Pokolenie Y i Z na rynku pracy. Szansa czy zagrożenie?

2018-11-13 20:20:00(ost. akt: 2018-11-13 20:26:32)
zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: Pixabay

Wiele mówi się o tym, że pokolenia Y i Z zmieniają rynek pracy. To wyzwanie dla pracodawców, ale i samych pracowników. Jak mogą odnaleźć się w nowej rzeczywistości? Czy rynek korzysta na różnorodności podejścia pracownika do pracy?
Rynek pracy się zmienił. I nie stało się to wczoraj, bo proces był przecież długofalowy. Dziś mówimy głównie o rynku pracownika, ale trzeba na to spojrzeć szerzej. Nie brakuje obaw o obecność nowoczesnych technologii na rynku pracy, choć technologia przyczynia się do zwiększenia produktywności i uwolnienia ludzi od wykonywania powtarzalnych czynności (automatyzacja). Jeszcze inni obawiają się nasilenia procesu prekaryzacji (niestabilności) pracy.

Jest też kwestia pokolenia Y, czyli popularnie nazywanych milenialsów, urodzonych w latach 80. i 90. XX wieku, oraz pokolenia Z, czyli internetowego, urodzonego — w zależności od źródeł — po 1990 lub 2000 roku.

Co ciekawe — jak wynika z danych Światowego Forum Ekonomicznego — pracownicy i eksperci dostrzegają szanse związane ze zmianami demograficznymi. Część ankietowanych twierdzi, że młode pokolenie, szczególnie w krajach rozwijających się, przyczyni się do rozwoju nowych miejsc pracy. I ten czynnik ma być ważniejszy nawet od trwającej na rynku rewolucji technologicznej.
Cytowany przez „Dziennik Gazetę Prawną” Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP przekonuje, że: „Kluczem jest zrozumienie, że gospodarka to nie są tylko firmy, sprzęt i narzędzia. To także ludzie. W przemyśle szukamy coraz bardziej innowacyjnych technologii. Ale nie możemy zapominać o człowieku, który będzie te technologie wykorzystywać. Młode pokolenia, kończąc szkoły, muszą być przygotowane do tego, z czym będą mieć do czynienia w życiu zawodowym”.

Pojawienie się generacji Y i Z na rynku pracy to niemałe wyzwanie dla firm. Zwłaszcza jeśli chodzi o ich podejście do jej wykonywania. U starszych kolegów, to podejście bardzo często nazywane jest „roszczeniowym, olewactwem lub brakiem zapału”.
W porównaniu do pokolenia baby boomers, czyli wyżu demograficznego z lat 1946–1964, osoby urodzone po 1980 r. wyżej cenią sobie możliwości rozwoju. Odpada tutaj lojalność wobec firmy.

A jak mówi raport Deloitte — prawie co drugi badany z tej g
eneracji zamierza odejść z pracy w ciągu dwóch lat, a dwie trzecie w ciągu czterech lat. Powód? Brak przejrzystej ścieżki kariery i poczucie braku docenienia.
To postawa skrajnie inna od podejścia pokolenia X (lata 60.), które uważa pracę za wartość. Pokolenia Y i Z oczekują jednak rozwoju swoich kompetencji, ciągłych wyzwań i elastycznej pracy. Nierzadko też pracują w domu. Najlepiej podsumowuje to powtarzający się na forach komentarz przedstawicieli tych dwóch pokoleń: „Pracę mylicie z niewolnictwem. Za pracę należy nam się wynagrodzenie i jasne określenie tego, co należy do naszych obowiązków.” To oczywiście odpowiedź na zarzuty starszych kolegów. Zderzenie tych dwóch światów nierzadko tworzy konflikty.

Jak je łagodzić?
Obecnie coraz większą popularność zyskuje partycypacyjny styl zarządzania: tworzenie niewielkich grup na czas realizacji projektu. Według ekspertów kluczowe jest wykorzystywanie kompetencji pracowników bez względu na wiek.

Takie rozwiązanie ma jednak wady.
Według danych OECD aż co piąty kontrakt trwa krócej niż rok. Obecnie na kontraktach innych niż umowa o pracę zatrudnionych jest w Polsce ponad 4 mln osób. Taka forma pracy kłóci się jednak ze wspomnianą już chęcią określenia obowiązków i wynagrodzenia za pracę, bo nie znamy ostatecznej stawki wynagrodzenia oraz warunków pracy.
— Ludzie podejmując pracę, kierują się różnymi kryteriami. Część osób woli pracować krótko, bardzo intensywnie, w bardzo wymagającym środowisku. Chcą zweryfikować swoją wiedzę, uczestnicząc w ambitnych, choć krótkotrwałych projektach — tłumaczy prof. Andrzej Buszko, ekonomista z UWM. — Są przekonani o własnej wartości, oraz o tym, że pracując w określonym środowisku zweryfikują swoją wiedzę. Wychodzą z założenia, że następna praca i tak przyjdzie, bo uważają się za osoby o dużej wiedzy i sporych umiejętnościach.
Prof. Buszko wskazuje też na zmiany na rynku pracy.
— Mówi się o organizacjach projektowych, elastycznych, dopasowujących zatrudnienie do bieżących zleceń. Firm, które dają pewność, że praca będzie cały czas jest relatywnie niewiele — mówi. — 90 procent tych firm, to firmy prywatne, które muszą elastycznie podejść do rynku pracy. Opisałbym pokolenie X i Y jako realistów. Część z tych osób zbiera w ten sposób doświadczenie i niewykluczone, że z czasem będą zakładali swoje własne firmy, które będą działać na tej samej zasadzie. Jeśli uczestniczę w projekcie, to mam szansę na kreowanie rozwiązań, naukę, a stąd mały krok do własnej działalności.
Dla rynku chyba nie jest to takie złe? — dopytujemy.
— Tak, ale patrzę na to z niepokojem, bo jesteśmy wciąż krajem mało innowacyjnym i mało kreatywnym. Przez to tracimy na rynkach międzynarodowych. Wydaje nam się, że jesteśmy przedsiębiorczy i kreatywni i, choć tak po części jest to wciąż za mało — podkreśla prof. Buszko. — Nic tak nie uczy kreatywności czy przedsiębiorczości, jak pryzmat własnej kieszeni.

pj

Komentarze (11) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. za darmo #2622959 | 81.108.*.* 13 lis 2018 20:58

    się skończyło

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. hm?? #2622977 | 37.47.*.* 13 lis 2018 21:15

      A pokolenie X ?

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    2. vic #2622992 | 83.9.*.* 13 lis 2018 21:41

      Czemu sie dziwicie? W cywilizowanych krajach skraca sie czas pracy nawet do 6-7 godzin dziennie a w piatki do 4-5 i coraz wiecej pracuje sie z domu przy komputerze. Tutaj od 7 do 15 trzeba odbebniac parzac kawki i krojac torciki, zwlaszcza w urzedach, czyli za nasze pieniedze utrzymujemy taka fikcje. Do tego nie licza sie kompetencje tylko znajomosci. Wszyscy normalni ktoregos dnia wyjada a zostana poustawiane rodzinnie miernoty

      Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

    3. cde #2623009 | 95.160.*.* 13 lis 2018 22:16

      Przyjdą jeszcze "lepsze " czasy. Prawie każdy X i Y ma wyższe, najczęściej prawo i administracja oraz zarządzanie. Pracodawca agituje możliwością rozwoju i awansem. Z góry wiadomo, że tylko pojedynczym, najczęściej swojakom. Ludzi "technicznych" wśród młodych nie ma. Nie wszystko się zrobi wyższym wykształceniem i komputerem. Stary (stażem) pracownik nie uczy młodego bo ten odchodzi po roku, dwóch... . a stary nie chce wyhodować żmii na własnej piersi. I najważniejsza sprawa zarobków, wskazywanie średnich poborów w Polsce denerwuje pracowników.

      Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

    4. goms #2623031 | 82.31.*.* 13 lis 2018 23:12

      Młodzi uciekajcie za granicę od starych capów co caly PRL stali oparci o łopatę. Niech to wyzdycha i kraj samosięoczyści. Lewusy tylko imieninki kręciły a teraz na garbie mlodych chcą dojechać na Dywity i kupe długów zostawić. Pokupowali smartfony i rżną nowoczesnych a to te samo farbowane bydło z Krużewnik.

      odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (11)