Jak to jest z tym białym busem? Czy faktycznie mamy się czego bać?

2018-08-19 13:07:45(ost. akt: 2018-08-19 13:15:26)

Autor zdjęcia: pixabay

Jedni mówią, że to plotka i śmieją się z tej legendy. Inni czują lęk i nie spuszczają oczu ze swoich dzieci. W internecie aż huczy o porwaniach dla zdobycia narządów. Czarna wołga powraca, ale w białej odsłonie. Czy jest czego się bać?
Beata z Barczewka opowiada, że w dzieciństwie trzy razy ktoś chciał ją porwać. Dziś ma 4-letnią córkę Lenę i nie spuszcza jej z oczu nawet na chwilę. — Dwa razy był to kierowca ciężarówki. Trzeci raz ktoś podjechał białym busem z przyciemnianymi szybami. Pytał o drogę nad jezioro. Nie byłam sama, tyko z dzieckiem z rodziny. Uciekliśmy. Na szczęście w pobliżu był mój brat — opowiada w emocjach.

Nikomu o tym nie opowiedziała. Nie poszła na policję. Jak mówi, wstydziła się. Teraz też nie chce podać nazwiska, bo co ludzie we wsi powiedzą? O mały włos nie zostałaby wciągnięta do auta. — I jak tu nie wierzyć w takie rzeczy? Oczywiście, że wierzę. Jestem wręcz przeczulona po tym, co przeżyłam — podkreśla. Co robi, żeby ochronić córkę? – Najważniejsze, to jak najmniej informacji podawać o swoim dziecku — radzi.

Jolanta Frąckiewicz z Olsztyna na wzmiankę o czarnej wołdze macha ręką. — Ludzie tak opowiadali, straszyli, ale to tylko plotka jest – uważa. – A to, że porywacze raz jeżdżą czarnym, a raz białym autem, to słyszałam. Ludzie to lubią plotkami się zajmować, wymyślać różne rzeczy i je powtarzać.

Panią Jolantę nie przekonują też opowieści o białym busie, który krąży po Polsce i porywa dzieci na narządy. — To kłamstwa! Ja tego nawet nie czytam! — zarzeka się. Ale dodaje, że jako babcia swoich wnuków pilnuje. Tak na wszelki wypadek.

Tydzień temu na naszej stronie internetowej pisaliśmy o tajemniczym białym busie, którym rzekomo przemieszczają się porywacze dzieci. Dlaczego podjęliśmy taki temat? Ano dlatego, że na jednym z portali społecznościowych od kilku dni pojawiają się komunikaty o porywaczach dzieci, którzy jeżdżą po kraju białym busem. W kontekście licznych zaginięć nastolatków z naszego regionu, ta informacja mrozi krew w żyłach.

Panikę zaostrzyła informacja o znalezieniu w Zalewie Solińskim zwłok zaginionego chłopca. Porywaczom miało chodzić o jedno — o narządy tego niewinnego i bezbronnego chłopca. Ofiara miała mieć ogoloną głowę, wycięte dwie nerki. Według opowieści, pozbawione ich ciało wylądowało w zbiorniku wodnym.

Na szczęście, to tylko powielana wielokrotnie i koloryzowana plotka. Na końcu napisaliśmy, że takie opowieści można między bajki włożyć. Jednak nasz tekst wywołał wiele skrajnych emocji.

Internauci komentowali:
Zbigniew: — Póki nie miałem dzieci, na takie informacje nie zwracałem uwagi. Teraz jest moja ukochana dwójka. (...) Zaczynam się bardzo denerwować.
Agnieszka: — Bujda czy nie... ale taka sytuacja może być realna. Odbieram to jako prowokację. Rodzice pilnujcie swoich dzieciaczków!!!
Beata: — Za moich czasów to była czarna wołga.

Młodzi nie pamiętają, ale starsi doskonale znają opowieści o czarnej wołdze. To historia rozpowszechniana (mimo braku internetu) w latach 60. i 70 tych ubiegłego wieku. Z ust do ust podawano wiadomość o kursującej po mieście czarnej limuzynie marki wołga, którą rzekomo porywano dzieci.

Ile ludzi, tyle opowieści. Jedni przekonywali, że czarna wołga miała białe firanki w oknach, inni zauważyli białe opony. Jeszcze inna wersja mówi, że auto nie miało tablic rejestracyjnych.

Kto kierował czarną wołgą? Tu też są różne wersje. Mieli nią jeździć Żydzi, agenci SB lub komuniści z NRD, ewentualnie wampiry lub sataniści. Wołgę można było spotkać po zmroku. Porywacze z wołgi spuszczali dzieciom krew jako lekarstwo dla bogatych Niemców umierających na białaczkę.

