Lubię szokować, gdy jest taka potrzeba

2018-10-28 18:00:00(ost. akt: 2018-11-01 18:49:59)
Iwona Pajewska na czterdzieste urodziny zaczęła tańczyć burleskę.

Iwona Pajewska na czterdzieste urodziny zaczęła tańczyć burleskę.

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Na czterdzieste urodziny stwierdziła, że zafunduje sobie coś dla siebie. Coś mega kobiecego. I zrobiła to! Dziś tańczy burleskę, czym zachwyca męża. A gdy czegoś nie może znaleźć w sklepie, sama to robi.
Z Iwoną Pajewską z Olsztyna rozmawia Ada Romanowska

— Czym jest dla ciebie nuda?
— A co to takiego nuda? Na szczęście rzadko mam z nią do czynienia. Nie lubię się nudzić, bo jestem bardzo aktywna. Muszę coś robić, bo inaczej wariuję. (śmiech)

— Coś robić… czyli co?
— Lubię roślinki i kwiatki, czyli działkę. Lubię też kwiatki w domu. Własnoręcznie zrobiłam im doniczki. Bo nie mogłam znaleźć takich, które by mi się odpowiadały. W sklepach są ładne, ale potrzebowałam innych, oryginalnych. Pewnego dnia kupiłam glinę i zaczęłam robić. Jestem samoukiem, nie chodziłam na żadne zajęcia, chociaż dużo nauczyły mnie filmiki w internecie. Lubię dziwne rzeczy, więc zrobiłam to, czego potrzebowałam. I teraz jestem zadowolona. Zresztą zawsze ciągnęło mnie do tego, żeby coś robić. Przez długi czas wychowywała mnie babcia i to ona zaraziła mnie wieloma umiejętnościami. Robiłyśmy dużo rzeczy razem, więc uczyłam się naturalnie. I przyznam szczerze, że chyba nauczyłam się od niej więcej niż jej córki. Babcie, gdy już są babciami, mają więcej czasu i skupiają się na wnuczkach. Ja z tego korzystałam.

— Co razem robiłyście?
— Wszystko! Gotowałyśmy, dziergałyśmy, szyłyśmy. I to jeszcze w pięknych okolicznościach. W wiejskiej chacie, przy piecu kaflowym… Pamiętam, że babcia robiła piękne swetry, a ja szlaczki typu „prawe-lewe”. Póki się tego nie nauczyłam, więcej nie chciała mi pokazać. Gdy nadchodziły święta, szykowałyśmy wspólnie ozdoby i gotowałyśmy proste potrawy. Później zaczęłam je ulepszać. Jak mam trudne dni, to do tego wracam. I pewnie, gdyby nie moja dzisiejsza droga zawodowa, zajmowałabym się rękodziełem. Ale teraz mam swój gabinet kosmetyczny, który nazwałam „Chwila relaksu” i on też rozwija mi skrzydła. Dzięki paniom, które do mnie przychodzą, poznaję nowe rzeczy, które… i mnie relaksują. Nic nie dzieje się bez powodu.

— Babcia też nauczyła cię makijażu?
— Wyobraź sobie, że pierwszy raz pomalowałam się dopiero na bal maturalny. Właściwie można powiedzieć, że na swoją osiemnastkę! (śmiech) Wcześniej nie miało to racji bytu. Zresztą, trochę z tego zostało mi do dziś. Na co dzień nie chodzę umalowana, ale lubię szokować, gdy jest taka potrzeba. I wtedy wyglądam szałowo. Na co dzień jednak… szkoda mi czasu na makijaż.

— Szewc bez butów chodzi?
— A co w tym złego? Oczywiście każda kobieta powinna o sobie dbać. I niekoniecznie musi być to pomalowano oko czy usta. Makijaż jest… dla facetów przecież. Panie są piękne i bez niego. Jeśli dbają o dobre samopoczucie, potem widać je na twarzy. Do tego dobry sen, dobry krem i wartościowe jedzenie.

— Racja, inwestycja w sobie to nie tylko kosmetyki.
— To też to, co robimy dla siebie. Nasze zainteresowania też mają na nas wpływ. Ja na przykład mam magiczne rączki, potrafię wiele zrobić i to mnie cieszy. Lubię, gdy zrobię coś sama. Lubię też jeździć na różnego rodzaju jarmarki rękodzieła. Podziwiam wtedy dzieła artystów, podpytuję i mam nadzieję, że kiedyś to wykorzystam. Czasami też coś kupuję.

— Z tego co wiem, w domu cenisz minimalizm.
— W domu lubię, gdy na wierzchu jest tylko to, co potrzebne. Wszystko inne, właśnie te bibeloty z jarmarków, muszą być pochowane. Bo by mnie drażniły. Wszyscy mają z tym problem, bo gdy ktoś coś mi postawi, zaraz to chowam. Czasami wystawiam coś na chwilę, żeby komuś było przyjemnie, gdy mnie odwiedzi. Ale po wizycie, znowu to chowam. Ale bez obrazy! To nie znaczy, że prezent na przykład mi się nie podoba. Często jestem bardzo zadowolona, ale u mnie po prostu porządek musi być.

— Gdy masz wszystko pochowane, łatwiej się sprząta.
— Uwielbiam sprzątać! To kolejna rzecz, którą uwielbiam robić. Czasami się zastanawiam, czy to nie jest jakaś choroba. Jak przychodzą do mnie znajomi, to zastanawiam się, czy chcę, żeby jeszcze posiedzieli, czy mają już sobie pójść. Dziwne to, ale tak mam.

