Spełniła swoje marzenie w "Kole fortuny"

2018-05-31 08:15:00(ost. akt: 2018-05-31 08:55:04)

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Ma tyle energii w sobie, że zasiliłaby nią całe miasto i jeszcze by zostało. Aleksandra Komorowska ma też głowę pełną pomysłów, szczęście i coraz bardziej rozpoznawalną twarz. Ostatnio wzięła udział w „Kole fortuny”.
Ostatnio na ulicy oglądał się za nią mężczyzna. Zdziwiła się, gdy tak patrzył.
— Patrzę na faceta i myślę: pomylił mnie z kimś, czy co? A on mi odpowiedział, że poznał mnie z „Koła fortuny” — opowiada Aleksandra Komorowska, emerytka z Olsztyna. — Złapałam się za głowę, bo nigdy nawet nie pomyślałabym, że ktoś mnie skojarzy i rozpozna.

W tym roku pani Ola skończy 73 lata. Czuje się coraz bardziej odważna. O „Kole fortuny” marzyła od lat. W końcu wystąpiła w teleturnieju.

— Do udziału zgłosiła mnie córka, ale to nie był mój pierwszy raz — zdradza emerytka. — W czasach, kiedy „Koło” prowadził pan Pijanowski, zgłaszałam się kilka razy. Zawsze mi jednak brakowało kilku punktów. W końcu program przestał być nadawany. Ubolewałam na tym. Ale gdy wznowiono emisję, ucieszyłam się. Mówię jednak do córki: za stara jestem, nikt nie będzie mnie chciał oglądać. Córka zdenerwowała się, że tak gadam i mnie zgłosiła. Dostałam cykora, ale pojechałam na casting do Warszawy. To był piątek. Zaprezentowałam się i to dosyć dobrze. Powiedzieli, że się do mnie odezwą. I gdy wsiadłam do pociągu, żeby wrócić do Olsztyna, rzeczywiście się odezwali. I zaprosili na wtorek, na nagranie. Szybko!

Występu na wizji pani Ola już tak się nie obawiała. Miała doświadczenie w telewizyjnych teleturniejach.

Występowałam w programie „Idź na całość”, który prowadził Zygmunt Chajzer. Wygrałam robot wieloczynnościowy — wspomina Aleksandra Komorowska. — Na planie mile widziane były osoby przebrane. A ja niczego się nie boję, więc się przebrałam. Prezentowałam swoim strojem Warmię i Mazury. I wybrano mnie, jedyną z dwustu osób. Byłam wcześniej też w „Pięć razy pięć”. Zgłoszenie wysłałam również do „Familiady”. Trzeba było wysłać zdjęcie pięciu osób. Ja miałam być kapitanem drużyny. Odpowiedzieli mi jednak, że jedną twarz muszę wymienić i ponownie się zgłosić. Ale którą i dlaczego? Zdenerwowałam się i nie wysłałam już zgłoszenia. Nie tylko w telewizji próbuję swoich sił. Ciągle rozwiązuję krzyżówki. To moja pasja nad pasje. Za lekkie się nie biorę, takie oddaję synowej. Biorę się za trudniejsze. I też wygrywam! Wysyłam rozwiązania i zgarniam nagrody. Kiedyś wygrałam wieżę za 3 tys. zł. Córka była wtedy w liceum, więc to było dużo. Potem wygrałam telewizor. A jeszcze później kupiłam w kiosku los z koniczynką. W telewizyjnym w programie, który prowadził Krzysztof Ibisz, mój los został wylosowany. Zadzwoniłam i wygrałam dwa zegarki po 750 zł każdy. Można zażartować, że jestem hazardzistką! Teraz namawiają mnie na „Milionerów”, ale za wysokie progi na moje nogi. Myślę, żeby wysłać jeszcze raz zgłoszenie do „Familiady”. Wymienię twarze i może mi się uda?

W „Kole fortuny” pani Oli też się udało, bo była finalistką. Podczas realizacji programu w Warszawie kibicowały jej wnuczki Oliwia i Maja.

— Jestem dumna z siebie, chociaż nie rozwiązałam hasła finałowego. Ale było nie do rozwiązania! Za trudne, odkryto za mało liter — zauważa. — Miałam kategorię „moda”, trzy wyrazy. Nigdy nie pomyślałabym, że trafią mi majtki kąpielowe! A dokładniej: dwuczęściowy kostium kąpielowy. Mimo wszystko to było wielkie przeżycie i spełnienie marzeń. O czym marzę teraz? Chcę być zdrowa. Chcę mieć cały czas energię. Szybko chodzę, wszędzie jestem i w ogóle nie mogę przystanąć. Od zawsze tak mam. Z zawodu jestem fryzjerką, ale długo nie pracowałam w zawodzie. Musiałam odejść z zakładu, bo praca była na zmiany. Urodziłam dziecko i nie mogłam wszystkiego pogodzić. Później łapałam się różnych prac, żeby tylko mieć ciągłość — były zajęcia fizyczne i umysłowe. Gdy kończyłam pracę, wychodziłam zawsze z głową do góry. Wszędzie jestem mile widziana. Mam szczęście!

Pani Ola nie tylko ma szczęście, ale też świetnie wygląda. Pewnie z tego powodu mężczyźni oglądają się za nią na ulicy. Wpada im w oko i nie tylko dlatego, że wystąpiła w telewizji.

— Wszystko robię, dlatego tak się trzymam. Jestem kobieta pracująca, żadnego zadania się nie boję — opowiada Aleksandra Komorowska. — Jestem na emeryturze, ale nie tracę żadnego dnia. Bardzo lubię działkę. Żyję w zgodzie z naturą. Mam troje wnucząt i jednego prawnuczka. Niedawno z trzyletnim prawnuczkiem skakałam po dywanie. Ćwiczę w domu na wielkiej piłce i na rowerku stacjonarnym. Muszę o siebie dbać, żeby kości mi nie zastygały. Lubię też gotować, piec i jeść. Wszystko lubię! Nie lubię natomiast nieżyczliwych ludzi. Tych na szczęście wokół mnie jest niewielu. Jestem otwarta do ludzi. Gdy wsiadam do autobusu, nawiązuję kontakt z innymi. Jestem w sklepie, też zagaduję. A jak ktoś jest mruk, to go przepraszam. Jestem życzliwie nastawiona do ludzi.

AR


Komentarze (6) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ox #2511025 | 94.254.*.* 31 maj 2018 16:56

    Powinna Pani zrobić stronę z poradami co zrobić żeby bez względu na wiek korzystać z życia :-).Pełen szacun!!!

    odpowiedz na ten komentarz

  2. aro #2510866 | 81.190.*.* 31 maj 2018 09:38

    To się nazywa nowoczesna babcia i prababcia super!!!Zyczę zdrowia:}

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  3. b #2510844 | 79.187.*.* 31 maj 2018 09:02

    Brawo ! oglądałam i byłam z Pani dumna ! moje województwo i emerytka,jak ja ! super !

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  4. Ola #2510836 | 83.9.*.* 31 maj 2018 08:51

    I ja poproszę więcej w mediach takich pozytywnych ludzi !!!

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  5. :-) #2510835 | 79.184.*.* 31 maj 2018 08:50

    Super

    odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (6)