Za kratami coraz goręcej

2018-09-16 20:04:21(ost. akt: 2018-09-16 19:43:00)

Autor zdjęcia: Beata Szymańska

Jak kasjerka się pomyli, źle policzy zakupy klienta i skasuje od niego o 50 zł za mało, to będzie musiała oddać do kasy 50 zł. A strażnik oddziałowy, który otwiera celę w więzieniu, jak niedokładnie przeszuka skazanego, to skazany wyjmie nóż i utnie mu łeb.
Robert Karabin, emerytowany wychowawca w więzieniu w Barczewie, opowiada o codzienności za kratkami i o tym, dlaczego popiera protest służb mundurowych. — Narzekamy na zadania, klniemy na warunki, zżymamy się na to wszystko. Ale tak naprawdę bardzo lubimy tę robotę. I dzięki temu wciąż jakoś to działa — mówi Robert Karabin, kapitan służby więziennej na emeryturze. Jako wychowawca w Barczewie przepracował piętnaście lat. Odszedł, bo zmusiło go do tego zdrowie. Chce mówić głośno o tym, co zostało w zakładach karnych, kiedy za nim zamknęły się bramy.

— Nie o sobie myślę, bo mnie emerytury nie podniosą. Myślę o koleżankach i kolegach, którzy tam zostali — tłumaczy. — Pracowałem ze skazanymi. Z ludźmi. W wielu przypadkach nazywa się ich ludźmi na wyrost. Ale zawsze pamiętałem o tym, że każdemu trzeba dać szansę. Zawsze może zdarzyć się taka sytuacja, że ktoś jednak zmieni swoje zachowanie i przestanie popełniać przestępstwa — opowiada Robert Karabin. — Dlatego staramy się nie dzielić ich w zależności od tego, kto jakie popełnił przestępstwo. Bo kto jest bardziej zdemoralizowany? Człowiek, który zabił drugiego w obronie własnej, albo broniąc na przykład dziecka, czy złodziej, który okrada innych przez całe dziesięciolecia? Łatwo jest oceniać, siedząc przed komputerem. My w więzieniach mamy tych ludzi na żywo.

Robert Karabin pracował jako wychowawca. Dużo widział i dużo słyszał, a przez jego więzienie przewinęło się wielu bandytów znanych w ostatnich latach z gazet i telewizji. — Skoro już postanowiliśmy ich nie zabijać, ktoś ich musi w więzieniach pilnować — mówi ostro kpt. Karabin. Takie mocne słowa to reakcja na komentarze części internautów, którzy protestujących pracowników więziennictwa — ale i niektórych innych służb mundurowych — nazywają darmozjadami.

Świeżo przyjęty do służby funkcjonariusz dostaje na rękę 2,2-2,4 tys. zł. — Tyle, ile zarabia kasjer w supermarkecie. Tylko że strażnik więzienny mógłby być kasjerem, ale kasjer strażnikiem niekoniecznie. Bardzo wielu kandydatów, którzy chcą dostać się do służby, odpada na testach psychologicznych. A wynagrodzenie nie jest waloryzowane co roku, chociaż takie zapewnienie dają pracownikom budżetówki przepisy. Poza tym funkcjonariusze pracują bardzo długo, bez odpoczynku. A w tej pracy nie ma miejsca na nieuwagę. Jeden błąd może zakończyć się tragicznie — mówi. I komentuje niesłuszną, jak podkreśla, opinię o strażnikach oddziałowych. Tych, którzy otwierają i zamykają cele. Wbrew powszechnej opinii, to nie jest zajęcie dla każdego. To od tych właśnie oddziałowych zależy często zdrowie i życie reszty funkcjonariuszy. To oddziałowy otwiera drzwi do celi, w której często razem przebywa nawet szesnastu skazanych. To jego zadaniem jest sprawdzenie, czy czegoś niebezpiecznego z celi nie wynosi lub nie chce wnieść. Bo, nie oszukujmy się, są więźniowie, którzy kombinują. To w końcu oddziałowy jest najbliżej skazanych.

— Oni muszą być ciągle czujni — podkreśla Robert Karabin. — I nie jest tak, że po skończeniu służby odwiesza mundur, wraca do domu i zajmuje się tylko życiem rodzinnym. Ta służba ciągle siedzi w człowieku. Nie bez powodu też wśród chorób zawodowych, na które narażeni są pracownicy więziennictwa, jest nerwica.

Kapitan Karabin wybiera się 2 października do Warszawy, gdzie przedstawiciele kilku służb mundurowych zapowiadają ogromną manifestację. Organizuje go komitet protestacyjny Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych. Swoją obecność zapowiadają strażnicy więzienni, strażacy, policjanci, celnicy i strażnicy graniczni. Protestujący domagają się podwyżki o 650 zł, odmrożenia waloryzacji płac, trzydziestu dni pełnopłatnego chorobowego oraz płatnych godzin nadliczbowych.

