Podczas wakacji zwiększa się zapotrzebowanie na krew. Warto się nią podzielić!

2018-07-23 11:56:40(ost. akt: 2018-07-23 15:08:05)
Tomasz Ołdakowski

Tomasz Ołdakowski

Autor zdjęcia: Agnieszka Porowska

Tomasza Ołdakowskiego i Grzegorza Bruździka łączy to, że obaj mają dość rzadką grupę krwi ARh-. I obaj chętnie się nią dzielą. Zarówno pierwszy, jak i drugi zaczęli to robić, gdy tylko stali się pełnoletni. Zapraszamy do przyłączenia się do akcji i do odwiedzania Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa.
Pan Tomasz pierwszy raz oddał krew w krwiobusie, który przyjechał pod szkołę. — Oczywiście na początku skuszeni dniem wolnym zgłosili się wszyscy, w zasadzie cała szkoła. Wśród nauczycieli zapanował więc lekki popłoch, gdy nagle wszyscy gremialnie ruszyli na parking. Potem jednak się okazało, że większość z różnych powodów oddać krwi nie może, albo po głębszym zastanowieniu nie chce. Ja byłem jednym z tych szczęśliwców, którym się udało i chciało — uśmiecha się mężczyzna. Od tego czasu minęły już trzy lata, a panu Tomaszowi nadal się chce. Ale z krwiobusu przerzucił się na stacjonarny punkt poboru krwi.

— Tu jest po prostu wygodniej. Klimatyzacja działa, jest gdzie usiąść i w spokoju odpocząć. A oddając w busie to jednak trzeba czekać przed busem — podkreśla. Pierwsza donacja „zawirowała ” światem pana Tomasza, ale tylko na chwilę — No kilka godzin po tym pierwszym razie czułem się dziwnie. Trochę taki śpiący byłem, trochę osłabiony, a trochę taki „nierzeczywisty”.— wspomina. Po kolejnym razie pan Tomasz czuł się lepiej, a jeszcze po następnym zmęczenie już zupełnie przestało mu doskwierać.

— Organizm po prostu się przyzwyczaił, że raz na jakiś czas traci prawie pół litra krwi i przestał protestować. Chyba zrozumiał, że to dla dobra innych — śmieje się olsztynianin. Pan Tomasz przez 3 lata swojej przygody jako honorowy dawca krwi uniknął dyskwalifikacji. — Jak się czuję słabiej, jestem po chorobach itd. to po prostu nie zgłaszam się do centrum. Przeczuwam kiedy mogą mnie odesłać z kwitkiem. Nic na siłę, szkoda czasu. Dlatego do oddawania krwi zgłaszam się zawsze w pełni sił — opowiada. Dzięki temu, że mężczyzna ma rzadką grupę krwi jest bardzo pożądanym dawcą. — Nie muszę nigdy sprawdzać tych słupków z zapotrzebowaniem na daną grupę krwi, bo mojej zawsze jest mało. Nie zdarzyło się, żeby nie przyjęli — opowiada. O wartości krwi przekonał się, gdy jego siostra (kiedyś również honorowa dawczyni) rozchorowała się i zamiast oddać, musiała przyjąć kilka jednostek.

— Ona też ma taką grupę jak ja i gdy wyszło, że na szybko jest jej potrzebna krew, to wcale to nie było oczywiste, że tak od razu ją dostanie. Cała rodzina przeżyła chwilę stresu i grozy, na całe szczęście wszystko się dobrze skończyło. Siostra dostała krew na czas — wspomina mężczyzna.
Naszego kolejnego bohatera — pana Grzegorza do oddawania krwi przekonał straszy kolega. — To było w Bartoszycach. Pochodzę z małej wioseczki i wtedy tam jeszcze mieszkałem. Krwiobusy do nas nie dojeżdżały, więc żeby oddać krew trzeba się było do miasta wybrać specjalnie. Ale dla chcącego nic trudnego— podkreśla. Mężczyzna stara się być regularny, ale zdarzały mu się przerwy.

