Czy nietrafiony prezent psuje nam święta?

2018-12-23 20:01:19(ost. akt: 2018-12-24 10:16:02)

Autor zdjęcia: pixabay.com

Już prawie wszystko mamy zapięte na ostatni guzik. Już cieszymy się na samą myśl, że spędzimy Boże Narodzenie z najbliższymi. Można więc zacząć odliczanie do pierwszej gwiazdki. I do wizyty Mikołaja. Tylko czy zawsze daje nam wymarzone prezenty?
Prawdziwa Polka już w listopadzie rozpoczyna generalne porządki. Tyle jej schodzi, bo prawdopodobnie ostatni raz porządnie wzięła się za robotę przy okazji Wielkanocy. Prawdziwy Polak natomiast poluje na najbardziej dorodną i zieloną choinkę. Żeby święta były jak malowane. Kupuje też rybę, modnego w tym sezonie karpia, żeby z tradycji stała się zadość. W międzyczasie cała rodzina lepi pierogi, kroi warzywa na sałatkę, miesza kapustę i rozkłada obrus na stole. Pod nim trzeba położyć trochę sianka. To przecież Boże Narodzenie. Pojawia się też Święty Mikołaj. Wyczekiwany przez wielu najbardziej. I cała ta świąteczna radość pryska, gdy okazuje się, że prezent jest nietrafiony. Gdy staje ością w gardle. Karp wtedy traci smak, a choinka blask. To jest nawet potwierdzone naukowo.

Dokładnie w wynikach badania „Prezenty zawsze wywołują emocje” przeprowadzonego przez serwis PrezentMarzen.com. Co trzeci Polak uznaje, że nietrafiony prezent psuje mu święta i ich atmosferę. A kiedyś było tak pięknie… Kiedyś, kiedy królowały pomarańcze. Gdy zaczynały się porządki w listopadzie, zaostrzał się apetyt na cytrusy. Nawet w telewizji mówili, że statek z owocami wpływa do portu. I to nic, że obraz był czarno-biały. W wigilię później tak pięknie pachniało. Prezenty też były symboliczne, bo przecież niczego nie było w sklepach. A z musztardy i octu mało kto się cieszył. Dziś możemy mieć wszystko. Ale zdarza się, że nie wszystko nam się podoba. — Kiedyś zamiast wymarzonej lalki Barbie dostałam Kena — wspomina Maja Sablewska, menadżerka gwiazd. — Musiałam się źle wyrazić albo zostałam źle zrozumiana… Bo kiedy znalazłam pod choinką Kena, to naprawdę się popłakałam.

Trendy i gusta Polaków zmieniają się razem z naszą rzeczywistością. Według raportów i artykułów dostępnych w zbiorach Biblioteki Narodowej w latach 80-tych XX wieku, Polacy marzyli m.in. właśnie o pomarańczach, wódce, torciku wedlowskim, rowerze BMX czy radiomagnetofonie Wilga. W późniejszym czasie prosiliśmy Mikołaja o komputer ZX Spectrum. Z czasem zaczęliśmy marzyć o klockach Lego, ekspresach do kawy, aparatach cyfrowych i oczywiście nowoczesnych telefonach. Niedługo przyjdzie nam prosić o lot w kosmos. Pierwsze loty odbędą się już w przyszłym roku.

— Nigdy nie dostałem prezentu, który by mi się nie podobał. Co roku jestem obdarowywany czapką, skarpetami i krawatem. I to są zawsze trafione prezenty! Skarpet przecież nigdy za dużo. Jak się zrobią dziury, mam nowe. Tym bardziej, że modne są kolorowe, w różne wzory. To nie jest żaden obciach! Czapka też jest przydatna. Zawsze jest okazja, aby poczekać na ostrą zimę. Krawatów nie noszę, ale to nie jest powód do złości. Nawet cieszę się z nich dwa razy. Po pierwsze, że dostaję, a po drugie, że mogę oddać komuś, komu akurat mój prezent się podoba — przyznaje Norbi, piosenkarz i prezenter telewizyjny. — Wiem, że trafiony prezent zrobić jest trudno. Dlatego mam pomysł, żeby nikomu nie sprawić przykrości. Daję pieniądze w kopercie. Wtedy obdarowany może kupić sobie coś, o czym marzy. Albo może pieniądze przehulać. Wybór należy do niego. Grunt, żeby był zadowolony.

Norbi jest wyjątkiem, bo od kilku lat, również i w 2018 roku, na liście niechcianych prezentów królują skarpetki. Tak wynika z raportu Allegro. Nie lubimy też otrzymywać drobnych przedmiotów związanych z wystrojem wnętrz, tzw. bibelotów, które wręcz nazywamy „zbieraczami kurzu”, czy „durnostojkami”. Nie każdy jednak krzywi się na ich widok. — Nawet jeśli prezent jest nie do końca trafiony, to emocje, które towarzyszą świętom, sprawiają, że bardzo się z niego cieszę. Przedmiot jest tylko pretekstem — uważa Ewa Cichocka z Czerwonego Tulipana. — Nie mogę też wymienić, co mogło wprowadzić mnie w zakłopotanie. Chyba nic. Bo nie o to chodzi w dawaniu sobie prezentów.

