Joanna Sekulska: Chodzę bez butów, bo to lubię [ROZMOWA]

2018-08-13 19:41:14(ost. akt: 2018-08-14 12:21:01)
Joanna Sekulska ze Stowarzyszenia Warmińskich Chłopów Bosych

Joanna Sekulska ze Stowarzyszenia Warmińskich Chłopów Bosych

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Ma 22 lata i już zaczyna realizować swoje marzenia. Mieszka na Warmii i tutaj ma swój świat i znalazła pomysł na biznes. Z Joanną Sekulską, współtwórczynią Stowarzyszenia Warmińskich Chłopów Bosych, rozmawia Katarzyna Janków-Mazurkiewicz.
— Wychowałaś się w rodzinie, w której chodzi się boso. A są chwile, kiedy zakładasz buty?
— Oczywiście! Są konieczne, kiedy prowadzę samochód. Boso jednak to się nie udaje i nie do końca jest wygodne. Buty są więc stałym wyposażeniem mojego auta (śmiech). Chodzę też w butach zimą. Nie jestem na tyle odporna, żeby z nich zrezygnować. Jednak w naszym Stowarzyszeniu są osoby, które chodzą boso przez cały rok. Mam nadzieję, że w przyszłości też się zahartuję na tyle, że nie będę potrzebowała butów.

— Budzisz zdziwienie, kiedy chodzisz boso?
— Z reguły wywołuje to pozytywne emocje. Ludzie nagle przypominają sobie, że kiedyś też tak chodzili. Dzieci są wręcz zafascynowane. Zdarzają się wyjątki. Pojawiają się komentarze: "mam nadzieję, że rodzice tego nie widzą". Tak naprawdę to nie ma znaczenia, co ludzie mówią. Ja to wybrałam. Nikt mi tego nie narzucał. Wiem dokładnie, co robię i dlaczego to robię.

— Właśnie dlaczego?
— Bo lubię (śmiech). Mam kontakt z naturą, z ziemią. Na stopie jest mnóstwo receptorów, więc mam zapewniony ciągły masaż stóp. To bardzo przyjemne i pobudzające w pozytywny sposób. Wystarczy, że przejdę się boso i od razu mam lepszy humor i większą energię do działania. Nie czuję się ograniczona, że coś muszę. Oczywiście, mogę założyć buty, ale to zależy tylko ode mnie.

— A boso chodzisz, odkąd pamiętasz?
— Tak naprawdę zapoczątkował to przyjaciel — Jacek Gryszkiewicz, który zaraził do chodzenia boso mojego tatę. Wydawało się nam się, że jest to naturalne i ciekawe. W dzieciństwie dużo chodziliśmy po górach, skąd zresztą pochodzi mój ojciec. To tam po raz pierwszy pozbywaliśmy się butów. Na naszej wsi chodzenie boso było naturalne. Jednak dopiero po skończeniu liceum plastycznego zaczęłam boso chodzić dużo częściej.

— Zamiłowanie do natury i sztuki mają wspólny mianownik?
— Wydaje mi się, że natura jest też sztuką. Wśród natury czuję się najlepiej. Na mojej wsi chodzę po łąkach, spaceruję wzdłuż jezior i mogę inspirować się. W mieście bywa to trudniejsze. Jedynym najbardziej naturalnym elementem są w mieście ludzie, których z kolei na wsi brakuje. Dlatego lubię przyjeżdżać do miasta, bo uwielbiam obserwować jego mieszkańców.

— W XXI wieku da się żyć w zgodzie z naturą?
— Na pewno można ją szanować i starać się jej nie niszczyć. W ten nurt wpisuje się na przykład popularność ruchu zero waste. By marnować jak najmniej żywności. My na przykład wytwarzamy swoją żywność, ale też kupujemy współczesne produkty.

— Widziałam wasz ogromny warzywnik. Co w nim rośnie?
— Mamy tak naprawdę wszystko. Oczywiście to ekologiczne gospodarstwo, a uprawiamy też mniej popularne i znane warzywa czy zioła. Mamy wszystkiego po trochu, bo później to sprzedajemy. Mamy też zboża, z których potem powstaje mąka, a następnie nasz chleb.

— Jak się okazuje, można żyć naturalnie i jednocześnie może to być sposób na życie?
— Tak, ale trzeba mieć oczywiście na to pomysł, by poza sezonem znaleźć alternatywę, która pomoże utrzymać się przez zimowe miesiące. Sprzedaż warzyw i owoców oraz zbóż to główne źródło utrzymania moich rodziców. Uzupełnia to turystyka. Stworzyliśmy wioskę tematyczną Bosa Ekologia. Zapraszaliśmy grupy dzieci, ale stwierdziliśmy szybko, że brakuje nam miejsca, by przyjąć większą liczbę osób. W tej chwili przebudowujemy naszą oborę na budynek, w którym znajdzie się również moja pracownia ceramiczna, pokazowa warzelnia piwa, a na górze będą pokoje gościnne. To jest tak naprawdę dziedzina, która może być dochodowa.

— Młode osoby dziś zostają na wsi czy wolą żyć w mieście?
— Wydaje mi się, że jednak uciekają. Na wsi nie widzą perspektyw na przyszłość. Każdego dnia obserwują, jak ich rodzice ciężko pracują, by zarobić niewielkie pieniądze. W mieście, pracując osiem godzin, ale bez tak ogromnego wysiłku, zarobią podobnie. Łatwiej jednak wybrać kiepską pracę w mieście, niż bliskość natury. Młodzi ludzie szukają czegoś innego, a niektórzy z nich wracają po pewnym czasie na wieś, do swoich korzeni. Czasem jednak scenariusz jest zupełnie inny, bo czują się zagubieni i dlatego decydują się na powrót.

— Prowadzisz warsztaty mydlarskie, tworzysz własne mydła, ale też ceramikę. To będzie twój pomysł na życie?
— Czekam na moment, kiedy w końcu powstanie moja pracownia ceramiczna, ale ceramika nie jest jedyną dziedziną rękodzieła, którą się zajmuję. Dużo szyję, robię na drutach, szydełkuję. Lubię robić różne rzeczy.

— Myślisz, że dziś nastąpił powrót rękodzieła?
— Myślę, że tak — stało się to popularne i jest wciąż doceniane. Dziś dużo osób zajmuje się rękodziełem, szczególnie młodych mam. Jednak dzięki internetowi trudno już zaskoczyć odbiorcę. Dlatego przyszłość mają warsztaty, w czasie których można zdobyć konkretną wiedzę.

— Swoją przyszłość widzisz na warmińskiej wsi?
— Chciałabym stworzyć własne miejsce i mam nadzieję, że uda się to właśnie na warmińskiej wsi. Wydaje mi się, że ma się większą satysfakcję, kiedy stworzyło się coś samemu od podstaw.

— Rodzice nauczyli cię niezależności?
— Dzięki nim czuję, że mogę robić to, co chcę. Ich bardzo cieszy, że wybrałam akurat taką ścieżkę. Mamy wspólne tematy do rozmów. Na wsi mamy więcej czasu na kontakt ze sobą, na budowanie więzi. I więcej czasu na pomyślenie o tym, co jest ważne, co tutaj robię i dlaczego. Na pewno takiej refleksji nie sprzyjają technologie. Ludzie czasem więcej wiedzą o tym, co dzieje się w świecie internetu, niż we własnym domu.

— Masz jednak Facebooka.
— No tak, mam, ale w dzisiejszych czasach to niezbędne narzędzie, jeśli prowadzi się biznes. Dziś świat internetu ma potężną moc w przypadku promocji.

— Gdzie widzisz siebie w przyszłości?
— W tym samym miejscu. Chciałabym, żeby działała moja pracownia, żeby rozwinęła się działalność. Tak naprawdę nawet nie miałam czasu marzyć, bo od razu zaczęłam realizować moje marzenia. W czasie nauki w liceum plastycznym chciałam studiować na Akademii Sztuk Pięknych na kierunku ceramika. Kiedy skończyłam liceum, pomyślałam, że wolę zacząć działać. Skończyłam więc dwuletni kurs rękodzieła na Uniwersytecie Ludowym Rzemiosła Artystycznego w Woli Sękowej. Mistrzowie uczyli nas ludowego rzemiosła, co miało w sobie niesamowitą magię. A w trakcie pojawiła się kolejna możliwość rozwoju dzięki naszej współpracy z Lokalną Grupą Działania "Warmiński Zakątek". Dostaliśmy dofinansowanie na własną działalność. I w ten sposób powstaje moja pracownia i przebudowywana jest obora. Mamy za sobą trudny rok oczekiwania na rozpatrzenie wniosku. To było bardzo stresujące. Udało się jednak. Wypatruję niecierpliwie końca budowy. A ta zakończy się pod koniec roku. W sierpniu z kolei prowadzę warsztaty w Centrum Kultury w Dobrym Mieście.

— Odważna jesteś.
— Właśnie nie. Chodzenie boso i bycie inną pomaga mi, by być bardziej pewną siebie i coś zrobić. Zawsze postrzegałam siebie jako osobę nieśmiałą i strachliwą, jeśli chodzi o podejmowanie decyzji. A dziś widzę, że z miesiąca na miesiąc przychodzi mi to zdecydowanie łatwiej. To dopiero początek. Nie wiadomo, czy na przykład to wszystko wyjdzie czy też nie. Jeśli jednak się nie uda, to będę miała doświadczenie, które będzie przydatne w przyszłości. Mam tyle lat, że w swoim życiu będę mogła zacząć jeszcze niejeden raz.



Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. obiektywny #2557638 | 37.47.*.* 18 sie 2018 09:32

    raj dla fetyszystów :-) w ich imieniu bardzo dziękuję :-)

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. robert #2556774 | 82.14.*.* 16 sie 2018 21:57

      ja chodze bez majtek bo to lubie :)

      odpowiedz na ten komentarz

    2. Blutut #2556227 | 83.8.*.* 15 sie 2018 23:01

      Ładne stopy Pani Joanno, aż się ciepło robi ;)

      Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

    3. Fajnie #2556007 | 89.228.*.* 15 sie 2018 14:22

      Chociaż ja bodo chodzę tylko u rodziny na wsi, bo wiem ze na trawniku nie ma syfu, szkła i innych brudów, w mieście bym się na to nie odważyła, nie wiem co przyjemnego w chodzeniu po plućkach, fekaliach ludzkich i zwierzęcych? Zarazić się czymś mozna

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz