Zły pies? Nie, zły właściciel!

2019-08-30 19:44:57(ost. akt: 2019-08-30 12:48:06)
Agnieszka Kawecka z Teją

Agnieszka Kawecka z Teją

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Każdy pies ma swój charakter, czasem narwany, czasem spokojny. Psy jednak nigdy nie zapominają, nie obrażają się, celowo nie krzywdzą. Naszą miłość odpłacają z nawiązką. Niezależnie od rasy.
Pitbull. Brzmi groźnie? To piękny, muskularny pies, który budzi podziw i respekt. W Polsce wpisany jest na listę ras psów uznawanych za agresywne. Ale czy rzeczywiście taki jest?

— Moja Teja jest najbardziej przyjaznym zwierzakiem, jakiego znam. Kocha nie tylko wszystkie psy i bawi się z nimi, ale przede wszystkim uwielbia ludzi. I aż się dziwię, że ta rasa ma aż taką złą renomę. Ale wszystkiemu winni są właściciele — uważa Agnieszka Kawecka z Olsztyna. — Znam tę rasę doskonale i nie wyobrażam sobie, żeby pitbull mógł zrobić coś złego. Nie widzę w nim żadnej agresji. Przecież nawet mały kundelek może kogoś pogryźć. Na szczęście już boom na pitbulle minął. Już te psy nie trafiają w niepowołane ręce.

Teja 27 lipca obchodziła pierwsze urodziny. Pani Agnieszka złożyła jej życzenia. Przede wszystkim zdrowia. Ale nie kupiła żadnego prezentu.
— Wcześniej też miałam psa, Aretę. To był też pitbull. Przez piętnaście lat mieszkała z nami, ale odeszła, bo serce nie dało już rady… Po prostu przyszedł jej czas. Gdy odeszła, myślałam, że już nigdy nie będę miała zwierzaka, ale nie dałam rady.

Wytrzymałam pół roku i zdecydowałam, że potrzebuję psa do szczęścia. Wcześniej w domu było pusto, cicho… Gdy otwierałam lodówkę, nikt nie wpatrywał się na mnie pięknymi ślepiami. Nawet syn mówił, że było po mnie widać, że czegoś mi brakuje.

Dlatego pojechałam do Grajewa po Teję — opowiada Agnieszka Kawecka. — Ale nie da się jednak zastąpić psa, którego kochało się przez długi czas. Na początku porównywałam Teję do Arety. Ale Teja ma zupełnie inny charakter. Jest zupełnie inna i wyjątkowa. To bardzo łagodnym pies, który uwielbia całą rodzinę. I dlatego dużo jej wolno. Dlatego śpi ze mną na kanapie. I doskonale mnie rozumie. Wystarczy spojrzeć jej w oczy, a ona już wszystko wie. Nie trzeba jej tłumaczyć, że idziemy na dwór, że będzie jadła. Potrafi się też przytulić, gdy mi jest smutno. To takie porozumienie dusz. Jestem bardzo w niej zakochana! Niedawno urodził mi się wnuczek. Gdy się odwiedzamy, Teja jest bardzo nim zaciekawiona. Ale syn też ma pitbulla i tamten jest wręcz zachwycony małym chłopcem. Cudownie się do niego odnosi. Co chwilę zagląda do wózka, do łóżeczka. Pilnuje, żeby nie zniknął. Widać, że go kocha. Zresztą, jak wyczytałam, pitbulle są wyhodowane po to, aby opiekować się dziećmi.

Bo pitbull to pies cierpliwy. Ale niestety, jak wspomina pani Agnieszka, Areta była zadziorna. Zwłaszcza do innych psów. Na ludzi jednak nigdy nie warczała.
— Niestety kiedyś ugryzł ją mniejszy pies. Dlatego nie przepadała za takim towarzystwem — podkreśla pani Agnieszka. — Teja natomiast jest spokojna, ale i ja robię wszystko, żeby nic się nie zdarzyło. Staram się, żeby nie zbliżała się do innych psów, zwłaszcza tych mniejszych. Te gryzą najczęściej.
Teja jest szczęściarą, bo nie musi siedzieć sama w domu w oczekiwaniu aż ktoś wróci z pracy.

