Czy luksus to tylko pieniądze? Na Warmii i Mazurach mieszka tysiąc osób, które zarabiają miesięcznie ponad 50 tys. złotych

2017-12-15 18:00:00(ost. akt: 2017-12-15 13:22:31)
Zdjęcie jest ilustracją do treści

Zdjęcie jest ilustracją do treści

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

Lubimy pieniądze, chociaż tak naprawdę one szczęścia nie dają. Dzięki nim mamy jednak poczucie komfortu i luksusu. I samochód, i dom, i drogie ubrania. Ale czy na pewno? Co dla nas jest istotne i czym tak naprawdę jest luksus. Da się go wycenić?
W Polsce jest ponad milion zamożnych Polaków. Na Warmii i Mazurach mieszka tysiąc osób, które zarabiają miesięcznie ponad 50 tys. złotych… I z roku na rok takich osób przybywa. Czyli mamy coraz więcej — w portfelu, na koncie, w nieruchomościach. Możemy pozwolić sobie na życie w luksusie. Tylko czym on tak naprawdę jest? Firma KPMG zapytała bogatych Polaków, od jakiej kwoty zaczyna się luksus.

Pewnie, gdy to czytasz, nie wierzysz, że można lekką ręką wydawać takie pieniądze. Czym jest więc luksus dla przeciętnego człowieka? Czy wszyscy ma takie same potrzeby?

— Jestem emerytką po siedemdziesiątce i dziś luksusem jest dla mnie zdrowie — twierdzi Bronhilda Bychowska z Olsztyna. — Mam syna szczęśliwego w małżeństwie, studiującego wnuka w Wiedniu. To jest wielkie szczęście! Z mężem też jestem szczęśliwa, jesteśmy po ślubie już ponad pięćdziesiąt lat i wspieramy się na co dzień. Luksusem jest to, że utrzymaliśmy to małżeństwo, co w czasach rozwodów jest sztuką. A pieniądze? Mamy przeciętne emerytury, które wystarczają na życie. A gdybym miała sobie pomarzyć o luksusie, chciałabym cofnąć czas i nie chorować tyle. Czyli wracam do punktu wyjścia.

— Tyle lat się z żoną „wymęczyłem” i to jest luksus, że wytrzymałem — żartuje jej mąż Andrzej Buchowski. — Najważniejszy jest spokój. Nic mi więcej nie potrzeba. Chociaż mężczyźni marzą o świetnych samochodach… Ja mam japończyka i mi wystarczy. Limuzyny mieć nie muszę.

Podobno z wiekiem mamy mniej potrzeb i luksus też ma inny inny wymiar.
Wolny czas jest dla mnie luksusem. Ciągle gonimy, a czasu brakuje, żeby pobyć razem — mówi Beata Głowala, urzędniczka z Dobrego Miasta. — Jeżeli już mam czas, to marzy mi się kąpiel w wannie w wielkiej panie. Nie marzę o pieniądzach. One dobrze, gdy są na drobne przyjemności — a to na lody, na kawę, na ciastko. Więcej nie potrzeba. Kiedyś marzyłam o tym, żeby mieć bliźniaki. Cztery lata temu, dokładnie 25 grudnia, urodziły się Michasia i Karolina. Moje marzenie się spełniło. To jest dopiero luksus!

— Ludzie, którzy mają dużo pieniędzy, pewnych rzeczy nie mogą kupić — zauważa Maciej Głowala, mąż pani Beaty. — Za żadne pieniądze nie kupi się rodziny, miłości, przyjaźni. Ja pod tym względem jestem szczęściarzem. Jasne, pieniędzy nigdy za wiele, ale są rzeczy ważniejsze. Pamiętam, jak rozmawiałem z pielęgniarką w szpitalu… Stałem wtedy przy inkubatorze i mówiłem: jak mi się życie odmieniło i to w półtora roku. Wziąłem ślub, urodziły nam się dzieci, wybudowaliśmy dom i jeszcze posadziłem drzewo. To dąb, ma na imię Janek. To jest mój luksus! Mamy też kotkę Figę, który przychodziła do nas na budowę. Gdy się wprowadziliśmy, przyszła miesiąc później i już nie odeszła. Czego chcieć więcej?

Ci, co mają dużo na koncie, mają też większe potrzeby i poczucie luksusu. Większość bogaczy regularnie korzysta z usług pomocy domowej (65 procent). Co czwarty ma własnego trenera personalnego, a co piąty regularnie korzysta z usług ogrodnika. Ponad połowa bogatych Polaków spędza za granicą od 3 do 5 tygodni w roku. Preferowaną formą lokowania kapitału przez bogatych Polaków jest inwestowanie w rynek nieruchomości. 76 procent posiada drugie mieszkanie lub dom.
— A ja bym chciał być bogaty — mówi Adam Trepanowski, student z Olsztyna. — Chciałbym mieć dom, bo na razie wynajmuję mieszkanie z kolegami. Luksusem dla mnie jest to, że kiedy wychodzą, ja mogę odpocząć. Albo gdy nie chrapią, bo przez ścianę wszystko słychać. Gdybym był bogaty, kupiłbym sobie piękne mieszkanie. Potem wziąłbym ślub i pojechał w podróż dookoła świata. To luksus — widzieć to, czego inni nie mogą zobaczyć.


