Ceny skupu owoców są tak niskie, że wiele z nich zostanie na krzewach. Niskie ceny wiśni i porzeczek cieszą konsumentów, ale plantatorzy biją na alarm: ten rok zapowiada się tragicznie.
Redakcja poleca:
Wiśnie po 3-4 zł za kilogram. Dawno już nie było tak tanio na straganach. Cieszy to klientów. Zbiory są dobre, to ceny owoców też — mówią sprzedawcy ze straganów. Jednak sadownicy biją na alarm, bo wielu z nich może pójść z torbami. Ceny skupu owoców są tak niskie, że niektórzy producenci rezygnują nawet z ich zbierania.
— Tu, w Tuszewie, na krzewach zostanie 300-400 ton czarnej porzeczki, bo nie opłaca się jej zbierać — mówi nam Roman Zapora, sadownik spod Lubawy. — Przetwórnie płacą mało, bo tylko 30 groszy za kilogram. A trzeba im tę porzeczkę jeszcze zawieźć, i to daleko, bo nawet 300 kilometrów od sadu. To ciosy poniżej pasa, a najgorsze jest to, że miejscowy odbiorca zaproponował 10 groszy za kilogram...
Przy takich cenach nic więc dziwnego, że niektórzy plantatorzy oferują ludziom... owoce za darmo. „Niech przyjdą i nazrywają sobie porzeczek” — mówią. — Do mnie też mogą przychodzić i zrywać, ile chcą — mówi sadownik spod Lubawy. — Ale ze dwa razy jeszcze popada i będzie po porzeczce, zmarnuje się. Dawno już powinna być zebrana...
Plantatorzy czarnej porzeczki są rzeczywiście w trudnej sytuacji. Owoców jest dużo i odbija się to oczywiście na cenie skupu. Z dostawą do zakładu ich cena kształtuje się w kraju przeciętnie na poziomie 30-40 groszy za kilogram. Dla porównania, roku temu było to 1,10 zł za kilogram.
— I gdzie tu myśleć o jakiejś opłacalności produkcji? — zastanawia się Romana Zapora. — Bo wtedy ta cena w skupie porzeczki powinna być co najmniej 1,5 zł za kilogram.
Eksperci przyznają, że sytuacja z cenami skupu owoców miękkich jest tragiczna — przetwórnie płacą dużo mniej niż rok temu. — Jednak w ubiegłym roku ceny owców miękkich były rekordowe ze względu na słabe zbiory z powodu przymrozków — zauważa dr hab. Bożena Nosecka z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej Państwowego Instytutu Badawczego w Warszawie. — Na przykład za wiśnie do mrożenia płacono 5,10 zł, a dzisiaj około złotówki.
— Jednak wiśnia leci na łeb na szyję — dodaje Roman Zapora. — Kilka dni temu chłodnie płaciły około złotówki za kilogram, a tłocznie i firmy, które robią soki, płaciły już niecałe 50 groszy za kilogram. Agrestu w ogóle nie zbieraliśmy, bo odbiorcy oferowali 40-50 groszy za kilogram. W ubiegłym roku czerwona porzeczka kosztowała 6 zł za kilogram, w tym roku 1,20 zł.
Zdaniem dr hab. Noseckiej można było się spodziewać spadku ceny owoców ze względu na dobre zbiory, ale nikt nie zakładał aż tak drastycznego ich obniżenia. — Prawdopodobnie zakłady przetwórcze próbują poprawić swoją kondycję finansową po ubiegłym, ciężkim dla nich sezonie — przypuszcza dr hab. Nosecka.
Natomiast według Mirosława Maliszewskiego, prezesa Stowarzyszenia Sadowników RP, nie ma żadnego powodu, który uzasadniałby tak niskie ceny skupu wiśni. Jednak trzeba pamiętać, że nie tylko w Polsce są dobre zbiory, ale także w innych krajach Europy, choćby w Serbii (największy dostawca wiśni) czy na Ukrainie. Tamtejsi producenci też odbierają polskim sadownikom klientów.