Nie cieszy nas też wódka, chociaż stoi prawie na każdym świątecznym stole. I to jest jeden z prezentów, które na pewno zostaną spożytkowane. Nie pogardzimy natomiast whisky. Coraz więcej z nas deklaruje też niezadowolenie z otrzymywania produktów wyposażenia domowego. Garnki czy patelnię możemy kupić sobie sami. Kosmetyki też nie sprawiają nam frajdy — szczególnie do twarzy lub żele pod prysznic. A kremy przeciwzmarszczkowe to już wyjątkowe faux pas. Jeśli chodzi o ubrania, jako niechciane wymienione zostały też, oprócz wspomnianych już skarpet, inne konkretne produkty jak: rękawiczki, czapki i szaliki. Norbi wyłamuje się więc ze schematu, zupełnie inaczej niż tłumy Kowalskich czy Wiśniewskich. 41 proc. Polaków uważa, że jednym z najgorszych pomysłów na świąteczną niespodziankę są powtarzalne prezenty. Lubimy różnorodność. Chociaż i w tej regule jest wyjątek. Norbi to doskonale wykorzystuje. Od lat lubimy dostawać gotówkę. W imię przysłowia: grosz do grosza, a będzie kokosza. Pieniądze chyba nigdy nam się nie znudzą. Od koperty wolimy tylko AGD i elektronikę. A w gratisie życzenia „zdrowia, szczęścia, pomyślności”.

— Nikt o tym nie mówi, ale prezenty są bardzo ważne, zwłaszcza w te święta — twierdzi Katarzyna Mikita, blogerka. — Nad prezentem musimy się wysilić. Musimy znać daną osobę, wiedzieć, co mniej więcej mogłoby jej się spodobać i co ewentualnie mogłoby się jej przydać. Nie ważne, czy prezent będzie praktyczny czy całkowicie niepotrzebny i zbędny. Ważne, ile serca włożyliśmy w odnalezienie tego prezentu. Najważniejsze są emocje towarzyszące otrzymaniu prezentu. Sentyment, jaki będzie się wiązać z przedmiotem. Prezenty, które dostałam „od serca” trzymam nadal. Na półkach, na parapecie i wszędzie tam, gdzie będę mogła je widzieć. Bo widząc je, mam daną osobę zawsze obok siebie. Jaki jest więc pożytek z otrzymania pod choinkę pieniędzy? Sami możemy kupić sobie to, co chcemy. W rzeczywistości te pieniądze idą na rzeczy potrzebne. Na przykład skarpetki albo jedzenie. Nie zawsze zdobędziemy się na zakup czegoś, co chcieliśmy mieć, ale szkoda nam było wydać nasze ciężko zarobione pieniądze. I o ile taki prezent zawsze fajny, odzieramy się z tradycji, myślenia o innych. Idziemy na łatwiznę, bo boimy się czyjegoś niezadowolenia.

Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Polak potrafi nawet z niezadowolenia zrobić interes. Tuż po świętach większość z nas próbuje sprzedać nietrafione prezenty. Z roku na rok do sieci trafia coraz więcej ofert sprzedaży takich prezentów. Na samym Allegro takich ofert było w zeszłym roku milion, ruch rośnie także na OLX. W tym roku na pewno będzie podobnie.

Ada Romanowska

Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Martyna #2650075 | 37.47.*.* 27 gru 2018 14:57

    no moja teściowa kompletnie nie trafiła z preznetem kupiła mi kamizelkę.. czerwoną w białe kropki wygląda jakby ją w koszu wygrzebała... raczej nigdzie jej nie założę. reszta prezentó była ok, dostałam biżuterię i voucher na lot w leszczyńskim aerotunelu.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. Okrągły banknocik #2649338 | 91.233.*.* 24 gru 2018 12:41

    w kopercie jest zawsze trafiony.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. PO CO TO #2649302 | 185.170.*.* 24 gru 2018 11:02

    Dla większości ludzi święta są utrapieniem i zmorą która męczy całymi dniami nagłaśniana poprzez reklamy i programy telewizyjne. Już na samym początku świąt ludziom obrzydło to wydarzenie reklamowane przez kilka tygodni wstecz. Wielki szał zakupów po zakończeniu świąt trafia do kibla bo jest tak marnej jakości, że nie da się tego jeść. Istna głupota i marnotrawstwo jest tradycją ludzi o niskim poziomie.

    Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz

  4. dla mnie to bez sensu #2649116 | 5.172.*.* 23 gru 2018 21:07

    po co się bawić w te prezenty . dzieciakom OK, ale dorośli? sklepy są cały rok otwarte i można samemu sobie kupić to co się podoba, a nie z qrwikami w oczach otwierać paczkę na którą ktoś wydał 50zł. żenujące to.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz