Policja dokonuje nieprawidłowych pomiarów prędkości? Kierowcy są oburzeni

2018-01-23 18:00:00(ost. akt: 2018-01-23 14:30:28)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: archiwum KWP Olsztyn


Kierowcy znają ten problem nie od dziś. Tym razem jednak lubelski sąd uznał, że nagrania z policyjnego wideorejestratora to za mało, żeby stwierdzić ostatecznie, jak szybko jechał kierowca, któremu policja zarzuca przekroczenie prędkości.
Radiowozy wyposażone w wideorejestratory są wykorzystywane nie tylko w Polsce. Są użyteczne, ale w standardowej konfiguracji nie nadają się do wykonywania precyzyjnych pomiarów prędkości, bo mierzą prędkość... radiowozu. Wystarczy więc, że dystans między wideorejestratorem a autem w trakcie pomiaru się skróci, a wynik już będzie zafałszowany.

Pomiar polega na tym, że wyposażony w wideorejestrator pojazd ma poruszać się z taką samą prędkością jak ścigane auto. To trudne, bo oba samochody muszą znajdować się w identycznej odległości od siebie. Wideorejestratory, których używa polska policja, nie są jednak wyposażone w dalmierze do pomiaru odległości. Jak zatem policja stwierdza odległość między samochodami?

To zresztą nie pierwszy raz, gdy kierowcy kwestionują wyniki pomiarów z użyciem wideorejestratora. Swego czasu głośno było między innymi o sprawie Krzysztofa Hołowczyca, który twierdził, że w jego przypadku pomiar był zawyżony. Sprawę ostatecznie umorzono. Kiedy sądy stawały jednak po stronie kierowców, zazwyczaj nie podważano samej zasady wykonywania pomiarów przy użyciu wideorejestratora. Wskazywano jedynie na błędy w obsłudze urządzeń. Tym razem jednak sąd zakwestionował wiarygodność pomiarów wykonanych z użyciem wideorejestratorów.

Według policjantów obwiniony kierowca na odcinku pomiarowym o długości 100 m poruszał się ze średnią prędkością 93,9 km/h (ograniczenie do 50 km/h). Po analizie nagrania sąd stwierdził jednak, że radiowóz przyspieszył na odcinku pomiarowym, a ścigane przez niego auto od ok. 63. metra hamowało, bo widać palące się w nim światła stopu. Odległość między pojazdami na początku i na końcu pomiaru była też różna.

Na podstawie pomiarów wykonanych przy użyciu wideorejestratorów kierowcom często są odbierane prawa jazdy. Sprawy równie często trafiają do sądu, ale szanse, że zostanie rozstrzygnięta przed upływem 3-miesięcznego okresu zatrzymania prawa jazdy, są znikome. Kierowcy są tego świadomi, ale bez walki nie chcą się poddawać. — Mandat na 100 czy 200 zł bym odpuścił, ale gdyby chcieli mi zatrzymać prawo jazdy na podstawie wideorejestratora, to raczej bym zaprotestował i dochodził swoich praw przed sądem — mówi Tomasz Zalewski, kierowca z Olsztyna. — Co prawda nigdy mi się nie zdarzyło, żeby mnie złapali wideorejestratorem, ale znam ten problem jak każdy kierowca. Nie wiem, na jakiej podstawie policja wystawia mandaty, skoro mierzą tym urządzeniem tylko swoją prędkość. Chyba robią to na oko.

— O policyjnych wideorejestratorach słyszeliśmy wszyscy. Mandaty bym odpuszczał — przyznaje Dariusz Zawiśliński z Olsztyna. — Prawo jazdy mam od 17 lat, ale kontrolę miałem chyba tylko jedną. Muszę mieć szczęście, bo jeżdżę samochodem po całej Polsce. W przypadku mandatów naprawdę nie ma sensu latać po sądach, bo trzeba przyznać, że mało kto wygra z policją w sądzie.

Z tym zgadza się pan Mateusz, który ruszając w dalszą podróż, zawsze boi się tego typu pościgu. — Bo policja nie uznaje rzeczowych argumentów. Nie ma się co kłócić, bo w sądzie się nie wygra — mówi olsztyński kierowca. — Nie rozumiem tylko jak można wyciągać jakąś średnią przy pomiarze, który decyduje o zabraniu komuś prawa jazdy? Przecież to logiczne, że pomiar jest zafałszowany, bo te wideorejestratory nie mogą stwierdzić, ile jadę. A co z hamowaniem na odcinku pomiarowym? Czy oni to w ogóle biorą pod uwagę?

