Gdy leje, woda wpływa nam do domu [VIDEO]

2018-08-13 11:04:43(ost. akt: 2018-08-13 12:06:35)

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Woda to żywioł, który spędza sen z powiek mieszkańcom Jonkowa przy ulicy Koralowej. Gdy tylko pada deszcz, kopią rowy przed domem. Żeby woda spływająca z podwyższanej od 9 lat drogi, nie zalała ich domu. Znikąd nie mają pomocy.
Gdy zaczęli budowy swoich domów w Jonkowie przy ulicy Koralowej, nigdy nie przypuszczali, że każdy większy deszcz będzie koszmarem. Piękna okolica, natura na wyciągnięcie ręki. To było spełnienie ich marzeń. Nic nie wskazywało na to, że ta natura z roku na rok będzie przysparzała coraz więcej problemów. A właściwie droga, która z roku na rok rośnie. Przez nią mieszkańcy walczą z powodzią. 


— Gdy leje, woda wpływa nawet do garażu, do domu. Robi się jedno wielkie jezioro przed i za domem. Wygląda tak, jakbyśmy byli wyspą — tłumaczy Małgorzata Marcinkowska. — Woda niszczy nam trawniki. Również elewację.


— Przed domem ustawiliśmy worki z piachem, żeby woda nas omijała — opowiada Katarzyna Zacharewicz. — Ale ostatnio woda i przez nie się przelewała, tak bardzo płynęła. W workach jest piach, który spłynął z deszczówką. Gdybyśmy go nie uprzątnęli, pewnie zasypałby do tej pory nasze ogrodzenia całkowicie.

— Po każdym deszczu wykopujemy rowy, bo musimy się chronić. Tyle że to syzyfowa praca — podkreśla Katarzyna Zacharewicz. — Ale po ulewie rów za każdym razem się wyrównuje. Jonkowo już nas zna, widzi, jak w deszczu nasi mężowie wychodzą z łopatami.


— Gdy widzimy, jak nadchodzą czarne chmury, popadamy w psychozy — dodaje Anna Synowiec. — W nocy nie możemy spać, bo sprawdzamy, czy już nas zalewa. To straszne! 



Ale co do tego ma droga?
— Jak pokazują dokumenty, gmina Jonkowo jest jej właścicielem od 28 sierpnia 2007 roku. Mieszkańcy kupili działki pod swoje domy w grudniu, więc kilka miesięcy później. Wówczas droga była zgodna z projektem i płaska. Deszcz nie był groźny. Woda nie wdzierała się na posesje. Wójt zapewniał wszystkich, że droga już taka zostanie. Będzie gruntowa — opowiada Anna Synowiec. — Przez rok wszystko było w porządku. Grunt miał być wybrany, a w jego miejsce miał być nawieziony tłuczeń. Tak, żeby cały czas było płasko. Stało się jednak inaczej. Niczego nie wybrano, a na drogę nawieziono gruz i zasypano tłuczniem. 


— Po większym deszczu widać, co się tam znajduje — dodaje Katarzyna Zacharewicz. — Gdy nawieziono tłuczeń, droga zaczęła się podnosić. O około metr. Od tamtej chwili, napływające błoto podniosło ją jeszcze o około 30 centymetrów.

 Rozmowy z wójtem nie przynosiły żadnego skutku.
Mieszkańcy ulicy Koralowej twierdzą, że to wręcz batalia. 


— Wójt na początku mówił, że droga nie jest własnością gminy. Co innego jest w dokumentach — podkreśla Anna Synowiec. — Powoływał się na to, że kanalizacja jest źle położona i że to stanowi przeszkodę do obniżenia poziomu drogi. To też prawda, ale to nie ma nic do rzeczy. Rzędne studzienek posłużyły do potwierdzenia faktu zawyżenia poziomu drogi.

