Odkrywam siebie każdego dnia

2018-08-26 09:00:00(ost. akt: 2018-08-21 12:51:15)

Autor zdjęcia: Zdzisław Piaskowski

Pochodzi z Mrągowa, ale 9 grudnia w finale 28. Konkursu Miss Polski w Krynicy Zdroju będzie reprezentowała województwo mazowieckie. Czemu nie województwo warmińsko-mazurskie? Z Martą Kaczmarczyk rozmawia Zdzisław Piaskowski
— Pięknych i mądrych dziewcząt jest wiele. Wiele jest też dróg życiowych do wyboru. Najczęściej każdy wybiera tak, jak chce i jak może. Są też ludzie, którzy z powodzeniem realizują swoje marzenia. Proszę nam powiedzieć, jak to jest u pani. Jak zostaje się fotomodelką, modelką i finalistką konkursu Miss Polski.
— Już od dziecka byłam zafascynowana sceną i występami na niej. Była to wspaniała zabawa. W mrągowskim przedszkolu Stokrotka tańczyłam solówki podczas przedstawień. Najczęściej dla rodziców i dla dziadków. Stroje szyłam ja i moja mama. Zawsze kiedy występowałam solo, zajmowałam pierwsze miejsca. W liceum chodziłam do Mrągowskiej Sceny Tańca Współczesnego. Opiekunką była pani Marta Szymborska. To tam przez trzy lat zdobyłam siłę i moc oraz nauczyłam się wyzwalać swoje emocje na scenie.
Brałam udział w wielu konkursach recytatorskich i to nauczyło mnie poprawnej mowy i dykcji. Recytowania uczyła mnie pani Moroz ze Szkoły Podstawowej w Szestnie. Epizod ze śpiewem to konkursy w Domu Kultury w Mrągowie, jeszcze w czasie gimnazjum. Zdobyłam też drugie miejsce w zawodach powiatowych w skoku w dal i pamiętam, że mówili wtedy o mnie: „To ta, co skacze na żabę”. Okres liceum natomiast pozwolił mi pogłębić wiedzę z zakresu nauk o człowieku i przygotować się do matury. W tym czasie lubiłam także przedstawienia teatralne, w których brałam czynny udział.

— Rozumiem, że to, co pani już powiedziała, to tylko przygrywka do tego, co nam pani jeszcze opowie. Ale zanim pójdziemy dalej wybraną przez panią drogą, proszę nam opowiedzieć o swoich rodzicach, bo to z pewnością oni wybierali i pomagali pani decydować o swojej przyszłości.
— Moja mama, Joanna, z zawodu jest krawcową. To kobieta z klasą, prawdziwa gospodyni, którą podziwiam za zaradność i zorganizowanie. Tata, Krzysztof, jest elektrykiem, a z zamiłowania wędkarzem oraz numizmatykiem — zbiera monety polskie. Rodzice mocno wspierają mnie w realizacji marzeń, ale to mój tata mówi o mnie „moja modelka”. I to on jest moim mentorem.
Zainteresowania modelingiem, a dokładniej pozowaniem do zdjęć, zaczęły się na przełomie szkoły podstawowej i gimnazjum. Wtedy razem z przyjaciółką Agatą Piwowarczyk realizowałyśmy różne swoje pomysły. Pamiętam, jak aranżowałyśmy mój mały pokój, wieszając na ściany białe prześcieradła, robiąc własne „studio” do sesji zdjęciowych. Zabierałyśmy tam wszystkie lampki biurkowe z domu , żeby było dobre światło.
Mój start do modelingu odbył się już w liceum. Współpracowałam wtedy z kilkoma fotografami. Ale profesjonalne sesje zdjęciowe zaczęły się dopiero wtedy, kiedy wyjechałam na studia. Studiuję pielęgniarstwo na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Teraz jestem już na piątym roku studiów magisterskich. Ze względu na dobre wyniki w nauce jestem stypendystką, a moim marzeniem po studiach jest wyjazd na misję medyczną do krajów trzeciego świata. To zawód, dzięki któremu mogę emanować empatią, służyć dobrą radą w zakresie medycyny i okazywać pomocną dłoń wszystkim tym, którzy tego potrzebują.

