Zapraszamy do świata olsztyńskich gimnastyczek

2018-12-31 13:15:58(ost. akt: 2019-01-01 19:24:45)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Pierwsze chwile na ciekawie wyposażonej sali wydają się przygodą i podróżą po wielkim placu zabaw. Bo któż by nie chciał swawolnie poskakać na trampolinie czy dla zabawy przebiec się po równoważni?
Mimo że większość uczniów z racji ferii świątecznych ma wolne, w sali gimnastycznej olsztyńskiej szkoły Mistrzostwa Sportowego przy ulicy Gietkowskiej wre jak w ulu.

W tle świąteczna muzyka uprzyjemniająca trening. Kilkanaście dziewcząt ubranych w kolorowe kostiumy już od 8 rano ćwiczy wyskoki na batucie i stanie na rękach na drążku. Wygląda to bardzo widowiskowo — mimo że to tylko trening.

W powietrzu unosi się charakterystyczny zapach, którego nie spotkamy w żadnym innym miejscu w Olsztynie. Można powiedzieć, że obok różnorakich, ciężkich do nazwania przez laika przyrządów gimnastycznych, ten zapach to znak rozpoznawczy tego miejsca. Uzależnia i wciąga. Tylko co to w zasadzie jest?


Paulina Plichta - przez wiele lat zawodniczka, w tym momencie również trenerka oraz organizatorka zawodów. Nie pamięta, kiedy pierwszy raz zobaczyła salę na Gietkowskiej, bo podobno była wtedy jeszcze w pieluchach.


O tym, jak bardzo skomplikowane ewolucje zafascynowały przed dwudziestu kilku laty małą Paulę, może świadczyć fakt, że jako dwulatka dostała „zakaz” przychodzenia na salę.


Siedem lat — to wtedy przeważnie dziewczynki, które do tej pory tylko bawiły się sportem np. na zajęciach dodatkowych, zaczynają ćwiczyć w pełni profesjonalnie. To wtedy odbywa się nabór do pierwszych klas sportowej szkoły.


Drobniutka dziesięciolatka Milenka Krasicka trenuje od 3,5 roku. Wygląda na kwintesencję delikatności i ulotności, ale nie brakuje jej samodyscypliny i siły. Uśmiech, gdy zaczyna mówić o ćwiczeniach i kolorowych strojach, nie schodzi jej z twarzy.


Za dziewczynką już niejedne zawody. Prawie każdy występ to nowy efektowny strój.


Kryzysy przychodzą i odchodzą. Nie ma na sali gimnastyczki, która by ich nie miała. Nawet sama trenerka nie jest i nigdy nie była od nich wolna.


Klaudia, Iga i dwie Wiktorie — piętnastolatki — to tegoroczne drużynowe mistrzynie Polki. Zawody odbyły się w Olsztynie w listopadzie.


Wszystkie dobrze pamiętają swoje pierwsze chwile na sali, przyprowadzili je tu i zachęcali do aktywności rodzice. Żadna z nich nie sądziła wtedy, że sportowe życie aż tak ją pochłonie.


xs

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. bolo #2653334 | 195.136.*.* 1 sty 2019 21:10

    Brawo dziewczyny! Trzeba mieć w sobie hart ducha i duzo samodyscypliny, żeby wytrwać w tym sporcie. Trzymam kciuki za dalsze sukcesy

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  2. ? #2653317 | 37.47.*.* 1 sty 2019 20:39

    Nie macie o czym pisać

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-6) odpowiedz na ten komentarz