żywności nakłada na duże sklepy obowiązek przekazywania niesprzedanych artykułów spożywczych organizacjom charytatywnym. Jeśli tego nie zrobią, zapłacą. 10 groszy za każdy zmarnowany kilogram.
Są na pewno tacy, którzy pamiętają poruszenie, jakie kilkanaście lat temu wywołała w społeczeństwie kara nałożona na pewnego piekarza z Legnicy. Mężczyzna, jak deklarował, oddawał niesprzedane pieczywo potrzebującym, aż w końcu fiskus powiedział „dość” i nałożył na niego karę. Mało kto jednak pamięta, że w kwocie, która opiewała na 230 tys., tylko niecałe 50 tys. było karą za niezapłacenie podatku od darowizny. Resztę urzędnicy kazali mu zapłacić za... sprzedaż pieczywa na lewo. Podważono też skalę działań charytatywnych przedsiębiorcy i wykazano, że nielegalnie zatrudnia pracowników.

Niezależnie od tego, historia legnickiego piekarza na długo stała się symbolem bezwzględności urzędu skarbowego i absurdalnych zapisów prawnych. „Lepiej wyrzucić niż oddać” stało się hasłem, w które znaczna część właścicieli sklepów czy restauracji wierzyła przez kolejne lata.

Nowa ustawa ma odwrócić ten trend. A ponieważ najwidoczniej nic nie działa tak dobrze na wyobraźnię przedsiębiorców, jak strach przed karą, postanowiono, że za nieekologiczne zachowania sklepy będą płacić.

I choć 10 groszy nie wydaje się kwotą, przez którą można pójść, jak to się mówi, z torbami, ustawodawca najwidoczniej liczy, że właściciele sklepów pójdą z torbami... do organizacji pozarządowych. Co w tych torbach ma się znaleźć? Sklepy mają przekazywać artykuły spożywcze, które nie zostały sprzedane (ze względu na np. uszkodzone opakowanie albo zbliżającą się datę przydatności do spożycia), ale które nadal można wykorzystać.

Sklepy (na razie te największe, działające na powierzchni powyżej 400 metrów kw.) mają od teraz 5 miesięcy, by podpisać stosowne umowy z organizacjami i porozumieć się w zakresie przekazywania żywności. Jeśli tego nie zrobią, a artykuły spożywcze będą się u nich marnować, zapłacą za każdy taki niesprzedany kilogram żywności 10 groszy. To, zdaniem osób, które „ochroną żywności” zajmują się na co dzień, krok w dobrym kierunku.

— Każda zmiana, która prowadzi do ograniczenia marnotrawstwa żywności w Polsce, jest potrzebna. Należy zaznaczyć, że sklepy odpowiadają za marnowanie około 5 proc. żywności. Według szacunków Banków Żywności wejście w życie Ustawy o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności pozwoli na uratowanie nawet 100 tys. ton żywności więcej niż dotychczas — mówi Edyta Jermakow z Banku Żywności w Olsztynie. — Dodatkowo sprzedawcy będą zobowiązani również do prowadzenia w swych sklepach kampanii edukacyjno-informacyjnych na temat racjonalnego gospodarowania żywnością.

A takie kampanie są nam ciągle bardzo potrzebne, bo... — Żywność marnuje się w naszych głowach — podkreśla Jolanta Markiewicz z olsztyńskiego Banku Żywności. — Jeżeli my nie widzimy problemu w domu, to jak go mamy dostrzec w sklepie, w produkcji?

Nawet ten jedyny poseł, który zagłosował w Sejmie przeciw ustawie, uzasadniał to tak: marnowanie żywności jest moją prywatną sprawą, chcę, to wyrzucam i nikomu nic do tego!