— A co Marta Kaczmarczyk myśli o filmie i o aktorstwie, tak ogólnie?
— Nie tylko myślę o filmie i nie tylko ogólnie, bo już w filmie zagrałam. A szczegółowo i już bez żartów to mam mały epizod w filmie kinowym „Dywizjon 303” w scenie tanecznej z Maciejem Zakościelnym i Piotrem Adamczykiem. Ta scena nagrywana była wiosną tego roku, a jesienią 11 listopada odbędzie się premiera filmu.

— Szczerze gratuluję. To, co pani mówi, robi wrażenie. Jednak Konkurs Miss Polski to trochę inna kategoria. Ma pani już 23 lata. Kto wymyślił pani udział w konkursie i czemu dopiero teraz?
— Praca z ludźmi, scena, odkrywanie siebie każdego dnia — to mnie uskrzydla. Po prostu to lubię. Przyjaciele i bliscy mówili mi, że muszę wystartować. Ja jednak chciałam do tego dorosnąć. W konkursie mogą brać udział dziewczyny od 18 do 26 roku życia. Myślę, że wystartowałam w najlepszym dla siebie czasie. Było to moje wewnętrzne marzenie i cel, który chcę osiągnąć.
Osobą, która zawsze utrzymywała mnie w przekonaniu o dobrze wybranym kierunku i była przy mnie, był i jest mój tata. Wspominałam już o tym. Pomimo tego, że jestem jedynaczką, jestem wychowana na osobę zaradną. Często kosztuje mnie to dużo pracy. Odpowiedzią na pytanie „czemu?” niech będą ostatnie życzenia wigilijne mojego taty: „Życzę ci z całego serca finału Miss Polski”. I tak się stało. Zakwalifikowałam się do finału!

— Tylko czemu reprezentuje pani województwo mazowieckie, a nie warmińsko-mazurskie? Jest pani przecież od zawsze związana z Mrągowem. Tu się pani urodziła, wychowała i tu mieszka na stałe.
— Studiuję w Warszawie i tylko tam mogłam ze względów organizacyjnych wystartować. Wiąże się to z koniecznością bycia blisko, bo tam są sesje zdjęciowe, spotkania, kolacje oraz zgrupowanie tygodniowe przed finałem regionalnym.
Przygodę z Konkursem Miss Polski zaczęłam udziałem w Konkursie Miss Warszawy w Teatrze Kamienica, gdzie dyrektorem jest Emilian Kamiński. Tam 26 lutego zostałam pierwszą wicemiss Warszawy. Choreografię do przedstawienia wymyślił tancerz Tomasz Barański, znany z programu telewizyjnego Taniec z Gwiazdami. Ćwierćfinały w tym roku odbyły się w Łodzi na początku czerwca. Tam przyjechały dziewczyny z całej Polski, wszystkie te, które brały udział w eliminacjach, jak i te ze zgłoszeń internetowych i inne. W Łodzi, spośród kilkuset kandydatek wybrano 39 dziewczyn, które z kolei pod koniec czerwca spotkały się w Kozienicach w konkursie półfinałowym. Tam do finału zakwalifikowano 28 dziewczyn. Finał odbędzie się 9 grudnia w Krynicy Zdroju. Wśród 28 kandydatek do korony jestem również ja.
Tak więc życzenia wigilijne mojego taty już się spełniły. Finał będzie transmitowany na żywo i proszę czytelników „Gazety Olsztyńskiej” o przychylność i wsparcie. Podczas gali będę godnie reprezentowała moje rodzinne miasto Mrągowo.

— Kiedy szukałem kontaktu z panią, to powiedziałem jednej z pani znajomych, że jest pani śliczna, ale zaraz potem poprawiłem się i powiedziałem, że jest pani przepiękna i jest to chyba bliższe prawdy. Z pewnością wyobrażała pani sobie siebie z koroną Miss Polski na skroniach. Myślę, że wszystkie finalistki mają takie marzenia.
— W konkursach piękności nie tylko liczy się piękno zewnętrzne, ale przede wszystkim piękno wewnętrzne i kształtowanie swojego charakteru. Gdybym zdobyła koronę Miss Polski pragnęłabym uświadomić każdą młodą, ambitną i pełną marzeń dziewczynę, taką jak ja ze skromnej, polskiej rodziny, że warto walczyć o swoje marzenia. Warto wyznaczać sobie cele i potem je realizować, zachowując w sobie wszystkie dobre wartości, których nauczyli nas rodzice.