Mercedes klasy S – król jest tylko jeden

2019-03-28 12:00:00(ost. akt: 2019-03-28 14:49:42)
Tak jak przyjęło się mówić, że lew jest królem zwierząt, tak Mercedes klasy S to dla wielu osób symbol klasy premium. Nie oznacza to, że flagowa limuzyna ze Stuttgartu bije na głowę te z Monachium czy Ingolstadt. Różnice w wielu aspektach są na tym poziomie naprawdę minimalne i stanowią raczej wdzięczny temat rozmów dla pasjonatów. Klasa S traktowana jako wyznacznik luksusu i auto do którego trzeba dojrzeć, wynika głównie z faktu, że rzeczywiście nabywcami tej limuzyny są ludzie, którzy zdążyli już w życiu coś osiągnąć, a auto którym jeżdżą, niejednokrotnie zresztą na tylnym siedzeniu, to symbol ich prestiżu i dumy. A jest z czego być dumnym.
W przypadku Mercedesa klasy S, próba oceniania tego auta na zasadzie to się nam podoba, a tu byśmy zmienili to czy tamto zakrawa o profanacje. Króla nie można oceniać jak każdego innego poddanego. No dobrze, może trochę za bardzo fantazjujemy, ale uczciwie przyznajemy, że po wejściu do klasy S poczuliśmy się co najmniej jak prezes dobrze prosperującego przedsiębiorstwa. Wszystko, począwszy od świateł, poprzez wariacje ustawienia siedzeń, a kończąc na systemie multimedialnym jest po prostu na takim poziomie, że jakiekolwiek marudzenie świadczyłoby raczej o naszym braku wychowania niż profesjonalizmie.

To pierwsze auto, które mieliśmy okazję analizować, i w którym równie chętnie jak za kierownicą usiedlibyśmy na tylnym siedzeniu pasażera. O ile o BMW mówi się, że to auto tworzone przede wszystkim z myślą o kierowcy i jego radości z jazdy, o tyle Klasa S to auto w centrum którego stoi hasło „komfort podróży”. Fotele z masażem? Ależ oczywiście. System audio o którym możemy powiedzieć, że tworzy nam we wnętrzu auta prywatną salę koncertową? Jak najbardziej. Elementy, które w modelach spoza klasy premium traktowane są jak luksus, takie jak dla przykładu podgrzewane fotele? Proszę nie obrażać Mercedesa pytaniami na takim poziomie… Podświetlenie ambientowe? Który z sześćdziesięciu czterech kolorów Państwo sobie życzą?



Przejdźmy zatem do rzeczy, o które większość klientów nawet nie wie, że może zapytać. Dla przykładu elektroniczny system night vision, który rozpoznaje pieszych na poboczu i sygnalizuje ich obecność. Dalej system magic body control czyli kamera stereoskopowa monitorująca drogę i przygotowująca amortyzatory do odpowiedniej reakcji na przeszkodę. Generalnie jeśli słowo Mercedes weszło do języka potocznego jako synonim luksusu i prestiżu, to każdy kto miał wątpliwości dotyczące powodów, powinien w tym aucie spędzić parę chwil a prysły by one wraz z pierwszym uruchomieniem silnika.

No właśnie silnik. Od razu powiedzmy sobie to wprost, że jednostki napędowe dostępne w S-klasie to żadne tam wyżyłowane silniki tylko klasyczne V8, dostępne także z turbodoładowaniem. Innymi słowy, znowu celem ma być komfort i moc a nie konkurowanie o spalenie litra paliwa mniej. To nie jest auto dla niezamożnych klientów i być może dlatego na taki zakup decydują się wyłącznie osoby ze szczytów drabiny społecznej. Tutaj jak bardzo byśmy się nagimnastykowali by stwierdzić, że to auto dla każdego, to efekt i tak byłby żaden. Czy jest sens rekomendować w jakiś specjalny sposób klasę S? Chyba niekoniecznie. Ona i tak stanowi pierwszy wybór w swojej kategorii, a Ci którzy go dokonują doskonale wiedzą dlaczego to robią.