Rękami kochanka zabiła niepełnosprawnego męża

2018-11-23 21:00:02(ost. akt: 2018-11-24 20:01:39)
zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: pixabay

Wielu od początku odradzało mu ten związek, ale nie posłuchał. „Nie chciał być sam po śmierci matki, chciał się czuć potrzebny. Myślał, że Joanna będzie go wspierała”, mówiła potem w sądzie kuzynka Piotra G. „Dobry, uczynny, troskliwy”, tak charakteryzowała go koleżanka z parafialnej wspólnoty oazowej. „Chciał być jednym z nas, żyć jak wszyscy, żeby nie zważać na to, że jest na wózku. Robił wszystko, żeby tego dokonać”, mówił współpracownik z Caritasu. Przygarnął kobietę pozwalając jej i jej dzieciom uniknąć nędzy. Zginął...
To jedna z najbardziej ponurych zbrodni w kryminalnej historii Olsztyna. Joanna G. namówiła kochanka, żeby ten zabił jej męża. W okrutny sposób spełnili swój zamiar. Ich ofiara, Piotr G., był niepełnosprawny, poruszał się na wózku. Kilka lat wcześniej przygarnął kobietę pozwalając jej i jej dzieciom uniknąć nędzy.

Do zabójstwa doszło 29 kwietnia 2013. Dopiero następnego dnia, koło południa przypadkowy przechodzień idący ścieżką między olsztyńskimi osiedlami Jaroty i Nagórki natknął się na leżące w krzakach, zmasakrowane i częściowo rozebrane ciało 31-letniego Piotra G. Paręnaście metrów dalej leżał jego wózek inwalidzki. Niepełnosprawny mężczyzna był znany na osiedlu, był lektorem w kościele. Bliżsi znajomi wiedzieli, że dwa lata wcześniej poślubił Joannę G. Poznali się w Cartitasie, gdzie kobieta z piątką dzieci wylądowała po kolejnej ze swoich życiowych klęsk.

Piotr G., który tylko z powodu inwalidztwa nie został kiedyś księdzem, dał jej szansę na normalne życie, swoje nazwisko, mieszkanie w bloku, utrzymanie, miłość. Wielu od początku odradzało mu ten związek, ale nie posłuchał. „Nie chciał być sam po śmierci matki, chciał się czuć potrzebny. Myślał, że Joanna będzie go wspierała”, mówiła potem w sądzie kuzynka Piotra G. „Dobry, uczynny, troskliwy”, tak charakteryzowała go koleżanka z parafialnej wspólnoty oazowej. „Chciał być jednym z nas, żyć jak wszyscy, żeby nie zważać na to, że jest na wózku. Robił wszystko, żeby tego dokonać”, mówił współpracownik z Caritasu.

Po mniej więcej roku małżeństwa okazało jednak okazało, że kobieta, z którą się związał, myśli tylko o sobie. Że powodują nią wyłącznie najniższe instynkty, że będąc matką pięciorga nie ma żadnego wstydu. Przyjmując ją Piotr G. miał zamiar traktować jej dzieci (niemal każde z innym mężczyzną) jak własne, został ojcem chrzestnym dwójki z nich. Poczuł, że sam również jest powołany do ojcostwa. Tymczasem koło kobiety kręcił się już wówczas sąsiad z bloku na Barcza, 40-letni Paweł P., też ojciec gromadki dzieci. Dwie duże rodziny odwiedzały się najpierw na wyłącznie sąsiedzkiej stopie. Prędko jednak sąsiad został kochankiem Joanny G., omotała go kompletnie.

A legalny mąż, wierzący w Boga i ufający ludziom, coraz częściej był wystawiany z wózkiem na dwór jak niepotrzebny mebel. Stracił cały poprzedni entuzjazm. By uniknąć trudnych pytań, zwolnił się z pracy. Zdarzało się, że prosił znajomych o pożyczkę, bo brakowało np. na pampersy. W domu zrobiło się cicho, dzieci przestały mu mówić – tato. On zaczął przebąkiwać o rozwodzie, z drugiej jednak strony wierzył, że wszystko da się jeszcze naprawić, wybaczał Joannie.

Ta cynicznie wykorzystywała takie momenty. Namówiła na przykład, żeby się na wypadek śmierci ubezpieczył, „bo przecież nigdy nic nie wiadomo”. A potem robiła mu kolejny numer. Była tak bezczelna, że żonie kochanka, Pawła P. w oczy powiedziała, że nie odwiedza ich z sąsiedzkiej przyjaźni, ale po to, żeby odbić jej męża. „A ciebie zniszczę”, dodała. Zdradzona kobieta dowiedziała się o romansie męża w ostatniej chwili, na początku lutego 2013 roku. Piotr P. wyprowadził się od niej na jakiś czas, ale w marcu wrócił. Dostał osobny pokój w mieszkaniu. Przebywał jednak głównie piętro niżej, u kochanki. Nie kryli się już wcale. Do drwin z nie mogącego się bronić i reagować na dziejącą się w domu Sodomę i Gomorę Piotra G. dochodziło szarpanie, nawet zrzucanie z wózka, także grożenie śmiercią.

Jak sobie wyobrażali życie po spełnieniu tych gróźb, z tuzinem dzieci na karku, nie wiadomo. Ich wyobraźnia nie wychodziła jednak dalej niż za łóżko. 29 kwietnia 2013 Paweł P. umówił się, że kolega z pracy, podobnie niewyżyty, niejaki Łukasz K., wpadnie na Nagórki na wódkę i seks w perwersyjnym trójkącie z Joanną G. I na oczach jej legalnego męża. Tego już było za wiele, gdyby Piotr G. , tak jak miał zamiar, wezwał policję, żyłby dziś. Znów jednak darował złoczyńcom, ci zaś zdecydowali się zabrać Piotra G. „na spacer”. Faktycznie wiedli skazanego na śmierć. W trójkę. Łukasz K. widział człowieka drugi raz w życiu, ale był na tyle pijany, że chętnie godził się „spuszczenie łomotu” niepełnosprawnemu mężczyźnie.


