Dorabiają głównie ci, którzy zarabiają najniższą krajową

2018-08-16 17:30:20(ost. akt: 2018-08-16 16:48:25)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: Pixabay

Praca na jeden etat już nie wystarcza. Rośnie liczba osób, które mają dwóch pracodawców. Po godzinach pracują przede wszystkim fachowcy i przedstawiciele wolnych zawodów. Zdaniem specjalistów może to mieć opłakane skutki.
Katarzyna (imię zostało zmienione) z Olsztyna jest rehabilitantką. Po pracy w swojej placówce biegnie do następnej. — W tej drugiej mam sześć godzin w tygodniu — opowiada. — To szansa, żeby sobie dorobić. Kokosów z tego nie mam, ale zawsze to są dodatkowe pieniądze. Wychowuję samotnie dziecko, więc każdy grosz się przyda. Syn jest wtedy z babcią i nie odczuwa mojego braku. To tylko przecież sześć godzin...

Z kolei Monika z Olsztyna pracuje jako asystentka stomatologiczna. — Po ośmiu godzinach w gabinecie dentystycznym idę jeszcze do drugiego, prywatnego gabinetu. Ale tylko wtedy, kiedy jestem potrzebna. Czekam na telefon od dentysty. Za to oczekiwanie dostaję dodatkowe pieniądze. Dzieci mi nie płaczą, zobowiązań nie mam, mogę sobie dorabiać — tłumaczy.

Coraz więcej Polaków decyduje się na dodatkową pracę. Z badań aktywności ekonomicznej ludności prowadzonych przez Główny Urząd Statystyczny wynika, że w pierwszym kwartale tego roku 933 tysiące Polaków zarabiało więcej niż w jednym miejscu. To o 52 tysiące więcej niż w ostatnich trzech miesiącach ubiegłego roku i o 32 tysiące więcej niż przed rokiem.

Jak podaje portal Infopraca.pl, oznacza to zdecydowaną zmianę sytuacji na rynku pracy. — W poprzednich latach liczba osób, które miały wielu pracodawców, była w pierwszym kwartale na ogół mniejsza niż w kwartale poprzednim. Przede wszystkim dlatego, że zimą znikała część prac sezonowych, głównie w rolnictwie. W tym roku ten ubytek został zrekompensowany z nawiązką nowymi etatami stworzonymi między innymi w handlu, przemyśle i budownictwie. Powstało ich tak dużo, że w końcu pierwszego kwartału było aż 152,4 tysięcy wolnych miejsc pracy — o 29,4 procent więcej niż w końcu grudnia ubiegłego roku — czytamy w serwisie.

Pracownicy w ofertach mogą przebierać. Na dorabianiu szczególnie zależy osobom, które otrzymują najniższą krajową. A wciąż takich pracowników jest wiele. Według danych z 2016 roku (to najświeższe z dostępnych) 13 proc. zatrudnionych na umowę o pracę, podobnie jak w czterech poprzednich latach, otrzymywało najniższą możliwą pensję.

Jednak dorabiają nie tylko osoby z „najniższą krajową”, ale również przedstawiciele wolnych zawodów, pracownicy służby zdrowia, a także nauczyciele. Na dodatkową pracę decydują się także tacy fachowcy jak murarze, stolarze czy hydraulicy.

Marta Petka-Zagajewska, kierownik zespołu analiz w PKO BP, zauważa, że zwłaszcza nauczyciele podnoszą statystykę. — Po ubiegłorocznej reformie edukacji część pedagogów musiała podjąć pracę w wielu szkołach, aby uzbierał się im pełny etat — mówi Petka-Zagajewska w rozmowie z „Dziennikiem Gazeta Prawna”. — Na takie rozwiązanie decydują się także informatycy, architekci, projektanci. Nie mają z tym większych problemów, ponieważ często ich wymiar czasu pracy jest krótszy niż w administracji czy przemyśle i mogą łatwo godzić główne zajęcie z dodatkowym.

Dodatkowemu zajęciu często sprzyjają także elastyczne formy zatrudnienia, takie jak umowa-zlecenie czy umowa o dzieło.

Jednak praca na dwa etaty nie jest nowym zjawiskiem. — Praca na dwa etaty zawsze była. Chętnie dorabiali mechanicy czy elektrycy. Dodatkowy etat traktowali jako wykonanie drugiego zadania. Teraz to się rozwinęło. Ludzie też chętniej niż kiedyś przyznają się, że mają drugie zajęcie — odpowiada profesor Andrzej Buszko, ekonomista z UWM.

