Komary lubią zapach strachu

2019-08-20 18:04:55(ost. akt: 2019-08-20 15:20:06)
Najwięcej komarów żyje w tropikach i subtropikach. Tam jest ich około 2 tysiące gatunków. W Polsce żyje około 40-50 gatunków.

Najwięcej komarów żyje w tropikach i subtropikach. Tam jest ich około 2 tysiące gatunków. W Polsce żyje około 40-50 gatunków.

Autor zdjęcia: pixabay.com

Owadów, zwłaszcza latem, nie cierpimy. Zwłaszcza komarów, których na Warmii i Mazurach jest zatrzęsienie. Walczymy z nimi jak możemy, a one wciąż nas atakują. I co roku jest ich więcej. Dzisiaj obchodzimy Dzień Komara. Jest więc co świętować?
Komary, choć małe, potrafią zrujnować wypoczynek. Wiedzą to wszyscy ci, którzy lubią lasy i jeziora. Ale i w mieście trudno się od nich odgonić. A gdy ukłują, swędzenie może doprowadzić do szału. A w tym sezonie komarów jest najwięcej od lat. To zasługa bardzo wilgotnej i gorącej pogody. Komary mają idealne warunki do rozmnażania się, a przez to atakują nas bardzo boleśnie. Krwiopijcy nie obawiają się żadnych sposobów, nawet dotychczas najbardziej skutecznych. — Nic nie pomaga. Można się psikać, smarować, a one i tak są jak czołgi, odporne na wszystko — twierdzi Paweł z Olsztyna. — A najgorsze jest to, że gryzą tylko baby. To komarzyca odpowiedzialna jest za wszystko, czego nie lubimy w komarach.

To prawda, samiec komara odżywia się sokami roślinnymi. Samica potrzebuje krwi, aby wytworzyć jaja. Bez posiłku z krwi, która jest bogata w białko, nie jest w stanie się rozmnożyć. Wkłuwa się w skórę, a dokładniej robią małe nacięcie, w które wpuszczają kropelkę śliny. Zapobiega ona krzepnięciu krwi, dzięki czemu może dłużej ją wysysać. — Francuski lekarz, który wymyślił strzykawkę, wzorował się właśnie na kłujce komarzycy — zauważa prof. Zbigniew Endler, ekolog. — Wcześniejsze igły nie były tak precyzyjne. Aż do chwili, gdy wzięto przykład z natury.

Samica ma ogromny apetyt. Dlaczego? W ciągu kilku tygodni potrafi złożyć około dwa tysiące jaj. To działa na wyobraźnię... — Gdy byłam dzieckiem, rodzice wysyłali mnie na kolonie. W domkach czy w pokojach, w których mieszkałam, zawsze było mnóstwo komarów. Biegało się za nimi z kapciami i gazetami. Każdego wieczoru odbywało się polowanie — wspomina Anna z Olsztyna. — Teraz, gdy pomyślę, że miałabym tak spędzić urlop, aż mnie skręca. Nie cierpię komarów. Mieszkam na Warmii, gdzie mam je na co dzień i mam wrażenie, że jest ich znacznie więcej niż kiedyś. W mieszkaniu każde okno zabezpieczone jest moskitierą.

Komar żyje średnio 2-3 miesiące
Zapłodnione samice mogą zimować na przykład w piwnicach i wtedy żyją do 8 miesięcy, a na wiosnę składają jaja.
Komarzyca są jak agent 007 — nie atakuje pierwszej lepszej ofiary. Wykorzystuje szereg receptorów, za pomocą których wybierają swój cel. Najważniejszy z nich bada zawartość dwutlenku węgla w powietrzu. A im go więcej wydychamy, tym bardziej przyciągamy uwagę. Dlatego komarzyce najczęściej atakują osoby, które mają szybki oddech, szybko się męczą lub uprawiają sporty. Ci ostatni mają wyjątkowo pod górkę, bo komarzyce lubią też kwas mlekowy. A ten wydzielany jest wraz z potem. Samice bardzo szybko go wyczuwają, dlatego wokół osób biegających lub jeżdżących na rowerach często unosi się obłok much lub komarów. Owady najczęściej wbijają się bezpośrednio w mięśnie. Ale to nie koniec. Komarzyce w momencie, kiedy wypijają krew, jednocześnie wydzielają feromon, który sygnalizuje innym samicom znajdujący się w okolicy pokarm. Niektóre źródła podają, że samice w poszukiwaniu pokarmu mogą przelecieć nawet 20 km! Mało tego, komarzyce przyciągają też intensywne, kwiatowe perfumy, czarne stroje, natężenie głosu — komary reagują na wyższe dźwięki, zwłaszcza o częstotliwości 300-800 drgań na sekundę. Wolą zatem kobiecy, wyższy i bardziej piskliwy głos.