Tanie w skupie są także maliny. Obecnie przetwórnie oferują około 2 zł za kilogram, a rok temu płaciły dostawcom 4,40 zł.
Dlaczego więc na targowiskach kilogram malin kosztuje ponad 20 zł? — Bo czym innym jest rynek przetwórczy, a czym innym rynek deserowy — odpowiada dr hab. Bożena Nosecka. — Tu ceny są zawsze dużo wyższe — zaznacza.
am
— Tu, w Tuszewie, na krzewach zostanie 300-400 ton czarnej porzeczki, bo nie opłaca się jej zbierać — mówi nam Roman Zapora, sadownik spod Lubawy. — Przetwórnie płacą mało, bo tylko 30 groszy za kilogram. A trzeba im tę porzeczkę jeszcze zawieźć, i to daleko, bo nawet 300 kilometrów od sadu. To ciosy poniżej pasa, a najgorsze jest to, że miejscowy odbiorca zaproponował 10 groszy za kilogram...
Przy takich cenach nic więc dziwnego, że niektórzy plantatorzy oferują ludziom... owoce za darmo. „Niech przyjdą i nazrywają sobie porzeczek” — mówią. — Do mnie też mogą przychodzić i zrywać, ile chcą — mówi sadownik spod Lubawy. — Ale ze dwa razy jeszcze popada i będzie po porzeczce, zmarnuje się. Dawno już powinna być zebrana...
Plantatorzy czarnej porzeczki są rzeczywiście w trudnej sytuacji. Owoców jest dużo i odbija się to oczywiście na cenie skupu. Z dostawą do zakładu ich cena kształtuje się w kraju przeciętnie na poziomie 30-40 groszy za kilogram. Dla porównania, roku temu było to 1,10 zł za kilogram.
— I gdzie tu myśleć o jakiejś opłacalności produkcji? — zastanawia się Romana Zapora. — Bo wtedy ta cena w skupie porzeczki powinna być co najmniej 1,5 zł za kilogram.
Eksperci przyznają, że sytuacja z cenami skupu owoców miękkich jest tragiczna — przetwórnie płacą dużo mniej niż rok temu. — Jednak w ubiegłym roku ceny owców miękkich były rekordowe ze względu na słabe zbiory z powodu przymrozków — zauważa dr hab. Bożena Nosecka z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej Państwowego Instytutu Badawczego w Warszawie. — Na przykład za wiśnie do mrożenia płacono 5,10 zł, a dzisiaj około złotówki.
— Jednak wiśnia leci na łeb na szyję — dodaje Roman Zapora. — Kilka dni temu chłodnie płaciły około złotówki za kilogram, a tłocznie i firmy, które robią soki, płaciły już niecałe 50 groszy za kilogram. Agrestu w ogóle nie zbieraliśmy, bo odbiorcy oferowali 40-50 groszy za kilogram. W ubiegłym roku czerwona porzeczka kosztowała 6 zł za kilogram, w tym roku 1,20 zł.
Zdaniem dr hab. Noseckiej można było się spodziewać spadku ceny owoców ze względu na dobre zbiory, ale nikt nie zakładał aż tak drastycznego ich obniżenia. — Prawdopodobnie zakłady przetwórcze próbują poprawić swoją kondycję finansową po ubiegłym, ciężkim dla nich sezonie — przypuszcza dr hab. Nosecka.
Natomiast według Mirosława Maliszewskiego, prezesa Stowarzyszenia Sadowników RP, nie ma żadnego powodu, który uzasadniałby tak niskie ceny skupu wiśni. Jednak trzeba pamiętać, że nie tylko w Polsce są dobre zbiory, ale także w innych krajach Europy, choćby w Serbii (największy dostawca wiśni) czy na Ukrainie. Tamtejsi producenci też odbierają polskim sadownikom klientów.
Tanie w skupie są także maliny. Obecnie przetwórnie oferują około 2 zł za kilogram, a rok temu płaciły dostawcom 4,40 zł.
