Czy świąteczne prezenty są bezpieczne? Niektóre mogą nawet zabić!

2017-12-28 21:00:00(ost. akt: 2017-12-28 15:01:05)

Autor zdjęcia: Karol Wrombel

Święty Mikołaj przynosi dzieciom wór pełen prezentów. Tylko czy zabawki, które sprawiają frajdę dzieciom, są zawsze bezpieczne? Trafiają się też takie, które mogą zrobić krzywdę. Co czwarta zabawka może okazać się bublem.
Inspekcja Handlowa wzięła pod lupę 2302 zabawki, głównie z Chin, które trafiły do polskich sklepów. 583 z nich, czyli co czwarta, okazały się niebezpieczne. — Właśnie jesteśmy po urodzinach córki i po świętach, wiec zabawek jest cała masa — opowiada Anna Iwańska z Olsztyna. — Córka dostała fajne prezenty. Myślę, że posłużą jej kilka lat, bo nie są to chińskie zabawki. Czasami warto zapłacić więcej, ale mieć pewność, że zabawka dłużej posłuży dziecku. Osobiście staram się nie kupować chińskich zabawek. Są słabe jakościowo, szybko się psują i łamią. Zapach takich rzeczy też sugeruje, że materiały, z których zostały wykonane, chyba nie są najbezpieczniejsze.

— Ja też odrzucam zabawki made in China. Wolę kupić coś droższego wyprodukowanego we Włoszech lub Niemczech, czym syn będzie się długo cieszył i co nie rozleci się po tygodniu — dodaje Karolina z Olsztyna. — Ważne jest również bezpieczeństwo, czyli materiały z których jest zabawka, atesty i tym podobne. Buble zwykle kupują niestety babcie…

Spójrzmy prawdzie w oczy. Każdemu z nas zdarza się kupić coś, co budzi zaniepokojenie. Coś, co pięknie wygląda w pudełku, w domu okazuje się zwykłym bublem. Ale żal było nie kupić, przecież dziecku tak radośnie zaświeciły się oczy. Kto chodzi z maluchem na zakupy, ten wie, jak łatwo ulec pokusie. Jednak trzeba mieć oczy dookoła głowy. Bo nikt, żaden producent, nie zadba o bezpieczeństwo naszego dziecka. Za to odpowiedzialni są najbliżsi. W biznesie liczą się pieniądze. A te najłatwiej zarobić właśnie na emocjach. I na pierwszym wrażeniu. Dopiero potem okazuje się, że coś tu nie gra. Pal licho, gdy zabawka — grająca na przykład — szybko się zepsuje. Gorzej, gdy zrani.

Inspektorzy odkryli masę niebezpiecznych zabawek. Spacerówka dla lalek, która może połamać dziecku rączki. Albo pluszowa owieczka z zawieszką na przyssawce. Była ona źle umocowana i gdyby dostała się do buzi malucha, mogła utknąć w przełyku. Inną zakwestionowaną zabawką był kolorowy, welurowy jednorożec, który miał kiepskie szwy i dziecko bez problemu mogło dobrać się do wypełnienia pluszaka. Wymieniać można bez końca. Wiele zabawek nie miało instrukcji, były źle oznaczone albo nie miały w ogóle znaku CE. To oznaczenie umieszczone na opakowaniu jest gwarantem, że producent spełnia unijne dyrektywy.

Często się jednak zdarza, że Chińczycy podrabiają to oznaczenie. Na pierwszy rzut oka wygląda jak to właściwe. Różni się jednak odległością między literami CE. Wielu rzeczy nie da się jednak dostrzec. Na przykład wysokiego stężenia ftalanów, czyli soli i estrów kwasu ftalanowego, który służy m.in. do produkcji PCV i z którego wykonywane są także lalki i inne zabawki. To można ustalić jedynie w trakcie badań laboratoryjnych. Ale i temu przyjrzeli się inspektorzy. Tym bardziej, że przekroczenie dopuszczalnego poziomu tych związków może wywoływać alergie, astmę, a co gorsze — w przyszłości — bezpłodność. Spośród skontrolowanych pod tym kątem 130 zabawek zakwestionowano 30, m.in. lalki, kucyki, skakanki i piłki.

