Polskie dzieci tyją najszybciej w Europie

2019-02-26 14:54:40(ost. akt: 2019-02-26 20:06:06)

Autor zdjęcia: pixabay.com

To już problem wagi państwowej. Ale polskie dzieci tyją też najszybciej w Europie. Wzrasta liczba odchudzających się nastolatków. Bo chcą być modni, ale... nie potrafią. Z warzyw wybierają frytki, a z owoców jagodziankę.
Dziecko rodzi się z naturalnym instynktem, który podpowiada mu, ile i kiedy zjeść. Niestety zbyt szybko jedzenie staje się przyjemnością. Polskie dzieci tyją najszybciej w Europie i nikt nie ma skutecznego pomysłu, jak zatrzymać tę epidemię.
Naukowcy używają mocnych określeń: jesteśmy na dnie, stracone pokolenie, cywilizacyjna klęska. Już teraz co trzecie dziecko (32 procent) ma problemy z wagą.

W ciągu ostatnich trzech dekad liczba dzieci, która waży za dużo, wzrosła dziesięciokrotnie. Ale nie ma się czemu dziwić. Co piąta polska mama podaje niemowlęciu dziesięć posiłków dziennie, często dosładzając i tak zbyt słodkie mieszanki mleczne.
Aż 8 procent przedszkolaków jest otyłych. W szkole jest znacznie gorzej. U dzieci, które uczą się w tej samej klasie, zauważono spore dysproporcje masy ciała.

Przykładowe maksymalne ciężary ciała uczniów w poszczególnych klasach szkół podstawowych wynosiły: w klasach pierwszych — 58,2 kg, drugich — 64,2 kg, trzecich — 91 kg, czwartych — 91 kg, piątych — 110,7 kg, szóstych — 108,2 kg, siódmych — 126 kg, ósmych — 137,5 kg.

— Moi znajomi od lat się odchudzają z mizernym skutkiem. Ważą dziś ponad 100 kilogramów — opowiada Karolina z Olsztyna. — Sami walczą z nadwagą, ale jednocześnie nie zwracają uwagi na zwyczaje żywieniowe ich córki. Dziewczynka ma dziewięć lat i zaczyna dzień od słodkich płatków śniadaniowych z mlekiem. Później je batoniki. Przed obiadem zjada parówkę z ketchupem. W ciągu dnia pije słodkie napoje i cały czas podjada ciasteczka. Na razie nie jest gruba, bo dużo się rusza. Ale taka dieta nie wróży niczego dobrego na przyszłość. Przyzwyczaja się do jedzenia słodyczy.
Dzieci są ruchliwe z natury. Im młodsze, tym bardziej rozbiegane. Niestety dorośli posadzili je na krzesłach. Dlatego podwórka są ciche, a boiska do gry w piłkę puste. Aktywność ruchowa dodatkowo konkuruje z komputerem i smartfonem. I tę konkurencję przegrywa.
Ale, mimo tego że dzieci tyją, chcą świetnie wyglądać. Dlatego, jak podaje Ogólnopolskie Centrum Zaburzeń Odżywiania, próby odchudzania ma za sobą 33 procent polskich nastolatków, 40 procent obawia się otyłości, a blisko 30 procent odczuwa jadłowstręt. Zgodnie z danymi Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej w Polsce od 2010 roku stale wzrasta liczba odchudzających się dzieci. Obecnie do radykalnego obniżenia wagi dąży co czwarty młody Polak.

— Problem otyłości z roku na rok wzrasta. Dzieci lubią fast foody, chipsy i słodycze. Taka dieta źle wpływa na ich zdrowie. Ale to wina między innymi rodziców, którzy nie widzą w takim żywieniu niczego złego. Mało tego, wpychają im wręcz jedzenie od najmłodszego: za dziadka, za mamusię, za tatusia. Oby zjadło więcej i nie było głodne. Później okazuje się, że dziecko ma większy apetyt niż powinno — zauważa Andrzej Tymecki, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 5 w Olsztynie.
Odchudzają się przede wszystkim dziewczęta — dla nich wzorem są modelki i gwiazdy filmowe. Do stosowania diet skłonne są przede wszystkim piętnastolatki — dziewczęta w tym wieku odchudzają się nawet trzykrotnie częściej niż ich młodsze o cztery lata koleżanki. Dziewczynki w wieku nastoletnim przywiązują znacznie większą wagę do wyglądu niż chłopcy, częściej też odczuwają niezadowolenie z własnego ciała.