— To pokazuje, że przy takim podejściu nie ma szans na zmianę. Liczymy na to, że te kampanie zaistnieją w szkołach, instytucjach, w mediach (w tym lokalnych) i pozwolą zmieniać świadomość — podkreśla Jolanta Markiewicz. — To jest kluczowe. Ja nie mam wątpliwości, że jeżeli kierownik sklepu będzie uważał, że to skandal, żeby żywność się zmarnowała, to on do tego nie dopuści. Jeśli natomiast będzie sprawę lekceważył, to choćby mu nakazywała ustawa, będzie kluczył i udowadniał, że się nic nie dało zrobić.

Ustawa to zdaniem specjalistów sposób na aktywny sposób walki z problemem marnowania żywności, a jej niewątpliwą zaletą jest fakt, że należy do nielicznych, których funkcjonowanie ma zostać poddane ewaluacji po 18 miesiącach. Będzie wówczas można sprawdzić, czy sklepy stosują się do przepisów i zweryfikować, czy przynosi ona zakładane korzyści.

Sklepy sklepami, ale, co podkreśla na przykład Edyta Jermakow, największym problemem jest ograniczenie marnotrawstwa żywności wśród konsumentów indywidualnych. — Według szacunków Banków Żywności obecnie za około połowę marnowanej ogólnie żywności w Polsce odpowiadają właśnie konsumenci indywidualni, podobnie jest w całej Unii Europejskiej (53 proc.). Z jednej strony świat wyrzuca do kosza ponad 1,5 miliarda ton odpadów, z czego ponad 80 proc. to żywność zdatna do spożycia. Tymczasem ponad 800 milionów ludzi na świecie głoduje... — tłumaczy Jermakow. I dodaje: — Trzeba pamiętać, że marnowanie jedzenia nie jest obojętne dla planety. Wyrzucona żywność to również ogromne marnotrawstwo wody oraz niepotrzebna degradacja gleb i gruntów.

Choć coraz więcej osób jest wrażliwych na kwestie związane z ekologią, to w moich codziennych rozmowach ze znajomymi jak mantra wraca problem wyrzucania jedzenia. — U mnie w domu zawsze mówiło się, że nie wolno marnować jedzenia. I nie wynikało to nawet z troski o środowisko, lecz o finanse — przyznaje Agnieszka, mama dwojga dzieci. — Ostatnio jednak coraz częściej widzę, że kupuję na przykład większe porcje, bo są tańsze, a w konsekwencji wyrzucam niedojedzone resztki. Finansowo nadal jestem na plus, bo np. dwa jogurty o pojemności 150 ml każdy kosztują o kilkadziesiąt groszy więcej niż ten sam o pojemności 400 ml. Rzecz w tym, że moje dzieci prawie nigdy nie zjadają tego większego jogurtu do końca. Więc pieniądze oszczędzam, a żywność marnuję — dodaje ze smutkiem olsztynianka.

Agnieszka przyznaje też, że ma problem z tworzeniem list potrzebnych produktów. — Duże zakupy robię raz w tygodniu, w sobotę, w towarzystwie męża. I chociaż teoretycznie planuję posiłki i staram się przewidzieć, co będzie mi potrzebne, zwykle kończy się to tak, że w piątek zdaję sobie sprawę z tego, że część żywności nie została wykorzystana. Bo zachciało nam się czegoś innego, bo kupiłam za dużo, bo produkty zepsuły się szybciej niż sądziłam... — mówi kobieta. I dodaje: — Podziwiam moją koleżankę, która niemal codziennie kupuje produkty, którym kończy się termin spożycia. To z nich gotuje. Oszczędza nie tylko pieniądze, ale i „ocala” żywność. Może to słabe wytłumaczenie, ale ja na to nie mam jednak czasu.

Marnujemy też, bo... kupujemy oczami.
— Czasami wydaje mi się, że mam ochotę na przykład na jakiś owoc, a potem leży w domu tak długo, aż nie nadaje się do zjedzenia — mówi mi inna znajoma. — I naprawdę nie jest tak, że nie czuję wyrzutów sumienia. Czuję. I wiem, że mogłabym zanieść ten przykładowy owoc do jakiegoś punktu, oddać potrzebującym, ale... nie oszukujmy się. Nie będę udawać, że to robię.

