Narzekamy na naszych lekarzy. Słusznie?

2019-06-07 19:50:00(ost. akt: 2019-06-07 18:46:48)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: Pixabay

Jesteśmy niezadowoleni z publicznej służby zdrowia. Nie dlatego, że lubimy narzekać. Nie mamy zaufania do administracji, a przede wszystkim do lekarzy. Boimy się, że są niekompetentni i... przepracowani. I mamy na to dowody.
Co trzeci z nas bardzo źle ocenia służbę zdrowia. Na negatywną opinię wpływ mają m.in. długi czas oczekiwania na wizytę oraz tłok i kolejki w placówkach — wynika z badania zrealizowanego przez SW Research na zlecenie AXA Partners. Wśród głównych bolączek wskazujemy zbyt małą liczbę placówek, zbyt duże odległości placówek od miejsca zamieszkania i nieprzystosowanie placówek do potrzeb osób niepełnosprawnych. Również badanie CBOS potwierdzają, że nie mamy zaufania do placówek publicznych. Tylko 49 proc. z nas twierdzi, że podczas pobytu w szpitalu jest traktowana z troską i życzliwością. Narzekamy na administrację i kompetencję lekarzy. Również w przychodniach.

— Ten sam lekarz, gdy idziemy do niego prywatnie, konkretnie podchodzi do problemu. A gdy przyjmuje nas na NFZ, to poświęca nam trzy minuty i do widzenia — zauważa Anna Chojnowska z Olsztyna. — Służba zdrowia to przede wszystkim ludzie. Wszystko zależy od charakteru i zaangażowania. Trzeba mieć sumienie. Nie można myśleć tylko o pieniądzach i prywatnej praktyce. Jeśli lekarzowi zależy tylko na pacjentach, którzy przychodzą do niego prywatnie, to niech zrezygnuje z państwowej posady. Nie do pomyślenia jest, żeby pracować bez przerwy 48 godzin. Że na przemian bierze się dyżury w szpitalach i przyjmuje prywatnie. Prawo powinno tego zabraniać! — uważa pani Anna.

Z porad lekarza 56 proc. Polaków korzysta tylko wtedy, gdy coś im dolega
I dodaje: — Zawodowi kierowcy mają tachografy i muszą odpoczywać, żeby nie spowodować wypadku. Tu czas pracy normują przepisy prawa. Jeśli przekroczy swój normę, dostaje się wysoki mandat. U lekarzy tego nie ma. A przecież w pracy powinni być wypoczęci i skupieni. Bo może dojść do tragedii. I niestety dochodzi. Na przykład mama mojego męża zmarła po operacji zmniejszenia żołądka, bo wdało się zapalenie otrzewnej. Czyja to wina? Lekarz nie dopatrzył. Nie zareagował o czasie, a powinien.

— Moja babcia mawia, że za darmo to boli gardło — twierdzi Paulina Świerska z Olsztyna. — Na szczęście jestem jeszcze młoda i nie mam doświadczenia z państwową służbą zdrowia. Do dentysty i ginekologa chodzę jednak prywatnie. Nauczona mądrością mojej babci, chyba wolę dmuchać na zimne...

— O mojej lekarce rodzinnej złego słowa nie powiem. Jest doświadczona i uważna. Mam porównanie, bo kiedyś byłam pod opieką innego lekarza. Kiedyś narzekałam, teraz jestem zachwycona. Pani doktor sama zleca badania, żeby przypadkiem niczego nie przeoczyć. Ale nie każdy ją lubi, bo jest bardzo bezpośrednia. Gdy ktoś ma nadwagę, mówi wprost, żeby nie jeść pączków. Ludzie obrażają się za takie komentarze. A lekarz po prostu mówi prawdę — mówi się Danuta Wiśniewska z Olsztyna.

— Trzeba przede wszystkim o siebie dbać — podkreśla. — Nie tylko zwracać uwagę na dietę, ale przede wszystkim wychodzić z domu. Ja jeżdżę na rowerze i chodzę z kijkami nordic walking. Wolę wyjść na spacer niż do przychodni. Chociaż, gdy mi coś dolega, decyduję się na prywatną wizytę. Bo wiem, że państwowa służba zdrowia nie ma pieniędzy. I że nie zawsze specjaliści są godni zaufania. Jestem po nieudanej operacji z winy lekarza. Na szczęście wyszłam z tego. I nie chcę już o tym pamiętać.

