Rosja miesza nam w szczepieniach

2018-12-15 09:05:17(ost. akt: 2018-12-16 10:40:35)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: pixabay.com

W Polsce niebezpiecznie rośnie liczba dzieci, które nie są szczepione, a ruch antyszczepionkowy zyskuje kolejnych zwolenników. I rośnie w siłę, czego dowodem była próba doprowadzenia do dobrowolności szczepień w Polsce.
Sejm odrzucił obywatelski projekt dobrowolności szczepień, ale sprawa szczepień dzieli coraz bardziej społeczeństwo, stając się równie gorącym tematem, co aborcja. Dziś tylko 76 procent Polaków uważa, że szczepienia są ważne dla dzieci, to najniższy wskaźnik w całej UE.

Rodzi się pytanie, dlaczego szczepienia stały się jednym z tematów numer jeden debaty publicznej, dlaczego ruch antyszczepionkowy wybuchł tak nagle? I sporo wskazuje, że chodzi o politykę, o wielką politykę, o czym napisał niedawno brytyjski dziennik "The Times”, opisując rosyjskie wysiłki na rzecz promowania ruchów antyszczepionkowych i teorii, które sugerują m.in., że szczepienia mogą wywołać autyzm. I jak pisze gazeta, Kreml używa w tym celu w szczególności mediów społecznościowych.

Po co to robi? Celem jest destabilizacja Zachodu i każdy temat, który dzieli — od Brexitu do genetycznie modyfikowanych zbiorów — jest do tego odpowiedni — pisze dziennik. Eksperci, z którymi rozmawiała gazeta, podnosili, że Rosja używa tej sprawy jako broni w wojnie propagandowej z państwami Zachodu.

Dowodem jest to, że niektóre z wiadomości były wysyłane z kont powiązanych z prokremlowską "farmą trolli" w Petersburgu, grupą fałszywych kont mających służyć dezinformacji. Tę samą, która amerykański Departament Sprawiedliwości określił jako podmiot próbujący wpłynąć na wynik ostatnich wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Tu warto podkreślić, że wpisy, zawierają zarówno głosy za, jak i przeciwko szczepieniom. Ma to służyć prowokowaniu kłótni i ich jak najdłuższemu utrzymywaniu — pisze gazeta. Gazeta dodaje, że rosyjskie wpisy nie tylko dotyczą samych szczepień, ale próbują także poruszać aspekty rasowe i klasowe, sugerując m.in., że jedynie członkowie "elit" otrzymują czyste, nieskażone szczepionki.

Czy szczepionki mogą być bronią? Prof. Andrzej Szeptycki z Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego mówi o popieraniu przez Rosję ruchów antyszczepionkowych w Europie Zachodniej jako elemencie wojny hybrydowej.

— Po pierwsze o zagnieżdżenie przekonania, że „Oni” was oszukują. „Oni” to te elity, które każą kłuć wasze dzieci. Po drugie – my wam powiemy prawdę. Po trzecie – przy okazji się pochorujecie i będzie u was jeszcze większy burdel – mówił prof. Szeptycki podczas tegorocznych Polsko-Ukraińskich Spotkań w Jaremczu.

Czy szczepionki ładują działa wojny hybrydowej, z którą mieliśmy do czynienia choćby podczas agresji Rosji na Ukrainę w postaci słynnych zielonych ludzików? Niedawno o rosyjskich wpływach na amerykańską opinię publiczną można było przeczytać w „Rzeczpospolitej”, w wywiadzie którego udzielił gazecie prof. David A. Broniatowski z George Washington’s School of Engineering and Applied Science. Naukowiec wskazał, że te same rosyjskie konta, które wcześniej zostały oskarżone o ingerencję w wybory w USA, publikują prowokujące treści pro- i antyszczepionkowe na Twitterze. A idzie o podział amerykańskiego społeczeństwa.

— Amerykanie pozostawali dotąd raczej zgodni w kwestii bezpieczeństwa i skuteczności szczepień. Narażenie obu stron na spór w sprawie, co do której istniał konsensus, może podkopać publiczne zaufanie, prowadząc do niepewności oraz opóźnień w szczepieniach. Zwiększa to prawdopodobieństwo poważnej epidemii, co niesie ryzyko wielu zgonów — mówił prof. Broniatowski.
W Polsce też mieliśmy do tej pory konsensus w sprawie szczepień. Dopiero od kilku lat jest wokół nich głośno. To oczywiście efekt m.in. prac dr. Andrew Wakefielda, który opublikował nieprawdziwą informację o związku szczepionki MMR z występowaniem autyzmu. Informacja okazała się bzdurą, a lekarzowi odebrano za to m.in. prawo wykonywania zawodu w Wielkiej Brytanii. Jednak zasiał ziarno niepokoju, ale pytanie: szczepić, nie szczepić, coraz bardziej dzieli Polaków.

— Antyszepionkowcy walczą z fikcyjnymi zagrożeniami, jest to modna ideologia, ale można to porównać do szarlatanerii — mówił nam Marek Behan, kierownik sekcji ds. szczepień ochronnych WSSE w Olsztynie. — Sąsiadka jest autorytetem, to po co ci ludzie chodzą do szpitali, do lekarza rodzinnego, jak zachorują? Niech idą do sąsiadki!