— Uwielbia kurczaczka, więc codziennie na niego pracuje. Jeździ ze mną do pracy, do sklepu odzieżowego. Całe szczęście, że nie pracuję w spożywczym! Pies pewnie nie dałby rady wysiedzieć tam całego dnia — żartuje pani Agnieszka. — Teja jest bardzo łagodna, choć ludzie się jej boją. Nie w sklepie oczywiście. Bo za ladą nie stoi. Ale przynajmniej czuję się z nią bezpiecznie. Zwłaszcza gdy idę na spacer do lasu czy nad jezioro. Bo Teja lubi biegać, skakać i pływać. Cały czas muszę za nią nadążać, bo jest szybka. Na szczęście daję radę!
Golden retriever natomiast tym różni się od pitbulla, że nikt nigdy nie mówi o nim źle. Od zawsze uważany jest za najlepszego przyjaciela rodziny.
— Skiper jest u nas od szczeniaka, czyli od czterech lat.

Bo pies w naszej rodzinie był od zawsze. Jednego psa znaleźliśmy w wózku dziecięcym na strychu. Ale odszedł, bo miał swoje lata. Inny pies z kolei miał raka. W końcu pojawił się Skiper.

którego można głaskać i głaskać. Jest taki kochany — opowiada Jarosław Piórkowski z Olsztyna. — On wszystko wyczuwa. Wie też wszystko. O szóstej rano, gdy żona jeszcze śpi, budzi ją, bo chce wyjść. O dziesiątej piszczy, bo to też jego czas. O piętnastej jest tak samo. A wieczorem, gdy kończy się losowanie totolotka, też już stoi przy drzwiach. Nie ma zmiłuj! Ale to kochany pies. Mieszkają jeszcze z nami dwa koty. One na początku, gdy Skiper się pojawił, fukały na niego. Ale pies swoją wielkością pokazał, kto tu rządzi. Bawi się jednak z nimi, a nawet opiekuje się po swojemu. Taki już jest, po prostu. Zresztą do wszystkich jest taki serdeczny. Zwłaszcza do ludzi. Ma włochatą małpę i gdy ktoś przychodzi, bierze ją w pysk i razem z nią się wita. Małpa to podstawa. Ale z małpą lubi też spać. I dobrze czuje się też na wersalce, chociaż nie wolno mu spać z nami. Gdy żona na niej odpoczywa, on wchodzi od strony ściany i odpycha się łapami, czyli robi sobie miejsce. Jeśli żona chce nadal leżeć, musi się przesunąć, a nogi położyć na ławie. Bo przecież Skiper mały nie jest. Jak stanie na tylnych łapach, sięga do ramienia.

Skiper to duży pies. Waży 45 kilogramów i ma apetyt. Jak to pies.
— Wszystko zje, ale najbardziej uwielbia serdelki. Kupujemy tylko z jednej firmy, bo właśnie te smakują mu najbardziej. Inne też lubi, ale to już nie to — zdradza pan Jarosław. — Lubi też rybę smażoną, a najbardziej świeżą. Najlepiej złapaną w jeziorze i od razu usmażoną przez mnie. Ale że Skiper pływa na żaglach, więc takie smakołyki zdarzają mu się często. Niedawno pływał po Bełdanach przez dwa tygodnie. Można powiedzieć, że jest zaprawiony w boju!

Taki pies to skarb. I, jak mówi powiedzenie, to najlepszy przyjaciel człowieka. Trudno się z tym nie zgodzić.
— Pies to jedyne stworzenie, które nie potrafi człowieka oszukać — stwierdza Jarosław Piórkowski. — Kot na przykład chodzi swoimi drogami i robi to, co mu się podoba. Pies natomiast zawsze jest szczery i wierny. Niedawno poznałem historię pewnego człowieka, któremu zgubił się pies. Ten z kolei trafił do schroniska, gdzie przebywał dwa lata. Był osowiały, smutny… Ale właściciel w końcu go odnalazł. Przyszedł do schroniska, a pies nie mógł pohamować swojej radości. Ktoś nawet nagrał film z tego spotkania. Coś niesamowitego. Pies nigdy nie zapomina. Nigdy się nie obraża. A jego uczucia są szczere. Oczywiście o psa trzeba dbać. Nie tylko podstawiać mu miskę pod nos, ale przede wszystkim go wychowywać. Jeśli jest niekochany, może mieć żal. Ale to przecież też jest szczere i prawdziwe. Psa trzeba kochać. Mój na przykład ma wielkie serce. Ale nawet te mniejsze też takie mają.