Olsztyńskich policjantów zapytaliśmy o używanie wideorejestratorów. Do zamknięcia wydania nie otrzymaliśmy jednak od nich odpowiedzi.

Komentarze (33) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. irys #2490068 | 178.235.*.* 23 kwi 2018 23:33

    no to dobrze ze jezdzcac odpalam Yanosika...zarty se z nas robia czy jak?

    odpowiedz na ten komentarz

  2. jarooo #2425544 | 46.134.*.* 25 sty 2018 07:51

    ten przepis o zatrzymaniu prawa jazdy na 3 miesiące to jedna wielka farsa, przede wszystkim dlatego, że to zasadniczo policjanta (który nie koniecznie musi posiadać kompetencje do pomiarów prędkości) decyduje komu zatrzymać prawo jazdy, dobrze, że przynajmniej są takie portale jak legalnajazda które walczą z takimi patologiami.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  3. jaro #2425452 | 176.97.*.* 24 sty 2018 22:00

    Co do świateł, od groma kierowców jeździ na przednich światłach przeciwmgielnych ( tzw halogenach ) nawet wielokroć widziałem radiowozy policyjne z włączonymi halogenami w dzień bez mgły, przecież to strasznie razi w oczy, gdzie wtedy jest prawdziwa policja ?

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  4. obywatel #2424965 | 94.254.*.* 24 sty 2018 11:15

    Co czwarty kierowca jeździ z jednym światłem tylko, albo całkiem bez w dzień. Często kierowcy nie zatrzymują się przy znaku STOP, przed przejazdem kolejowym, wyprzedzają wielokrotnie na torach czy skrzyżowaniach, omijają wysepki spowalniające z lewej strony. Zwykli kierowcy wiedzą gdzie to ma miejsce więc policja też powinna wiedzieć, gdzie takie wykroczenia wielokrotnie sie powtarzają. Ale ich tam nigdy nie ma. Powinni mieć mapę zagrożeń i tam stanąć z boku i robić zdjęcia wykroczeń z dużej odległości aparatem z dużym powiększeniem i po kolei każdemu wlepiać mandaty. Budżet województwa by sporo zarobił. Prawo jest prawem. Może mi sie nie podobać, ale muszę go stosować, a nie mówić że ja wiem lepiej i będę jeździć jak będę chciał. Przejazd kolejowy nawet stary i nieczynny to test czy zatrzymuję się zawsze i bez wyjątków przy znaku stop. Mandaty i punkty wlepiać. Inaczej się społeczeństwa nie nauczy.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. obywatel #2424951 | 94.254.*.* 24 sty 2018 11:05

      Moim zdaniem metody pracy policji są przestarzałe i nieskuteczne. Kary dostają przypadkowe osoby które akurat przejadą koło radiowozu i można by się do nich coś przyczepić. Natomiast nie ściga się chuligaństwa drogowego i innych "zachowań antyspołecznych". Wielu kierowców używa różnych aplikacji na smarfony, które informują wszystkich dookoła gdzie stoi radiowóz. I tylko tam zwalniają. A w innych jeżdżą np. zamiast 50 to 80 albo 100 km/h. Policja powinna patrolować w ruchu nieoznakowanymi autami z kamerą, radarem czy innym sprzętem. Czasami dobrym aparatem fotograficznym z dobrym obiektywem z dużym powiększeniem i robić po kolei zdjęcia wyprzedzania na podwójnej linii ciągłej czy inne wykroczenia. A mandat przysyłać pocztą wraz ze zdjęciem z nr rejestracyjnym. Tego chuligaństwa drogowego jest bardzo dużo - na drogach wojewódzkich i powiatowych. Na krajowych jest jeszcze względnie dobrze. Jeśli mi się zdarzy wandalizm np. inny kierowca powygina lusterka i wycieraczki od szyb bo zaparkowałem tam gdzie tamten chciał stanąć, na publicznej ulicy, to policja nie chce nawet palcem ruszyć, żeby pomóc tamtego choćby sprawdzić, spisać i upomnieć. Bo mówią, że to szkoda o małej wartości. Tylko że to jest wyraz agresji. Jeśli teraz go nie ścigniemy, to on się poczuje odważny i następnym razem zrobi coś gorszego. Metody pracy policji trzeba poprawić i unowocześnić.

      odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (33)