Sprzedam tanio antybiotyk, czyli internetowi farmaceuci

2017-12-27 16:12:29(ost. akt: 2017-12-27 16:17:38)
leki

leki

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

W internecie znajdziesz nie tylko dobrą radę, ale i leki po niższej cenie. Bo na zamkniętych grupach na Facebooku kwitnie sprzedaż niewykorzystanych medykamentów. Tylko czy takim lekom możemy wierzyć? I czy to zgodne z prawem?
Od wieków sąsiadki ratują szklanką cukru. Gdy jest taka potrzeba, dadzą też tabletkę na ból głowy. Albo inny lek. Takie sąsiedzkie relacje nikogo nie dziwią. Jednak gdy dzieje się to w internecie, sprawa wygląda inaczej. A ludzie coraz chętniej sprzedają niewykorzystane leki — nawet te na receptę. A sprzedają, bo są chętni, by je kupić.

— Mam nadczynność tarczycy. To były święta, a ja myślałam, że mam więcej tabletek w opakowaniu. Gdy się okazało, że jednak mi brakuje, wpadłam w panikę — opowiada Anna z Olsztyna. — Ale od razu napisałam na zaufanej grupie, czy może ktoś ma kilka pastylek. Odezwała się do mnie Aneta, która zwalczyła nadczynność po ciąży, a tabletek jeszcze nie wyrzuciła. Termin ważności jeszcze nie upłynął. Za paczkę chusteczek dla niemowlaka dostałam listek takich samych tabletek. To była transakcja wymienna. Gdyby było trzeba, dałabym jej pieniądze. Czy to coś złego?

Na stronie Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego czytamy, że sprzedaż leków w sieci jest legalna, ale prowadzić ją mogą tylko apteki. Ale za pośrednictwem internetu można sprzedawać tylko leki dostępne bez recepty. Każda odsprzedaż leku na receptę jest nielegalna. Oznacza to, że jeśli masz dodatkowe opakowanie leku, nie możesz wystawić go na sprzedaż, ani nawet odsprzedać znajomym czy sąsiadom. To nie szklanka cukru.

Łatwo się jednak mówi. Tym bardziej że ostatnio na zamkniętych grupach — zwłaszcza dla młodych mam — taki handel to codzienność. Dziewczyny działają w dobrej wierze, chcą pomóc jedna drugiej i do głowy im nie przyjdzie, że łamią prawo. Za odprzedaż leków grozi im jednak grzywna do 2 tys. zł, kara ograniczenia wolności lub nawet więzienie do dwóch lat.

Wymieniają się lekami nie tylko dla siebie, ale też dla dzieci — a to krople na kolki, maści robione na zamówienie w aptece, a nawet antybiotyki. Oczywiście żadna matka nie chce skrzywdzić swojego dziecka, ale czy może mieć pełne zaufanie do grupowiczki, której nie zna?

— Ale ma wrażenie, że ją zna — tłumaczy dr Stefan Marcinkiewicz, socjolog z UWM. — Doktor Google dzisiaj podpowiada nam choroby. Ludzie są w stanie rozpoznać symptomy i umieją znacznie lepiej niż kiedyś korzystać z leków. Również dopytują się na grupach na Facebooku i otrzymują odpowiedzi od takich samych osób. Mamy tu do czynienia z kwestią wzajemności. A w zamkniętych grupach są przecież ludzie podobni do nas, o podobnych zainteresowaniach czy sytuacji życiowej. Jak im nie wierzyć? Taka grupa jest czasami bliższa niż przyjaciel czy rodzina. Gdy coś się dzieje, na przykład dziecko ma wysypkę, zamiast biec do lekarza, pytamy grupę o diagnozę. Pojawiają się rady: podaj taki lek, zrób to, tamto… Koleżanka z Facebooka staje się najbardziej wiarygodnym źródłem. Nawet jeśli jej bezpośrednio nie znamy. Wystarczy, że ma dziecko w tym samym wieku. Lekarz staje się niepotrzebny.

A jednak medycyna to wciąż najbardziej popularny kierunek studiów. Tylko czy w takiej sytuacji to na pewno zawód z przyszłością?

— Pacjent coraz mniej ufa lekarzowi. Wszystko znajduje w internecie i ma wrażenie, że wie lepiej — uważa Maria Ołdziejewska, internistka. — Do mojej koleżanki lekarki przyszła pacjentka z lekiem kupionym w sieci. Z zaufanego źródła. Nie była przekonana, czy to łykać, bo tabletki dziwnie wyglądały. Okazało się, że dostała farbowaną fasolę. Tę sytuację można opowiadać jako anegdotę, ale kupowanie leków w internecie jest niebezpieczne. Nawet jeśli wiemy, jak go przyjmować, to nie mamy pewności, w jakich warunkach lek był przechowywany. Czy nie było rozszczelnione opakowanie leku, który musiał być szczelnie zamknięty. Różne rzeczy mogą się zdarzyć. Nawet to, że w opakowaniu może być zupełnie inny specyfik, który może nam zaszkodzić. Jeśli chorujemy, to trzeba się leczyć, a nie wierzyć metodzie „jedna pani drugiej pani”. Lekarz uczy się przez całe życie, na pewno wie więcej niż grupa na Facebooku.

— Takie grupy są zamknięte, więc ukryte. To enklawy, do których rzadko sięga inspektor farmaceutyczny czy policja — dodaje Stefan Marcinkiewicz. — Wszystko dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Ale takie są konsekwencje mediów społecznościowych. Tylko czy wychodzi nam to na zdrowie?
ar

Komentarze (8) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ułan #2405083 27 gru 2017 17:00

    No i prawidłowo. Bo w komuszej Unii lekarze antybiotyki wypisują już tylko za łapówki.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Oo #2405084 | 94.254.*.* 27 gru 2017 17:01

    Sildenafil 100 apteczny kupisz za 70 zł 12 tabletek więc po co płacić 100zl za prywatna wizytę plus koszt leku. Niech spadają. A GO nie ma o czym pisać?

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  3. lala #2405112 | 83.6.*.* 27 gru 2017 17:48

    gdy rok temu zaden pajac nie przyjal mnie z bolem zeba to wlasnie tak zalatwilam sobir antybiotyk i teraz to ja doradzam i oddaje za darmo jak mam na zapasie!nie umrze od jednego opakowania dalacinu bo pajace nie mieli czasu przyjac.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  4. j. #2405158 | 83.9.*.* 27 gru 2017 19:41

    No to nieźle! Lekarz mi zmienił lek a ja zostałem z swoim zapasem bo myślałem że kilka lat będę brał.. i co z tym zrobić? Strach szukać potrzebującego bo karalne.... Wyrzucić szkoda bo pełnowartościowe

    Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. dalajlama #2405307 | 94.254.*.* 28 gru 2017 08:49

      To się porobiło kupie ranigast w aptece na receptę na opakowaniu lek wydawany na receptę płacę ryczałtem 3,20 zaś bez recepty kupuje ranigast max innego producenta z ta sama ilością substancji czynnej co ten na receptę, gdzie tu logika? Czyli ranigast gdzie na opakowaniu napisano lek na receptę już podlega penalizacji choć mogę kupić oczywiście za duŻo więcej ten sam lek w innym opakowaniu z tka sama ilością substancji czynnej pod nazwa ranigast max i to już nie jest karalne... PARANOJA ( TAKICH LEKÓW JEST MASA NA RECEPTĘ I BEZ )

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      Pokaż wszystkie komentarze (8)