Mamy więcej aut niż Niemcy, Anglicy czy Hiszpanie

2018-08-22 07:11:00(ost. akt: 2018-08-22 08:49:50)

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Rynek używanych i nowych samochodów w Polsce cały czas się rozpędza. Na ulicach i podwórkach jest coraz gęściej. Mamy więcej aut niż Niemcy, Anglicy czy Hiszpanie. Bo własny samochód to dziś po prostu życiowa konieczność.
Mówią, że Eurostat się nie myli. A skoro tak — musi nam się nieźle powodzić, bo jesteśmy w czołówce najbardziej zmotoryzowanych państw w Europie. Więcej samochodów od nas mają tylko Włosi i Finowie. Biją, choć nieznacznie, nasze 571 samochodów na tysiąc mieszkańców. Inne kraje Europy już takim wynikiem nie mogą się pochwalić. Niemcy mają 555 aut, Wielka Brytania 469, Hiszpania 492, Litwa 456, Grecja 479. Najmniej aut jeździ w Turcji — tylko 142.

— Kiedyś szczytem marzeń był maluch. Cała rodzina bez grymasu na twarzy była w stanie zjechać w nim pół Europy. Dziś każdy członek rodziny musi mieć własne cztery kółka — przyznaje Mateusz Kowalski, przedsiębiorca. — Dlatego ja mam swój, żona ma swój i córka niedługo, gdy tylko zdobędzie prawo jazdy, też będzie miała własny. Bo z samochodem jak z telefonem, ułatwia życie. A i cenowo każdy znajdzie coś dla siebie. Nie trzeba szukać samochodów nowych, ceny używanych są atrakcyjne.

Auta kupujemy tanio: najczęściej sprowadzamy je z Niemiec. Odkupujemy te w dobrym stanie i te wymagające remontu. Już w 2005 roku było widać zainteresowanie. Z 6,7 mln wiekowych aut z importu zrobiło się u nas nagle 7,5 mln. W 2008 roku liczba przekroczyła 10 mln, a w 2015 — 15 mln. To są wyliczenia money.pl. Obecnie samochodów, które mają więcej niż dziesięć lat, prawdopodobnie jeździ 16 mln.

Najczęściej kupujemy volkswagena golfa i skody: octavię oraz fabię. Ostatnio do czołówki przebiła się miejska toyota yaris. Na polskich ulicach często można też spotkać opla astrę. A ile kosztują te modele? Weźmy pod uwagę dziesięciolatki. Golf kosztuje ok. 22 tys. zł, octavia ok. 15 tys. zł, fabia ok. 6,5 tys. zł, yaris ok. 20 tys. zł, a astra ok. 18 tys. zł.

— Samochodów przybywa i to widać gołym okiem — uważa Sławomir Kałwianiec, taksówkarz z Olsztyna. — Więcej samochodów widać na drogach, na podwórkach i parkingach. Wszędzie tam, gdzie można kiedyś było zostawić samochód, dziś jest z tym problem. To najlepsza miara tego, że samochodów przybywa. Cieszy mnie, że są to coraz lepsze i nowsze auta. Parę lat temu po ulicach jeździły szroty, a dzisiaj mają coraz wyższy standard. Czekam na moment, kiedy przeglądy techniczne ”wykasują” wszystkie złomy na drogach. Bo jeszcze takie jeżdżą.

7,3 miliona polskich samochodów jest już „pełnoletnich", a nawet zbliża się do dwudziestki. To również europejskie dane: co trzecie auto na naszych drogach jest już „staruszkiem na kółkach".

Tak starą flotą nie jeździ prawie nikt, jedynie Turcja i Estonia. Nie jest też wiele lepiej w Finlandii i na Malcie, ale nadal „gruchotów" jest tam mniej niż u nas. Dla odmiany w Niemczech prawie nie uświadczymy samochodowych emerytów — jest ich tylko około 6 procent. Prawie wcale nie ma ich za to w Słowenii, Danii i Wielkiej Brytanii. Zjednoczone Królestwo bardzo dba o to, by nie wpuszczać starych samochodów do miast: w efekcie jeździ ich zaledwie 1,9 proc. ze wszystkich tamtejszych pojazdów.