Wprawdzie w Polsce niezaszczepione dzieci to wciąż niewielki odsetek, ale w ostatnich latach coraz więcej rodziców nie zgadza się szczepienia. Z informacji Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny wynika, że w 2010 roku zanotowano 3437 odmów, a w roku 2017 już prawie dziewięć razy więcej.

Podobnie jest też na Warmii i Mazurach. Od stycznia do czerwca w regionie szczepień odmówiło 1579 osób, a w całym ubiegłym roku wszystkich odmów było o dwieście mniej. A jeszcze pięć lat temu było tylko 100 przypadków odmowy szczepień. I coraz bardziej widać skutki tych decyzji. Epidemiolodzy alarmują, że w Europie rośnie liczba zachorowań na odrę. Według najnowszych danych Światowej Organizacji Zdrowia tylko w pierwszym półroczu w Europie odnotowano 41 tys. przypadków odry u dzieci i dorosłych. Za oceanem już przestrzegają przed przyjazdem do Europy w obawie przed złapaniem odry. Tyle że żadne sankcje, kary za nieszczepienie niewiele tu dadzą.

— Wydaliśmy setki decyzji w sprawie rodziców nieszczepiących dzieci. Są tam tam kary, które ci ludzie płacą lub nie — mówił Gazecie Janusz Dzisko, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Olsztynie. — Najistotniejsze powinno być zrozumienie, że oni w ten sposób chronią swoje dzieci , ale też dzieci, które mogłyby być zaszczepione, ale ich stan zdrowia na to nie pozwala.
I tak jest cel naszej kampanii na temat szczepień, która prze cały tydzień prowadziliśmy na naszych lamach, Szczepienie jest jak myślenie, nie boli.


Andrzej Mielnicki

Komentarze (12) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Lekasz #2645736 | 141.0.*.* 17 gru 2018 21:12

    Jestem za szczepieniem, zwłaszcza nie moich dzieci. Muszem jakoś rodzinę wykrzywić, a wakacje na Bahamach kosztuje. Uwielbiam te sympozja i konferencje koncernuf farmaceutycznych, tyły tam cennych wskazówek... Wypowiedziałem się też za koleguf

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. mis #2645703 | 31.0.*.* 17 gru 2018 20:14

    Pneumokokom, mówimy jasne i kategoryczne: NIE!

    odpowiedz na ten komentarz

  3. patriota #2644872 | 83.6.*.* 16 gru 2018 14:16

    A ja propomuję wprowadzić ustawę . Jeśli rodzice nie chcą danych szczepień na jakieś choroby to niech nie szczepią ale jeśli dziecko zachoruje na taką chorobę która dotyczyła szczepienia, to rodzice powinni pnieść konsekwencje przedewszystkim finansowe i z własnej kieszeni płacić za leczenie dziecka a nie z kasy NFZ. Wtedy pójdą d głowy po rozum jak na własnej dupie poczują koszty leczenia a dziecko niewinne prechodząc chorobę.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-9) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)

    1. Tutejszy #2644805 | 82.145.*.* 16 gru 2018 12:59

      A redaktor Andrzej Mielnicki zrobi wszystko, żeby obrzydzić Rosję nawet samym Rosjanom. Taki jest ukraiński "punkt widzenia".

      Ocena komentarza: warty uwagi (18) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. Muszą być spełnione warunki #2644674 | 95.90.*.* 16 gru 2018 09:54

        To nie Rosja, a szczepionki są winne. Być może Rosja próbuje namieszać niektórym w głowach, ale przynajmniej w tym wypadku to szczepionki są problemem. Szczepionka musi mieć atest polski po gruntownych jej badaniach. Musi mieć tak jak artykuły spożywcze podany pełny skład chemiczny substancji. Jeśli szczepionka zawiera aluminium, ołów, czy inne ciężkie metale to Rosja nie ma tu nic do rzeczy. Szczepionka jest do eliminacji. Każde dziecko ma inną odporność. Jeden nie zareaguje w ogóle na skład w widoczny sposób, inny zareaguje natychmiast, a jeszcze inny po 10 latach - Państwo umywa ręce i zachowuje się jak mafia. Tak nie może być. Jeśli Państwo zmusza obywateli do szczepienia to z założenia musi wziąć na siebie wszelkie powikłania poszczepienne - a tego nie robi. Wiadomo na podstawie badań przeprowadzonych w wielu krajach, że szczepionki posiadają albo nieokreślony skład, ukrywany przed biorcami, albo posiadają ciężkie metale, które doprowadzają do ciężkich powikłań, a nawet śmierci. O tym wypowiadają się naukowcy z tytułami profesorskimi, oni też są trollami z Rosji. Krótko mówiąc szczepionki są niezbędne, ale absolutnie nie mogą być rozprowadzane w taki sposób w jaki są rozprowadzane. Kupowanie kota w worku od zachodnich koncernów, bez badań jest w pewnym uproszczeniu można powiedzieć kolejnym holokaustem na narodzie polskim, bo dotyczy całej populacji dzieci. A te dzieci, które w sposób wyraźny nie pokażą po sobie negatywnych skutków szczepień są mniej intelektualnie i zdrowotnie rozwinięte niż gdyby tych szczepień nie było. Współczuję rodzicom tego zamętu informacyjnego, ale wszystkie informacje na ten temat są w internecie i można się z nimi nie tylko zapoznać, ale można również skomunikować się z profesorami medycyny, którzy są przeciwni szczepieniom.

        Ocena komentarza: warty uwagi (22) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

        Pokaż wszystkie komentarze (12)