Segregacja na słowo honoru? Sprawdziliśmy to!

2019-01-25 17:50:25(ost. akt: 2022-02-07 22:13:23)
ZGOK Olsztyn śmieci

ZGOK Olsztyn śmieci

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Śmieci to… śmierdząca sprawa. A segregacja to wielki znak zapytania. Warto? Nie warto jej robić? I czy da się skontrolować, kto segreguje naprawdę, a kto tylko udaje? I czy służby, które się zajmują odbiorem odpadów, robią to porządnie. Sprawdziłam, jak to wygląda w Olsztynie.
Segreguję śmieci od lat. Uważam, że tak trzeba. Ale wielu moich sąsiadów ma inne zdanie. Bo się rozdrabniać? Szkoda czasu. Szkło, plastik, papier. Za segregację jednak płacę mniej. Ale… sąsiedzi też płacą mniej, a wyrzucają wszystko do śmieci mieszanych. Przecież i tak nikt nie widzi…

Mieszkam na osiedlu. Na drzwiach wejściowych do mojego bloku od października wisi kartka, że miasto przeprowadzi kontrolę, czy śmieci są faktycznie segregowane. Nikt jeszcze do mnie nie zapukał i nie zajrzał do prywatnego śmietnika. Nikt nie stoi też za winklem i nie robi notatek: pani spod trójki wynosi papiery, a pan spod trzynastki wpycha kartony do ogólnego śmietnika. A obiecał, że nie będzie. Nie widzę też kamer, które mogłyby rejestrować nasze sąsiedzkie poczynania. Jak wobec tego ratusz sprawdza, czy segregacja przebiega prawidłowo? Czy jest sposób, żeby „posegregować” ludzi na tych, którzy segregują, którzy nie zamierzają i na tych, którzy mieli to robić, ale jakoś im nie po drodze?

Gdy pytam o to ratusz, okazuje się, że miasto takich kartek nie wiesza. Ale urzędnicy, owszem, sprawdzają pojemniki zaglądając do środka.

— Nasi pracownicy przez sześć dni w tygodniu chodzą po mieście i kontrolują śmieci. Sprawdzają, czy firmy wywożące odpady odbierają je zgodnie z harmonogramem i czy mieszkańcy segregują je jak należy — tłumaczy Marta Bartoszewicz, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta Olsztyna. — Jeśli zauważą jakieś nieprawidłowości, zgłaszają je zarządcy nieruchomości. Wówczas jeszcze nie ponosi on za to konsekwencji. To tylko zgłoszenie. Jednak jeśli taka sytuacja się powtarza, przeprowadzamy kontrolę otwartą, która wymaga uprzedniego zawiadomienia właściciela nieruchomości o tym fakcie, z podaniem daty. Strona ma możliwość uczestniczenia w kontroli i wnoszenia uwag. I, zgodnie z orzeczeniem naszego Samorządowego Kolegium Odwoławczego, kontrolę w tych punktach przeprowadzamy minimum trzy razy, zawsze za wiedzą administracji. Jeśli w tym czasie stwierdzamy nieprawidłowości, to możemy ewentualnie wydać decyzje o zwiększeniu kosztów do stawki jak za śmieci niesegregowane.

Trochę denerwuje mnie takie podejście do sprawy. Bo jeśli segregują na przykład trzy osoby, a reszta ma to w nosie, kontener nie wypełni się tak szybko jak powinien. I z tej przyczyny te trzy osoby muszą ponosić koszty? Czyli wszyscy są wrzucani do jednego worka i w sumie z segregacji nic dobrego nie wynika. Jedynie dobre samopoczucie, że ekologia ma się dobrze w moim domu. Ale nie w moim bloku.

Mało tego, dopytuję się też o kartkę, która wisi przy wejściu do mojej klatki. Skoro ratusz jej nie powiesił, to skąd się wzięła? Tym bardziej, że zaczyna się tak: "Informujemy, że prezydent Olsztyna..."

— Administratorzy mogą sprawić, żeby kontrola wypadła lepiej, poprzez powiadomienie o niej mieszkańców — dodaje Marta Bartoszewicz. — W tym przypadku ostatnia kontrola na osiedlu, gdzie karta się pojawiła, być może również dzięki takim działaniom, wypadła bardzo dobrze.

