Chciały zakopać ją w ogródku

2019-03-26 20:06:10(ost. akt: 2019-03-26 19:49:34)
Jedynie 5 procent dzieci nie spotkało się z hejtem w sieci

Jedynie 5 procent dzieci nie spotkało się z hejtem w sieci

Autor zdjęcia: Pixabay

Dzieci rzadko pamiętają, że w sieci po drugiej stronie jest człowiek, a nie wirtualna postać. Dlatego nie widzą nic złego w hejcie. A on może być groźny. Dowiedziała się o tym mama uczennicy z jednej z olsztyńskich podstawówek.
Dzieci w sieci czują się świetnie. Z telefonem w ręce spędzają nawet cztery godziny dziennie. To dużo? Dwie dekady temu tyle samo czasu dorośli siedzieli przed telewizorem. Tyle że mogliśmy do telewizora mówić, a on nigdy nie odpowiadał. Z dziećmi, które buszują w internecie, jest odwrotnie. Mogą wypisywać i robić rzeczy, które ranią rówieśników.

— Moja córka uczy się w czwartej klasie podstawówki. Okazało się, że koleżanki z klasy prześladują ją na Facebooku.

Stworzyły nawet ankietę, poprzez którą miały wybrać sposób, w jaki można jej dokuczyć. — opowiada pani Anna* z Olsztyna, która napisała do naszej redakcji z prośbą o nagłośnienie problemu.

Przykładowe propozycje dzieci to „zamknąć ją gdzieś, gdzie się udusi”, „obić jej ryj”, „zakopać w gródku”, „oddać do adopcji”. — Gdy to przeczytałam, aż się popłakałam — dodaje kobieta. — Mogę domniemywać, co by się stało, gdyby któraś z tych opcji została wybrana... Nigdy bym się nie spodziewała, że te dziewczynki, a znam je przecież, wymyślą takie rzeczy. Z córką mają kontakt na co dzień. Jak któraś choruje, dzwoni do niej z prośbą o lekcje. Żyjemy w świecie wszechobecnej technologii, która wiele rzeczy nam uniemożliwia. Kiedyś, jak dzieci się pobiły, było widać. Dzisiaj wszystko chowa się w sieci. Albo coś lubimy, albo ignorujemy. Albo coś jest białe, albo czarne. Cała reszta nie ma znaczenia.

Właśnie dlatego pani Anna nie zgodziła się, aby córka założyła konto na Facebooku. Stwierdziła, że to jeszcze nie czas. Ma jedynie aplikację, która umożliwia rozmowy. — Zdaję sobie sprawę, że Facebook jest zagrożeniem. Myślałam, że uchronię córkę. Niestety nie udało mi się to — stwierdza pani Anna. — Dzieci myślą, że internet jest anonimowy. A przecież dziewczynki, które brały udział w ankiecie, zostawiały ślad. Przy każdym oddanym głosie widniała ikonka z ich profilem.

Pani Anna zgłosiła sprawę dyrekcji szkoły.

— Cieszę się, że szkoła bardzo szybko zareagowała — mówi olsztynianka. — Każda z dziewcząt, która brała udział w ankiecie, została wezwana przez wychowawcę. Rozmawia z nimi również psycholog szkolny. Powiadomieni zostali także rodzice. Dochodzą do mnie, co mnie dziwi, różne głosy. Jedni mówią, że trzeba reagować, inni mają pretensje, że sprawa wyszła na jaw. Ale ja nie żałuję.

Nasza czytelniczka podejrzewa, że podobnych historii jest więcej. — Rodzice ich po prostu nie ujawniają i często próbują zamieść wszystko pod dywan. A być może nawet nie wiedzą, co się dzieje. Ja też bym nie wiedziała, bo córka o niczym mi nie powiedziała — mówi. — Jedna z uczennic zwierzyła się mamie, która do mnie zadzwoniła. Przesłała mi screeny tego, co dziewczynki wypisywały. Zamarłam. Zastanawiam się, dlaczego córka niczego mi nie powiedziała. Mamy ze sobą dobry kontakt. Ale podejrzewam, że bała się reakcji ze strony grupy. A może obawiała się, że jej nie zrozumiem? Albo nie chciała mnie martwić.

Faktycznie, takich sytuacji jest mnóstwo. Potwierdza to raport „Wilki i owce w internecie” z 2016 roku. Przygotowała go międzynarodowa organizacja Global Dignity pod patronatem Biura Rzecznika Praw Dziecka. Okazuje się, że tylko 5 procent dzieci nie spotkało się z hejtem w sieci. Pozostałe 95 procent miało chociaż raz do czynienia z nienawiścią tego typu. Ponad 40 procent młodych między 12 a 24 rokiem życia doświadcza hejtu na sobie.

Co dziesiąte dziecko nie ukrywa, że sieje nienawiść w sieci... bo to lubi.
Na szczęście będąc w klasie i patrząc sobie w oczy nie mówią sobie tak okrutnych rzeczy jak w internecie. Potrafią zachować poprawność w bezpośrednich kontaktach, ale wirtualnie czują się bezkarni.