Innym problemem jest wszechobecny pośpiech. — Rzadko mam czas na gotowanie w domu, więc często kupuję w drodze do pracy gotowe posiłki — przyznaje Tomek. — Nie dość, że są one szczelnie opakowane plastikiem, to na dodatek nie za bardzo mam je gdzie przechowywać w biurze. Niedojedzone trafiają czasem do kosza, bo nie chce mi się ich wieźć do domu.

Tomek przyznaje też, że nie tylko marnowanie żywności wynika z pośpiechu. — Podobny problem miałem, kiedy żywiłem się w jednej ze stołówek. Zachodziłem tam po zupę, którą dostawałem w plastikowym pojemniku. Oczywiście, mogłem przynosić z domu swoje własne naczynie, do którego pani ze stołówki nalałaby mi porcję posiłku. Lenistwo jednak wygrało.

Daria Bruszewska-Przytuła


W sklepach często wygrywa też nasza bezmyślność i przyzwyczajenia, których nie potrafimy racjonalnie uzasadnić.
Część z nas na pewno pamięta akcję, w której zachęcano do kupowania „samotnych”, pojedynczych bananów. Powód? To one często, pozostając poza zainteresowaniem kupujących, lądują na koniec dnia w śmietniku. Tym bardziej że, przeleżawszy wiele godzin w sklepowym kartonie, zostają nieźle poturbowane.
W poszukiwaniu żywności bywamy wszak bezwzględni. Bo wybieranie „najładniejszych” okazów to sport, którym moglibyśmy uczynić narodowym. Nie wierzycie? Ręka w górę, kto nigdy nie ujrzał na własne oczy zawodników, którzy z zaangażowaniem startują w kategorii przerzucania owoców i warzyw na czas? Albo tych, co to z miną najwierniejszego z kibiców zachęcają panią z mięsnego do poszukiwań dla nas „tego jedynego ideału”? Nie, nie. To nic matrymonialnego, a pani z mięsnego nie dorabia jako swatka. Chodzi tylko o wybór kawałka mięsa na obiad.

Od autorki::

Komentarze (15) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. krzroy #2789216 | 93.157.*.* 10 wrz 2019 20:49

    Idea dobra, jest wielu potrzebujących wsparcia. Jestem ciekaw tylko jak można rozliczyć sklepy z ilości wyrzuconych artykułów spożywczych, ilu będzie potrzeba w skali kraju do tego rozliczania ludzi i ile to będzie kosztowało? czy przypadkiem skórka nie warta wyprawki? Może zamiast straszyć sklepy karami wymyślić jakiś system motywacyjny który będzie premiował sklepy za przekazaną żywność?

    Ocena komentarza: warty uwagi (16) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. ha ha ha ha ha #2789218 | 81.190.*.* 10 wrz 2019 20:51

      ha haha 10 groszy za kilo starej kiełbasy itd... to jeśt tragedia że tak niskie kary wymyślają....i jak to ma zmobilizować aby żywności nie marnować.

      Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. ..... #2789229 | 89.229.*.* 10 wrz 2019 21:11

        ludzie kupują w marketach całe kosze bo myślą że zaoszczędzą, później połowę wyrzucają i wychodzi na prawdę drożej niż w najbliższym sklepie, często jeszcze trzeba te zakupy przywieźć do domu to dochodzą koszty paliwa

        Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz

      2. antypis #2789231 | 37.47.*.* 10 wrz 2019 21:17

        Komentarz nisko oceniony. Kliknij aby przeczytać. Chory prezes-chora partia-Zaraza Polski-Nicość

        1. tt #2789279 | 83.9.*.* 11 wrz 2019 05:32

          Galopujące w górę ceny art. spożywczych już zaczęły spełniać rolę edukacyjną w wielu gospodarstwach domowych.

          Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

          Pokaż wszystkie komentarze (15)