Kotlet z owadów? Dlaczego nie! [ROZMOWA]

2019-02-23 20:01:02(ost. akt: 2019-02-23 18:32:02)

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Chrząszcz na śniadanie, a na drugie może świerszcz. To tylko kwestia czasu, kiedy będziemy jedli owady, które w smaku przypominają białko jaja kurzego lub rybę. O przyszłości żywienia rozmawiamy z dr. hab. Tadeuszem Bakułą z Katedry Prewencji Weterynaryjnej i Higieny Pasz Wydziału Medycyny Weterynaryjnej UWM.
— Panie doktorze, czy to prawda, że chce pan nam zastawić stoły półmiskami z owadami?
— Nie, nie. Program, który realizujemy na uczelni dotyczy przede wszystkim wykorzystania białka owadziego w żywieniu zwierząt. Może kiedyś w przyszłości także w Polsce, jak w wielu krajach na świecie, będziemy jedli owady. Jednak w naszej kulturze nie mamy tradycji jedzenia owadów. Dlatego nasz projekt nie zakłada, że owady pojawią się na naszych stołach. Szukamy po prostu alternatywnych źródeł białka.

— I musimy sięgać akurat po owady?
— Nie musimy, ale wymusza to na nas sytuacja na świecie. Jest nas coraz więcej, a możliwości, potencjał ziemi, gdy chodzi o produkcję żywności ograniczony. FAO, czyli Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa, już od dłuższego czasu poszukuje alternatywnych źródeł białka, by zapewnić wszystkim ludziom dostęp do białka zwierzęcego. Zwrócono uwagę na owady, które spożywa dziś jedna trzecia ludzkości. To nie jest nic nowego, z tym , że większość zjadanych obecnie owadów pochodzi z naturalnego środowiska, owady są wyłapywane. FAO chciałby uruchomić produkcję fermową owadów, ich hodowle, tak jak ryb czy drobiu. I techniczne jest to możliwe.

— Ile gatunków owadów nadaje się do jedzenia?
— W literaturze można znaleźć opisy co najmniej kilkuset gatunków owadów, które są zjadane przez ludzi. Są kraje jak Meksyk, Indie, Tajlandia czy Chiny, gdzie zjada się bardzo dużo różnych gatunków. Po prostu je się wszystko to, co jest w środowisku. Często z konieczności, a nie dla smaku czy wartości odżywczych, bo nie ma nic innego do zjedzenia. Jednak, gdy chodzi o przemysłową produkcję, to nie ma aż tak wielu gatunków, które można wykorzystać. Nie wszystkie da się bowiem hodować w sztucznych warunkach.

— Jakie gatunki można utuczyć, że tak to określę?
— Cztery lata temu byłem na pierwszej światowej konferencji w Holandii poświęconej przemysłowej hodowli owadów. Odbywała się pod egidą FAO. Z Polski byłem tylko ja. Wtedy była mowa o mączniku młynarku, świerszczach, czarnej musze afrykańskiej. Jednak na drugiej konferencji, która była rok temu w Chinach, 80 proc. wszystkich wystąpień dotyczyła już tylko muchy afrykańskiej i jej przemysłowej hodowli na pasze dla zwierząt. Natomiast pozostałe owady, jak mącznik młynarek czy świerszcze wykorzystywane są w żywieniu ludzi. W wielu krajach na Zachodzie można kupić w supermarketach owady.

— I prawo na to zezwala?
— Tak, przepisy unijne dopuszczają sprzedaż owadów, ich konsumpcja to tylko kwestia mentalności.

— I jemy wszystko, co pełza po ziemi?
— Najczęściej, bo niemal jedną trzecią wszystkich owadów, które zjadamy stanowią chrząszcze i ich larwy, ale je się też gąsienice motyli, larwy pszczół, os i mrówek, koniki polne, szarańczę, świerszcze, pluskwiaki, termity, ważki czy muchy. Oczywiście chodzi tu przede wszystkim o larwy owadów, a nie dorosłe osobniki.

— Czy to zainteresowanie ludzi owadami wynika z zakazu stosowania soi GMO i mączki mięsno-kostnej w żywieniu zwierząt?
— To nie jest najważniejszy powód, bo głównym jest dostęp do białka. Przemysłowa hodowla owadów np. muchy afrykańskiej może pomóc również w zagospodarowaniu różnego rodzaju odpadów organicznych, które powstają podczas produkcji żywności np. w przemyśle owocowo-warzywnym, mięsnym czy mleczarskim. Dla muchy afrykańskiej może być to pożywienie. A białko ich larw jest bardzo pożywne, porównywalne jest do białka jaja kurzego albo białka rybiego. Jednak sama hodowla owadów i ich wykorzystanie w celach żywnościowych to jedno, a drugie to choćby zainteresowanie owadami z powodów medycznych.

— Rozumiem, że pan doktor miał okazję się sam przekonać jak smakują larwy owadów, nie jest to wiedza wzięta z książek?
— Oczywiście jadłem owady i to w różnych miejscach na świecie. I w Europie i w Azji. Smakują trochę jak chipsy, wszystko zależy do przypraw. Same w sobie nie mają jakiegoś specjalnego smaku, tak jak np. białko jaja kurzego. Kiedyś jadłem skopiona i jego smak czułem.

