Średnie zarobki Polaków? O wiele niższe niż mówi GUS

2018-07-09 20:17:35(ost. akt: 2018-07-09 19:10:07)

Autor zdjęcia: Beata Szymańska

O średnich zarobkach często mówi się, że są „wzięte z kosmosu”. Okazuje się, że może być w tym ziarno prawdy. PARP opublikowała raport, który zupełnie zmienia informację o przeciętnych zarobkach.
Zamiast nieco ponad 4 200 zł, jak twierdził Główny Urząd Statystyczny, w 2017 r. przeciętne wynagrodzenie według Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości wyniosło... 2 758 zł. Według GUS w 2017 r. Polak przeciętnie zarabiał 4 271 zł brutto, czyli 3 tys. 42 zł netto. To dane dla całej gospodarki. Kwestia jest ważna, bo w oparciu o te dane wylicza się m.in. maksymalne wysokości składek na ubezpieczenie emerytalne i rentowe. Dlatego związkowcy domagają się wyższej, niż zaplanowana przez rząd, podwyżki pensji minimalnej i podwyższenia wskaźnika waloryzacji rent i emerytur.

Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości opublikowała swoje badania dotyczące rynku pracy zrealizowane wspólnie z Uniwersytetem Jagiellońskim. Jak mówi „Bilans kapitału ludzkiego” Polacy w 2017 r. zarabiali przeciętnie 2758 zł na rękę, czyli o 284,16 zł mniej niż podał GUS. Jeszcze gorzej jest w kwestii przedsiębiorstw, bo tam wynagrodzenie wyniosło 4 530 zł brutto według GUS. Według PARP... 3 862 zł. GUS notował takie kwoty w tym sektorze w 2012 roku.

Wyraźne są również różnice w pensji między kobietami a mężczyznami. Mężczyzna średnio zarabiał 3 133 zł netto, a kobieta — 2 384 zł. Ta różnica rośnie, im niższe wykształcenie posiadają pracownicy.
Co ciekawe, raport potwierdza, że najlepiej zarabiają osoby prowadzące własną działalność gospodarczą — 4 696 zł. Pracownicy etatowi — 2 678 zł. Najgorzej mają zarabiający na śmieciówkach — na ich konta trafia miesięcznie niespełna 2 100 zł.

Większość badanych Polaków określała swoją pracą jako ogólnie im odpowiadającą. Jak czytamy w raporcie „najwięcej pozytywnych odpowiedzi udzielały osoby prowadzące własną działalność gospodarczą, następnie osoby zatrudnione na podstawie umowy o pracę i osoby zatrudnione na podstawie umów cywilnoprawnych, a na końcu osoby pracujące na czarno”.

Zmieniają się też nasze oczekiwania, bo „oczekiwane kwoty dotyczące minimalnego wynagrodzenia były wyraźnie wyższe od wynagrodzenia minimalnego za rok 2017 (1459 zł). Odsetek osób gotowych podjąć pracę za kwotę poniżej 1450 zł wyniósł 2 proc. w przypadku osób pracujących, 9 proc. w przypadku osób bezrobotnych i 7 proc. w przypadku osób nieaktywnych zawodowo”.

Czy to oznacza, że GUS nas oszukał? — Nie do końca. W słowie „oszukać” jest pułapka, bo to oznacza wprowadzić celowo w błąd. A tutaj tylko spekulujemy. GUS podaje metodykę wyliczania i jej broni, choć faktycznie można mieć do niej zastrzeżenia — przyznaje prof. Andrzej Buszko, ekonomista z UWM. — Ma swoje wady, ale i zalety. Obejmuje tylko oficjalną część gospodarki. Pomija się ludzi bezrobotnych. Wszystkie inne metody uwzględniają szarą strefę i ogromną rzeszę bezrobotnych, bo choć bezrobocie spada, to istnieje. W metodyce PARP bierze się pod uwagę właśnie te inne sektory. Jeśli mamy różne metody liczenia, to, siłą rzeczy, będą też inne wyniki.

O średniej płacy według GUS ludzie mówią zazwyczaj wprost, że „są przeszacowane lub wzięte z kosmosu”
— Kwota 4 tysięcy wynika z tego, że jedni zarabiają niebotycznie dużo, a reszta bardzo mało. Ale GUS podaje tę metodykę — przypomina prof. Buszko. — Z raportu wynika też, że Polacy nie chcą pracować za niskie pensje. Na pewno są osoby, które nie będą pracować za niską stawkę, bo przeżycie za taką kwotę jest niezwykle trudne. Niektórzy dają radę, ale to jest w zasadzie survival. Nie opłaca się pracować za najniższą krajową, zwłaszcza że rząd wspomaga rodziny różnymi programami. Nie dziwią też różnice w płacach kobiet i mężczyzn, bo Polska to kraj bardziej tradycyjny niż tolerancyjny. Twierdzimy, że są zawody preferujące mężczyzn albo kobiety. Nie widzimy tego, że kiedyś kobiety też pracowały na budowach, jako murarze czy spawacze. Z kolei np. pielęgniarstwo widzimy jako damski zawód. Pokutuje u nas schemat, że kobieta powinna się skupić na domu, a mężczyzna na zarobkach. W zawodach specjalistycznych, jak lekarz czy prawnik kobiety zarabiają jednak dużo.

Skoro na podstawie tych danych wylicza się maksymalne wysokości składek na ubezpieczenie emerytalne, to czemu nie wyliczać ich na podstawie np. raportu PARP? — dopytujemy. — Bo decydenci musieliby się zdecydować na zmianę. A jakby to zrobili, to musieliby powiedzieć dlaczego — mówi prof. Buszko.

pj

Komentarze (22) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. PiS da. #2534458 | 81.145.*.* 11 lip 2018 13:36

    Ja jem kapustę, a mój szef je mięso, więc biorąc średnią krajową jemy gołąbki.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. www #2534147 | 83.6.*.* 11 lip 2018 06:35

    Takie samo liczenie jak 2+2=3. Ja zarabiam ponad średnią i nie biorę udziału w bzdurnych ankietach.

    odpowiedz na ten komentarz

  3. wina Tuska #2533704 | 212.160.*.* 10 lip 2018 15:09

    lokaja Makreli ;)

    odpowiedz na ten komentarz

  4. xxxx #2533683 | 79.184.*.* 10 lip 2018 14:46

    Precz z Kaczorem Dyktatorem !!!!

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  5. Rekwop #2533603 | 81.219.*.* 10 lip 2018 12:59

    Jest różnica pomiędzy średnią a przeciętną (najczęściej występującą), to są zupełnie dwie różne wartości.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (22)