Grzegorz Bruździk

— Jestem zawodowym żołnierzem i przez pół roku przebywałem na misji w Syrii. Wtedy nie oddawałem krwi, za to wiele przelewanej krwi widziałem. Mając w pamięci te obrazy, wiem jak cenne jest życie ludzkie i dlatego swojej krwi nie szczędzę — podkreśla. Mężczyzna po każdej z dotychczasowych donacji czuł się dobrze.

— Nigdy nie miałem później żadnych problemów. Oczywiście wiadomo — człowiek tego dnia już specjalnie się nie forsuje, ciężarów nie nosi, rowów nie kopie, ale normalnie funkcjonować można — zauważa. Mężczyzna nie pilnuje diety z zegarkiem w ręku.

— Nie jestem jakimś zapaleńcem, który od rana do nocy przeżuwa warzywa. Potrafię zjeść na tłusto i na chudo. Z zieleniną i bez niej. Bez żadnej przesady w żadną stronę. No może dzień przed donacją z tłustego obiadu bym zrezygnował, żeby mnie jednak nie odesłali do domu — mówi. Po tej, jak i po wielu innych wcześniejszych donacjach, mężczyzna znów dostał pudełko czekolad. — Chyba nie zdarzyło się, żebym sam je wszystkie zjadł. Przecież takiej ilości nie idzie przejeść! Czekolady zawsze są dobrym prezentem dla innych, ja aż tak za słodyczami nie przepadam. Bardzo za to polubiliśmy się z przenośnym głośniczkiem bluetooth, który dziś w prezencie od RCKiK przywędrował do mnie wraz z czekoladami — mężczyzna z uśmiechem wskazuje na małe kwadratowe opakowanie.

Ty również możesz podzielić się tym, co masz najcenniejszego. Pamiętaj — krew ratuje życie. Wystarczy przyjść do Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa przy ul. Malborskiej 2 w Olsztynie i dać się przebadać. Procedury są ekspresowe. W różnych punktach czekają ponadto mobilne punkty krwi.

ap

Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. hmm #2542717 | 81.190.*.* 24 lip 2018 18:44

    o to chodzi że nie każdy nfz reflektuje honorowego dawce krwi np Sanmed na Wyszyńskiego nie rozumie co to honorowy dawca krwi i mają to głęboko że ktoś jest hory i np potrzebuje głupiego skierowania do specjalisty bo skończyły się numerki.. Proszę się tym zianteresować

    odpowiedz na ten komentarz

  2. krwiodawca #2542178 | 37.47.*.* 23 lip 2018 21:11

    Szkoda, że w Olsztynie skończyły się darmowe przejazdy komunikacją (dla odznaczonych złotą odznaką) miejską trzeba wyrobić kartę miejską i zapłacić coś koło 13 zł/ rok. Bez tego można zapłacić mandat. Redakcja mogła by się nad tematem pochylić, bo z tego co wiem to tak jest tylko w Olsztynie.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Inż #2542011 | 37.47.*.* 23 lip 2018 17:00

      Polecam na stację udawać się w okolicach południa albo w soboty, w ciągu tygodnia rano bywają kolejki. Przysługuje zwrot kosztów dojazdu, dzień wolny od pracy (płatny 100%), często rozdawane są gadżety (koszulki, ręczniki, bilety do kina, kubki), oczywiście czekolady, a już po 6 litrach (5 dla kobiet) z odznaką zasłużonego dawcy nie obowiązują nas kolejki do specjalistów. Skorzystałem z tego przywileju ostatnio, zamiast czekać na swój numerek do stycznia, przyjęto mnie od razu. A to wszystko to tylko skutki uboczne ratowania życia, które jest największą korzyścią i nagrodą.

      odpowiedz na ten komentarz

    2. Georg #2541979 | 94.254.*.* 23 lip 2018 16:19

      Tylko ze Państwo jakoś odwraca się od krwiodawców np.zwrot kosztów podróży jest ograniczony Hit

      odpowiedz na ten komentarz