Z czasem wołga zmieniła się w... czarne bmw. Pojawiła się też rejestracja z trzema szóstkami i rogami zamiast bocznych lusterek. Tym razem tajemniczym samochodem miała jeździć rosyjska mafia, handlarze narkotyków lub szatan. Dziś w XXI wieku mamy białego busa.

Nasi czytelnicy piszą: „ Cieszmy się, że to bujda, ale na dzieci trzeba uważać i mieć oczy dookoła głowy. Mało to się słyszy o porwaniach, o pedofilach? Wystarczy chwila nieuwagi rodzica np. na placu zabaw. O tragedię łatwo. I nie muszą być to porywacze z busa, by dziecku coś się stało” albo „Wiele uprowadzeń ułatwiają sami rodzice, którzy na tylnej szybie auta wieszają ogromne bezsensowne naklejki z napisem "w samochodzie jedzie Szymek" lub "tu jedzie księżniczka Natalka". Dla osoby, która ma niecne plany wobec dziecka to spore ułatwienie. Wiedząc jak ma na imię dziecko wysiadające z auta, ma ułatwione zadanie... Chodź Szymku ze mną, tatuś kazał mi iść z tobą po pieska ....... i sprawa pozamiatana.”

Temat oklejania szyb imionami dzieci podjęła na swoim profilu Facebookowym Dorota Zawadzka, psycholog, znana jako „superniania”. — Namawiam, by NIE podpisywać dzieci na autach, czapkach, koszulkach, tornistrach. Dla ich bezpieczeństwa — apelowała.

A co policja na temat opowieści o porywaczach z białego busa? — Nie słyszałem o takich przypadkach i ich nie potwierdzam – mówi wprost Tomasz Markowski, rzecznik prasowy KWP w Olsztynie. — Jest wiele źródeł informacji, ale nie trzeba we wszystkie wierzyć. Internet daje taką swobodę, że każdy pisze co chce, nawet bzdury. Oczywiście swoje dzieci trzeba mieć zawsze na oku i dbać o ich bezpieczeństwo.

Tomasz Markowski przyznaje, że umieszczanie imion dzieci na samochodach jest ryzykowne. — Ktoś obcy może to wykorzystać. Zobaczy naklejkę „Kacper w aucie” i pod nieobecność jego rodzica zawoła do dziecka po imieniu. Zyska tym zaufanie. To może się źle skończyć, jeśli ta osoba ma złe zamiary — zaznacza.

Komentarze (19) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. ew #2558595 | 89.228.*.* 19 sie 2018 13:40

    pierd*lenie o szopenie..

    Ocena komentarza: warty uwagi (17) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. wolf #2559053 | 83.20.*.* 20 sie 2018 08:04

      NIEKTÓRZY POLACY TAK MAJĄ. Kiedyś wierzyli, że Amerykanie nam nocami stonkę na pola zrzucają. W latach 60-tych wierzyli, że po Polsce krązy czarna ,,wołga" która porywa dzieci. Potem uwierzyli Wałęsie że każdemu da po 100 milionów a ceny obniży ,,nawet o 100%" i ku uciesze świata prezydentem go wybrali. A teraz wierzą w zamach smoleński, białego busa czy węża-dezertera.

      Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. As #2558603 | 81.190.*.* 19 sie 2018 13:51

        Widzę że przy niedzieli jest słabe zainteresowanie artykułami więc szanowna Gazeta Olsztyńska ucieka się do metod pisząc totalne bzdury aby tylko przyciągnąć uwagę czytelnika ....... Żenująca praktyka !

        Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

      2. Olo #2558601 | 37.248.*.* 19 sie 2018 13:50

        Mają rację z tymi imionami na naklejkach,

        Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

      3. oj oj #2558727 | 31.1.*.* 19 sie 2018 17:00

        Jak redaktor zauważył, głupoty o białym busie pisaliśmy już tydzień temu, ale piszemy je ponownie. To ja sie pytam, po co piszecie ponownie te głupoty? Na potwierdzenie tezy, że są to głupoty opisują sytuacje anonimowej kobiety, która na widok zatrzymującego się auta i kierowcy pytającego o drogę uciekła, a dziś twierdzi ze to na 100% była próba porwania. Czekam na kolejny artykuł tego typu to znaczy o YETI w Olsztynie, Czupakabrze w Bartoszycach, kakodylu pożerającym pływaków w Giżycku, o rekinie ludojadzie w Ostródzkim jeziorze Drwęckim.

        Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

        Pokaż wszystkie komentarze (19)