Podręczniki szkolne. Niby bezpłatne, ale nie za darmo

2018-06-21 20:03:16(ost. akt: 2018-06-21 15:13:36)

Autor zdjęcia: Wojciech Benedyktowicz

Zamiast cieszyć się z końca roku, rodzice złoszczą się na szkoły. Muszą oddać podręczniki, które uczniowie dostali na początku roku za darmo. Teraz, jeśli są zniszczone, szkoły naliczają opłaty. Nawet jeśli książki… nie są zniszczone.
Uczniowie dostają darmowe podręczniki. Korzystają z nich przez cały rok szkolny, a pod koniec roku zwracają do szkolnej biblioteki, żeby mogły ich używać kolejne roczniki. Jeśli zniszczą książkę lub ją zgubią, co się przecież zdarza, rodzice muszą ją odkupić albo za nią zapłacić. Taka zasada nie dziwi. Jednak rodzice denerwują się, że nauczyciele oceniają książki wedle uznania i trzeba płacić nawet za zagięte rogi.

— Moja szkoła nie określiła konkretnie sposobu oceny odbioru podręcznika. Padło tylko hasło: żeby nadawał się do ponownego użytku — żali się pani Iwona z Olsztyna. — To wnosi mnóstwo niedomówień i dowolność oceny podręcznika. Nawet zadarty róg jest podstawą do uznania go za zniszczony. Jakość tych książek jest bardzo słaba. Od początku roku zauważali to sami nauczyciele, ale pod koniec roku o tym zapomnieli.

Książki niszczą się od noszenia w plecaku. Zdarza się też, że od deszczu książki się pofalują. Nie da się tego uniknąć, bo dzieci noszą plecaki w deszczu czy w śniegu. W dodatku książka w momencie zdjęcia folii przestaje być nowa. Traci na wartości jak samochód wyjeżdżający z salonu.

Procedura wygląda tak: dziecko oddaje książkę w pierwszej kolejności nauczycielowi od przedmiotu. On ocenia. Jeśli ma wątpliwości, książka trafia do oceny pani bibliotekarki. — Panie oczywiście mogą mieć inne zdanie, bo nie ma żadnych wytycznych — podkreśla pani Iwona.

Problem nie dotyczy tylko tej jednej szkoły. Rodzice skarżą się, że za brak ustalonych zasad płacą rodzice. — Muszę odkupić książkę od plastyki, która dostępna jest tylko w internecie — nie kryje niezadowolenia pani Katarzyna z Kętrzyna. — Niby kosztuje tylko 13 zł, ale za przesyłkę muszę zapłacić 15 zł. To jakiś absurd! A co z tymi, którzy muszą zapłacić za kilka podręczników?

— Moja koleżanka musiała odkupić aż pięć książek za prawie 170 zł — dodaje pani Iwona. — A jeśli ktoś nie odkupi, nie dostanie świadectwa.

Ministerstwo Edukacji dało szkołom wolną rękę w ocenie podręczników i sposobie wniesienia rekompensaty za nie. — W przypadku uszkodzenia, zniszczenia lub niezwrócenia podręcznika lub materiału edukacyjnego szkoła może zażądać od rodziców ucznia zwrotu kwoty nieprzekraczającej kosztu zakupu nowego — pisze biuro prasowe MEN. — Wyjątkiem są podręczniki do nauczania początkowego dla klas trzecich, gdzie nadal obowiązuje stara podstawa programowa i ministerialny podręcznik — taki sam dla wszystkich uczniów. W jego przypadku kwotę, którą trzeba zapłacić za zniszczenie lub zgubienie, reguluje rozporządzenie ministra. Wynosi ona około 4 złotych za książkę.

— Za moich czasów, a to było w PRL-u, też dostawało się podręczniki używane, które oddawało się na koniec roku. Na końcu książki była tabelka, w której wpisywano stan książki i rok szkolny — wspomina Magda Spiczak-Brzezińska z Biedówka. — Jak po roku książka była w gorszym stanie, to niestety dzieci z następnej klasy miały ją bardziej zniszczoną. Liczyła się też grzeczność i oceny. To chyba był dobry system.

