Lekarze apelują, żeby nie zabierać ze sobą narządów do grobu. Ale coraz więcej Polaków nie chce tego robić

2018-02-06 07:01:00(ost. akt: 2018-02-05 16:33:22)
dr Leszek Adadyński - transplantolog, ordynator oddziału transplantologii i Chirurgii ogólnej Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego

dr Leszek Adadyński - transplantolog, ordynator oddziału transplantologii i Chirurgii ogólnej Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego

Autor zdjęcia: archiwum GO

Polska nie najlepiej wypada pod względem liczby przeszczepianych organów. W Unii Europejskiej jesteśmy dopiero 17 miejsce. Na dodatek coraz więcej Polaków rejestruje swój sprzeciw wobec pobierania organów po śmierci. Dlaczego?
Nie rozumiem, po co to robić, po co zastrzegać, po co zabierać narządy do grobu, skoro jeszcze komuś się mogą przydać? — pyta Ewelina Adamelak, wyjmując z portfela niebieską kartę klubowicza świadomego dawcy narządów. Na założenie karty zdecydowała się cztery lata temu, rok po śmierci bliskiej kuzynki. Kobieta zaczęła chorować jako mała dziewczynka.

— Od 10 roku życia domem Alicji był szpital. Stwierdzono u niej immunologiczne zapalenie wątroby. Przeszła dwa przeszczepy, które znacznie przedłużyły jej życie. Jestem wdzięczna za każdy dodatkowy dzień, który dzięki przeszczepom mogliśmy spędzić z Alicją — wspomina.

Pani Ewelina, mimo że pracuje w branży rozrywkowej (gra w zespole weselnym), na co dzień pamięta o tej ciemnej stronie życia.
— Wokół jest tyle chorób i tyle śmierci. W przypadku przeszczepu jedna śmierć może dać komuś i zdrowie, i życie. Nie ma się nad czym zastanawiać — podkreśla.

I porównuje życie po życiu do dzielenia się światłem świecy. — Jedna świeca się wypala, ale zanim zupełnie zgaśnie, może przekazać światełko drugiej świecy. Oto chodzi w idei dzielenia się narządami — podkreśla.

Jednak wielu ludzi do wypełnienia karty świadomego dawcy podchodzi z rezerwą. Niektórzy z internautów podsumowują to w ten sposób: „Zakładajcie, zakładajcie... I żyjcie ze świadomością, że w razie poważnego wypadku zdarza się „nieratowanie” życia ze względu na potrzebne akurat organy...”.

Autor tego wpisu nie jest w swojej opinii odosobniony. Na ulicy można usłyszeć: — „Mnie za życia nikt nie pomógł, dlaczego ja mam komuś pomagać po śmierci?” — pyta pani Elżbieta.


W Olsztynie od dwóch lat przy Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym działa jedyny na Warmii i Mazurach Oddział Transplantologii i Chirurgii Ogólnej. W ubiegłym roku, jak i w roku 2016, przeprowadzono tam 29 przeszczepów.
— Zapotrzebowanie jest ogromne, natomiast ze świadomością ludzką bywa różnie. Staramy się szerzyć wiedzę, natomiast narosłych stereotypów wokół tego problemu jest mnóstwo — podkreśla Leszek Adadyński, ordynator olsztyńskiego oddziału transplantologii.

Ludzie często z niedowierzaniem podchodzą do śmierci swoich najbliższych.
— Tam gdzie w grę wchodzą olbrzymie traumy i emocje, tam trudno o racjonalizm. Ludźmi często kierują pobudki religijne, wciąż zastanawiają się nad istotą śmierci i nad tym, gdzie w zasadzie mieszka dusza. Stąd tyle dylematów — podkreśla Adadyński.

Często podnoszonym zastrzeżeniem jest problem profanacji zwłok. Niektórzy boją się, że ciało ich najbliższych zostanie pokiereszowane. — Narządy i tkanki są pobierane zgodnie ze sztuką chirurgii, zostaje po tym tylko mały szew — wyjaśnia ordynator.


— Bo robi się potem medialna nagonka. W takich momentach zawsze jak bumerang wraca hasło handlu narządami. Przeważnie nie przeciwstawiamy się woli rodziny. To bardzo delikatne sprawy. Dlatego zawsze warto mieć oświadczenie woli w portfelu. Nie ma ono co prawda mocy prawnej, bo takiej mieć nie musi. Skutecznie jednak zamyka usta rodzinie zmarłego. U nas na oddziale nie było sytuacji, żeby rodzina podniosła larum, gdy dawca miał przy sobie oświadczenie — mówi Adasyńki.


— Niestety nie są to elementy równoznaczne, a powodów jest kilka, w tym m.in. zbyt mała świadomość lekarzy odnośnie znaku nieskończoności. Taki tatuaż jest traktowany bardziej jako popieranie idei transplantologii niż jako zgoda na pośmiertne oddanie narządów. Bardziej odpowiednią formą jest spisane oświadczenie, na którym znajduje się imię, nazwisko, nr PESEL oraz własnoręczny podpis — czytamy na stronie www.dawca.pl.
ap

Komentarze (51) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. ola #2564402 | 94.254.*.* 27 sie 2018 02:32

    Narządy pobierane są od jeszcze żyjących, od martwych już się nie nadają.... Wg statystyk rok 2017 - jest niewytłumaczalny skok śmiertelności. W tym samym przedziale czasowym jest wzrost przeszczepów.....

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  2. Brawo #2439739 | 91.233.*.* 13 lut 2018 22:32

    Brawo, świetny artykuł! Ktoś zaplanował, że pozyska wielu zwolenników oddawania własnych narządów innym a większość czytelników została uświadomiona, że niejasna jest definicja śmierci oraz, że narządy muszą być żywe, CIEPŁE (!). Po śmierci człowieka żadne jego narządy nie nadają się do przeszczepu

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  3. HOMOSZROT #2438923 | 176.221.*.* 12 lut 2018 23:17

    Już otwarte !

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  4. To jak ? #2437409 | 176.221.*.* 10 lut 2018 00:12

    Lubicie podroby ?

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  5. kB #2436781 | 89.228.*.* 8 lut 2018 22:27

    To niech powstanie rejestr osób, które odmawiają oddawania organów po śmierci. U nas zawsze musi być na odwrót??? Naczelna zasada, by ratować życie powinna być brana najpierw pod uwagę.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (51)