Kochaj, nie chowaj! - Lole Rozbójniczki pokazywały swoje brzuchy, by zachęcić olsztynianki do akceptacji własnego ciała

2019-06-27 12:58:13(ost. akt: 2019-06-27 14:25:15)

Autor zdjęcia: Michał Ciucas

Ile z nas, kobiet, staje przed lustrem z westchnieniem zawodu? Na pewno wiele. Nie przyznajemy sobie prawa do zmarszczek, dodatkowych kilogramów czy cellulitu. Jakby to one nas definiowały. Są jednak i takie kobiety, które mówią wprost: wszystkie jesteśmy piękne! Wśród nich są olsztyńskie Lole Rozbójniczki, które w środę zachęcały do pokochania własnego ciała.
Autorką hashtagu „ciało bogini za nic się nie wini” jest Aleksandra Domańska, aktorka, której popularność zagwarantował serial „O mnie się nie martw”. Sformułowała go na InstaStory niedługo przed swoimi 30 urodzinami, dzieląc się ze swoimi fanami kilkoma myślami dotyczącymi samoakceptacji.

— Każda z nas jest boginią — przypomniała. I zaapelowała do swoich fanek i koleżanek: — Czujmy się swobodnie w naszych świątyniach.

To nie pierwsza sytuacja, w której aktorka, ładna i szczupła, daje wyraz swojemu niezadowoleniu z nieracjonalności oczekiwań, jakie ma wobec kobiet współczesna kultura. Rok temu opublikowała zdjęcie swojego ciała w obcisłej sukience i opatrzyła je podpisem, że ktoś kazał jej schudnąć, bo... jest aktorką. Komentarz Domańskiej do tej sytuacji był dość bezpośredni: „Grzecznie pokazałam mu fucka i wyszłam” — napisała aktorka. I dodała kolejne hashtagi: „kochane udo”, „kochany brzuszek”.


Apel Domańskiej, by kochać swoje ciało, wpisuje się w trend „body positive” zachęcający do życia w zgodzie z sobą i pełnej akceptacji własnego ciała. Choć pojawił się ponad 20 lat temu, kiedy na świecie nie było jeszcze ani Facebooka, ani Instagrama, podobnie jak nie było na świecie jeszcze wielu dzisiejszych użytkowniczek tych mediów, to właśnie obecnie przeżywa on swój renesans.

Gdyby szukać największych jego orędowniczek, to pewnie trzeba byłoby przypomnieć nazwisko Leny Dunham, której „Dziewczyny” stały się kultowe. W serialowych scenach Lena paradowała nago z pewnością siebie godną topmodelki. Jej ciało, choć dalekie od hollywoodzkich standardów piękna, stało się symbolem pewnej niezgody na to, jak funkcjonuje współczesna kultura.

Chociaż „Dziewczyny” przeszły już do historii telewizji, wiemy, że przyczyniły się do podkopania pewnych wzorców. Bez echa, przynajmniej medialnego, nie przepadło też wezwanie Domańskiej, by stać się bardziej empatycznymi wobec własnych ciał. Na Instagramie, który jest bardzo popularny wśród młodych kobiet, jest ponad 800 postów opatrzonych hashtagiem #ciałoboginizanicsięniewini. Wiele z nich stanowi podpis do zdjęć kobiet, które rezygnują z retuszowania zdjęć. A przecież to właśnie Instagramowi zarzuca się najczęściej, że jest karmą dla kompleksów nastolatek.

Stosowanie filtrów, za pomocą których możliwe jest istotne polepszenie wyglądu, w połączeniu z bardziej zaawansowanymi programami do poprawiania zdjęć, decyduje o tym, że w mediach społecznościowych rzadko widzimy prawdziwy obraz. Wystarczy kilka sztuczek, by w sieci pojawiło się zdjęcie osoby, która może i jest do nas bliźniaczo podobna, ale tylko pod warunkiem, że uwierzymy, że trafiły jej się te „lepsze” geny.

Prym w takim manipulowaniu własnym wizerunkiem wiodą, rzecz jasna, gwiazdy. Trudno im się czasami dziwić, skoro ich ciało bywa powierzchnią reklamową, dzięki której mogą opłacić kredyt w banku i zapewnić godne życie swoim dzieciom. Pokusa, aby pokazać się w jak najlepszych barwach, jest tym większa, że celebryci zarabiają najwięcej nie tyle dzięki swoim zawodowym zobowiązaniom, ile dzięki kontraktom z rozmaitymi markami.

Można byłoby machnąć na to wszystko ręką i powiedzieć, że to jeden z tak zwanych problemów pierwszego świata. Rzecz jednak w tym, że takie obrazki oglądają młode dziewczyny (chłopaki też, chociaż to akurat temat na oddzielny artykuł), które nie potrafią pogodzić się z tym, że ich ciała nie są tak doskonałe. I na nic się zdaje przypominanie im, że to zasługa programów graficznych. One chcą wyglądać tak samo.

Z pomocą nie przychodzą też firmy odzieżowe. — Noszę rozmiar 36, mam naprawdę szczupłe, chude wręcz nogi, a nie byłam ostatnio w stanie wcisnąć nogi w „rurki” popularnej marki, choć przymierzałam spodnie o rozmiar i dwa większe niż zwykle kupuję — mówi Ola. — Ja pokiwałam głową nad głupotą tej sieciówki, ale wiem, że dla niektórych dziewczyn byłby to problem. Część z nich przeszłaby natychmiast na dietę. A to tylko niemądra polityka firmy, która w ten sposób „pogrubia” swoich klientów. Poszłam do innego sklepu i kupiłam spodnie w swoim rozmiarze.