Poza żądaniem odmrożenia waloryzacji płac i podwyżek żądają także zmiany w systemie emerytalnym. — Sam odszedłem ze służby jeszcze na starych zasadach, więc przysługuje mi emerytura i ją dostaję. Ale ci, którzy przyszli po mnie, już tak nie mają — mówi były funkcjonariusz. — Będą musieli przepracować 25 lat i skończyć 55 rok życia, żeby dostać emeryturę. To proszę sobie teraz wyobrazić 20-letniego chłopaka, który wyuczył się na tokarza czy ślusarza. Ani dnia nie przepracował w zawodzie, bo założył mundur. Odchodzi po 25 latach jako 45-latek, często z którąś z chorób zawodowych. Jako ślusarz nic nie umie. Emerytury nie dostanie, bo należeć mu się będzie dopiero jak skończy 55 lat. To pokazuje, z jaką rzeczywistością styka się funkcjonariusz, który staje się cywilem. Wielu doświadczonych funkcjonariuszy odchodzi. Ludzie nie wierzą rządowi, niezależnie od tego, czy to rząd akurat niebieski, różowy czy fioletowy. Takich jak ja, 51-latków, jest bardzo mało. Odchodzą wcześniej. Przychodzą oczywiście następni. Trzeba ich wyszkolić, to przecież też kosztuje. Ale piętnastu lat doświadczenia kupić nie można, ani nauczyć się go na kursie. Ale jeżeli bezpieczeństwo państwa traktuje się z przymrużeniem oka, to proszę bardzo.

Robert Karabin ironizuje: — Za dużo strażnicy kosztują? To pozbyć się ich i zastąpić ochroniarzami. Za 5 złotych za godzinę. Tym internetowym komentatorom porównującym naszą służbę do pracy na kasie w sklepie podam tylko jeszcze jeden przykład. Jak kasjerka się pomyli, źle policzy zakupy klienta i skasuje od niego o 50 zł za mało, to będzie musiała oddać d kasy 50 zł. A ten oddziałowy, który otwiera celę, jak niedokładnie przeszuka skazanego, to skazany wyjmie nóż i utnie mu łeb. I mamy na wadze: tu 50 zł, tu łeb. I dodaje: — My, strażnicy, policjanci, celnicy, pogranicznicy czy strażacy jesteśmy konieczni, chociaż niczego nie produkujemy. Ale czy wydatki na nas to pieniądze wyrzucone w błoto? Może w końcu uda nam się nakłonić decydentów, żeby w stulecie niepodległej Polski spojrzeli na nas w ten właśnie sposób?

mk

Komentarze (53) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. klawisz #2584835 | 83.22.*.* 20 wrz 2018 21:03

    całkowicie zgadzam się z tym co piszesz

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. zk b-wo #2584085 | 37.7.*.* 19 wrz 2018 21:09

    Każdy z nas ma sąsiada lub zna osobę, której nie lubi, na jej widok aż go skręca (osoba ta jest upierdliwa i męcząca) tak my oddziałowi mamy takich osób na oddziale od 45 - 90, tylko te osoby dodatkowo popełniły przestępstwa ( gwałty, pobicia, zabójstwa i wiele innych). Nasze społeczeństwo nie rozumie tego, że sami osadzeni mówią nam,że nie są w wiezieniu tylko na wakacjach. Rozumowanie osadzonego = brak obowiązków tylko wszystko mi się należy. Kadra działu ochrony się wykrusza nie ma chętnych bo służba jest nieprzyjemna a wynagrodzenie jeszcze gorsze. Szacunek dla Roberta za przedstawienie naszej codziennej służby oraz sytuację. Już Rinke pokazywał jak wygląda nasza służba - ładnie ale mało prawdy, rzeczywistość jest inna. Polecam na polsat play dokument bardzo realny "więzienie".

    Ocena komentarza: warty uwagi (8) odpowiedz na ten komentarz

  3. Xyz #2584065 | 176.221.*.* 19 wrz 2018 20:44

    Klawisz to faktycznie upośledzenie stworzenie... Robert walczy o to żeby funkcjonariusze mieli lepsze warunki pracy a jego znajomi ze służby obrażają go na forum. Dalej srajcie we własne gniazdo a będzie zdychać z glodu. Dalej piszcie na forum ze zarabiacie 8 tys. a ludzie zbliżeni intelektem do was uwierzą wam i z pewnością dostaniecie podwyżki. Czytajcie ze zrozumieniem, Karabin nie walczy o podwyżki dla siebie, nie walczy o lepsze warunki pracy dla siebie tylko dla swoich znajomych, którzy obraża go na forum zeby przez chwile być żałosnym lub zabawnym w czyimś mniemaniu.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  4. :) #2583814 | 81.190.*.* 19 wrz 2018 13:36

    I za co te minusy za zwrócenie uwagi że w tej dyskusji o dochodach służby więziennej nie porusza się tematu TABU czyli dodatkowych nieformalnych lewych dochodów jakie mają za "obsługę" osadzonych. Zakłady Karne to zamknięte strefy gdzie nic nie odbywa się poza większym lub mniejszych nadzorem służby. Tym którzy opowiadają banialuki polecam choćby ostatni przykład ZK Włocławek i objawiony dzięki umieszczonym tam nagraniom i kamerom prawdziwy system dostarczania towarów pod celę przez służbę. Ostatnio trzepany z kontrabandy , tam nawet pielęgniarka wynosiła osadzonym leki ... oczywiście nie za darmo :) Ale pewnie na co dzień też bajała jaką ma małą pensję

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)

    1. Tobi King #2582961 | 213.184.*.* 18 wrz 2018 12:10

      Niestety cienkie czasy dla służb nastały. Żadna nie jest juz atrakcyjna jak kiedyś a będzie jeszcze gorzej jak w 2019 r połapia emerytury ci co załapali sie jeszcze na 15 lat.

      Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (53)