— Według mnie hejt to nic innego jak współczesna odsłona agresji. Tak jak kiedyś wojny toczyły się na polach bitew, tak teraz wojny — jej słowne formy — przeniosły się do sieci. Zjawisko nabiera na sile, bo internet daje możliwość bycia anonimowym. W kontakcie bezpośrednim agresor może liczyć się z natychmiastową reakcją — również agresywną. W sieci to już tak nie działa. I coraz młodsze osoby są sprawcami agresji, również w szkole — zauważa Ewa Koziatek-Maślanka, specjalista psycholog kliniczny, certyfikowany psychoterapeuta.

Czy rodzice mogą nie zauważać tego problemu? — Wszystko zależy od nastawienia rodziców i relacji, jaką mają z dzieckiem. Nie ma rodziców idealnych. Każdy popełnia błędy. Rodzic „wystarczająco dobry” zauważy, że dziecko ma kłopot. Będzie umiał go wysłuchać, razem z nim zrozumieć emocje, które na skutek agresji z zewnątrz w dziecku się rodzą i do jakiego zachowania go popychają — podkreśla Koziatek-Maślanka.

I dodaje: — Z agresją dziecko zmaga się przecież już od piaskownicy. I rodzic jest wtedy przy nim. No, chyba że mamy do czynienia z takim rodzajem rodzica, który dla świętego spokoju nie chce widzieć, słyszeć problemu. Wtedy dziecko pozostaje w samotności. Szczególnie, gdy agresja jest do niego kierowana przez rówieśników, z którymi spędza dużo czasu i których uniknąć nie może, bo na przykład są to uczniowie tej samej klasy czy szkoły. 

A nauczyciele? Czy powinni reagować? — Jak mówi sentencja: słowa uczą, przykłady pociągają — odpowiada Ewa Koziatek-Maślanka.

I wyjaśnia: — Jeżeli w szkole pojawią się lekcje na temat hejtu, na pewno nie zaszkodzą. Jednak najbardziej przemawiający do młodych ludzi jest przykład. Mogę więc zasugerować, by dbać o to, w jaki sposób dokonujemy krytyk, jak wyrażamy się o tych, których nie darzymy sympatią. W ten sposób dajemy dzieciom przykład, jak wyrażać trudne treści — bez ranienia i niszczenia innych.

ADA ROMANOWSKA

* Imię zostało zmienione


Komentarze (23) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Arturo #2704450 | 94.254.*.* 26 mar 2019 20:45

    Jak by ktoś taka ankietę zrobił mojej córce to bym przyszedł pod szkole wziął za fraki i zaprowadził do starych. I była by krótka rozmowa albo się gówniara opamięta i przeprosi publicznie na oczach wszystkich albo i rodzicom się oberwie. Wiem jak to brzmi ale jak widzę niektóre rozpieszczone dzieciaki które w domu udają słodkie pieszczoszki po prostu czasem trzeba twardej ręki ... potem rośnie roszczeniowe na wszytko sobie pozwalające pokolenie

    Ocena komentarza: warty uwagi (25) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Stop dręczeniu #2704565 | 88.156.*.* 26 mar 2019 23:27

      To nie wina technologii, że dzieci nie mają za grosz empatii i szacunku do drugiego człowieka, tylko rodziców "hodujących" swoje potomstwo zamiast je wychowywać. Gdy byłam dzieckiem, słyszałam niemal identyczne propozycje uprzykrzenia mi życia co opisana w artykule dziewczynka od innych dzieci bezpośrednio w realu. Prosto w oczy. Rodzice nie wierzyli, że ich pociechy mogą powiedzieć koleżance z klasy, że ją zabiją. Nauczyciele albo nagle stawali się ślepi i głusi, albo obarczali całą winą mnie: skoro mi dokuczają, to moja wina, bo prowokuję i się wyróżniam. Mam nadzieję, że dziewczyny dręczące córkę czytelniczki spotka bardzo surowa kara. Znacznie surowsza niż rozmowa z psychologiem i wezwanie rodziców. Muszą zrozumieć, co zrobiły i odczuć tego konsekwencje, by już nigdy więcej nie przyszło im do głowy kogoś dręczyć.

      Ocena komentarza: warty uwagi (21) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. Yy #2704465 | 88.156.*.* 26 mar 2019 21:09

        Brawa dla rodzica, że dotarł do tego i nie zostawił problemu. Te dzieciaki powinny być ukarane i każdy kto gnebi w jakiś sposób inna osobę powinien ponieść konsekwencje. Bądźcie czujni bo każdy może paść ofiarą przemocy choćby tej wirtualnej. Nie bądźmy obojętni, reagujmy, niech Ci źli boją się dobrych, a nie odwrotnie

        Ocena komentarza: warty uwagi (15) odpowiedz na ten komentarz

      2. takie rzeczy trzeba tępić w zarodku! #2704477 | 37.8.*.* 26 mar 2019 21:27

        ja zgłosiłbym to jeszcze na policję. Przecież to rosną młode przygłupy i to rodzice mają obowiązek ich właściwie wychować.

        Ocena komentarza: warty uwagi (14) odpowiedz na ten komentarz

      3. Rafik #2704576 | 188.146.*.* 27 mar 2019 04:49

        Fujzbuk jak ten bikbrater to jedno wielkie g*wno.

        Ocena komentarza: warty uwagi (9) odpowiedz na ten komentarz

      Pokaż wszystkie komentarze (23)