Wciąż uzależnieni od nadgodzin

2018-08-28 07:15:00(ost. akt: 2018-08-27 21:26:38)
zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: pixabay.com

Jesteśmy w czołówce wśród najbardziej zapracowanych narodów. Nadgodziny to u nas chleb powszedni. Chociaż trendy na rynku się zmieniają, my cały czas pracujemy ponad siły. Dla pieniędzy? Satysfakcji? Czy po prostu z przyzwyczajenia?
Łukasz jest kierowcą w prywatnej firmie. Rozwozi towar, ale przy okazji zbiera zamówienia. Gdy podpisywał umowę, szef obiecał mu, że w osiem godzin na pewno się wyrobi. Rzeczywistość jednak okazała się inna
.
— Jeżdżę po całym województwie, ale klientów mam też poza Warmią i Mazurami. Zawsze z każdym rozmawiam, czasami z kimś kawę wypiję. Biznes się kręci — opowiada Łukasz z Olsztyna. — Do domu przyjeżdżam grubo po szesnastej. Bywa że nie zdążę na przysłowiową dobranockę. Codziennie więc pracuję więcej niż powinienem. Ale inaczej się nie da — taki charakter mojej branży. Nie mogę zawrócić o szesnastej. Gdybym pracował w biurze, zamknąłbym komputer i po prostu wyszedł.

Dane portalu rynekpracy.pl pokazują, że co trzeci Polak bierze nadgodziny. Natomiast raport Hays Poland pokazuje, że jest znacznie gorzej. Odsetek osób pracujących po godzinach zmniejszył się względem 2016 roku, co wynika przede wszystkim ze zmian zachodzących na rynku pracy i rosnących oczekiwań pracowników. Kiedyś pracę po godzinach deklarowało 75 proc., dziś 55 proc. Wciąż więc co drugi Polak więcej czasu (niż wynika z umowy) spędza w pracy, ale coraz częściej cenimy swój czas wolny. Dlaczego? W ostatnich latach zmieniło się znaczenie pojęcia work-life balance. To koncepcja zarządzania czasem, stawiająca za cel odnalezienie równowagi pomiędzy karierą i ambicją a życiem prywatnym.

Mimo to nadgodziny — chociaż w mniejszej liczbie niż dwa lata temu — wciąż są obecne w życiu zawodowym wszystkich pracowników, niezależnie od płci, wieku, obszaru specjalizacji, zajmowanego stanowiska oraz formy zatrudnienia. Dodatkowo Polska nadal znajduje się w czołówce krajów Unii Europejskiej pod względem średniej liczby godzin wypracowywanych tygodniowo przez zatrudnionych.

— Pieniądze, które zarabiam bardzo mnie cieszą, ale… nie mam siły ich wydawać — żali się Patrycja z Olsztyna. — Pracuję w branży farmaceutycznej, więc perspektywy rozwoju są ciekawe. Ale żeby awansować, muszę pokazać się z jak najlepszej strony. Szef wymaga. Gdy chce się zarobić, nie patrzy się na czas pracy. Ma być zrobione i już. A my, biedne żuczki, bierzemy na siebie tę odpowiedzialność. W czasach, kiedy trudno było o pracę, godziliśmy się na wszystko. Godziny nadliczbowe weszły nam w nawyk. Niby dzisiaj mamy rynek pracownika i firma powinna być elastyczna, ale wykorzystuje nasze zaangażowanie i strach o stratę pracy. Może to się zmieni?

Tak uważają specjaliści. Work-life balance staje się coraz bardziej ważny w życiu pracownika. Można dużo pracować, a jednocześnie zorganizować sobie życie w sposób dający poczucie równowagi. Pracownicy coraz częściej oczekują od firmy, że te ułatwią im osiągnięcie tego stanu. Cenią sobie pracę w domu, w dowolnych godzinach, a przede wszystkim rozliczenie za efekty pracy, a nie za czas w niej spędzony. Mimo wszystko praca to jednak praca.

— Trend skracania czasu pracy będzie się pogłębiał i niewykluczone, że w przyszłości będą musieli zmierzyć się z nim polscy pracodawcy — podkreśla Agnieszka Kolenda, szefowa firmy zajmującej się doradztwem personalnym.

— Obecnie firmy powinny dążyć do uelastycznienia godzin pracy swoich pracowników. Po pierwsze wynika to ze specyfiki nowych zawodów. Po drugie, dążąc do podniesienia efektywności pracowników, należałoby umożliwić im pracę w godzinach, w których pracuje im się najlepiej.