ADA ROMANOWSKA

Jarosław Piórkowski i Skiper
Fot. Zbigniew Woźniak
Jarosław Piórkowski i Skiper

Komentarze (27) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. j. #2784175 | 83.9.*.* 30 sie 2019 20:08

    Trochę latek żyję na tym świecie i w tym czasie miałem niejednego psa, różnych w tym także uznawanych za agresywne. Uznawanych - bo to jest bzdura! : Pies będzie taki jak się go wychowa. . Amen.

    odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (7)

    1. Nigler #2784208 | 179.43.*.* 30 sie 2019 22:04

      jeśli właściciel pozwala psu na gryzienie ludzi i niepilnuje go to powinien być skazany za próbę zabójstwa z premedytacją a pies uśpiony

      Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

    2. Trzeba coś z tym zrobić! #2784214 | 88.156.*.* 30 sie 2019 22:28

      Z moich obserwacji wynika, że właściciele psów wypuszczający podopiecznych bez smyczy, to ludzie podli: im większe uwielbienie pupila tym większe upodlenie. Dla nich ważniejszy jest pies niż inny człowiek, który często musi bronić się przed atakiem kundla, a właściciel jeszcze bezczelnie łże, że on nie jest agresywny. Niestety, żyjemy w państwie bezprawia: prawo niby jest, ale nie respektowane. Weźmy przykładową ścieżkę przyrodniczą „Zazdrość”. Teren leśny a psy biegają bez smyczy i niektóre atakują spacerujących. Pytam gdzie jest leśnik, gdzie policja? Przecież w innych cywilizowanych krajach taki pies byłby odstrzelony, ale w naszym dzikim i chorym kraju leśnik boi się skorzystać z prawa odstrzału, bo może mieć kłopoty. A kary w postaci nagany, to czysta kpina.

      Ocena komentarza: warty uwagi (12) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. Bzdura i bełkot. psy pamietają, obrażają #2784235 | 83.9.*.* 31 sie 2019 00:39

        się maja fochy i potrafią się mega zemścić.. Wiem, co piszę, mam 50 lat i pies w moim domu był od zawsze. Różnej rasy, również wilk. Tak, wilk. I on był najukochańszy.. Wilk....

        Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

      2. Każde zwierzę da się wytresować #2784241 | 81.190.*.* 31 sie 2019 01:22

        Potrzeba jednak konsekwencji i dużo cierpliwości. Mieliśmy w życiu z mężem i psy, i koty, i razem, i indywidualnie. W chwili obecnej mamy kota. Co dalej będzie, nie wiem. Ale wiem, że i kota, i psa można pod siebie wytresować, z kotem jest trudniej, bo robi tylko to, co chcemy wtedy, gdy on też tego chce, problem więc polega na tym, żeby miauczkowi uzmysłowić, że to, czego my chcemy, jest bardziej właściwe- a nie zawsze się to udaje, ale na kilka kotów- mieliśmy kota obronnego, który nikogo obcego do dziecka nie dopuścił, a podobno agresywny i nienormalny, na obcych się rzucał, a wieczorami przychodził się przytulać, do sedesu się załatwiał i warczał. jak obcy pod drzwiami z drugiej strony stał. Z kolei znajomi mają psa, z którym sobie nie radzą, na tresurę prowadzają, i wcale się nie dziwię, z dziećmi również mieli problem, jak małe były, bo był brak konsekwencji, każdy miał inne zdanie, rodzice swoje, obie babcie swoje, a dzieci z roku na rok coraz bardziej rozwydrzone, teraz z psem kłopot, bo pewnie też każdy na coś innego pozwala. Ja przeżyłam traumę, jak weterynarz mnie osolił, że przed zabiegiem zwierzę jadło i przy narkozie wymiotuje- później się okazało, ze teściowa dała kawałek kiełbasy, bo zaszliśmy na chwilę przed zabiegiem, rozpieszczanie- rozpuszczanie wbrew woli rodziców to zwykle problem wspaniałych babć. A jak ktoś zwierzę podrzuca do babci, to i lekcje tresury na dłuższą metę nie pomogą. Ja miałam odwieczny problem z teściową, póki dziecko było małe- ja czegoś zakazywałam, teściowa pozwalała na wizycie u niej, a potem byłam wojna przez kilka tygodni, żeby znów dziecko odzwyczaić. Za to na bardzo rzadkiej wizycie teściowej u nas zwierzę pokazało, na ile może sobie teściowa pozwolić- nie pozwolić w stosunku do dziecka. Każde zwierzę da się wytresować, potrzeba tylko konsekwencji i cierpliwości, jak przy dziecku. Im więcej osób do opieki nad zwierzęciem, tym większa dezorientacja zwierzęcia i częstotliwość niewłaściwych zachowań.

        Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

      Pokaż wszystkie komentarze (27)