— I myśli pan, że Polacy będą jedli owady?
— A jadł pan sushi?

— No to mnie pan złapał... Tak, nieraz.
— No właśnie. Na konferencji w Holandii jeden z profesorów amerykańskich zwracał uwagę na tendencje światowe. Najpierw pizza zawojowała świat, potem hamburgery, owoce morza. I to kwestia czasu, kiedy ludzie sięgną po owady, ale nie będzie to nasze pokolenie, ale pokolenie obecnych dzieci. Przedszkolaki, które odwiedzają moje laboratorium nie mają oporów, żeby wziąć do ręki larwę.

— Proszę powiedzieć, co kryje się za realizowanym przez pana projektem „Opracowanie strategii wykorzystania alternatywnych źródeł białka owadów w żywieniu zwierząt umożliwiającej rozwój jego produkcji na terytorium RP.”
— Naszym zadaniem jest opracowanie strategii rozwoju produkcji białka owadów dla Polski. To może być alternatywa dla rolników na terenach, gdzie z powodu afrykańskiego pomoru świń nie można prowadzić hodowli. To może dać ludziom zajęcie, a jednocześnie będzie źródłem białka. Ponadto musimy znaleźć alternatywę dla soi, którą importujemy. A większość soi obecnie na świecie jest genetycznie modyfikowana. W grę wchodzi też zagospodarowanie odpadów powstających przy produkcji żywności. Projekt realizowany jest przez konsorcjum, w skład którego wchodzą: Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Państwowy Instytut Weterynaryjny – Państwowy Instytut Badawczy w Puławach i Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie. Z naszej uczelni w projekt jest zaangażowanych pięć katedr z dwóch wydziałów.

— Jak jest konkretnie rola UWM w tym projekcie?
— Do naszych badań wykorzystamy dwa gatunki owadów: mącznika młynarka i muchę afrykańską. Najpierw określimy wartości odżywcze mączek paszowych pochodzących z tych owadów, które już są produkowane na świecie. Następnie będziemy prowadzili testy żywieniowe na brojlerach, które pozwolą nam na opracowanie receptury pasz z różnym udziałem białka owadziego. Finałem projektu będzie opracowanie strategii, czegoś w rodzaju podręcznika dla tych, którzy będą chcieli zająć się hodowlą owadów na białko. To jest nowe wyzwanie w skali świata, tworzy się nowy przemysł. Jeżeli my nie wyprodukujemy białka owadziego, to inni przywiozą nam je w workach.

— Kto pierwszy, ten lepszy!
— I to już się dzieje. W Chinach są już fermy, które produkują nawet do stu ton larw owadów dziennie. To są olbrzymie fermy, wielkości naszych kurników. Cała Azja stosuje je w żywieniu drobiu. W różnej formie: wysuszonej, mrożonej, żywej bądź mogą być przetworzone na mączkę. W Europie prawo dopuszcza stosowanie białka owadziego na razie w żywieniu zwierząt akwakultury, np ryb, ale trwają prace w kierunku dopuszczenia tego białka w żywieniu drobiu. A jeśli tak się stanie, to kolejnym etapem będą pewnie świnie. Oczywiście prawo nie zabrania stosowania żywych owadów w żywieniu drobiu w przydomowych hodowlach.

— A po zwierzętach przyjdzie czas na ludzi i schabowego z owadów...
— I tak będzie. Czasem nawet nie będzie pan wiedział, że jadł pan hamburgera, do produkcji którego użyto białka owadziego. Chyba, że jest pan koneserem i poprosi o ciasteczka z larwami na wierzchu, czy lody, gdzie zamiast czekolady powtykane są gąsienice. Szkoły są różne i różne podejście ludzi do owadów.

Andrzej Mielnicki

Więcej informacji o naszym uniwersytecie: >>> kliknij tutaj.

Obrazek w tresci

Komentarze (5) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. czytelnik #2687142 | 84.138.*.* 24 lut 2019 00:49

    wybirzcie sie do krajow Azjatyckich , tam dostaniecie wszystko co sie po ziemi porusza ,

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Ania #2687535 | 188.147.*.* 24 lut 2019 23:02

      Oby tylko finał nie był taki jak z węgorzem. Temat ciekawy, choć zapewne wymaga przede wszystkim gruntownej analizy ekonomicznej i ekologicznej.

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

    2. wąsowski #2688178 | 37.47.*.* 25 lut 2019 23:17

      bardzo to interesujące

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    3. log #2688262 | 213.184.*.* 26 lut 2019 08:32

      żreć owady istny wstyd - obiad z pcheł,wszy czy nawet z gnid - a ja wolę mój kolego - jeść zwyczajnie schabowego - zjadać te owady wtedy - kiedy ludzie dotkną biedy

      odpowiedz na ten komentarz

    4. Mazur #2691213 | 79.124.*.* 3 mar 2019 10:29

      chciałbym zobaczyć jak ten zachwalacz jedzenia robaczków wraz z całą swoją rodziną konsumuje potrawy zawierające te robaczki - ja wolę ziemniaki z kotletem schabowym i kapustą zasmażaną

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz