Wszystko jest w moich rękach

2019-04-11 14:10:26(ost. akt: 2019-04-11 14:14:06)
Tomasz Rydzewski podczas pracy na dachu

Tomasz Rydzewski podczas pracy na dachu

Autor zdjęcia: Archiwum firmy „Rynajza"

Jestem magazynierem, dostawcą i konwojentem, odbieram też zapłatę za pracę, czasem się jej dopraszam, tworzę oferty oraz szukam zleceń – mówi Tomasz Rydzewski, właściciel jednoosobowej firmy Rynajza w podolsztyńskim Różnowie.
Najpierw przez wiele lat zajmował się w firmie Michelin wulkanizacją opon w dywizji Agro. — Produkowaliśmy tam megawielkie gumy — pan Tomasz pokazuje swoje zdjęcie przy oponie o dwumetrowej średnicy. — Potem pracowałem przy produkcji wielkich maszyn budowlanych w koncernie Volvo, zajmując się obróbką części do nich. Nareszcie po blisko dwudziestu latach pracy w korporacjach przemysłowych branży samochodowej poczułem, że czas „wziąć swoje sprawy w swoje ręce”.

Teraz przedmiotem jego zainteresowania są półmilimetrowej grubości blachy stosowane do pokryć dachowych, które kładzie samodzielnie, angażując czasem do pomocy jednego lub dwóch pracowników. Nazwa jego firmy jest ściśle związana z obecną branżą, choć, jak mówi: — Śmieszna sprawa, ale mało kto wie, nawet w hurtowniach sprzętu budowlanego, co to właściwie jest ta „rynajza”.

Ja także nie wiedziałem i pan Tomasz wyjaśnił, że to warmińskie słowo powstało po zaadaptowaniu przez mieszkańców naszego regionu niemieckiego słowa „rynhak” oznaczającego uchwyt do mocowania rynny, jeden z najważniejszych elementów systemu rynnowego.

To dosyć istotna zmiana profilu, po latach funkcjonowania w branży motoryzacyjnej. — Ojcem mojego sukcesu jest szwagier, który prowadził firmę o takim profilu już od lat, koncentrował się jednak bardziej na sprzedaży materiałów dachowych do hurtowni — opowiada pan Tomasz. — Zaproponował mi detaliczną sprzedaż pokryć dachowych dla małych odbiorców pod swoimi skrzydłami.

Moimi klientami stali się inwestorzy budujący domy jednorodzinne czy nawet wiaty. Biorą oni mniejsze ilości towaru, do tego z dostawą. Szwagier miał kontakty na rynku i udostępnił mi je. Na początku nie miałem nawet własnego samochodu, korzystałem więc z jego środków transportu, którymi woziłem swoją blachę. W ciągu dwóch lat stanąłem na nogi i zacząłem pracować samodzielnie.

Mam teraz mini van oraz przyczepkę i czas reakcji na zamówienie oscyluje czasem, przy sprzyjających warunkach, nawet wokół dwóch godzin. Postanowiłem rozszerzyć ofertę o wykonawstwo, ponieważ występuje na rynku spory niedobór wykwalifikowanych dekarzy. Wielu kolegów wyjechało teraz do pracy za granicę. Są tam większe pieniądze do zarobienia, więc wcale się im nie dziwię. Tutaj ciężko jest uzyskać zaliczkę albo jakąś tam pierwszą ratę, a za granicą nie ma takich historii.

— Z wykształcenia jest pan inżynierem. Cóż dziwnego w tym, że inżynier robi opony czy maszyny budowlane albo kładzie dachy?
— Bardzo lubię prace ręczne. Kiedyś budowlańcy dysponowali jedynie waserwagą oraz pionem murarskim. My mamy teraz laserowe poziomice, elektryczne wkrętarki, wiertarki i tym podobne wyposażenie.

— A kiedy już skończy pan dane zlecenie, to wtedy bez problemu otrzymuje należną zapłatę, czy też trzeba się o nią upominać?
— Czasem trzeba się upominać. Cóż, takie bywa życie.

— Widać robi pan to dobrze, skoro klienci polecają pana usługi następnym. Tzw. reklama szeptana to najlepszy sposób na zdobywanie nowych klientów.
— Tak to działa, chociaż ludzie starają się także szukać wykonawców z ogłoszenia. I tutaj można czasem, niestety, nie trafić zbyt dobrze.

Łukasz Czarnecki-Pacyński

• Z wykształcenia jestem informatykiem, pracowałem w gumie, teraz jestem budowlańcem. Swój dom także stawiałem po części sam, od wykopu pod fundamenty po murowanie ścian. Wtedy nie robiłem jeszcze więźby dachowej i pokrycia. Teraz także to zrobiłbym to już własnymi rękami.

• Kiedy jesteś na swoim, nie musisz pracować na czyjeś szczęście. Chociaż im większa skala tej działalności, to człowiek ma coraz mniej czasu, żeby normalnie żyć. Masa tematów do ogarnięcia, czasem więc sen bywa niespokojny i krótki. Ale kiedy jest ładna pogoda, siadam sobie rano za kierownicę i jestem swoim szefem. Mogę wtedy jechać albo nie jechać, mogę komuś coś przywieźć, ale nie muszę, wszystko jest w moich rękach.

• Kiedy ktoś zadzwoni do mnie, a mam akurat towar na składzie, to mogę naprawdę błyskawicznie załadować się i to zamówienie dostarczyć pod wskazany adres.

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Do pana inżyniera #2714942 | 5.173.*.* 11 kwi 2019 19:26

    Membrana i folie dachowe na dachu muszą mieć ugięcie w dół ponieważ woda z punktu rosy ( jest jej dużo) spływa pod blachą a wybrzuszenie spowoduje zacieki na krokwiach... Po to jest wstępne krycie aby zapobiec zaciekom najczęściej wiosną i na jesień

    odpowiedz na ten komentarz

  2. XRS #2715244 | 176.221.*.* 12 kwi 2019 09:42

    Brawo ! Fajnie ! tylko ta Polska rzeczywistość z płatnościami i próbami wyłudzenia towaru od przedsiębiorcy, terminy płatności przeciągane maksymalnie to wszystko zabija system, który mógłby się fajnie kręcić ! Znak to doskonale ! Życzę powodzenia ! BTW.Też jestem człowiek z branży IT a robię zupełnie coś innego.

    odpowiedz na ten komentarz

  3. Nie wiem #2715677 | 5.173.*.* 12 kwi 2019 18:31

    Mogę wtedy jechać albo nie jechać, mogę komuś coś przywieźć, ale nie muszę, wszystko jest w moich rękach. - No to chyba długo to nie potrwa, obawiam się. Wgl jaki jest sens tego artykułu?

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz