Konstytucja nie ma barwy politycznej

2018-10-29 14:51:45(ost. akt: 2018-10-29 15:10:58)
sędzia

sędzia

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

W samozadowoleniu dobrnęliśmy do ściany i jesteśmy zdziwieni, że ona tam stoi. Brak refleksji, otwarcia na nowe sposoby myślenia doprowadził do stanu, w którym jesteśmy — mówi sędzia rodzinny Jacek Ignaczewski z Sądu Rejonowego w Olsztynie. W poniedziałek zaczyna spotkania z mieszkańcami o sądach i sędziach, prawie, praworządności i konstytucji.
— W poniedziałek spotka się pan z mieszkańcami w klubie Awangarda na olsztyńskiej starówce. Kogo chciałby pan tam zobaczyć?
— Serdecznie zapraszam wszystkich. Sedno tkwi w różnorodności. Wymieniajmy poglądy i opinie, dzielmy się swoimi doświadczeniami, ale róbmy to pięknie we wzajemnym poszanowaniu. Szczególnie chciałbym się spotkać ze zwolennikami tzw. dobrej zmiany w sądownictwie oraz z sędziami. U pierwszych dostrzegam wiarę w iluzję, że jak się czegoś bardzo chce, to można wszystko, że jak ktoś mówi o reformie, to w istocie robi reformę pojmowaną jako naprawę i modernizację. Jeżeli chodzi o sędziów, to niepokoi mnie ich „urządzanie się” w systemie, którego nie kreuje konstytucja, a który nosi wszelkie znamiona bezprawia konstytucyjnego. Politycy dzielą i rządzą w sądownictwie, rozdają awanse i stanowiska, nie ukrywają, że ich celem jest wymiana kadry na sędziów służebnych wobec państwa, które ujmują w kategoriach: państwo to większość parlamentarna. „Warto być uczciwym, choć nie zawsze się to opłaca. Opłaca się być nieuczciwym, ale nie warto”. Polityczna łaska na pstrym koniu jedzie. Powiedzenie: dziękuję, nie kandyduję, nie uczestniczę, nie korzystam, nie sprzeniewierzam się, nic nie kosztuje, nie wymaga heroizmu. Wszyscy podlegamy konstytucji. Brońmy jej! Powiedzmy wszyscy głośno i wyraźnie: chcemy modernizacji sądownictwa, ale sprzeciwiamy się bezprawiu konstytucyjnemu.

— Czy będzie można dyskutować czy przewiduje pan wykład?
— Nie, nie, nie, wykładów, wielkich i zaszczytnych konferencji na temat roli, wagi i znaczenia sądów w państwie mieliśmy przez ostatnie dziesięciolecia bez liku. Ich głównym problemem było to, że nie docierały do najbardziej zainteresowanych, czyli do obywateli. Dla nich przewidziano rolę słuchaczy tego, co mądrzy tego świata chcieli im powiedzieć. W efekcie stawały się kołem wzajemnej adoracji obliczonej bardziej na „ego” prelegentów niż na dialog ze słuchaczami. Dialog to nie tylko mówienie, to także słuchanie. Dopiero jak są spełnione te dwa warunki można mówić, że się komunikujemy.

— Niektóre dyskusje mogą potoczyć się ostro. Nie boi się pan tego?
— Jako sędzia rodzinny często widzę nienawiść w oczach rodziców. Nienawiść jest chorobą, nie można się jej bać. Nie mam pretensji do ludzi, którzy z taką zajadłością zwalczają niezależność sądownictwa. Skala zaniedbań i wypaczeń w sądownictwie, których byliśmy świadkami przez ostatnie 10-20 lat, jest tak wielka, że naturalnie wywołuje skrajne emocje. To jest idealny grunt dla wszelkiej maści „uzdrowicieli” systemu, którzy na społecznym niezadowoleniu z marnej jakości i sprawności usług wymiaru sprawiedliwości zbijają kapitał polityczny. To jest polityczny cynizm. Uczciwość nakazuje powiedzieć, że nie mamy sprawnych i rzetelnych sądów, ale to nie powód, aby zburzyć ich zachodnioeuropejskie fundamenty. Alternatywą jest dawno odrzucone radzieckie dziedzictwo, które utożsamiało sąd z organem państwa. Rządzący powiadają, że sąd jako organ państwa nie może być niezależny od państwa. Panowie, to już było i się totalnie nie sprawdziło. To zwyczajnie nie działa.