— Z tym, że te dekle zostały podwyższone, bo woda opadowa wlewała się do kanalizacji. Gdyby tego nie zrobiono, piach i kamienie z pewnością by je przykryły — zauważa pani Katarzyna. — To, co spłynęło z drogi, zakopało fragmenty ogrodzenia. Do tego stopnia, że dziś do domu wchodzi się… schodząc z górki. A kiedyś było płasko. 


— Byłam nawet w nadzorze budowlanym, żeby stwierdził, czy rzeczywiście droga jest zawyżona — podkreśla pani Anna. — Stwierdzono, że poziom drogi jest za wysoki w stosunku do projektu. Zmian dokumentujących podwyższenie drogi nie zgłoszono. Jednak po inspekcji nadzoru pojawiły się na planach, więc… w papierach wszystko się zgadza. Architekt, która projektowała to osiedle, odnotowała, że zmiany są nieistotne. Ale dla kogo nieistotne? Sprawa została zamieciona pod dywan. Wcześniej wybudowano nam studzienki odprowadzające, a wójt wydał zgodę na obniżenie drogi przez wykonawcę. Ten jednak próbował zrzucić odpowiedzialność na mieszkańców za ewentualne skutki. Finansowo się do tego dołożyliśmy.


— Ale to nie są burzówki — zauważa Małgorzata Marcinkowska. — Przekopano nasze działki, położono rury, które odprowadzają wodę na łąki.

— Niestety nie odbierają one tyle wody, ile czasami spływa — podkreśla Katarzyna Zacharewicz. — I najgorsze jest to, że są zasypane i od jakiegoś czasu nikt ich nie czyści. Z drogi przecież spływa nie tyle woda, ile piach z kamieniami. 


Sprawa trafiła do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego i Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Ma być jeszcze raz zbadana.

Podwyższanie drogi jest niezgodne z ustawą o prawie wodnym, która jasno precyzuje, że „właściciel gruntu (…) nie może ani zmieniać kierunku i natężenia odpływu znajdujących się na jego gruncie wód opadowych lub roztopowych, ani kierunku odpływu wód ze źródeł — ze szkodą dla gruntów sąsiednich. Właścicielowi gruntu nie wolno też odprowadzać wód oraz wprowadzać ścieków na grunty sąsiednie. W przeciwnym wypadku to właśnie na nim będzie ciążył obowiązek usunięcia przeszkód”.

Co na to wójt?
— Trwa postępowanie, więc nie mogę powiedzieć, na jakim etapie powstał błąd. Czy zrobił go ktoś, kto projektował osiedle i usadowił za nisko dom — odpowiada Wojciech Giecko, wójt gminy Jonkowo. — Domy, które zalewa deszcz, w odróżnieniu od innych budynków, są usytuowane bardzo nisko, na bardzo ostrej skarpie. Przy normalnych opadach nic się nie dzieje. W momencie, kiedy mamy ulewy, domy są zalane. Ale to samo zjawisko występuje również w Olsztynie i w każdej innej miejscowości. Mamy takie, a nie inne zjawiska klimatyczne. Jeżeli w ciągu 40 minut spada ponad 30 milimetrów deszczu, to ulice nawet z totalnymi kanalizacjami są pozalewane. To tak jakby wiadro z wodą spadło na każdy metr kwadratowy. To zjawisko, z którym następnych latach musimy się borykać.

Wójt podkreśla, że nie można wskazać jednej przyczyny tej sytuacji.
— Największe zniszczenia dróg gruntowych są w miejscach, gdzie mieszkańcy wbrew obowiązkowi zagospodarowania swoich wód opadowych w granicach działki mają odprowadzone zjazdy lub rynny na drogi gminne. Następuje skumulowanie zjawiska — podkreśla Wojciech Giecko. — W kilku przypadkach zwróciliśmy się do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, gdy zauważyliśmy otwory odpływowe, żeby wody na posesji było mniej. Część mieszkańców wyznaje zasadę, że jeżeli woda nie spłynie drogą, a zaleje sąsiada, to wina leży po stronie gminy. Na tym osiedlu jest wiele takich przypadków. Inni mieszkańcy, którzy mają domy powyżej zalewanych domów, właśnie wody się pozbywają. Ale z mieszkańcami się nie rozmawia, na lokalnego wójta łatwiej jest naskarżyć. Każdy widzi czubek własnego nosa, a nie dostrzega skali problemu. A my staramy się rozwiązywać problemu systemowo. Pierwsze studnie odwodnieniowe powstały w granicach tych posesji. To były pierwsze łapacze wody wykonane na tym osiedlu przez gminę Jonkowo. Ale w tej chwili czekamy na opinie niezależnych fachowców. Mam już stosowne opinie meliorantów i biegłych z sądowych. Uznam każde rozstrzygnięcie, które będzie mówiło o rozwiązaniu tego tematu.