Wychodzimy z założenia, że nowy samochód w ciągu pierwszych trzech lat użytkowania traci połowę swojej wartości. Już po wyjechaniu z salonu traci 10 procent. A cena nawet najtańszego nowego auta w Polsce to najmniej 35 tys. złotych. Zakup auta używanego wydaje się zatem najbardziej opłacalnym i uzasadnionym ekonomicznie rozwiązaniem. Mimo wszystko nowe auta też sprzedają się jak świeże bułeczki. Jak donosi Instytut SAMAR, prognozowana sprzedaż na koniec roku — 490 tys. egzemplarzy — jest jak najbardziej realna do zrealizowania. Po prostu lubimy samochody. Jak podaje CEPiK, w 2017, od stycznia do sierpnia, na Warmii i Mazurach zarejestrowano 34 318 samochodów — to auta używane i z salonu. W tym samym czasie, ale dla porównania w 2010 roku, nowe dowody dostało 30 588 aut.

— Kupujemy samochody, bo to konieczność życiowa — mówi Andrzej Markowski, psycholog transportu. — Komunikacja publiczna nie zawsze nas zadowala. Wolimy być samowystarczalni i szybciej przemieszczać się z jednego miejsca do drugiego, z miasta do miasta. Ludzie myślą również: nie mogę zarobić, jeśli nie mogę dojechać. Kolejna rzecz, coraz więcej osób zamieszkuje okolice miast. Dzieci trzeba dowieźć do szkoły. To już nie te czasy, że maluch będzie szedł kilku kilometrów z ciężkim plecakiem. W rodzinie pojawiają się więc nawet dwa samochody, żeby było łatwiej. Trzeba też pojechać do supermarketu, na wakacje…

Samochód daje poczucie niezależności. Ale bardzo często kupno samochodu to też fanaberia. Zmiana samochodu pokazuje status społeczny i sukces zawodowy. Wielkiego telewizora sąsiedzi nie zobaczą, a wóz zaparkowany przed domem rzuca się w oczy. I, chyba co najważniejsze, stać nas na kupowanie samochodów. Bo są coraz tańsze. Na ulicach jednak najczęściej spotyka się auta, które mają po kilka lub kilkanaście lat. Wiele z nich kupuje się jednak jak najtaniej. To takie osiołki robocze, które mają spełniać swoje zadanie. Nawet czasami kosztem bezpieczeństwa. Ale najważniejsza jest świadomość: mam samochód. A nawet czasem dwa.

ar

Komentarze (30) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Kleofas #2560506 | 88.156.*.* 22 sie 2018 07:12

    Mamy także największego nieudacznika arbuza

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  2. Wiktor #2560523 | 89.228.*.* 22 sie 2018 07:35

    90% to złom z zachodu dlatego tyle wypadków. Stać każdego na tani zakup.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz

  3. dup #2560533 | 188.146.*.* 22 sie 2018 07:47

    Nie tylko mamy więcej aut niż inny. Mamy też większe korki w tym mieście niż inni! :-)

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  4. rob #2560535 | 213.184.*.* 22 sie 2018 07:50

    durne gadanie, jakby ludzie jeździli złomem bo lubią narażać życie. takie mamy zarobki i na to nas stać. jak pensje będą takie jak u niemców też kupimy sobie nowe. każdego dnia dojeżdżam do pracy złomem bo w mojej okolicy transport publiczny nie istnieje. mam do wyboru pracować albo zyć na koszt państwa. dlatego mam dwa złomy na wypadek gdyby drugi się zepsuł.

    Ocena komentarza: warty uwagi (20) odpowiedz na ten komentarz

  5. fg #2560548 | 213.73.*.* 22 sie 2018 08:05

    Wolę kupić używany bezpieczny samochód o który dbam i jeżdżę bezpiecznie niż małą nową popierdółkę, która w chwili wypadku nie zapewnia mi żadnej ochrony. Będziemy lepiej zarabiali to kupimy nowe samochody.

    Ocena komentarza: warty uwagi (12) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)

    Pokaż wszystkie komentarze (30)