Ogródki czy nowe mieszkania? Mieszkańcy walczą o kawałek zieleni

2019-08-11 09:03:00(ost. akt: 2019-08-09 13:10:05)

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

To twardzi Zatorzacy, ale mają łzy w oczach na myśl o stracie swoich działek przed domami. Stworzyli tu prawdziwą oazę zieleni wśród wieżowców i betonu. Teraz ma tu powstać kolejny budynek. Mieszkańcy zbiegu ulic Gdańskiej i Tczewskiej w Olsztynie postanowili bronić zieleni do skutku.
Dla jednych z nich to miejsce rekreacji, dla innych jedyna możliwość spędzenia czasu na świeżym powietrzu. Dla miasta to atrakcyjna działka deweloperska. O tym, że w interesach nie ma sentymentów, mieszkańcy ulic Gdańskiej i Tczewskiej przekonali się już w czerwcu.

- Wtedy dostaliśmy pisma z wymówieniem dzierżawy. W uzasadnieniu jasno, jak byk stało, że wymawiają nam dzierżawę, bo chcą tu stawiać budynek mieszkalno-usługowy - mówi pan Ryszard i spracowaną ręką nerwowo poprawia czapkę na głowie.

To on postanowił skrzyknąć sąsiadów i zacząć walkę o swój kawałek zieleni przed domem. W szybkim tempie zebrał ponad 100 podpisów pod pismem do władz miasta z prośbą o wstrzymanie inwestycji. - Jestem prostym konserwatorem, ale wiem jedno. O swoje trzeba walczyć - stwierdza twardo pan Ryszard. - Młodzi myślą inaczej. Mówią, że to przecież interesy miasta i nic nie wskóramy. Takie miękkie, to nowe pokolenie - dodaje ze smutkiem w głosie.

Pan Henryk ma 75 lat. Mieszka przy Tczewskiej od 1972 roku. To już 47 lat odkąd zaczął dbać o swój kawałek zieleni przed domem. Chodzi z trudem. Wiek i choroby dają mu się we znaki. Na widok kwiatów na działce jakby młodnieje i nabiera sił. Zaczyna iść dziarskim krokiem do altanki położonej w morzu krzaków.
- Ja zieleń zwyczajnie kocham. To jest to dla mnie jedyne miejsce, gdzie mogę zaczerpnąć powietrza. Nawet do sklepu wychodzę już niezbyt często - mówi urywanym głosem pan Henryk.

Pani Cecylia natomiast przy Tczewskiej mieszka dopiero cztery lata. Przeprowadziła się tu razem z mężem właśnie ze względu na otoczenie. Sama myśl o tym, że może być pozbawiona swojej działki powoduje, że radosna starsza pani zaciska pięści w bezradnej złości.

- Mój mąż ma chorobę Parkinsona. Ta działka to dla niego forma terapii. Ja nie rozumiem, jak można chcieć stawiać tu jakiś blok i nas starych ludzi zamykać w klatce, w której mamy chyba poumierać... - mówi pani Celina.
Pani Danuta przy Gdańskiej mieszka już 39 lat. Narzeka na otoczenie wokół jej domu. Z okien ma widok na zakorkowaną uliczkę, rozgrzebany chodnik i zaplecze sklepu.

- Mieszkam na parterze. Pod oknami tak mi kopcą samochody, że widać, jak przez mgłę. Tu na ogródku mogę odetchnąć i zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. A sama radość posadzenia rośliny i dbanie o to, żeby rosła zdrowa, to naprawdę radość, którą trudno zamienić na inną - mówi pani Danuta.

Małe, po kilka metrów kwadratowych grody przy ulicach Tczewskiej i Gdańskiej uprawia ponad 50 rodzin. Teren jest dzierżawiony od blisko 50 lat. Przez ten czas powoli obrastał w altanki, drzewa i kwiaty.

- Dzieci, które tu przyjeżdżają porównują ten teren z zaczarowanym ogrodem - stwierdza pan Ryszard.

Decyzja o budowie na terenie ogródków między bydynkami ulic Tczewskiej i Gdańskiej została podjęta 30 maja. W piśmie z Wydziału Geodezji i Gospodarki Nieruchomościami Urzędu Miasta w Olsztynie nie ma informacji o możliwości odwołania się od decyzji miasta. Jest za to termin do końca roku na uporządkowanie terenu.

- Mamy sami wyburzyć swoje altanki, powyrywać rośliny i usunąć płot - mówi pan Ryszard - Tak wygląda hasło "Ogród z natury", którym się władze miasta tak bardzo chwalą - dodaje rozgoryczony.

Działkowicze z Zatorza nie składają jednak broni. Dotarli już prawie do wszytskich radnych.

Zainteresowali swoją sprawą parlamentarzystów zarówno z rządzącej partii, jak i z opozycji. Każdego zapraszają do swojej oazy zieleni i pokazują jaki kawałek raju stworzyli wśród masy betonu. - Każdy zapowiada wsparcie. Jak jednak będzie, to dopiero niedługo się okaże. W najbliższym poniedziałek mamy spotkanie z panem prezydentem Grzymowiczem. Mam nadzieję, że uratujemy naszą zieleń - mówi pan Ryszard.