Coś się jednak zmienia. Kobiety mają dość wmawiania im, że jeśli nie mieszczą się w rozmiar 38, to nie mieszczą się w pojęcie piękna. Widać to było niedawno w Warszawie, gdzie miesiąc temu odbył się pokaz naturalności „The Real Catwalk”, w czasie którego przed warszawiakami przechadzały się w bieliźnie panie reprezentujące najróżniejsze figury. Widać to także w Olsztynie, gdzie Lole Rozbójniczki odsłaniają swoje brzuchy i zachęcają do tego inne kobiety, apelując: „Kochaj, nie chowaj!”.

— Dla wielu z nas sezon plażowy zaczyna się już w styczniu wraz z noworocznym postanowieniem o zrzuceniu 5, 10 kg i zrobieniu kaloryfera na brzuszku. Do tego z pozoru niewinnego postanowienia popychają nas często wyrzuty sumienia, że znowu w tym roku nie wyglądamy jak naczelne celebrytki i fitneski kraju — pisały Lole.
I dodawały: — Lista kobiecych zarzutów wobec siebie nie zmieściłaby się w zeszycie A4: cellulit, rozstępy, przebarwienia, pajączki, krągłości, za mały biust, za duży tyłek, albo odwrotnie. Co gorsza, nasz brak akceptacji swojego ciała „dziedziczą” nasze dzieci — Polki zajmują pierwszą pozycję wśród nastolatek europejskich krajów, jeśli chodzi o negatywną ocenę swojego wyglądu.

Lole Rozbójniczki na taki stan rzeczy się nie zgadzają i... — Mówią stop, stop dyktaturze kultury i potężnego fitnesowego biznesu, które wymagają od nas perfekcyjnego wyglądu od rana do wieczora, nie licząc się z naszymi możliwościami i psychicznymi konsekwencjami ciągłego braku samoakceptacji. Dla nas ważne jest zdrowie, radość, szczęście. Ćwiczmy, jeśli sprawia nam to radość, służy zdrowiu, a nie po to, by upodobnić się do jedynie słusznego wzorca wyglądu — zachęcają olsztynianki.

W środę (26 czerwca) na olsztyńskiej starówce Lole Rozbójniczki zachęcały, by kochać własne ciała i akceptować je takimi, jakimi są.

— Nasze ciała potrzebują wdzięczności, nasze brzuchy mają moc, którą tłumimy terrorem i nienawiścią — napisały już po wydarzeniu Lole Rozbójniczki.

Lole Rozbójniczki podziękowały też kobietom, które zdecydowały się wesprzeć ich akcję: artystce Marcie Andrzejczyk, instruktorce jogi Moni Voycz oraz Lidii Willan i Annie Góralskiej, które przedstawiły dane, z których wynika, że Polki są najbardziej zakompleksionymi kobietami w całej Europie.


Daria Bruszewska-Przytuła

Komentarze (8) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Spelniony #2753625 | 80.233.*.* 27 cze 2019 13:31

    Jest jedna regula ktora wszyscy powinni znac. Chcesz wygladac dobrze, spalaj wiecej kalorii niz przyjmujesz. Takie oczywiste ,a nie kazdy jest to wstanie pojac. Pozdrawiam

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Kobieta #2753633 | 5.172.*.* 27 cze 2019 13:51

      Ja tej akcji nie rozumiem. Dlaczego mamy promować opasłe brzuchy po porodach? Lepiej się pochwalić pięknym, wysportowanym ciałem i to wcale niekoniecznie młodym. Promować zdrowie i uprawianie sportu!

      Ocena komentarza: warty uwagi (12) odpowiedz na ten komentarz

    2. stfu #2753644 | 88.156.*.* 27 cze 2019 14:13

      Mam wrażenie, że akcją się jako tako mija z celem. Tak, kobiety (i mężczyźni) powinni czuć się dobrze w swoim ciele, co nie znaczy, że powinni to traktować jako wymówkę dla niezdrowego stylu życia. Co jako tako śmieszne, większość (jak nie wszystkie) panie na zdjęciach mają bardzo ładne figury. Faktycznie odbiegają od chorych standardów kreowanych przez media, ale to nic nie zmienia. To są te słynne "krągłości" lubiane przez panów. Wracając do pierwszego zdania - można lubić swoje ciało, ale wciąż chcieć nad nim pracować, to się nie wyklucza. Na swoim przykładzie - lubie swój mały brzuszek piwny, ale pracuję nad nim stale, żeby zbytnio nie urósł, ponieważ by to było dla mnie złe. Jeśli ktoś jest po prostu otyły to powinien się dla swojego zdrowia zabrać za siebie, a nie wykręcać się frazesami o kochaniu swojego ciała. Poważny problem, który wynika z artykułu to natomiast jakieś powszechne zakompleksienie wśród młodych polek. W życiu bym nie wpadł na to, że jest z tym taki problem gdyż jak większość facetów uważam polskie kobiety za najpiękniejsze. Może jednak panie wpadają w kompleksy ponieważ mówi im to "typowy polak" z brzuszkiem, zamiast nie mającego nic wspólnego z rzeczywistością ideału mężczyzny również wykreowanego przez media?

      Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz

    3. Vaj #2753774 | 188.147.*.* 27 cze 2019 18:10

      Przecież te kobiety nie są grube, nie mają się czego wstydzić. Żadna z nich nie ma nadwagi ani otyłości, a ich BMI raczej mieści się w normie.

      Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

    4. Z #2753920 | 37.47.*.* 27 cze 2019 22:15

      Prawdziwe kobiety....

      Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (8)