— Dlaczego zdecydował się pan wyjść poza mury sądu i spotykać się z Polakami? Czy myśli pan, że olsztyniacy chcą słuchać o zmianach w sądownictwie?
— Świat zmieniał się na naszych oczach. My, sędziowie, tego nie dostrzegaliśmy. W samozadowoleniu dobrnęliśmy do ściany i jesteśmy zdziwieni, że ona tam stoi. Brak refleksji, otwarcia na nowe sposoby myślenia doprowadził do stanu, w którym jesteśmy. Podstawą funkcjonowania sądownictwa jest jego legitymizacja w świadomości społecznej. Wyznacznikiem jej stanu jest poziom zaufania obywateli do sędziów i sądów. Zaufanie można budować tylko we wzajemnych relacjach. Musimy poznać swoje oczekiwania, ograniczenia. Stoimy dzisiaj na ruinach niezależnego wymiaru sprawiedliwości. Nikt inny za nas go nie odbuduje.

— Wicemarszałek sejmu niedawno powiedział, że temat praworządności i obrony konstytucji nikogo już nie interesuje. Nie boi się pan, że Polacy są faktycznie znudzeni?
— Politycy mają skłonność do wydawania opinii na tematy im odległe. Lekarz formułuje opinię z gruntu socjologii, politolog „orzeka” co jest zgodne z konstytucją, a historyk poucza sędziów, co im wolno, a czego nie. Warto im przypomnieć, że prawo jest zbiorem powiązanych ze sobą zasad i wartości, jest nauką, niedościgłą sztuką interpretacji przepisów w multicentrycznym systemie prawa. Jeśli każdy może wydawać opinie prawne, to po co nam uniwersytety, zawodowe sądownictwo? Zróbmy sądy ludowe. Wszystkie jednak badania wskazują, że Polacy nie mają takich oczekiwań. Z tego też powodu zlikwidowano kolegia do spraw wykroczeń, alternatywne (pozasądowe) metody rozwiązywania sporów są ciągle w powijakach, mimo że na kampanie informacyjno-edukacyjne wydano miliony. Wpływ spraw do sądu wzrósł z dwóch milionów w 1990 r. do szesnastu milionów obecnie. Dlaczego? Polacy chcą sądów zawodowych, co oznacza profesjonalnych, etycznych i dobrze zorganizowanych. Jak pokazują ostatnie trzy lata, państwo może funkcjonować bez konstytucji, bez Trybunału Konstytucyjnego. Pewnie także bez Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa. Nie trzeba dużej wyobraźni, aby dostrzec skalę ryzyka dla obywateli w państwie, w którym nie funkcjonują zabezpieczenia przed totalitaryzmem i dyktaturą jednych nad drugimi. Wszyscy jesteśmy zmęczeni, ale skoro większość z nas nie widzi się poza strukturami Unii Europejskiej, to nie ma wyjścia. Nie można poddać się i zaprzepaścić marzeń paru pokoleń Polaków.

— Część osób, w tym politycy, jak słyszą słowo: konstytucja, to mówią, a zostawmy to, bo to polityka jest. Dlaczego konstytucja zaczęła się kojarzyć z polityką i czy to słuszne skojarzenie?
— Konstytucja nie ma barwy politycznej. Jest umową społeczną zapewniającą współistnienie różnym grupom interesów. Sędziowie są jej stroną. Występują w roli przedstawicieli władzy, obywateli, strażników kompromisu. Każda z ról wymusza aktywność. Dobro wspólne wszystkich obywateli oparte na kompromisie, współdziałaniu i wzajemnym poszanowaniu zostaje wypierane przez dobro państwa, rozumiane jako jedynie słuszna wizja większości wyborczej. Inaczej mówiąc, na 30 mln wyborców około sześć milionów decyduje o tym co dobre, słuszne i sprawiedliwe, odbierając pozostałym prawo do współistnienia i współuczestniczenia w dyskursie publicznym. Czy pluralizm nie jest fundamentem demokracji? Jej miarą jest zapewnienie przez większość parlamentarną komfortu współistnienia mniejszości, która — jak pokazuje zestawienie wskazanych liczb — mniejszością wcale nie jest.