Teraz obrońcy swoich działek chwycili się nowej broni. Wydrukowali ulotki, które rozwieszają w okolicy i rozdają przechodniom. - Budowa skomplikuje życie mieszkańcom dzielnicy, przybędzie samochodów i tak już w zatłoczonych okolicznych ulicach - przekonują w wydanej przez siebie ulotce.

- Chcemy zachęcić do protestu jak najwięcej osób. Nasza działkowa sprawa, to jedno, ale nie trzeba mieć dużej wyobraźni, jaki armagedon zacznie się tutaj, kiedy rozpocznie się budowa na miejscu naszych działek - stwierdza pan Ryszard.
A pan Ryszard potrafi pobudzić wyobraźnie. Pokazuje na na wąską drogę pod bloki, między którymi ma stanąć nowy budynek. Odmierza krokami odległości od kamienic.

- Jak zaczną tędy jeździć ciężarówki, to przecież te kamienice się rozsypią. Niektóre są jeszcze sprzed wojny. Tu nie ma warunków na prowadzenie takiej inwestycji, bo cały teren zostanie zdewastowany - przekonuje.

- Opłata dzierżawna jest symboliczna. Nic dziwnego, że miasto chce mieć zysk z atrakcyjnego terenu położonego w dobrym miejscu - powiedział nam prosząc o niepodawanie jego nazwiska jeden z radnych.

Sprawdziliśmy argument o niskiej cenie dzierżawy. Sami działkowcy przyznają, że płacą symboliczne kwoty. - Płacę rocznie 50 złotych - mówi otwarcie pan Ryszard - Zgodziłbym się na podwyżkę nawet i do 300 złotych rocznie - dodaje.

Jak ustaliliśmy, na poniedziałkowym spotkaniu działkowicze z ulic Tczewskiej i Gdańskiej mogą usłyszeć propozycję wykupu wąskiego pasa działek. Nie ma mowy o wycofaniu się miasta z przetargu na sprzedaż terenu pod budowę usługowo-mieszkaniową.

- Olsztyn jest charakterystycznie położony. Ograniczają nas lasy i jeziora i nie mamy tutaj już zbyt wielu działek, które moglibyśmy przeznaczyć pod budownictwo mieszkaniowe lub usługowe. A na ulicy Tczewskiej jest taki teren, który należy do miasta. Zdajemy sobie oczywiście sprawę z tego, że mieszkańcy chcieliby mieć przestrzeń koło budynku, którą będą mogli przeznaczyć na dowolny cel – parkingi czy ogródki kwietne. I dlatego zaproponujemy im kawałek działki, który będą mogli wykupić po bardzo atrakcyjnej cenie, z 80 proc. bonifikatą, jeżeli wszyscy będą zgodni i staną do jednego aktu notarialnego - informuje Marta Bartoszewicz, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Olsztynie.

- W razie potrzeby, będziemy pikietowali pod ratuszem - zgodnie zapowiadają działkowicze.

Stanisław Kryściński

Komentarze (62) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. możecie naskoczyć! #2787435 | 176.105.*.* 6 wrz 2019 22:09

    Przecież te tereny nie są waszą własnością! Chcecie, aby tam nic nie powstało, aby wasze psy mogły tam srać do oporu, tak jak dotychczas, to wykupcie ten teren! Zróbcie zrzutkę, zaoferujcie najwyższą cenę, wykupcie ten teren, wówczas wasze psy będą srały tam bez przeszkód, tak jak dotychczas! Wasze blachosmrody będą tam stały gdziekolwiek i nikt was nie ukarze mandatem! Jednak, jak długo, ten teren nie jest wasz, możecie właścicielom naskoczyć!

    odpowiedz na ten komentarz

  2. wykupcie teren #2787434 | 176.105.*.* 6 wrz 2019 22:08

    Wykupcie teren od developera, zaproponujcie atrakcyjną cenę i nikt wam tam niczego nie wybuduje! Wasze pieski będą nadal rżnąć kloce na trawniki i trotuary, tak jak do tej pory.

    odpowiedz na ten komentarz

  3. REK #2785996 | 80.50.*.* 4 wrz 2019 13:16

    obecnie o przyrodę nikt nie dba. Nad jeziorem Łańskim w Rybakach klechy i jakaś spółka będzie budowała ogromny 5 piętrowy hotel. Taki jak zamek w Stobnicy na terenie Natura 2000.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  4. maja #2776275 | 46.170.*.* 13 sie 2019 08:57

    Uważam, że każda dzielnica POWINNA mieć swój park. Miejsce z ławeczką, kwietnikiem, że już nie wspomnę fontanną. dzięki temu odpoczywamy po pracy regenerując siły. otaczajmy się skwerami, parkami bo to nasze zdrowie. Ogródki działkowe w mieście - to niestety przeżytek dobry był 50 lat temu.

    odpowiedz na ten komentarz

  5. Dziesiąty #2776223 | 194.242.*.* 13 sie 2019 08:06

    A czy każdy mieszkaniec miasta może sobie odpocząć w tych ogródkach? Bo być może pogrodzili to i sadzą sałatę i marchewkę. Inna sprawa, że jak miasto nie ma gruntów to czemu nie powiększy swoich granic? Przed wyborami Grzymowicz odpisał mi, że trwają "analizy i starania" by poszerzyć granice miasta. Może niech GO tym tematem się zajmie?

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (62)