— Bo dla dziewcząt bardzo ważna jest samoocena i podszepty koleżanek — mówi Magdalena Siuba-Strzelińska, zastępca kierownika Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej. — Chłopcy, jeżeli już podejmują próby odchudzania, stawiają na aktywność fizyczną. Zależy im na dobrych wynikach w sporcie. A dziewczynki? Niestety, stosują najczęściej nieracjonalne diety, które prowadzą do zaburzeń.
Organizm nastolatków wciąż się rozwija i potrzebuje składników odżywczych. Ich brak powoduje w pierwszym rzędzie osłabienie i brak koncentracji. W efekcie dziecko ma znacznie gorsze wyniki w nauce. Nieracjonalne odchudzanie może mieć też poważne konsekwencje zdrowotne, zarówno w zakresie zdrowia fizycznego, jak i psychicznego. I rzutuje na przyszłość. Nasza starość zapisana jest przecież w dzieciństwie, które tak lekceważymy. Mowa tu o zahamowaniu wzrostu, osteoporozie w wieku dorosłym, odwodnieniu, upośledzeniu działania układu pokarmowego.

U dziewcząt mogą wystąpić zaburzenia cyklu menstruacyjnego, w skrajnych przypadkach prowadzące do niepłodności lub trudności z utrzymaniem ciąży. Wiele nastolatków cierpi również na depresję, niekiedy połączoną z tendencją do autoagresji. Zajadają stres i nagradzają się jedzeniem. To błędne koło, które toczy się coraz szybciej.

ADA ROMANOWSKA

Komentarze (19) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. LG #2688766 | 89.228.*.* 26 lut 2019 20:13

    Bo zdrowia żywność kosztuje.. A masówka to cukier, sól, i konserwanty E, E, E Sam widzę że nie jest dobrze, trzeba biegać by być normalnych rozmiarów, to jest chore. A jem tyle co zawsze....

    odpowiedz na ten komentarz

  2. ja #2688791 | 213.76.*.* 26 lut 2019 20:41

    grube dziecko, to zaden wyznacznik. ja bylam w klasie taka normalna, nie bylam gruba, ale nie bylam szczypiorem. wiekszosc kolezanek, ktora byla szczypiorami teraz ma nadwage albo jest blisko granicy, a ja waze nadal tyle, co w podstawowce.w klasie mielismy grubszego kolege, to teraz wyglada normalnie zdrowo. a co do frytek - jechalam tramwajem z uczniami w liceum najpewniej, praktycznie przy galerii tramwaj opustoszal a cala mlodziez poszla wlasnie tam, wiec zapewne na jedzenie. nie byli grubi, no ale zdrowe to pewnie nie bylo jedzenie. tylko w dzisiejszych czasach, to jak tu karmic dzieci zdrowymi owocami i warzywami, jak to wszystko nawozone, pryskane, kolorowane, nablyszczane. Ogorek nie smakuje jak dawniej, pomidor tez nie. Nie kazdy ma ogrodek, zeby swoje wlasne uprawiac. drob jedzie na hormonach i antybiotykach. w szkole postawowej dzieci z klasy 5 czy 6 sa mojego wzrostu.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  3. agga #2688796 | 81.190.*.* 26 lut 2019 20:48

    wreszcie w czymś jestesmy najlepsi :-)

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  4. ,.i.. #2688803 | 81.190.*.* 26 lut 2019 21:06

    efekt 500+ ciekawe ile wydamy na leczenie cukrzycy i chorób serca na naszą młodzież ….zamiast pracować będą chorować ale jak to powiedziała szydło tylko się cieszyć ….no już się cieszę nie liczę na tą chorą młodzież bo jeszcze trzeba będzie dokładać żeby egzystowali na tym świecie...ale syf

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. chamburger #2688805 | 37.47.*.* 26 lut 2019 21:18

      Nie raz widziałem wycieczki klasowe w MacD...Nawyki żywieniowe uczą dorośli Gimbaza pół swego rzycia też spędza w sieciach faswodowych

      Ocena komentarza: warty uwagi (13) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      Pokaż wszystkie komentarze (19)