Dlaczego więc na targowiskach kilogram malin kosztuje ponad 20 zł? — Bo czym innym jest rynek przetwórczy, a czym innym rynek deserowy — odpowiada dr hab. Bożena Nosecka. — Tu ceny są zawsze dużo wyższe — zaznacza.
am
Komentarze (21) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
uyt #2546201 | 83.6.*.* 31 lip 2018 01:34
W Prusach jest na to określenie - polnische Wirtschaft :-D
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) !
odpowiedz na ten komentarz
pokaż odpowiedzi (2)
lubie porzeczki #2546187 | 109.153.*.* 30 lip 2018 23:54
No to policzmy. Polski dżemik z czarnej porzeczki zagramanicą kosztuje 6.30zł za 280g (ile w Polsce nie wiem). Zawiera 35% porzeczki czyli 98g. Teraz żeby zjeść kilogram porzeczek trzeba kupić dziesięć słoików tak czyli koszt imprezy 63zł za kilogram. Dobrze liczę? A w skupie kilogram kosztuje 30groszy hehe.
Ocena komentarza: warty uwagi (4) !
odpowiedz na ten komentarz
pokaż odpowiedzi (1)
Ob-server #2546184 | 88.156.*.* 30 lip 2018 23:43
No to teraz nawet "ogranicznik" z ostatniego zdania wypowiedzi pani doktor hab. może wyciągnąć wniosek: skoro owoce na rynku deserowym są takie drogie i można w nich znaleźć sztuki/grona zepsute (zwłaszcza w jednym supermarkecie od dłuższego czasu sprzedają zgniłe winogrona - gdzie są służby sanitarne przez nas utrzymywane?) to można się tylko domyślać ile kilogramów zgniłych albo spleśniałych owoców jest w jednej statystycznej ich tonie (1000 kg) na rynku przetwórczym. Oczywiście dopuszczalne normowe ilości zanieczyszczeń nie są przekraczane! A potem..."ograniczniki" zachwycają się jogurtem lub innym produktem z tzw. wsadem owocowym, naturalnie z hiper ogromnymi kawałami świeżych soczystych owoców, czego dopełnia piękny malunek na opakowaniu. Wszystko zgodnie ze starym powiedzeniem: człowiek nie świnia - wszystko zje, byle ładnie opakowane i zareklamowane. Dlatego nie kupuję owoców w żadnej postaci i nie mam żadnych uczuleń, bo oprócz wyżej wspomnianych dodatków konsument gratisowo otrzymuje pozostałości herbicydów, pestycydów, nawozów i wpada w tak zwany diabelski łańcuch. Jedno z jego ogniw stanowią wielkotowarowi producenci owoców/warzyw, nieco dalej są ogniwa szpitalne. Inne pominę, coby nie stresować wrażliwych. Kto ma oczy niech patrzy uważnie.
Ocena komentarza: warty uwagi (6) !
odpowiedz na ten komentarz
A ch..ja prawda #2546152 | 83.6.*.* 30 lip 2018 22:37
chciałam sama zebrać i zapłacić , oczywiście taniej to plantator pogonił mnie i się nie zgodzł. Jeszcze mnie wyzwał
Ocena komentarza: warty uwagi (4) !
odpowiedz na ten komentarz
pokaż odpowiedzi (2)
rodak #2546066 | 83.9.*.* 30 lip 2018 20:23
Ciekawe dlaczego GO pisze tylko o straganach? Czyżby duże sklepy nie mogły sprzedać swoich produktów? Co cytrusik nie schodzi? Rząd daje 500 plus więc i nie ma ludzi do roboty przy zbieraniu, a ukraińcy to wykorzystują, więc cwaniakują i chcą więcej kasy. Co do cen to nie ma co porównywać do zeszłego roku, bo w tamtym były rekordowo wysokie od kilkunastu lat. Fakt, że przetwórnie mało płacą, ale producenci zawsze płaczą i płaczą, że im źle. Ciągle im mało, ale jakoś dziwnie chaty i auta z górnej półki mają.
Ocena komentarza: warty uwagi (5) !
odpowiedz na ten komentarz