— Od lat zwraca pan uwagę na potrzebę zmian w sądownictwie. Jakie są te najważniejsze, które trzeba by pańskim zdaniem przeprowadzić?
— Cała „filozofia” tzw. dobrej zmiany w sądownictwie jest oparta na założeniu, że jak wymienimy kadry, to system się uzdrowi. Tak myśleli też bolszewicy. Warto sobie zadać pytanie: a skąd się biorą owe nowe kadry? Nie zmienia się przecież zasad naboru do zawodu sędziego, a do tego obniża się jeszcze bardziej standardy powołania na stanowisko. Sędzią Sądu Najwyższego można zostać w piętnaście minut! Sądy muszą być wolne od polityki. Sędziami nie mogą zostawać, jak dotychczas, ludzie młodzi bez doświadczenia i dorobku, a obecnie — z poparciem politycznym. Zawód sędziego musi być ukoronowaniem kariery prawnika, co przy okazji uzdrowi sytuację w innych profesjach prawniczych, w których brakuje nagrody za rzetelną służbę. Druga kwestia to zarządzanie, którego nie ma w sądownictwie, a w którym pracuje około 50 tys. ludzi. Czy ktoś jest w stanie wyobrazić sobie sprawnie działające przedsiębiorstwo bez zarządzania? Sądy są przedsiębiorstwem, którego finalnym produktem jest poczucie sprawiedliwości. Nabór i zarządzanie to są dwie fundamentalne kwestie. Prowadzę stale monitoring grzechów wymiaru sprawiedliwości. Dziesięć lat temu, kiedy wydałem książkę „Wymiar sprawiedliwości — teraźniejszość i przyszłość” doliczyłem się ich 15. Niedawno, kiedy na swojej stronie www.imponderabiliasadowe.pl dokonywałem przeglądu „grzechów głównych”, było ich 56. Dzisiaj dorzuciłbym jeszcze parę. To pokazuje, jak przemilczane problemy same się nie rozwiązują. One się nawarstwiają, a po czasie zaczynają się potęgować.

— Co by pan powiedział osobom, które uważają, że ich „te sprawy”, czyli zmiany w sądownictwie, nie dotyczą?
— Parafrazując hasło z filmu „Pieniądze to nie wszystko”, można powiedzieć, że sądy to nie wszystko, ale wszystko bez sądów, to… Niech każdy sobie dopowie sam.

mk

Pierwsze spotkanie z sędzią Jackiem Ignaczewskim z Sądu Rejonowego w Olsztynie odbędzie się w poniedziałek, 29 października, o godz. 18 w klubokawiarni Awangarda w Olsztynie (na Targu Rybnym na starówce). Wstęp wolny.

Komentarze (9) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. zjs #2612693 | 213.216.*.* 29 paź 2018 16:31

    Sędzia nie grzeszy rozumem ani poczuciem taktu. Ta koszulina, którą ma na sobie jak najbardziej jest barwy politycznej. To znak rozpoznawczy opozycji. Tak samo jak ta konstytucja uszyta przez Kwaśniewskiego, Cimoszewicza i oportunisty Mazowieckiego. Nikogo nie zadowala oprócz autorów. Zbiór sprzeczności.

    Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

  2. Nie szukaj #2612694 | 212.160.*.* 29 paź 2018 16:31

    sprawiedliwości w sądzie, to niestety smutna prawda.

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  3. Przypadek? #2612670 | 31.0.*.* 29 paź 2018 15:54

    Hmm, a pani prokurator Agnieszka Ignaczewska to nie żona??

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  4. kos #2612845 | 83.31.*.* 29 paź 2018 18:55

    Panie Sędzio dlaczego w olsztyńskich sądach prawo działa wstecz czyżby byłoby to zgodne z konstytucją i co ma zrobić obywatel skrzywdzony przez te sądy jeśli po iluś tam latach wypłyną papiery jak to olsztyńska policja okłamała sądy

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. glob #2612747 | 95.160.*.* 29 paź 2018 17:32

      Tak broni się mafia sądownicza dalej chcą kręcić lody rodem z PRL-u w końcu czas skończyć z tą kastą

      Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      Pokaż wszystkie komentarze (9)