Czyli jest zachęta do pospolitego ruszenia? Przypomina mi to trochę zabawę: gdy kota nie ma, myszy harcują. Być może dlatego kartonowe pudła trafiają zamiast do niebieskiego pojemnika, do tego na odpady mieszane…

— W budynkach wielorodzinnych istnieje tak zwana odpowiedzialność zbiorowa. Tak jest też w innych miastach w Polsce — podkreśla Marta Bartoszewicz. — Dlatego zachęcamy, aby mieszkańcy sami rozmawiali ze sobą nawzajem na ten temat. I zachęcali te osoby, które nie segregują, żeby również to robiły. My deklaracje zbieramy od zarządców nieruchomości, a nie od lokatorów. Tak wynika z zapisów ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. To administratorzy określają, czy mieszkańcy segregują i przelewają na nasze konto odpowiednią kwotę.

W jaki sposób?
— Nie da się indywidualnie skontrolować mieszkańców — odpowiada Kamila Walczak, zarządca nieruchomości z Olsztyna. — Nikt przecież nie będzie stał przy śmietniku i sprawdzał. To przecież jedyny sposób takiej kontroli. Musimy mieć zaufanie do siebie. Większość osób deklaruje, że segreguje. Świadomość wzrasta, bo mieszkańcy wiedzą, po co to robią. Chcą pomóc środowisku. I nie chodzi tu tylko o pieniądze. Przynajmniej do tej pory, bo po podwyżkach może się to zmienić.

W domkach jednorodzinnych jest lepiej. Właściciel wystawia worki przed budynek i czeka na przyjazd służb. Okazuje się, że tu kontrola jest możliwa.
— Sąsiedzi do worków na segregowane odpady wrzucili śmieci mieszane. Panowie, którzy zabierają odpady, zajrzeli do środka i zostawili wszystko — opowiada Katarzyna z olsztyńskich Dajtek. — Gospodarz musiał posegregować śmieci. To była żółta kartka od panów ze śmieciarki.

— Miałem umyte wiadra po farbach. Wystawiłem je w worku do plastiku — dodaje Andrzej, który mieszka pod Olsztynem. — Panowie, którzy mieli je odebrać, zostawili mi je pod domem. Uznali zapewne, że to odpady pobudowlane. Było mi potem głupio, bo dla ludzi wywożących śmieci nie jestem anonimowy. Inaczej jest w bloku.

Z segregacją jest jeszcze jeden problem. Ile razy słyszałam sąsiedzkie narzekania, że wszystkie śmieci wpadają do jednego samochodu. Że raptem wyselekcjonowany papier miesza się plastikiem. I robi się z tego niezły bajzel. Postanawiam i to sprawdzić.


Czas zacząć od kontenera. Podjeżdża samochód, który ma zabrać plastik. Dwóch panów podstawia go pod tył auta. Pojemnik podnosi się i cała zawartość wsypuje się do „ładowni” auta. Wielki grzebień zagarniana odpady do reszty zawartości. W środku sam plastik. Nie ma szkła ani papieru.

— Każdy pojemnik wyposażony jest w specjalny czujnik, który aktywuje się w trakcie opróżniania go do śmieciarki. Gdy styka się z mechanizmem podnoszącym pojemnik, wysyłany jest sygnał za pomocą GPS — opowiada Piotr Kunicki, dyrektor operacyjny firmy Koma, która odbiera odpady. — Jeśli ktoś ma zastrzeżenia, że pojemnik nie został odebrany albo, że w ramach jednego transportu opróżnione zostały pojemniki z różnymi odpadami, możemy to od razu zweryfikować w systemie.  Wszystkie pojemniki są wyposażone w takie „chipy”, które przypisane są do danej lokalizacji, pojemności pojemnika oraz frakcji odpadu, na który jest przeznaczony. To zresztą wymóg miasta. Odpady segregowane odbierane są zgodnie z ogólnodostępnym harmonogramem. Każda frakcja innego dnia, więc nie można mówić tu o samowolce. Plastik odbieramy dwa razy w tygodniu. Tak samo papier. Szło jest opróżniane raz w tygodniu. Nigdy odpady nie są mieszane.

A ile śmieci mieści się w takim samochodzie? Jednorazowo odbiera się około 1-2 ton papieru lub plastiku i około 5 ton szkła. A ile to pojemników? Ich ilość również uzależniona jest od typu odpadów. Może to być nawet 100 kontenerów. Dla porównania śmieciarki odbierające odpady zmieszane, mogą odebrać ich ponad 10 ton.

Śmieci z kontenera trafiają do samochodu, a ten wiezie je do olsztyńskiego Zakładu Gospodarki Odpadami Komunalnymi. Dostaję maseczkę, żeby nie wdychać odoru. Po zakładzie oprowadza mnie Sławek Kasiński. I jak mówi, chce obalić mit, że ZGOK miesza wszystkie odpady. Pokazuje mi boksy, do których dojeżdżają samochody. Wysypują: papier do papieru, plastik do plastiku. Jednak i te śmieci, które są już posegregowane, jeszcze trzeba przejrzeć.

— Robi to szereg urządzeń, które odpowiedzialne są za przetwarzanie odpadów — mówi Sławomir Kasiński, specjalista ds. edukacji i PR. — Nie tylko automatyka robi przesiew, ale również szereg ludzi. Te śmieci przechodzą przez ich ręce, przez całą dobę. To jest niezbędne, zwłaszcza gdy mowa o segregacji plastiku. Ludzie cały czas mają problem z tworzywami i trzeba segregować już posegregowane. Nie wiedzą, że tu wrzuca się kartony po sokach czy mleku i puszki aluminiowe. Albo gdy chodzi o papier — do kontenerów trafiają kartony owinięte taśmą. Albo segregatory z metalowymi wkładami.

Segregacji musimy się jeszcze nauczyć. Przede wszystkim tego, że trzeba to robić. Od 2013 roku narzuca nam to Unia Europejska. Ale też zdrowy rozsądek.

Dzięki segregacji można dokonywać recyklingu tworzyw sztucznych, metalu, papieru, czy butelek plastikowych i szkła. Selekcja odpadów odbywa się z korzyścią dla środowiska, a przy tym każde gospodarstwo domowe może płacić niższą stawkę za wywóz śmieci.

— Mam wrażenie, że mieszkańcy są nieuczciwi, bo chcą płacić mniej za odpady. Deklarują, że będą selektywnie zbierać śmieci, a jest inaczej. Masa odpadów u nas jest ogromna, a powinno być dużo mniej — podkreśla Sławomir Kasiński. — A przecież mieszkańcy mają większy interes ekonomiczny w selektywnym zbieraniu. Odpady posegregowane przyjeżdżają do ZGOK i kosztują złotówkę za tonę. Śmieci mieszane 418 zł. To, że ludzie nie segregują, spowodowało między innymi podwyżkę cen śmieci.

W Olsztynie opłata za śmieci segregowane wzrośnie z 9,80 zł miesięczne od osoby do 18 zł, a za śmieci zmieszane z 14,40 zł do 36 zł.

ADA ROMANOWSKA

Komentarze (25) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. dr Hayd #2669625 | 88.156.*.* 25 sty 2019 18:27

    To, że szklane butelki wrzucamy do pojemnika na szkło to ekologiczna porażka. Co się dzieje z tym szkłem? Trafia do huty, gdzie niemałym nakładem energii jest jest przetapiana na nowe butelki. Etap huty jest zupełnie niepotrzebny i jest niepotrzebnym marnowaniem energii. Butelki szklane powinny z powrotem trafiać do sklepu. Samochody, które dowożą napoje do sklepów i hurtowni i tak wracają z pustymi skrzynkami do producentów napojów. Mogłyby w tych skrzynkach przywieźć do rozlewni puste butelki. Koszty transportu by pozostały takie same. Rozlewnie muszą umyć butelki zarówno nowe prosto z huty, jak i używane, które wróciły od klientów. Tymczasem system zwrotu pustych szklanych butelek u nas praktycznie nie istnieje. Sklepy wymigują się od przyjmowania pustych butelek z powrotem. Sklepy robią bardzo wiele, by nie zwrócić kaucji i nie przyjąć zwrotnych butelek. I ten system wymaga naprawy.

    Ocena komentarza: warty uwagi (20) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (4)

    1. Mieszkaniec #2669627 | 37.47.*.* 25 sty 2019 18:30

      Z rzeczywistości wspólnoty mieszkaniowej: na teren wspólnoty wjeżdzą samochód. Podjeżdża pod wiatę z pojemnikami. Kierowca z bagażnika samochodu wyjmuje kilka worów ze śmieciami. Wrzuca do kontenerów i odjeżdża z terenu wspólnoty. Zaobserwowane wielokrotnie na osiedlu zamkniętym.

      Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

    2. . #2669635 | 188.146.*.* 25 sty 2019 18:37

      Ludzie deklarują segregowanie śmieci, ale nie chce im tego robić. Dlatego "na papierze" śmieci segreguje ponad 90% olsztyniaków, a ilość posegregowanych śmieci świadczy o tym, że faktycznie segreguje tylko 20%. I ci oszuści, którzy wrzucają wszystko do jednego pojemnika - choć deklarują, że tego nie robią - myślą, że są cwani. Cieszcie się, cieszcie, ale to się na was zemści albo na waszych dzieciach. Bo rosnąca góra śmieci, które produkujemy, bez segregacji i recyklingu odbije się prędzej czy później na naszym zdrowiu. Amen

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    3. dr Hayd #2669642 | 88.156.*.* 25 sty 2019 18:50

      Autorka myli i miesza kilka różnych problemów: 1. Problem wrzucania do kontenerów na odpady posegregowane odpadów zmieszanych. To bardzo poważny problem, ale faktycznie marginalny. 2. Problem niesegregowania śmieci. Niektórzy wrzucają wszystko jak leci na odpady zmieszane. To źle, ale technicznie to mniejszy problem, niż problem nr 1. 3. Braki edukacji i świadomości. Myląca jest nazwa kontenera żółtego "plastik" - tymczasem plastikowe wiadra powinny być wrzucone do kontenera na śmieci ogólne. Kontener żółty właściwie powinien nazywać się "opakowania" - puszki, folie, butelki PET, KARTONY po mleku, opakowania po jogurtach, wędlinach - ale nie tłuste i nie każdy plastik. Ten problem wychodził już kilkakrotnie podczas kontroli, gdy karano mieszkańców za to, że kontenerze na śmietniki znalazł się PLASTIKOWY nocnik, PLASTIKOWY fragment zderzaka samochodowego, PLASTIKOWE klocki, PLASTIKOWA butelka po oleju silnikowym - ludzie chcieli dobrze, ale takie śmieci ZGOK życzy sobie aby znalazły się w kontenerze na odpady zmieszane. 4. Segregujemy, ale odpady posegregowane wywożone są zbyt rzadko. Przykład śmietników na Nagórkach - kontenery na makulaturę, plastik, szkło i biodegradowane są prawie zawsze przepełnione. W kontenerach na odpady zmieszane zawsze jest sporo wolnego miejsca. Co robicie w sytuacji, gdy wynosicie z mieszkania obierki warzyw, a brązowy kontener jest już tak przepełniony, że się nie zamyka i śmieci się z niego wysypują?

      Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

    4. ZMIENIĆ NAWYKI I NIC WIĘCEJ #2669651 | 81.190.*.* 25 sty 2019 18:58

      JA SEGREGUJĘ...JASNE ZAJMUJE TO RAZ NA JAKIŚ CZAS OKOŁO 5,7 MINUT WIĘCEJ PRZY ŚMIETNIKU...!!! PATRZE NIESTETY NA REKLAMÓWKI W ŚMIETNIKU I WIDZĘ, ŻE NIESTETY WIĘKSZOŚĆ MIESZKAŃCÓW NIE DBA O TO ABY SEGREGOWAĆ A PRZECIEŻ TO JEST DLA NASZEGO DOBRA.. !! DWA NIE UMIEJ JUZ INACZEJ WYRZUCAĆ ŚMIECI.. POPROSTU JUZ SIĘ NAUCZYŁEM SEGREGOWAĆ I INACZEJ JUZ NIE ZROBIĘ... !!! MOŻNA..!!! MOŻNA.. !! WYSTARCZY ZMIENIĆ NAWYKI I SWOJE ZACHOWANIA. SEGREGOWANIE JEST BARDZO PRZYJEMNE , ŻE SIĘ DBA O TO ABY BYŁO CZYŚCIEJ NA ŚWIECIE I WOKÓŁ NAS.. NAPRAWDĘ WYSTARCZY TYLKO ZMIENIĆ NAWYK !! A PÓŹNIEJ JUZ NIE BĘDZIESZ WYRZUCAĆ WSZYSTKIEGO DO JEDNEGO. !!

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (25)