Dzisiaj mamy inne czasy i inne zasady, chociaż nie dla wszystkich zrozumiałe. — Cykl życia podręcznika to trzy lata — tłumaczy Zofia Barbara Bogacz, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 15 w Olsztynie. — Jedne dzieci go oddają, a kolejne roczniki dostają. Nie zawsze książki wyglądają dobrze. Często są zniszczone, pozalewane, wygniecione, porwane, nieczytelne. Z takich książek trudno się uczyć. Dlatego rodzice muszą ponieść koszty zakupu nowych podręczników — podkreśla.

I dodaje: — Jeśli są drobne zniszczenia wynikające z rocznego użytkowania, to nie ma problemu. Ale jeśli wyglądają źle, nie ma innego wyjścia. Stan podręczników staramy się oceniać rzetelnie. Dziwię się, że rodzice mają o to pretensje. Nikt do mnie nie przyszedł w tej sprawie. Jeśli ktoś uważa, że książki zostały źle ocenione, warto przyjść i to wyjaśnić. Można wtedy wspólnie zobaczyć, czy książka będzie jeszcze mogła służyć innym dzieciom.

ar

Komentarze (33) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. edek #2523520 | 37.47.*.* 21 cze 2018 22:31

    Proszę nie siać wrogiej propagandy. Opłata jest TYLKO za zniszczone podręczniki i to jest UCZCIWE i wychowawcze dla dziecka i rodzica.

    Ocena komentarza: warty uwagi (25) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. *** #2523447 | 188.146.*.* 21 cze 2018 20:59

      O co te żale? Zniszczysz, zgubisz, nie uszanujesz, to zapłać. Jak w bibliotece, korzystamy za darmo, ale jak książkę zniszczysz to ponosisz finansowe konsekwencje. Podobnie szkoła wypożycza podręczniki. Zamiast jęczeć to lepiej porozmawiać z dzieckiem jak dbać o podręczniki, dobrze zakręcać picie, żeby się samo nie wylewało. Wystarczy odrobina staranności. Niektórym to naprawdę nic nie pasuje. Płacili za podręczniki - było źle, dostają za friko - też coś nie pasi. Wieczne jęczydusze. Być może nie wszyscy powinni dostawać coś za darmo, bo wtedy nie doceniają. Jak było po kilka stów za podręczniki to pewnie były okładeczki i gadki typu "dziecko dbaj o książki". A na pewno tak samo było z nieodpłatnymi książkami?

      Ocena komentarza: warty uwagi (20) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

      1. Zaniepokojony #2523457 | 89.228.*.* 21 cze 2018 21:10

        Polska mentalność. Mogę niszczyć, bo nie moje. Papierka nie podniosę , bo nie ja rzuciłem/am (lub ja, ale nikt nie widział...) Do autobusu pierwszy, bo przecież nie ostatni. Tylko u nas kulturalnie ..... A ja k wypożyczam książki, to zawsze oddaję zniszczone/brudne. Gratuluję

        Ocena komentarza: warty uwagi (19) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)

        1. ya #2523837 | 83.31.*.* 22 cze 2018 13:18

          A za moich czasów to jak się kończyła szkoła to była organizowana giełda używanych podręczników Swoje sprzedawało się młodszym klasom a kupowało się sobie od starszych Jak ktoś dbał o książki to brał lepszą cenę To był chyba najlepszy system dopóki lobby wydawców nie zaczęło produkować książek które trzeba w ciągu roku uzupełniać

          Ocena komentarza: warty uwagi (14) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

          1. Nauczyciel #2523557 | 31.0.*.* 22 cze 2018 00:09

            Całe to rozżalenie jest bezpodstawne! Kiedyś każdy miał swój podręcznik i jeśli chciał go odsprzedać na giełdzie podręczników w dobrej cenie, to o niego dbał. Dziś przez darmowe podręczniki nie uczy się poszanowania własności, w ogóle mam coraz większe wątpliwości czy szkoła uczy, bo jeśli próbujesz uczyć, to nagle okazuje się że za wiele wymagasz i są pretensje... Wszystko mi się należy: i książka za darmo, i bez odpowiedzialności, i szóstka na koniec roku też...

            Ocena komentarza: warty uwagi (13) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

            Pokaż wszystkie komentarze (33)