Sport i biznes się przeplatają

2018-02-12 11:59:42(ost. akt: 2018-02-12 12:07:46)

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Kiedyś odnosił sukcesy na parkiecie, teraz odnosi je w biznesie i radzi innym, jak efektywnie walczyć. Z jego porad korzystają sportowcy i biznesmeni. Jakub B. Bączek podczas Balu Sportu i Biznesu otrzymał nagrodę dla Indywidualności Sportu i Biznesu.

— Jakubie, otrzymałeś II nagrodę specjalną przyznaną przez kapitułę „Gazety Olsztyńskiej” dla Indywidualności Sportu i Biznesu. To wyjątkowy tytuł z rodzaju tych, które zdarzają się rzadko... Gratulacje!
— Dziękuję! Jestem zaszczycony i trochę też zaskoczony. To dla mnie bardzo miłe. Teraz, w kolejnym roku, będę musiał zasłużyć sobie na ten tytuł (śmiech).

— Jak widać, biznes i sport to dziedziny, które nie tylko nie są sobie obce, ale poza tym się ze sobą przeplatają.
— Bardzo często się łączą. I w biznesie, i w sporcie wyznaczamy sobie cele, a także i tu, i tu potrzebna jest motywacja i determinacja. Myślę więc, że i metaforyka sportu działa w biznesie, i świat biznesu może inspirować sportowców.

— Te słowa są tym ważniejsze, że wcześniej odnosiłeś sukcesy jako sportowiec, a teraz odnosisz sukcesy w biznesie. Czy sportowe doświadczenia pomagają ci w budowaniu biznesu?
— Zdecydowanie tak! Sport nauczył mnie przede wszystkim determinacji i walki o swoje cele. O ile dość łatwo jest wygenerować w sobie motywację na jeden dzień lub na jeden trening, o tyle w sporcie i w biznesie wygrywają ci, którzy potrafią powtarzać tych pojedynczych, dobrych treningów setki, a nawet tysiące. Sport nauczył mnie także tego, że nie wystarczy jeden dobry trening, żeby zostać mistrzem Polski czy mistrzem świata. Nie, potrzebna jest walka i praca przez wiele lat. I w biznesie jest podobnie. Człowiek nie staje się milionerem z dnia na dzień, tylko to są miesiące, a nawet lata przygotowań i wielu trudnych decyzji. Myślę, że bez sportu trudno by mi było wytrzymać presję, jaka na co dzień otacza nas w biznesie.

— Chyba też sport i biznes mają te same pułapki: zawsze chce się coś zrobić lepiej, osiągnąć lepsze wyniki...
— Ja staram się nie pracować w takim „kołowrotku” sukcesu. Odniosę się tutaj chociażby do sportowców, z którymi pracuję jako trener mentalny. Jeśli oni nie świętują swoich pojedynczych, mniejszych sukcesów, to nigdy do końca nie są ze swoich sukcesów zadowoleni. Nie chciałbym być kolejną osobą, która osiąga jakieś zamierzone rezultaty, ale nie jest szczęśliwa. Więc robię coś takiego: jeśli planuję rozwój jakiejś firmy, to robię to bardzo stopniowo. Rozwijamy więc firmy w zrównoważony sposób i celebrujemy wszystkie sukcesy. A jeśli jedna z moich spółek osiąga niespodziewanie wysoki wynik, to zatrzymujemy się na chwilę, celebrujemy to i dopiero potem myślimy o tym, co dalej.

— Czyli, podsumowując, sport i biznes wymagają wielkiej uwagi i skupienia?
— Tak, a także nagradzania samego siebie. Daleki jestem od tego, żeby ciągle tylko walczyć. Ważne jest, żeby nawet w życiu wybitnego sportowca czy wybitnego biznesmena funkcjonował work life balance. Czyli raz na jakiś czas zatrzymaj się, odpocznij i... postaraj się myślami być jak najdalej od sportu i biznesu.

Ewelina Zdancewicz-Pękala