Ale łatwo się mówi, a rzeczywistość nie zawsze jest kolorowa. Dużo kontrowersji wzbudza nowy kodeks pracy, który ma wejść w życie w 2019 roku. Pracownik będzie musiał wziąć nadgodziny, ale nie dostanie za nie wynagrodzenia wypłacanego wraz z normalną pensją. Generalnie w nowym kodeksie utrzymany zostanie dotychczasowy czas pracy. Pięć dni w tygodniu, dniówka osiem godzin i 40 godzin w sumie tygodniowo. Praca ponad ten wymiar czyli praca w godzinach nadliczbowych będzie wyceniana, ale należności nie będą co miesiąc wypłacane pracownikowi, który przepracował czas ponad normę. Pieniądze będą księgowane na specjalnym koncie o charakterze rachunku powierniczego. O losie zgromadzonych tam środków będzie decydował wyłącznie pracodawca. Właściwie jedyna sytuacja, w której pracownik otrzyma wprost gotówkę z takiego konta, to rozwiązanie umowy za pracę. W innym przypadku szef może zwolnić pracownika ze świadczenia pracy w okresie wypowiedzenia i pensję za ten czas wypłacać właśnie z konta. Może również wysłać pracownika na bezpłatny (formalnie) urlop gdy na przykład spadnie zamówienie na produkty firmy. Za nieprzepracowany czas wypłacałby pieniądze z konta za godziny nadliczbowe. Prawdopodobnie w tej sytuacji work-life balance będzie wręcz pożądany przez pracowników. Nie będą chcieli się przepracowywać. Bo i po co?

Podobne rozwiązanie stosowane jest w Niemczech, ale tam pracownik ma swobodny dostęp do pieniędzy za przepracowane godziny nadliczbowe. U zachodnich sąsiadów ważna jest jednak przede wszystkim ochrona pracownika (na przykład kierowcy) przez nadmierny czas pracy, a nie zdejmowanie z pracodawcy części ryzyka za jego biznes.

ar

Komentarze (12) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. stara baba #2566254 | 82.139.*.* 28 sie 2018 17:32

    Oczywiście,że większość ludzi tyra po półtora etatu lub bierze nadgodziny,żeby żyć, bo im nic za darmo się należy. Tylko obiboki dostają wszystko za darmo.Nadal niech tak rządzący prowadzą państwo,że relacje miedzy zarobkami a kosztami utrzymania są nie do przyjęcia,a wykończą normalnych ludzi.

    Ocena komentarza: warty uwagi (9) odpowiedz na ten komentarz

  2. Paweł #2566230 | 79.187.*.* 28 sie 2018 16:57

    Gdybym zarobił godnie to nie siedział bym nadgodzin to chyba normalnie,ale trzeba stworzyć historię aby wytłumaczyć wyniszczanie ludzi pracą za grosze.

    Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

  3. Eryk L #2565993 | 88.156.*.* 28 sie 2018 12:22

    jedni co nie mają nadgodzin, chcieliby mieć, z racji iż mogliby podreperować swój budżet... niektórzy mają nadgodziny, lecz ich pracodawca okrada dając dzień wolny za przepracowane 8 nadgodzin... a gdzie 50% albo 100% ? ... oszuści jedni... inni mają nadgodziny i mają płatne 50 i 100% więc niektórzy z nich specjalnie pracują ile wlezie, bo są pazerni na pieniądze, inni nie mają wyjścia, bo kredyty mają na głowie, a inni mają gdzieś te nadgodziny, tak jak ja miałem.. bo zarabiać to trzeba przez 8 godzin dziennie, a nie ratować się marnowaniem swojego czasu poprzez nadgodziny.... a pracodawcom co płacą za nadgodziny napiszę, jedno... wy naprawdę uważacie, że ktoś pracując po godzinach jest w stanie więcej zrobić, niż ten co robi w 8 godzin ??? wydajność pracy takiego pracownika po kilku dniach tak spada, że później pracodawca tylko traci pieniądze... ale jak to bywa... lepszy robol, który zostanie po godzinach, taaaa... taki jest zawsze lepszy

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  4. Cz43 #2565647 | 77.252.*.* 28 sie 2018 07:59

    Witam. Dziewiętnasty rok w jednej firmie. Podstawowe ok.1800 godzin w roku plus 600- 700 nadgodzin. Żadnych wolnych dni za nadgodziny, ale wszystko wypłacone w terminie. 8 godzin i wolne soboty? To chyba tylko urzędnicy.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  5. Pesio #2565625 | 81.190.*.* 28 sie 2018 07:28

    W ochronie dalej omija sie przepisy o nadgodzinach piszac je na firme corke i nikt tego nie widzi nawet inspekcja pracy.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (12)