Chcą się uczyć, a nie sprzątać

2018-10-29 17:03:26(ost. akt: 2018-10-29 15:31:28)
zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: pixabay

Każą jej sprzątać, myć podłogi i szorować siedzibę firmy. Czy to jest przygotowanie do zawodu fryzjera? — irytuje się matka szesnastolatki, która niedawno zaczęła praktyki zawodowe. A to wszystko za dwa złote za godzinę. Brutto.
Magda z Olsztyna niedawno zaczęła praktyki zawodowe. Od września uczy się w szkole zawodowej. Chce zostać fryzjerką. Myślała, że praktyki będą polegały na tym, żeby uczyć się zawodu. Tak zresztą wynika nawet z nazwy umowy, którą zawarła z zakładem fryzjerskim. — Jak byk jest napisane: umowa o pracę w celu przygotowania zawodowego — mówi pani Renata, mama Magdy.

Jej córka sumiennie zgłasza się na praktyki, wykonuje polecenia przełożonych. Ale pyta: czy naprawdę muszę tam sprzątać? — Przecież nie kształcę się na sprzątaczkę — irytuje się.

Umowę podpisała na trzy lata. Ma świadomość, że musi się jeszcze nauczyć wszystkiego, co jest potrzebne do wykonywania tego zawodu. — Ale nie sądzę, żeby mycie podłogi mnie do tego przybliżało — mówi Magda. — Wolałabym choćby szczotki do włosów podawać fryzjerce, niż zajmować się sprzątaniem.

Jest to dla niej tym bardziej nie do przyjęcia, że za taką „naukę” dostaje tylko 180 zł pensji brutto. To minimalna stawka, jaką może zarabiać pracownik młodociany w pierwszym roku nauki zawodu. I najczęściej wypłacana uczniom. W drugiej klasie stawka wzrasta o niecałe 50 zł brutto, a w trzeciej o niewiele ponad 90 zł więcej niż w pierwszej klasie. Jak mówi mama Magdy, córka pracuje dwa razy w tygodniu po osiem godzin i w co drugą sobotę po sześć godzin. Licząc na szybko, wychodzi dwa złote za godzinę pracy. Brutto.

Zarówno nasza czytelniczka, jak i jej mama proszą, aby nie podawać nazwy pracodawcy zatrudniającego nastolatkę. Mówią, że boją się, że może mieć nieprzyjemności. I zwracają uwagę, że problem nie dotyczy tylko jej, bo w podobnej sytuacji są także jej znajomi. Dlatego też im obu zmieniliśmy imiona.

Fachowcy od kształcenia zawodowego z Krajowego Ośrodka Wspierania Edukacji Zawodowej i Ustawicznej już się nad tym problemem pochylali. Przygotowali plan nauczania mający zachęcać młodych ludzi do wybierania szkół zawodowych. Nie ma w nim ani słowa o tym, że praktykant to tania siła robocza. Pracownik kształcący się na fryzjera już w pierwszym semestrze nauki może na przykład oceniać stan skóry głowy i włosów, dobierać metody i techniki pielęgnacji, organizować stanowisko fryzjerskie, dobierać preparaty do pielęgnacji czy choćby przeprowadzać konsultacyjną rozmowę z klientem. Jest mowa o bezpieczeństwie i higienie pracy itp. Ale nie ma mowy o sprzątaniu zakładu.

Łukasz Sztych, wicedyrektor Okręgowego Inspektoratu Pracy w Olsztynie, wiele razy kontrolował pracodawców zatrudniających praktykantów. — Nie zdarzyło się, aby kwota wynagrodzenia była problemem. Chociaż faktycznie pracodawcy płacili raczej wyłącznie tę minimalną stawkę, o jakiej mówią przepisy. Nie pamiętam, żeby któryś pracodawca płacił więcej. Jeśli młodociani pracownicy skarżyli się, to raczej na warunki i czas pracy. Między innymi na to, że wbrew przepisom musieli pracować w sobotę. Uczniowie przychodzili do pracy po lekcjach, a pracodawca kazał im pracować w dodatku także w soboty. Dotyczyło to przede wszystkim właśnie zakładów fryzjerskich. Podkreślam, że młodociany pracownik nie może pracować w nadgodzinach — mówi Łukasz Sztych.

Dyrektor dodaje, że wykorzystywanie pracownika młodocianego tylko do sprzątania jest niezrozumiałe. — Jeśli nie ma klienta, a trzeba wykonać jakieś drobne prace porządkowe, to pracodawca może zlecić takie zadanie uczniowi. Nie wyobrażam sobie jednak, że tak wygląda to cały czas i że pracownik młodociany zajmuje się tylko sprzątaniem, bo on nie takiego zawodu chce się nauczyć — podkreśla dyrektor.

Każdy, kto czuje się oszukiwany, może zgłosić się po poradę do Okręgowej Inspekcji Pracy w Olsztynie.

MK

Komentarze (50) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. linka #2612720 | 95.49.*.* 29 paź 2018 17:10

    Niech szef sprząta a ona niech się uczy od nożyczek lub suszarki.

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  2. Waw #2612728 | 31.0.*.* 29 paź 2018 17:14

    Higiena w zakładzie fryzjerskim jest bardzo ważna. Czytałem ostatnio artykuł o sławnym polskim golibrodzie. On też się na początku uczył sprzątać.

    Ocena komentarza: warty uwagi (20) odpowiedz na ten komentarz

  3. DDDDDDDd #2612729 | 89.228.*.* 29 paź 2018 17:15

    mogla isc do liceum,nie zawodówki

    Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (4)

    1. PRL #2612734 | 88.156.*.* 29 paź 2018 17:24

      Komentarz nisko oceniony. Kliknij aby przeczytać. PRL! W takich zakładach fryzjerskich,restauracjach,czy w warsztatach wciąż PRL wiedzie prym i tak jak w PRL-u uczeń zawsze sprzątał zamiast się uczyc,tak i teraz nic się nie zmieniło! Te stare prukfy fryzjerki czy kucharki,same nic nie potrafią,bo w szkole też tylko sprzątały,więc tylko sprzątania mogą nauczac!

      1. dik #2612740 | 79.190.*.* 29 paź 2018 17:28

        Niech nie sprząta, mamusia o córeczkę zadba, jako galerianka nie będzie nic musiała robić. Jak się nie nauczy od początku, od sprzątania, to nic z niej nie będzie

        Ocena komentarza: warty uwagi (18) odpowiedz na ten komentarz

      Pokaż wszystkie komentarze (50)