ar




Komentarze (52) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. DWULICOWY urzednik #2554678 | 188.146.*.* 13 sie 2018 13:33

    Jak bym nie znał Wójta to bym uwierzył w jego słowa. Proszę państwa nic na gębę tylko pisma. Będzie się teraz mścił na was. No cóż KARMA wraca panie gospodarzu. Przykro że mamy takiego gospodarza gminy. Niech pan coś zrobi z płynąca wodą na Hanowskiego bo niszczy Pan drogę powiatową i doprowadzi Pan do nieszczęścia- same prowizorki. Nie bój się krytyki konstruktywnej bo nikt nie chce źle dla gminy. Masz złych doradców tzn. Mało inteligentnych.

    Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz

  2. sąsiadka #2554642 | 46.171.*.* 13 sie 2018 12:38

    nie ładnie Panie wójcie, mieszkam w pobliżu tych działek i wiem , że sąsiedzi we właściwy sposób odprowadzają deszczówkę z własnej posesji. No cóż, jak się nie ma argumentów to najlepiej zrzucić winę na mieszkańców. Mieszkam tu od początku powstania osiedla, widzę co się dzieje i współczuję tym Paniom. A nam wszystkim współczuję takiego wójta

    Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. BURAK z KORALOWEJ #2554738 | 188.146.*.* 13 sie 2018 15:16

      Przy okazji artykułu chciałem pozdrowić tych gamoni którzy nie potrafią jeździć profesjonalnie i powstają przez to kłęby kurzu oraz rodzinę wybrańców którzy mają wszystko co najlepsze i są najpiekniejsi. To że słuchacie głośno muzyki świadczy o waszym poziomie intelektualnym. Kultury się nie nauczyciel. Kulturę wynosi się z domu. Na złość nikomu nie robicie, szkoda mi tylko waszego psa że funkcjonuje w tym halasie. PS. DALEJ MOŻECIE MNIE OBGADYWAĆ I TWORZYĆ NIESAMOWITE HISTORIE NA TEMAT WSZYSTKICH SĄSIADÓW TYLKO TO PAŃSTWO POTRAFICIE. A jeśli pani mówi do innych że jestem BURAKIEM to kim pani jest. Do państwa poziomu nie zejdę bo pokonacie mnie swoją bronią.. Pozdrawiam niech Bòg was obdarzy rozumem.

      Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. Danuta Dobkowska #2554644 | 188.146.*.* 13 sie 2018 12:42

        obejrzałam filmik i jestem przerażona, że ci, którzy powinni reagować natychmiast lekceważą mieszkańców zalewanych domów. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której mnie by to spotkało. Podziwiam, bo ja nie byłabym taka grzeczna.

        Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz

      2. Jonkowianka #2554621 | 185.103.*.* 13 sie 2018 12:17

        Masakra!!! Nareszcie ktoś zajął się tematem. Może wójt w końcu ugnie się i coś z drogą zrobi. Wszyscy mamy taką nadzieję, bo worki są ohydne, a ludzi szkoda, zwłaszcza, że można to było zrobić już dawno, przed postawieniem latarni. A co na to nasza kochana Pani inspektor od środowiska. Przecież sąsiaduje z jedną z posesji???!!

        Ocena komentarza: warty uwagi (9) odpowiedz na ten komentarz

      Pokaż wszystkie komentarze (52)