— Nie oszukujmy się, większość zabawek produkują Chińczycy. Część z nich jest robiona dla zagranicznych, także polskich firm. Oczywiście takie zabawki są traktowane jako pochodzące z danego kraju, nie z Azji — tłumaczy Marek Sobiesiak z Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Olsztynie. — I teraz należy zadać sobie pytanie: na jakich zasadach zostały zrobione. Chińczycy przecież nie przestrzegają żadnych norm. Zrobią wszystko. Liczy się kwestia uczciwości podmiotu zlecającego. Jeśli taka firma chce szybko i dobrze zarobić przed świętami, zamówi najtańsze zabawki. Potem wcale nie musi kontynuować swojej działalności. Liczy się zarobek tu i teraz. A to, co jest wyprodukowane po kosztach, zazwyczaj nie spełnia jakościowych wymogów. Jeśli jednak Chińczykom postawi się warunki, zrobią zabawki zgodne z oczekiwaniami.Tylko na jaką się trafi? Trzeba dokładnie przyglądać się zabawkom. Inspekcja Handlowa nie jest w stanie wszystkich skontrolować. Na szczęście ludzie zgłaszają się do nas, gdy zauważą nieprawidłowości. Wtedy działamy.

W grudniu celnicy zatrzymali transport lalek z Chin. Produkcję zleciła polska firma zarejestrowana na Cyprze. Okazało się, że zabawki przekraczały prawie 300-krotnie dopuszczalne normy ftalanu. Miały również użyty bezprawnie znak CE.

Przy wyborze zabawek powinniśmy wybierać tylko te odpowiednie do wieku. Musimy też sprawdzać, czy są one bezpieczne — nie mają ostrych krawędzi, wystających elementów, szukać znaku CE na opakowaniach. Warto też kupować zabawki w sprawdzonych miejscach od sprawdzonych producentów. — Myślę, że niedługo znikną sklepy z rzeczami za pięć złotych. Rynek je zweryfikuje. Kupowanie w takich miejscach niesie przecież ryzyko — dodaje Marek Sobiesiak.
— Gdy widzimy niską cenę, powinna nam się zapalić lampka kontrolna. Nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydaje nam się, że wszystko jest w porządku, niech cena będzie wykładnikiem. Wtedy jest szansa, że na następne święta nic nas nie zaskoczy.

Komentarze (13) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Pani Ładna #2407381 | 176.221.*.* 31 gru 2017 14:07

    WEłku kupienie zabawki nie Made in China graniczy z cudem nawet w dobrych i sprawdzonych sklepach np. Smyk. Kupiłam tam ostatnio interaktywną Elsę drogą jak ... oczywiście z Chin, ale co zrobić dziecko marzyło o TEJ LALCE a wyboru producenta brak. Z moich obserwacji wynika,że dziś sklepowe zabawki psują się łatwo i te tanie i te drogie, a dzieci często szybko się nimi nudzą. Moje dzieci - 3 i 5 lat - to tylko plastelina i piasek kinetyczny albo spacer z hulajnogą czy rowerem, bez względu na pogodę.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Można też #2407306 | 188.146.*.* 31 gru 2017 12:10

    zapytać czy chińskie dzieci bawią się chińskimi zabawkami. I czy im to bardzo szkodzi? Ale chyba musi szkodzić. Wszak nie ma certyfikatu CE. A to już śmierć w oczach.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. Dawno dawno #2406297 | 188.146.*.* 29 gru 2017 18:01

    temu dzieciaki same sobie zabawki z np. drewna strugały, ucząc się przy tym. Teraz to nie do pomyślenia. Jaszcze dziecko drzazgę pod paznokieć wbije albo młotkiem w palec się uderzy. Potem rosną takie tłumoki co wtyczki nie naprawią i zlewu nie przepchają. Albo guzika nie przyszyją. Wszystko mają gotowe podane na tacy. Tylko czemu w życiu dorosłym tacy niezaradni?

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. kot prezesa #2406096 | 195.136.*.* 29 gru 2017 13:48

      Cenzura zaczyna się, nie mozna złego słowa napisac na kaczystów, he he he, przecież i tak wiadomo, co o nich sądzimy....! żadna zniewaga nie odda tego, co o nich myslę !

      odpowiedz na ten komentarz

    2. tak,... #2406094 | 195.136.*.* 29 gru 2017 13:45

      tak, zabawki mogą być niebezpieczne...

      odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      Pokaż wszystkie komentarze (13)