Zapytaj, dlaczego czas tak goni?

2018-09-07 16:00:00(ost. akt: 2018-09-05 19:49:24)
Aktywnym warto być zawsze

Aktywnym warto być zawsze

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Srebrne pokolenie siedzi w domu i ogląda telewizję? Bzdura. Swoją aktywnością mogą zawstydzić niejednego młodzieniaszka! Nasi rozmówcy udowadniają, że aktywność przyjmuje różne formy i nie pyta o wiek.
Tadeusz Wasilewski z Olsztyna to zapalony rowerzysta. Nie znosi nudy.
— Teraz z rowerami trochę odpuściłem ze względu na zdrowie. Ale zdarzało mi się jeździć po 90 kilometrów. Teraz jest maksymalnie 30 — śmieje się pan Tadeusz. — Po prostu uwielbiam aktywność. I to różnego typu. Mogą być zwykłe spacery, a jesienią, jak robi się już chłodniej, chodzę na basen. Po prostu nie lubię nudy. Teraz, gdy trzeba zająć się wnukiem, to i tak nie ma na nią szans. Mam 66 lat, jestem już na emeryturze, ale czuję się tak, jakby czas szybciej leciał, choć może tak mi się tylko wydaje.
Tadeusz Wasilewski, gdy tylko może, spełnia się w roli zapalonego kibica. Chodzi na mecze Stomilu, AZS-u, czy na Warmię.
Jeśli chodzi o pasje, to Ewa Basińska wymienia dwie. Książki i podróże. Panią Ewę spotkaliśmy na olsztyńskiej starówce, zatopioną w lekturze jednego z tomów „Cyklu Egipskiego” Wilbura Smitha. Nieprzypadkowo. Bo kocha Egipt.
— Większość czasu wypełniają mi obowiązki zawodowe, ale zostało jeszcze 5 lat — śmieje się Ewa Basińska. — Do pracy jeżdżę rowerem, bo uwielbiam żyć aktywnie. Co prawda nie uprawiam już sportu, jak kiedyś, bo trochę mi już na to zdrowie nie pozwala, ale rower musi być.
Pani Ewa jest podróżniczką. Gdy już przejdzie na emeryturę, planuje odwiedzić kilka miejsc.
— To moja druga pasja po czytaniu. Najdalej byłam w Afryce. W Egipcie i Tunezji, a Egipt uwielbiam, byłam tam już 7 razy. Ale ile razy można oglądać piramidy? — śmieje się pani Ewa. — Po Europie też jeździłam, udało mi się zwiedzić jej większość. Oprócz Niemiec i Portugalii. Nie ukrywam, że nie kręcą mnie Stany Zjednoczone, bo nie lubię zwiedzać wieżowców — wyjaśnia.
A ulubiony kraj w Europie?
— Chyba takiego nie mam, bo każdy kraj jest inny. Czy Wiedeń jest piękniejszy od Paryża? Każde z tych miast jest unikatowe — przekonuje Ewa Basińska. — Chciałabym jeszcze zobaczyć Tadż Mahal. Może na emeryturze?
Magdalena Dziewa i Zenon Krzywicki, których wczoraj spotkaliśmy w Olsztynie, mieli ostatni dzień urlopu. I choć musieli już wracać do Lublina, nie mogli nie odwiedzić stolicy Warmii i Mazur.
— Stawiamy pierwsze kroki w Olsztynie, zaczęliśmy od starówki, jest bardzo klimatyczna. Trochę przypomina naszą — mówiła pani Magdalena. — Urlop spędziliśmy bardzo aktywnie. Byliśmy na warsztatach jogi, codziennie urządzaliśmy sobie bose spacery wzdłuż morza, udało nam się zobaczyć spory kawałek Bałtyku. Urlopu mieliśmy tylko nieco ponad tydzień. Żeby tak się podczas niego nalatać, trzeba ze mną jeździć — śmieje się pani Magdalena.
— Jeśli aktywność, to obowiązkowo rowery — przekonuje Zenon Krzywicki. — Mamy swoje wybrane miejsca wokół Zalewu Zemborzyckiego, które regularnie odwiedzamy.
— Gdy jeździliśmy więcej po Europie, braliśmy ze sobą rowery — wspomina pani Magdalena. — Zwiedziliśmy sporą jej część, ale ostatnio tych podróży jest coraz mniej. W ubiegłym roku akumulatory ładowaliśmy w hotelu pod gwiazdami, czyli pod namiotem.
Podczas naszej rozmowy nie dało się nie zwrócić uwagi na to, że każdy miał swój aparat fotograficzny. Z licznych wyjazdów pani Magdalena i pan Zenon przywożą więc dwa oddzielne katalogi zdjęć.
— Myślę, że pokolenie solidarnościowe, czyli to nasze, jest bardzo aktywne. A to dlatego, że za naszej młodości mieliśmy bardzo mało pewnego rodzaju wolności. Nawet do sesji jest się dzisiaj łatwiej przygotować, bo jest internet, a kiedyś po 2 tygodniach dostawało się podręcznik z biblioteki — wspomina pani Magdalena. — Niekiedy ta aktywność jest większa niż u młodzieży. Widzimy to po naszych dzieciach, które nie chcą się tak ruszać jak my — śmieje się. — Pokazywałam im świat, wyciągałam ze sobą. To były jednak tylko próbki. Może z czasem im się to zmieni?
pj