— Tak, ze specjalistami mamy największy problem. Ale nie tylko w Olsztynie, bo tak jest w całej Polsce. Nie ma szans, żeby dostać się szybko do okulisty czy urologa. Trzeba się zapisywać z rocznym wyprzedzeniem — dodaje Wiesław Wiśniewski, mąż pani Danuty. —  Dlatego decyduję się na prywatne leczenie. Przynajmniej nie czekam aż tak długo.

Na zdrowie z własnej kieszeni wydajemy rocznie ponad 45 mld zł. Jak wynika z badania GUS — 60 proc. Polaków korzysta z prywatnej służby zdrowia w formie abonamentu. Miesięcznie za prywatny pakiet medyczny co trzeci Polak jest gotów zapłacić 50 zł, a 100 zł co czwarty z nas. Równocześnie tylko co piąty Polak nie wyraża chęci ponoszenia dodatkowych opłat z tytułu prywatnego ubezpieczenia medycznego. Decyduje się leczyć „za darmo” w publicznych placówkach. Często jednak kosztem własnych nerwów.

— Jak długo jeszcze będziemy sobie wmawiać, że możemy dostać cokolwiek w życiu za darmo? Jak długo będziemy tak naiwni? — zastanawia się Kamil Nowak, który swoje myśli zapisuje na blogojciec.pl. — Czy tego chcemy, czy nie, żyjemy w państwie opiekuńczym. Ono się nami opiekuje, bo my jesteśmy jak dzieci we mgle i bez naszego wspaniałego państwa nie przeżylibyśmy nawet jednego dnia. Całe szczęście, że mamy to państwo i całe szczęście, że pozwalamy mu się o siebie tak „troszczyć”. Mamy państwo, które „za darmo” nas wyleczy. W majestacie prawa. Ze złamaniem wszystkich zasad etyki i moralności. Ze służbistami, dla których jesteśmy niczym więcej niż niedogodnością. Nie mówię o wszystkich, ale takich przypadków jest zdecydowanie zbyt wiele. Na całe szczęście dostajemy to wszystko „za darmo” i to jest w tym najważniejsze, prawda? 

— Dlatego prywatne usługi medyczne są coraz popularniejsze — komentuje Łukasz Hajkowski z AXA Partners. — W najbliższych latach trend ten będzie się nasilał.

Ada Romanowska

LICZBA


Komentarze (34) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. magdula #2754869 | 178.235.*.* 29 cze 2019 12:08

    ja już dawno zrezygnowałm z leczenia z nfz i wiecznego czekania. Teraz tylko prywatnie i polecam ogarnąć sobie jakiś pakiet medyczny bo jest najkorzystniej

    odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. mri #2745577 | 82.31.*.* 11 cze 2019 22:25

      Polscy lekarze-prywaciarze to gwiazdorzy. Nie umawiasz się na poradę tylko na audiencję. Masz siedzieć cichutko jak myszka, nie zdenerwować majestatu banalnym pytaniem, położyć dwie stówki i się zmyć wycofując się w ukłonie.

      odpowiedz na ten komentarz

    2. zdrowy aż do śmierci (bez interwencji) #2744651 | 178.235.*.* 9 cze 2019 20:13

      Staram się nie znać żadnego lekarza i mi się to udaje. O ludziach po medycynie wolę nuie rozmawiać - i też mi się udaje.

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    3. Marek #2744557 | 83.9.*.* 9 cze 2019 14:02

      Lekarze przyjmujący prywatnie też są przepracowani.

      odpowiedz na ten komentarz

    4. Opieka #2744414 | 88.156.*.* 9 cze 2019 08:50

      Doszło w tym wszystkim do swego rodzaju nieporozumienia. O jakiej służbie mówimy? To błędne określenie pokutujące już naście lat. Nie ma służby zdrowia jest opieka zdrowotna. Gdyby była to służba wszyscy pracujący w dziale medycznym powinni pracować tyle ile reszta "służb" m.in. policja czy wojsko które nota bebe ma spore udogodnienia czego powiedzieć nie można o medykach. Czy medycyna to powołanie ktoś zapyta, i tak i nie. Za powołanie nikt obiadu nie ugotuje i nie będzie znosił wiecznie obrażonych pacjentów którym się wszystko należy. Niestety w naszym kraju świadomość społeczeństwa jak funkcjonuje opieka medyczna tak naprawdę jest znikoma. Nie twierdzę że wszyscy medycy są cudowni, o nie. Ale nie możemy popadać w skrajności. Gdybyśmy sami nie napędzali rynku prywatnego medycyny sytuacja mogłaby wyglądać i inaczej

      odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (34)