Luksus to posiadanie rzeczy, które wykraczają ponad to, co jest nam niezbędne — zauważa dr Stefan Marcinkiewicz, socjolog z UWM. — Luksus to też produkty o charakterze prestiżowym, które mają ceny niedostępne dla przeciętnych zjadaczy chleba. Płaci się za metkę, a kupuje się świadomość, że ma się coś więcej niż inni. Oczywiście dla każdego luksus ma inne znaczenie. Przeważnie odnosi się od posiadania, do tego, co stałe i materialne. Taka jest też słownikowa definicja luksusu. Każdy, niezależnie od pozycji społecznej, ma zapotrzebowanie na rzeczy z wyższych sfer. Cały czas porównujemy się z innymi i chcemy dogonić tych "lepszych". I największym czynnikiem mobilizującym do działania jest... nowy samochód sąsiada. Czy zawsze chcemy się do tego przyznać? Łatwiej mówić o szczęściu. Chociaż to też po części jest luksus, bo nie każdy je ma…

ar

Komentarze (33) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. cebulandia #2398719 | 95.160.*.* 15 gru 2017 18:26

    Miałem nieprzyjemność pracować w Olsztynie u pewnego cebulaka-pseudo przedsiębiorcy, podpisałem z nim umowę o pracę, gdzie oczywiście było wpisane wynagrodzenie za podstawowy wymiar godzinowy tj. ~168 godzin- w zależności od miesiąca. Jak wiadomo trzeba czasami w pracy robić nadgodziny i gdy się trochę ich nazbierało, to zapytałem cebulaka jak się rozliczamy (zgodnie z przepisami i kodeksem pracy albo dodatkowo płatne albo wolne dni), a ten cebulak wielce się obruszył, że śmiem zapytać go co z moimi nadgodzinami! Myślał że za podstawową pensję będą pracował x2 ! Poza tym ten cebulak miał również chorą psychikę, bo nie nauczył się szacunku do innych ludzi, dla niego każdy to był ku**a i h**j, a on jest najlepszy! Takich właśnie cebulaków mamy w tym mieście, którzy zatrzymali się na latach 90', kiedy pracownikiem można było pomiatać i na nich się dorabiają.

    Ocena komentarza: warty uwagi (38) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (4)

    1. spławik #2398885 | 188.125.*.* 16 gru 2017 00:41

      Siedzi starszy wędkarz nad jeziorem i łowi ryby. Nagle podjeżdża swoim porsche bogacz i mówi do wędkarza. Wie Pan jeszcze kupie sobie tylko apartament, daczę, motorówkę i nowy biznes wypali to wtedy usiądę sobie jak Pan i też będę łowił ryby. Na to wędkarz, no widzi Pan a ja mam tak cały czas bez tego.

      Ocena komentarza: warty uwagi (23) odpowiedz na ten komentarz

    2. Warszawiak #2398756 | 217.153.*.* 15 gru 2017 19:38

      Ten region się nie rozwija, wszystko stoi w miejscy, w Olsztynie od kilku lat nie otworzono ŻADNEGO poważnego zakładu pracy, a na południu czy zachodzie Polski wyrastają jak grzyby po deszczu. Rynek pracy stoi w miejscu, zarobki stoją w miejscu, zżera je coraz większa inflacja. W Olsztynie, ci co mają pracę w ratuszu uważają, że nie mają obowiązku zabiegać o ściągnięcie inwestorów, że jest to niepotrzebne i to widać. Powstają nowe zakłady produkujące meble, części samochodowe, ale nie w Olsztynie. Kto ma tu dużo zarabiać i skąd? W Warszawie w jednej dzielnicy mieszka więcej bogaczy niż u was w całym regionie. Z czego to wynika? Na pewno nie z tego, że Mazowsze wypina się na pracodawców, inwestorów, mało tego, gminy i miasta zabiegają wręcz o to, aby to u nich powstała inwestycja. A co zrobił Grzymowicz? Olsztyn jest miastem, który powinien napędzać region, ale jest jak ulica Sikorskiego. Z roku na rok jest coraz gorzej.

      Ocena komentarza: warty uwagi (23) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (4)

      1. jam #2398753 | 95.40.*.* 15 gru 2017 19:35

        Czyli nie da się żyć bogato w Olsztynie, bo: 1) najdroższe mieszkania są tańsze niż 17 000 zł/m2; 2) nie da się zjeść w olsztyńskich restauracjach za 1100 zł; 3) nie widziałem nigdy w Olsztynie garnituru za 4 600 zł. Nie spełniając tych standardów chyba wszyscy żyjemy jak bogacze :) A tak zupełnie serio, to za wielkimi wydatkami kryją się często produkty marnej jakości powiększone o olbrzymie marże sprzedawców. To co kiedyś sprzedawano na jarmarkach i stadionie dziesięciolecia dziś trafiło do przeróżnych galerii z cenami, za które kiedyś można by kupić cały staragan. Nie dajmy się zwariować - wolność jest prawdziwym miernikiem bogactwa. Jeśli uważasz, że nie wypada ci zjeść kolacji za mniej niż 1100, bo tak ci ktoś powiedział, to zawsze będziesz biedny. Jem co chcę, ubieram się w to co chcę, jestem szczęśliwy i niezależny - to jest prawdziwe bogactwo :)

        Ocena komentarza: warty uwagi (19) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)

        1. zenon #2398709 | 81.190.*.* 15 gru 2017 18:07

          qtfa zarabiam 49 tys, nie łapię się. ide do biedry po vipa

          Ocena komentarza: warty uwagi (16) odpowiedz na ten komentarz

        Pokaż wszystkie komentarze (33)