I dodaje, że rynek pracy dopuszcza tego typu wzorce. — Mówi się, że powinniśmy być bardziej przedsiębiorczy — stwierdza ekonomista.

Ale pracownicy mają też większe oczekiwania od życia. Zdaniem profesora Buszki jesteśmy bardziej konsumpcyjni. — Chcemy mieć lepszy samochód, telewizor i w ogóle lepsze warunki życia — zauważa profesor. — Poza tym w górę idą ceny wyżywienia czy mieszkań. Jeśli chcemy więcej wydawać, to musimy więcej zarabiać. Pensja podstawowa nie jest już satysfakcjonująca. Ludzie dorabiają też, żeby wesprzeć swoje dorosłe dzieci, opłacić im studia.

Jakie skutki może mieć praca na dwóch etatach? — Opłakane — odpowiada doktor Waldemar Kozłowski, również ekonomista z UWM. — Przede wszystkim przemęczony człowiek nie jest efektywny. Spada wydajność. Jeśli ciągnie dwa etaty, to w piątek lub czwartek myśli już tylko o tym, żeby spać. Albo po prostu... śpi w pracy.

Doktor Kozłowski zauważa, że na Zachodzie nie jest do pomyślenia, żeby profesorowie na uczelniach pracowali na kilku etatach. W Polsce to norma. — Wystarczy spojrzeć na lekarzy, którzy pracują na trzech etatach, bo muszą zgadzać się statystyki. Gdyby pacjentowi coś się stało, bo przyjmujący go lekarz byłby przemęczony, to szpital musiałby zapłacić wielomilionowe odszkodowanie — podkreśla doktor Waldemar Kozłowski.

I dodaje, że samoopłacalny pracownik jest po prostu słaby. — Jaka praca, taka płaca — cytuje. — Pracodawcy wciąż myślą, że mogą na nas zaoszczędzić. Ale pracodawca, który niewiele zarabia, poszuka sobie innej możliwości. Ale najpierw spadnie jego jakość usługi.

Kozłowski twierdzi też, że Polacy nie są zachłanni na pieniądze. — Dorabiają przede wszystkim ci, którym mało płacą. A każdy chce mieć swoje potrzeby zaspokojone. I raz na jakiś czas zjeść obiad w restauracji — kwituje.

AT

Komentarze (20) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. mały miki #2556854 | 86.131.*.* 17 sie 2018 03:07

    Największy problem Polaków w kraju to brak oszczędności na koncie pozwalajacy przetrwać bez pracy i przebierać w ofertach. Polski prywaciarz, cham i prostak, byznesmen po zawodówce dobrze o tym wie że ludzie są z nożem na gardle.

    Ocena komentarza: warty uwagi (14) odpowiedz na ten komentarz

  2. Biały kieł #2556736 | 188.146.*.* 16 sie 2018 21:01

    Zarobki są chu... Podatki wysokie i w tym jest problem. Podatki zabierane przez rząd wydawane na... różne potrzeby. Żeby wypłacić 500+ trzeba tak naprawdę zabrać 700zł. Za te 200 opłaca się biurokrację z tym związaną. Lepiej obniżać podatki niż dawać dodatki.

    Ocena komentarza: warty uwagi (13) odpowiedz na ten komentarz

  3. stara baba #2556888 | 82.139.*.* 17 sie 2018 07:33

    Tu się nasuwa jeden wniosek : NAJNIŻSZA PŁACA JEST DUŻO ZA NISKA, ŻEBY NORMALNIE ŻYĆ.

    Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz

  4. Olsztyniak #2556666 | 81.190.*.* 16 sie 2018 18:26

    Ja nie gonie za pieniedzmi, zarabiam 2800netto 25l. chce poswiecic swoj wolny czas swoim pasjom, sport, filmy, zwierzeta, motocykle, praca na wsi itd.. tylko wtedy wiem ze zyje, nie chce obudzic sie w wieku 40lat i stwierdzic ze cala mlodosc przepracowalem nic z tego nie majac... Moze kokosow nie zarabiam, ale pracujac 8h dziennie czuje ze zyje :)) pozdro

    Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)

    1. trolik #2556977 | 83.9.*.* 17 sie 2018 09:47

      dobrze że o tym napisaliście bo bym nie wiedziała nigdy. To chyba normalne i oczywiste, że osoba która zarabia najmniej szuka dodatkowego zajęcia. To że ludzie są przemęczeni to najmniejszy problem. Problem to to że ludzie nie mają wyjścia i po prostu muszą szukać dodatkowej pracy bo inaczej by się nie utrzymali.

      Ocena komentarza: warty uwagi (9) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (20)