Nie zwalniam tempa

2018-07-26 11:26:16(ost. akt: 2018-07-26 11:31:44)
zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: archiwum GO

Kocha sport i aktywny styl życia. Mimo że od 8 lat jest na emeryturze, nie zwalnia tempa. Nie wyobraża sobie życia przed telewizorem. Swoją pozytywną energią oraz pasją chce zarażać innych seniorów. I dobrze mu to wychodzi.
Krzysztof Rumiński z Pisza to człowiek orkiestra, znakomity organizator i przebojowa dusza towarzystwa. Absolwent Politechniki Warszawskiej, emerytowany nauczyciel.

— Mimo że jestem na emeryturze, nie pamiętam, żebym miał chociaż jeden dzień wolny. Od zawsze byłem aktywny i nie wyobrażam sobie innego życia. Mój dzień zaczynam od sporządzenia listy zadań, a potem wsiadam na rower i jadę w miasto załatwiać sprawy — opowiada pan Krzysztof.

Jak przyznaje 63-latek, do ogarnięcia jest sporo. Czasem trzeba zmierzyć się z problemami klubowymi — od 20 lat jest szefem Powiatowego Szkolnego Związku Sportowego, a czasem trzeba pomóc seniorom — obecnie jest przewodniczącym piskiego oddziału Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów.

— Wszystko da się ogarnąć. Trzeba tylko chcieć i mieć ludzi, z którymi można współpracować. Ważne jest również, żeby wszystko sobie rozplanować. Na emeryturze mamy dużo wolnego czasu. Powinniśmy na wszystko znaleźć chwilę. Na sport, rekreację, odpoczynek, imprezy i obowiązki domowe — przekonuje.
Pan Krzysztof jest w ciągłym ruchu. Nic dziwnego, bo to zapalony sportowiec.

Szczególnie bliska jego sercu jest koszykówka. — Byłem i jestem koszykarzem. To jest moja ulubiona dyscyplina. W kosza zacząłem grać w liceum. Mój nauczyciel powiedział mi, żebym rzucił piłkę nożną i zajął się koszykówką. Tak się stało. Moja drużyna odnosiła sukcesy. Graliśmy w III lidze, co było prawdziwym ewenementem w takim małym miasteczku jak Pisz. To były lata 70. Fantastyczne czasy! Na nasze mecze przychodziły tłumy. Sala była pełna. Już godzinę przed meczem nie było wolnych miejsc. Byliśmy rozpoznawalni. Wszystkie dziewczyny się w nas kochały. Do dziś nasi kibice z tamtych lat mówią, że nikt inny nie dostarczył im tak wspaniałych emocji — śmieje się 63-latek.

Pan Krzysztof może się również pochwalić sukcesami swoich podopiecznych, bo przez kilka lat kierował TSK Roś w Piszu. — Nasi mali chłopcy ograli w 2006 roku w zawodach strefowych Trefla Sopot – bardzo mocną drużynę, której seniorzy grają w ekstralidze.

Niestety, później trafiliśmy na Sportino Inowrocław, z którym dwa razy przegraliśmy. Gdyby ten mecz potoczył się inaczej, znaleźlibyśmy się w pierwszej czwórce najlepszych zespołów klubowych w Polsce. Teraz prezesem TSK Roś jest Zbigniew Bessman, pod którego wodzą chłopcy także odnoszą sukcesy — mówi.

W zdrowym ciele zdrowy duch — to motto pana Krzysztofa.
— Ze względu na wiek już nie gram w koszykówkę. Jest to gra kontaktowa, a ja obawiam się kontuzji. Teraz wybieram spokojniejsze dyscypliny. Regularnie biegam i jeżdżę na rowerze. Latem poranek zaczynam od pływania w jeziorze. I dzień jest później weselszy — przekonuje.

Krzysztof Rumiński od wielu lat organizuje zawody sportowe, w których startuje szkolna młodzież. Dba również o dobrą kondycję seniorów. Na każdym kroku zachęca emerytów do aktywnego trybu życia. — Stawiam na sport. Organizujemy seniorady, na których bawi się ponad 200 osób, rajdy rowerowe oraz potańcówki. Pamiętajmy, że imprezy taneczne to też forma zajęć ruchowych. Przekonuję moich znajomych, którzy są już na emeryturze, żeby dołączyli do naszego związku. Powtarzam im, żeby wyszli z domu pobiegać lub pochodzić z kijkami Zapraszam wszystkich seniorów na nasze imprezy, bo tam zawsze dużo się dzieje.

Jak przyznaje 63-latek, wśród piskich seniorów jest bardzo dużo kobiet. — O mobilizację panów jest trudniej. Jako mężczyzna mogę powiedzieć tylko jedno — panowie przychodźcie na nasze imprezy. Bo panie na was czekają — dodaje pan Krzysztof.

bs