— Przyciąga je też hormon strachu, kortyzol. Gdy widzimy chmarę komarów, nie wolno nam się bać — dodaje prof. Zbigniew Endler. — Ktoś, kto macha rękami i boi się owadów, przyciąga je. Drapieżnik, gdy wyczuje kortyzol, wie, że ma do czynienia z ofiarą i może łatwo ją zaatakować. Żartuję sobie, że niektóre osoby działają jak piorunochron. Ściągają wszystko, nie tylko komary.

Na Warmii i Mazurach komary jednak wciąż mają się dobrze. Nikt nie myśli, żeby je stąd usuwać. Są takim dobrem naturalnym, choć uciążliwym. Gorzej z tymi owadami, które wyległy się w innych rejonach Polski. Na przykład w województwie świętokrzyskim, chmara krwiopijców jest na tyle uciążliwa, że walczący z komarami samorządowcy poprosili o pomoc wojsko. A dokładnie pododdziały chemiczne. Podobnie jest na śląsku. Tam komary zwalcza się opryskami. W Radomiu na przykład pieniądze na ten cel pochodzą z budżetu obywatelskiego. I to już od czterech lat. Akcja odbywa się zawsze w czerwcu, w połowie lipca oraz na przełomie sierpnia i września. Koszt przedsięwzięcia to ok. 12 tys. złotych.

— Wrocław i Gorzów Wielkopolski też próbowały takich sposobów, ale poległy. Mieszkańcy zaczęli skarżyć się na problemy z oddychaniem — zauważa prof. Zbigniew Endler. — Z komorami najlepiej poradzi sobie natura, ale niestety, z winy człowieka, nie ma takiej możliwości. Zniknęły nietoperze, jaskółki i wiele drobnych śpiewających ptaków. One właśnie żywiły się komarami. W dodatku komary, które mamy w mieście, przeszły kolosalną ewolucję. To modyfikacja genetyczna, która wykształciła się w przeciągu dziesięciu lat. Ma piękną łacińską nazwę — molestus. Mamy więc w blokach mniejszego komara niż bywały kiedyś. One nie potrzebują sadzawki, stawu ani jeziora do rozwoju. Wystarczy im jedynie kropla wody! Świetnie czują się w kanałach i węzłach ciepłowniczych. Komary po prosu przystosowały się do cywilizacji.

Ale komary wcale nie muszą utrudniać życia i psuć odpoczynku nad jeziorami. Wystarczy, że będziemy bronić się przed nimi zapachami, których nie lubią. — Są takie dwa: czosnek i cytryna. Ale czosnek musi być nasz polski, bo chiński nie ma w sobie substancji odstraszających komary. Niestety nie działają też tabletki czosnkowe — zapewnia prof. Zbigniew Endler. — Zdecydowanie przyjemniejsza jest cytryna: wystarczy pić herbatę z cytryną lub wodę z plastrem cytryny. Działają też świece o cytrynowym zapachu.

— Genialny jest też olejek waniliowy... taki zwykły do ciasta. Śmiejcie się, ile wlezie. Najważniejsze, że działa i pachnie lepiej niż te śmieszne środki ze sklepowych półek — dodaje Artur z Olsztyna. — I nie strach tym dziecka posmarować.

A co jest jeszcze dobre na komary? Chociażby muzyka. Według opublikowanego przez Acta Tropica badania dobrym sposobem na poradzenie sobie z najbardziej denerwującymi owadami świata jest dubstep. Najlepiej wypada w walce z insektami Skrillex i jego przebój „Bangarang”. Ale inne piosenki w tym nurcie też podobno mają moc rażenia. Komarom nie pasuje mieszanka bardzo wysokich i niskich tonów. — U owadów niskie częstotliwości związane są z zachowaniami płciowymi, podczas gdy hałas i szum utrudnia percepcję sygnałów od członków tego samego gatunku — donoszą autorzy badania. — Taka muzyka może ograniczyć ataki komarów, zmniejszyć ich karmienie się krwią i zakłócić proces rozrodczy. 

ar


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. giop #2779544 | 81.190.*.* 20 sie 2019 20:10

    Wanilia odstrasza komary,ale za to idealnie przyciąga osssy 1

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)