Późnym wieczorem pojechali z inwalidą w alejkę między ulicami Barcza i Boenigka. Kiedy zaczęli bić Piotra G. poradzili jego wiarołomnej żonie iść do domu. Przewrócili wózek, kopali i dusili Piotra G., na koniec odciągnęli w krzaki oraz próbowali spalić jego rzeczy i podpalić ciało. Chyba już zabrakło im jednak siły. Bali się też pewnie, że ktoś ich nakryje, z jednej i drugiej strony patrzyły na nich okna dwóch największych olsztyńskich osiedli. Kiedy Paweł P. wrócił do czekającej na rezultat egzekucji kochanki, nie miał nawet ochoty na seks, który perwersyjnie mu zaproponowała. Rano, mocno jeszcze pijany, poszedł do swojego pokoiku piętro wyżej. Łukasz K. z kolei chciał jechać rano do szpitala, bo jego konkubina właśnie miała rodzić. Nie dojechał. Jak w ogóle mogli przypuszczać, że tak straszna zbrodnia się nie wyda!

Gdy Joanna G. i Paweł P. zostali przez Sąd Okręgowy w Olsztynie skazani na karę dożywotniego więzieni, publiczność na sali klaskała. W wyniku apelacji zmniejszono im jednak wyrok do 25 lat więzienia. Pomocnik zabójcy, Łukasz K. został skazany na 15 lat.


sb

Komentarze (17) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Nick #2632537 | 37.201.*.* 27 lis 2018 23:17

    Karo Smierci wroc!!!

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  2. młoda #2631568 | 188.147.*.* 26 lis 2018 16:25

    Znałam osobiście ś.p.Piotra G.Był bardzo uczynnym mężczyzną.Ze wszystkim radził sobie sam

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  3. morał #2631138 | 81.190.*.* 25 lis 2018 18:38

    A teraz morał z tej historii ? Litość , empatia , współczucie nie powinno przesłaniać ROZUMU I RACJONALNOŚĆ bo może skończyć się tragedią. Przede wszystkim trzeba się kierować rozsądkiem a nie emocjami także w pomaganiu innym bo jak na własne barki bierze się więcej niż można udźwignąć to zatopi się i siebie i tych którym ma się złudzenie że się jest w stanie pomóc. To też symboliczna historia w ogólnym odbiorze także dla BEZKRYTYCZNYCH i BEZMYŚLNYCH wielbicieli sprowadzania i pomocy uchodźcom i innymi imigrantom za wszelką cenę bez oglądania się na konsekwencje i zagrożenia. Wypisz wymaluj przykładowa historia jak może skończyć się irracjonalne działanie. Pomagać trzeba też z głową , człek myślał że sama jego dobra wola jest dla niego gwarancją sukcesu .. nic bardziej mylnego. Kobieta którą miał za ofiarę jak to bywa okazała się bardzo sprytną socjopatką a może nawet psychopatką typowy raczej przykład kreowała się na ofiarę podczas gdy w rzeczywistości doskonale manipulowała otoczeniem aby wymusić to czego potrzebuje. Nie sądzę żeby miała jakiś wielki plan ot takie doraźne pomysły na zaspokojenie swoich potrzeb jak to bywa w przypadku jednostek kierujących się najniższymi instynktami. Kiedy ją przygarniał cieszyła się że ma dach nad głową , kogoś kto zapewnia byt w godnych warunkach ale jak to bywa u takich jednostek szybko dostrzegła nowe możliwości, nowy gach , szansa na to aby przejąć mieszkanie i obłowić się na śmierci poprzednika ... prymitywne plany na miarę prymitywnych jednostek ... ale to ten biedny człek sam sobie na głowę ściągnął takie indywidua które były ponad jego możliwości i ostrzegali go o tym ponoć wszyscy , ale on już raczej nic nie słuchał i nie kierował się rozsądkiem tylko karmił się złudzeniami i mrzonkami w jakie chciał wierzyć na temat tej kobiety. Tak to bywa gdy dobra wola i dobre serce oraz złudzenia dominują nad rozsądkiem.

    Ocena komentarza: warty uwagi (14) odpowiedz na ten komentarz

  4. i tyle #2631127 | 81.190.*.* 25 lis 2018 17:54

    Kolejny pokaz polskich sądów które mają wszystkich za idiotów , Najpierw surowy wyrok pod publiczkę a potem kiedy emocje opadną i nikt się już nie interesuje to zmniejszy się wyrok. I tak za brutalne zabójstwo trójka zdegenerowanych patoli dostaje wyroki po 25 lat wyjdą po 15 a nawet jednemu złagodzony do 15 lat wyjdzie po 7 latach. Kto hoduje patologie w Polsce ... sądy takimi wyrokami

    Ocena komentarza: warty uwagi (14) odpowiedz na ten komentarz

  5. Kasia #2631120 | 5.173.*.* 25 lis 2018 17:35

    Zna ktoś poprawny link do komentarza Powstał nawet program o tej zbrodni: https://www.crimeinvestigation.pl/progra my/polskie-zabojczynie-2/video/polskie-z ab%C3%B3jczynie-fatalne-zauroczenie??? Jest error 404

    odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    Pokaż wszystkie komentarze (17)