— Bo brudzą?
— Ci, którzy mnie znają, nie reagują już na moje fanaberie. Gorzej z nowo poznanymi. Ale tłumaczę im, że cieszę się z ich wizyty… ale muszę na przykład zmienić talerze, posprzątać okruchy. Ale moja mama taka jest, tata świętej pamięci też taki był. Nawet babcia! Nie mogę być inna, skoro mam to w genach.

— Ale babcia burleski pewnie nie tańczyła.
— Ja tańczę... Przez ciekawość. Namówiła mnie do tego moja klientka. Słuchałam opowieści, oglądałam zdjęcia. Zazdrościłam tym kobietom, że robią coś dla siebie. Że odkrywają swoje ciało i jeszcze świetnie się bawią przy tym bawią. Dojrzewałam długo, ale zanim trafiłam na zajęcia, poszłam na występ. Nie byłam jeszcze do końca pewna, ale na scenie widziałam taką energię, że stwierdziłam: ja też dam radę! Najwyżej zrezygnuję.

— To była miłość od pierwszego wejrzenia?
— Na pierwsze zajęcia nie poszłam, bo się rozchorowałam. Nie mogłam ruszyć ani ręką, ani nogą, więc zostałam w domu. Na kolejnych już się pojawiłam, choć skoczyłam wtedy na głęboką wodę. Dziewczyny już się zapoznały, więc było im łatwiej. A ten „pierwszy raz” wcale taki łatwy nie był. Trzeba było stanąć przed lustrem i dotykać swojego ciała. Jakbym wcierała balsam w ciało. A później dotykałyśmy się nawzajem w ten sam sposób. Zrobiłam wielkie oczy, bo nikogo nie znałam, a tu takie rzeczy! To było dziwne, ale trzeba było się otworzyć. Może nie tyle chciałam uciec, ale czułam się zażenowana. Bo gdzie ten fajny taniec? Ale przełamałam się. Następne zajęcia były już lepsze. I coraz bardziej się w nie wkręcałam. Dziś jestem zachwycona.

— Do tego stopnia, że występujesz na scenie.
— Nigdy nie pomyślałam, że trafię na scenę. Gdy szłam na pierwsze zajęcia, myślałam, że będziemy pląsać tylko na sali. Coś na zasadzie zumby. Ale z zajęć zrobiły się próby. Tańczę już półtora roku i mam za sobą dwa występy. Może to dla kogoś mało, a ja uważam, że to dużo. Po pierwszym pokazie wróciłam do domu i powiedziałam mężowi: „a wiesz kochanie, chyba rzucę pracę i będę fikać nóżkami na scenie”. Bo tak mi się to spodobało. Nie tyle sam występ, ale emocje za kulisami. Te przygotowania, te emocje. Myślę, że każda kobieta powinna spróbować takich wynalazków. Mało tego, to nie tylko zajęcia, próby i występy, ale też spotkania „po godzinach” z koleżankami. Z winkiem, z humorem. Fajnie się bawię. Na czterdzieste urodziny stwierdziłam, że zafunduję sobie coś dla siebie. Coś mega kobiecego. I zrobiłam to!

— Większość kobiet niestety zamyka się w domu. Bo dziecko, bo mąż, pies, obiad…
— Ja też jestem żoną i matką. I powiem, że burleska nawet poprawiła moje relacje z mężem. Niektóre ruchy są już dla mnie takie oczywiste... Mąż jest zachwycony!

— Czyli jesteś kobietą, która cieszy się życiem.
— Staram się. Życie jest tak krótkie, że trzeba robić coś, co sprawia nam przyjemność. Pewne sytuacje nauczyły mnie, że nie wolno niczego odkładać na następny dzień. Bo po prostu może go nie być.

Iwona Pajewska — mieszka w Olsztynie i tu prowadzi swój biznes, gabinet kosmetyczny. Uważa jednak, że nie żyje się samą pracą. Dlatego aktywnie organizuje swój czas wolny. Jej ostatnia pasja to burleska. Jedni twierdzą, że to taniec erotyczny, inni widzą w niej szersze zjawisko kulturalne. A burleska to taniec, który pozwala bawić się konwencjami i stereotypami, odnaleźć kobiecość w przebieraniu czy wcielaniu się w role.


Komentarze (5) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. allan #2613246 | 83.9.*.* 30 paź 2018 10:07

    prosimy o zdjęcie całej postaci pani Iwony

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Piotr M #2616831 | 212.160.*.* 5 lis 2018 13:17

      Super. Wielkie brawa:)

      odpowiedz na ten komentarz

    2. Ojjj #2626537 | 159.205.*.* 18 lis 2018 23:10

      Trzeba mieć niesamowitą odwagę żeby z takim wyglądem tańczyć burleskę.

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. q-ku #2630758 | 195.136.*.* 24 lis 2018 21:04

        prosz:-) https://www.facebook.com/chwil arelaksu/photos/a.793594973992230/215146 5851538462/?type=3&theater https://www.facebook.com/chwilarelaksu /photos/a.774084625943265/19220157578168 07/?type=3&theater

        odpowiedz na ten komentarz

      2. q-ku #2630760 | 195.136.*.* 24 lis 2018 21:05

        brawo

        odpowiedz na ten komentarz